Reklama

Niezłomni i zapomniani. Gestapowskie aresztowania w Szczecinku

13/06/2021 08:26

Zamieszczamy nasz kolejny artykuł dotyczący masowych aresztowań prowadzonych przez placówkę Gestapo w Szczecinku w 1944 r. pod zarzutem przynależności do Polskiej Organizacji Wojskowej „Odra”, działającej na terenie powiatu szczecineckiego i jego najbliższych okolicach. Tym razem zajmujemy się ustaleniami poczynionymi przez Prokuratora IPN.  Na przykładzie zamordowanego w KL Mauthausen Gusen Piotra Moskwy, posiłkując się wspomnieniami  świadków tamtych wydarzeń, piszemy o zupełniej nieznanej historii sprzed 76 lat. 

 

Niezłomni i zapomniani

W jednym z marcowych numerów Tematu zamieściliśmy artykuł dotyczący rodzinnych losów Józefa Moskwy mieszkańca wsi Ostrowąsy, który przez dziesiątki lat powojennych poszukiwał zaginionego podczas wojny swego ojca Piotra Moskwy. Na jego ślad trafił dopiero po kilkunastu latach. Był to numer z obozu koncentracyjnego w Mauthausen. Tylko tyle zostało po wytęsknionym i nigdy niewidzianym ojcu, który będąc jeńcem wojennym pracował jako robotnik przymusowy w Sporem. Po latach okazło się, że należał do tajnej organizacji wojskowej „Odra”. 
Zostały po nim jedynie cztery, mocno już zniszczone fotografie, Na jednej z nich widzimy uśmiechniętego młodego mężczyznę z rombem na piersi z literką „P”. Tak Niemcy oznaczali polskich niewolników, eufemistycznie zwanymi robotnikami przymusowymi.
W zasobach IPN, do których udało się dotrzeć Dariuszowi Trawińskiemu – szczecinecczaninowi zajmującemu się poszukiwaniem polskich ofiar niemieckich i sowieckich zbrodni, znajduje się ankieta sporządzona przez Okręgową Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich w Koszalinie. 
Tamże czytamy: Jako polski jeniec wojenny został skierowany do pracy przymusowej u niemieckiego rolnika we wsi Spore. Od sierpnia 1944 r. zaprzestał pisania listów do żony Józefy Moskwa i wszelki ślad po nim zaginął. (...) Aczkolwiek brak jest dowodów, że wyżej wymienieni byli ofiarami zbrodni hitlerowskich, to jednak istnieje podejrzenie, że ich zgon pozostaje w związku przyczynowym z ich wywiezieniem na roboty przymusowe, trudnymi warunkami bytowania i złym traktowaniem. 
Podczas wojny jeniec wojenny Piotr Moskwa był niewolnikiem w Sporem u niemieckiego sołtysa – sadysty. Pracowało u niego trzech czy czterech Polaków, a także  Francuzki i Ukrainki. 

Pisz na Berdyczów


Piotr Moskwa, który przed wojną służył w KOP, należał do Polskiej Organizacji Wojskowej „Odra”, dowodzonej przez znajdującego się w Oflagu II D Gross Born (Borne Sulinowo) płk. Witolda Dzierżykraj - Morawskiego ps. „Wallenrod”. 
Organizacja skupiała głównie pozbawianych statusu jeńców – robotników przymusowych i w mniejszym stopniu cywilnych robotników przymusowych. Po dekonspiracji podziemia we wrześniu 1944 r. większość jej członków została aresztowana i następnie zamordowana w obozie koncentracyjnym Mauthausen. 
Przez przypadek, niemalże równolegle z naszym artykułem z 23 marca 2021 na adres Józefa Moskwy trafiło pismo naczelnika Marka Rabiegi - Prokuratora Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie, o poczynionych ustaleniach dotyczących losów Piotra Moskwy. 
Załącznikiem do pisma jest postanowienie o umorzeniu śledztwa... z 28 lipca 2016 r. Dodajmy, że śledztwo prowadził IPN KŚZpNP – delegatura w Gorzowie Wlkp. i dotyczyło kilkunastu polskich robotników przymusowych i jeńców. Jak tłumaczy prokurator w przypadku P. Moskwy  „występuje niezgodność miesiąca urodzenia, jednakże może ona wynikać ze stanu zachowania dokumentacji archiwalnej” dlatego występuje do Oddziałowego Archiwum w Szczecinie i Oddziałowej Komisji w Lublinie, aby udzieliły w tej kwestii odpowiedzi.  


- W taki sposób nie można postępować ze schorowanym człowiekiem mającym 82 lata

– mówi oburzony postawą urzędnika IPN Dariusz Trawiński. – Jednym słowem zrobiono to w myśl: weźcie skserujcie postanowienie i wyślijcie petentowi. Nie wiem dlaczego przesyłają to do Lublina, skoro miejscowość, z której pochodzi Piotr Moskwa znajduje się w centralnej Polsce. 


- Starszy, schorowany człowiek musi pobrać ze strony internetowej wniosek, wypełnić go przesyłając do IPN! Pomogę mu to zrobić. Dodam, że na odpowiedź trzeba czekać ok. 4 miesięcy. To przecież w Szczecinie i Gorzowie znajdują się archiwa IPN dotyczące represji Gestapo. Tam też jest P. Moskwa wyszczególniony jako osoba zaginiona. Aby udzielić odpowiedzi trzeba przejrzeć ok. osiem tys. stron! Kto to zrobi? Uważam, że starszego człowieka IPN wpuszcza w ślepą uliczkę. 

Przysięgam wszystkie swoje siły oddać sprawie 


Jak wynika z akt postępowania, śledztwo w sprawie masowych aresztowań prowadzonych przez placówkę Gestapo w Szczecinku pod zarzutem przynależności do konspiracyjnej organizacji Bataliony Odry, zostało zawieszone 29 grudnia 1977 r. Podjęto je 26 sierpnia 2013 r. 
Do organizacji przyjmowano najczęściej żołnierzy (jeńców wojennych) służby czynnej i nadterminowej pod zaprzysiężeniu. Oto tekst składanej przysięgi: 
W imię Trójcy Przenajświętszej przysięgam życie i wszystkie swoje siły oddać sprawie odrodzenia Ojczyzny, tajemnicy organizacyjnej święcie dochować, rozkazy przełożonych bezwzględnie wykonam – Tak mi dopomóż Bóg i Ty Panno Najświętsza – Królowo Polski. 
Sieć obejmowała powiat Nowy Szczecin (Neustttin), Człuchów (Schlochau) oraz częściowo pow. miastecki, koszaliński i chojnicki. Głównym zadaniem było przygotowanie „elementów polskich w tut. terenie” do ewentualnego desantu aliantów, działalność wywiadowczą polegająca m.in. na rozpoznaniu niemieckich umocnień Wału Pomorskiego, obiektów militarnych itp. „Odra” współpracowała z Armią Krajową oraz Tajną Organizacją Wojskową „Gryf Pomorski”. 
Jak czytamy w raporcie kpt Jana Nowaka ps. „Skrzydło” dowódcy batalionu „Odry”: 
Nawiązaliśmy ścisłą łączność z „Gryfem” tj. partyzantką polską w Borach Tucholskich i jesteśmy w trakcie omawiania warunków i możliwości obustronnej współpracy. „Gryf” od dłuższego czasu daje schronienie naszym ludziom w wypadkach gdy grunt z różnych względów „się pali”. Nadmieniam, że w borach Tucholskich istnieją poza tym partyzantka niemiecka /dezerterów/ oraz komunistyczna.
Komendantem „Odry” rozkazem Komendanta Głównego AK został przebywający w oflagu II D Gross Born płk. Witold Dzierżykraj-Morawski ps. „Wallenrod”. O kompletnie dzisiaj zapomnianym bohaterze zamieściliśmy przed rokiem w Temacie obszerny artykuł. Łącznie organizacja liczyła ok. 850 członków. 
W skład sztabu wchodzili: mjr Konrad Rogaczewski, mjr Walerian Wieleżyński, kpt. Bolesław Górnik, kpt. Henryk Kosiński, mjr Wisław Hołubski, mjr Bronisław Wandycz i por. Eugeniusz Kloc. W stalagu II B Hammerstein (Czarne) działała delegatura której, w pierwszej fazie istnienia dowodził lekarz por. Edmund Mroczkiewicz a potem aspirat armii francuskiej 1 Pułku Grenadierów Polak Janusz Szaybo.
Jak raportował w październiku 1942 r. kpt Jan Nowak ps. „Skrzydło” dowódca batalionu „Odry”, podległy mu pododdział liczył 420 członków podzielonych (w fazie początkowej) na 140 bojówek. Bojówki z jednej miejscowości lub kilku położnych w najbliższej odległości sąsiednich tworzyły ogniwo. Kilka ogniw – pluton. Batalion składa się z 7 bojówek i 4 kompanii. Według jego obliczeń, na terenie obejmującym działalność batalionu pracowało ok. 6 tys. polskich i 8 tys. francuskich (posiadali swoją organizację konspiracyjną) jeńców wojennych. Nawiązana tez była ścisła współpraca z „Gryfem Pomorskim”– polską partyzantką w Borach Tucholskich.
Organizacja składała się z trzech pododdziałów. Batalion kadrowy, którym dowodził kpt. Henryk Kosiński liczył ok. 200 członków – jeńców w Oflagu IID i Stalagu IIB. 


Batalion liniowy dowodzony przez ppor. Jana Nowaka ps. „Skrzydło” oraz chor. Leona Hamerskiego ps. „Ziarno” i „Jotan” liczył ok. 365 żołnierzy – jeńców zatrudnionych w rolnictwie w rejonie Biskupic, Białego Boru i Jeziernik (pow. człuchowski). 
Batalion dowodzony przez podoficera (stopień wojskowy jest nieznany) Feliksa Irtycha liczył ok. 200 członków zatrudnionych na robotach przymusowych w rejonach Dąbrowicy, Piławy, Szczecinka, Drzonowa, Wilczych Lasków. 
Organizacja zdobyła dokładne dane dotyczące niemieckich garnizonów w Szczecinku, Człuchowie oraz kompleksu koszarowego w Gross Born. To tam znajdował się punkt rozdzielczy, z którego kierowano formacje na front. 

Jan Nowak był jeńcem zatrudnionym u Oskara Schachta w Biskupicach k. Białego Boru. Aresztowany został przez Gestapo 10 września 1944 r. Przebywał najpierw w więzieniu sądowym w Szczecinku, a następnie w Pile. Tam też został skazany przez Sondgericht na karę śmierci. Wyrok nie został wykonany. Jak ujął to w swoich wspomnieniach, stało się to za przyczyną tłumacza więziennego Rydygiera będącego jednocześnie więziennym fotografem i fryzjerem. 
Rydygier był prawdopodobnie jeszcze przedwojennym agentem płk. Morawskiego. 
Rydygier tak lawirował, że wykonanie wyroku odkładano. Kiedy w lutym 1945 r pierścień naszych wojsk zamykał się wokół Piły Rydygier prowadząc mnie wieczorem do Pilizeigefangs oddał mnie w ręce patrolu Volkssturmu mówić, że „ten Polaczek ucieka przed bolszewikami i należy go zaprowadzić do międzynarodowego obozu pracy na Krojankerstrasse. 
Tam też. kpt Nowak doczekał wolności. 
W archiwach znajdujmy dokument z tamtych czasów. Jest to raport kpt. Jana Nowaka ps. „Skrzydło” a w nim informacja dotycząca alianckich zrzutów.
W ostatnich miesiącach było kilka wypadków zrzucenia przez lotnictwo alianckie sprzętu radiotelegraficznego, który niestety we wszystkich wypadkach wpadł w ręce niemieckie. Gdyby istniała możliwość wpłynięcia na planowość tej akcji podaję oznaczenie geogr. odpowiedniego dla nas terenu 16 stopni 48` na wsch. od Greenwich i 53 stop, 33`. 
Zgodnie z podanymi współrzędnymi miejsce to znajdowało się w bagnistej dolince w rozwidleniu torów kolejowych do Słupska i Chojnic w miejscu dzisiejszej obwodnicy S11 a więc na przedpolach miasta. 

Warunki pracy są na ogół ciężkie. Przepisy porządkowe dla nas bardzo ostre lecz obchodzi się je różnymi sposobami. Markując każde poruszenie Polak płaci kary za grę w karty, za tańcówki, za kawalerskie wybiegi itd. /chwalić Boga, że tylko za to/. Taką opinię wyrobiliśmy sobie celowo (...) Odczuwalny palący brak krótkofalówki, maszyny do pisania map wojskowych tut. terenu oraz broni na początek – raportu dowódca batalionu „Skrzydło”.   

Dekonspiracja 


Do dekonspiracji doszło na placówce „Odry” w Szczecinku. W tej kwestii jest wiele wątpliwości, które jak do tej pory nie zostały wyjaśnione. Prokurator ustalił, że aresztowania nastąpiły już w sierpniu 1944 r. 
Jeśli tak było, z pewnością nie dotyczyło to członków BO „Odry” a raczej innych organizacji powiązanych z AK. 
Pierwsze aresztowania członków BO z całą pewnością nastąpiły 2 września 1944 r. Mówi o tym tajne pismo OKW Torgau z 21 września 1944 r. Jego kopia została przesłana przez kancelarię NSDAP do wysokich instancji partyjnych, a pismo przewodnie podpisał sam Martin Borman.
2 września 1944 roku Tajna Policja Państwowa w Neustettin, w mleczarni w Neustettin odkryła w koszu na papiery ślady sporządzonego na papierze pokwitowania, które wskazują na polską tajną organizację. W wyniku śledztwa doszło do aresztowania polskiego pracownika cywilnego z mleczarni i na podstawie jego zeznań aresztowanie francuskiego lekarza narodowości polskiej, zatrudnionego w jenieckim lazarecie Stalag II B Hammerstein oraz więźnia oficer sztabu wojennego Oflagu II D (...) (tłum wł.) 

Tą pierwszą aresztowaną osobą był pracujący w szczecineckiej mleczarni Jerzy Kąkol ps. „Bosman”. W tym miejscu są pewne rozbieżności. Otóż, jak ustalił Prokurator IPN już na przełomie sierpnia(!) i września 1944 r. Gestapo w Szczecinku zatrzymało trzy osoby. Jedną z nich był pracujący w mleczarni bosmanmat Jana Szkubnia, którego potem osadzono w KL Mauthausen Gusen – tam też 9 listopada został zamordowany. 


Między prawdą czy fikcją


Jerzy Kąkol lub Konkl ps. „Bosman” – szef sztabu organizacji na powiat szczecinecki pracował w szczecineckiej mleczarni. Dekonspiracji oddziału miał dokonać agent Gestapo. W ręce Gestapo trafiło także przechowywane w młynie archiwum BO.
Jak czytamy w jednym z opracowań dotyczących dziejów BO Jerzy Kąkol ps. „Bosman” – nie był jeńcem wojennym, ponieważ jego nazwiska nie odnaleziono w archiwum MCK w Genewie. 
Taki wniosek wysnuł kap. Nowak ps. „Skrzydło” jednocześnie sugerując, że być może był drugim „wcieleniem Witolda Świętochowskiego” agenta „Dwójki” zwerbowanego przez Gestapo. 
Członek BO Józef Wysocki, który przeżył Mauthausen twierdził, że nigdy nie spotkał w obozie Jerzego Kąkola. Z Kąkolem nie był konfrontowany podczas przesłuchań w Gestapo w Szczecinku i Pile „Skrzydło”. 
„Bosman” jednak istniał. Jeden z jeńców Bolesław Szulc wspominał, o przekazywaniu meldunków „Bosmanowi”. Punktem kontaktowym była mleczarnia oraz jego mieszkanie przy ul. Podwale.


Tak o aresztowaniu „Bosmana” wspomina robotnik przymusowy Franciszek Maziej: 
Wykrycie organizacji nastąpiło gdzieś w lecie w 1944 r. i było to w mleczarni. Tam przyjeżdżali z Bornego jeńcy po mleko dla obozu i przywozili tajne papiery. Bosman pisał na maszynie kolejny meldunek, który miał przekazać dowództwu. Niemcy nakryli go przy tym. Był zamknięty w pokoju. Podarł meldunek, próbował go zjeść ale nie zdążył. Niemcy zdołali odczytać część meldunku. Tak według tego co wiedziałem od Itrycha nastąpiła wsypa. Informacje te pochodzą także od narzeczonej tego marynarza Polki - nazywała się Helena

Nie byli członkami „Odry”?


W połowie sierpnia 1944 Gestapo w Szczecinku zatrzymało plut. Władysława Kołodziejskiego ps. „Mądry” jeńca wojennego pracującego w zakładzie naprawy samochodów Opel w Szczecinku, a także Teodora Rakowskiego pracującego w zakładzie blacharskim oraz Jana Bławata. Wszyscy po kilku dniach przesłuchań połączonych z okrutnym katowaniem, zostali wypuszczeni. Najprawdopodobniej kaci mieli pewność, że ich ofiary są niewinne, w przeciwnym razie do tego by nie doszło.. 
We wrześniu w sumie aresztowano ok. 300 członków placówki BO. Według złożonego po wojnie zeznania agenta Gestapo Jana Kaszubowskiego vel Hansa Kessnera przed sądem Wojewódzkim w Gdańsku, na BO trafiono po zatrzymaniu łącznika TOW „Gryf Pomorski”, u którego znaleziono odezwę kierownictwa BO do GP. Inna wersja wydarzeń to do konspiracji doszło po aresztowaniu przez Gestapo szefa łączności Komendy Okręgu Pomorskiego AK Gustawa Olszewskiego.

Prawie wszyscy przeszli przez więzienie w Szczecinku 


W tymże KL zginął również aresztowany Marian Maskuliński pracujący w hurtowni towarów kolonialnych Mielke. W Szczecinku przesłuchiwał ich niejaki Walter Vossberg z SD. 
Na terenie Oflagu IID 5 września aresztowano por. Eugeniusza Kloca ps. „Brzoza”, a 4 września mjr. Wiesława Zygmunta Hołubskiego i mjr. Bronisława Wandycza. 
Wcześniej bo 3 września do katowni Gestapo trafił asp. Janusz Szaybo ps. Romar”, a 7 września płk. Witold Dzierżykraj – Morawski. Zatrzymania dokonał gestapowiec z Piły Otto Liebtahl. Po 3 tygodniach przesłuchań wszyscy trafili do siedziby SD w Szczecinie, a następnie do obozu pracy w Policach i  do KL Mauthausen Gusen.
W tym samym czasie zgładzono w KL Mauthausen Gusen innych członków BO m.in. plut. Stanisława Staronia pracującego we młynie Wilhelma Lotze w Szczecinku. 
W KL Mauthausen zamordowany został Władysław Połeć - zawodowy podoficer zatrudniony w Przechlewie, a także Jan Góralik porucznik, robotnik przymusowy w cegielni w Białym Borze będący zarazem komendantem grupy na teren tego miasta. 
Wraz z nim zatrzymano 27 członków BO w tym mężczyznę o nazwisku Gil, któremu wprawdzie udało się uciec z transportu, ale schwytano go w Jezierniku i tam też został zamordowany przez Gestapo. 
Na prokuratorskiej liście znajduje się także Henryk Szczepaniak, Franciszek Olik pracujący w gospodarstwie we wsi Wybudowanie gm. Lipnica, Feliks Wojtaszewski, Jan Bińczyk i Maksymilian Wojciechowski pracujący we młynie w Miastku, komendant BO na tamtejszy powiat, Marian Powroźnik zatrudniony w Grzywniku pow. szczecinecki, Józef Pytel ps. „Ryś” i Piotr Malarczyk.
Jeszcze w sierpniu (najprawdopodobniej Gestapo wpadło na trop zupełnie innej organizacji konspiracyjnej) aresztowano Longina Koglina przymusowego robotnika w Kazimierzu, Karola Skrzypieckiego ps. „Mały”, a także Eugeniusza Wosika ps. Kuba”, Antoniego Krzaka, Benedykta Bałajzę i Mieczysława Nowaka. 
Ta ostatnia trójka najpierw przebywała w więzieniu w Szczecinku a następnie w Pile. 1 grudnia przewieziono ich do KL Mauthausen – szczęśliwie zostali wyzwoleni przez wojska amerykańskie. 
15 września Gestapo w Oflagu Gross Born i Stalagu Hammerstein aresztowało por. Maksymiliana Kreutzigera, plut. Stanisława Paprzyckiego i por. Stefana Żywirskiego. 
W tym też czasie aresztowany został sierż. Jan Rojek, Bronisław Urbański i znany jedynie z nazwiska Urbański – wszyscy pracowali w warsztatach mechanicznych Gleische w Człuchowie. 
Michał Suszko ps. „Bryła, Józef Wysocki podoficer ps. Grom” przebywający w Stalagu II B a w Biskupicach kilku robotników przymusowych – jeńców wojennych w tym Stanisław Nowak ps. „Błysk” – podoficer KOP zatrudniony u wójta wsi Schielke i Stanisława Pruskiego. Romana Leśniewskiego ps. „Skowronek” po brutalnym przesłuchaniu na posterunku żandarmerii w Białym Borze zwolniono. 
Do KL Mauthausen trafił Walenty Nowak ps. Wrona, podoficer KOP zatrudniony w gospodarstwie wdowy Redlin. Józefa Wysockiego, zanim przewieziono do KL, najpierw przebywał w  szczecineckim więzieniu, gdzie katowany był podczas przesłuchań przez funkcjonariuszy miejscowej placówki Gestapo. 
W nieodległej wsi Stępień aresztowano mężczyznę o nazwisku Kudarczyk. Stanisław Andrzejewski pracował w Fabryce Narzędzi Rolniczych Alberta Nagela (dz. ul. Wyścigowa) w Szczecinku – tam też został aresztowany. Nieznane są losy Mariana Powroźnika pracującego w gospodarstwie rolnym w Grzywniku k/Barwic.
Franciszek Czerwiński podoficer zatrudniony był na gospodarstwie rolnym w Sporem u Ulricha Bernarda. Najpierw przewieziono go do więzienia szczecineckiego, a następnie do Piły. 
W jego przypadku miało miejsce dziwne zdarzenie. Na skutek interwencji Bernarda został zwolniony z aresztu. Franciszek Czerwiński po wojnie zamieszkał w tym samym gospodarstwie.
We wrześniu aresztowany został w Krągach Marian Wójcik pracujący u Erlicha Rude. Przez tydzień przetrzymywano go w więzieniu w Szczecinku. Już podczas pierwszego przesłuchania został pobity przez gestapowca. Zwolniony z braku dowodów. 
W Szczecinku 11 września aresztowany został Łucjan Deja, a 2 września marynarz Edward Ursel. Obu osadzono w KL Mauthausen. Po trzech tygodniach Derę przeniesiono do KL Gusen, a Ursela jako niebezpiecznego politycznie więźnia, powieszono 9 listopada.
Zygfryd Bolesław Szramek, więzień obozu jenieckiego Stalag II B w Hamemerstein, robotnik przymusowy w zakładach w Człopie. Przebywał w więzieniu w Szczecinku, potem obozie karnym w Policach i następnie w KL Mauthausen. gdzie został 9 listopada zamordowany. 
Bolesław Kontrowicz inżynier aspirant Armii Francuskiej (w niewoli posługiwał się nazwiskiem Bolesław Kowalski. Osadzony najpierw w więzieniu w Słupsku, następnie w obozie karnym w Policach. 4 listopada przewieziony do Szczecina, gdzie był brutalnie przesłuchiwany przez Gestapo. 20 grudnia trafił do szpitala - placówki Gestapo Stettin Altdamm. W lutym udało mu się zbiec. Podał, że Gestapo aresztowało łącznie 116 szeregowych – podoficerów BO oraz 5-6 oficerów, których większość w grudniu wywieziono do KL Mauthausen.    
Antoni Salski robotnik przymusowy w Dalęcinie - osadzony na wniosek Gestapo 25 września w JK Mauthausen, gdzie zmarł 17 grudnia. 
Michalina Tomczak jako więzień polityczny i podejrzana o przynależność do BO została zesłana do KL Ravensbruck. 

Znamy nieznane Prokuratorowi IPN nazwiska 


Jak czytamy w postanawianiu Prokuratora IPN: Jesienią 1944 r. w Parsęcku aresztowano 2 n/n polskich robotników przymusowych podejrzewanych o przynależność do BO. w/w wywieziono do aresztu w Szczecinku. Mieli zostać tam rozstrzelani lub powieszeni. 


Dariuszowi Trawińskiemu udało się dotrzeć do dokumentów, których nie widział prokurator. Są to akta postępowania karnego prowadzonego przeciwko Fryderykowi Pommerening członkowi NSDAP w Parsęcku. 


Dokument pochodzi z gdańskiego IPN. Świadek Jan Lewandowski przymusowy robotnik w Parsęcku zeznał, że oskarżony był właścicielem młyna i zarazem członkiem straży porządkowej: 
Z opowiadania wiem, że podejrzany należeć miał do jakiejś komisji czy tez komitetu wykonawczego (...) która miała rozległe kompetencje osądzając przewinienia miejscowej ludności w postępowaniu przyśpieszonym. Wyrokiem tej komisji skazani zostali podobno por. Jakub Stefański z Krakowa i plut. Stanisław Opiel ze Lwowa na karę śmierci i wyrok ten został wykonany w Szczecinku w koszarach artylerii (dz. ul. Słowiańska - dop. red.) Opowiadała mi o tym Niemka Kleier, która podobno już wyjechała za Odrę. Czy i ile w tym prawdy tego nie wiem W każdym razie por. Stefański i plut. Opiel zatrudnieni w charakterze robotników u gospodarzy w Parzencko w czasie tym zaaresztowani już więcej nie powrócili.
Słowa Jana Lewandowskiego potwierdza także świadek Adam Michalski: 
Wyroki (komisji – dop. red.) natychmiast wykonywano. Stosowano wobec skazanych karę chłosty wysyłanie do obozów koncentracyjnych a nawet wieszano i rozstrzeliwano na miejscu. W skład komisji wchodzili wójt (...) wachmistrz (...) sołtys (...) SA-mann Pegal i SA-mann Pommerening. Przez komisję tę osądzony został por. Jakub Stefański zatrudniony u rolnika Pegal (...) na karę śmierci za przynależność do tajnej organizacji. Wyrok ten wykonany został, jak się dowiedziałem od SA-manna, w okolicy Szczecinka przez rozstrzelanie. Było to latem 1944 r. (...) W zawiązku z wykryciem tajnej organizacji terrorystycznej były masowe aresztowania wśród obcokrajowców zatrudnionych w Perznacko i okolicy. 

Jak doszło do aresztowania dowódcy miejscowego poddziału? 


Żandarmi z posterunku w Wilczych Laskach aresztowali Jana Stencela oraz braci Feliksa i Kazimierza Irtychów. Feliks był robotnikiem na gospodarstwie w Turowie u Erwina Bletzke. Dowodził liczącą ok. 200 członków pododdziałem składającym się z przymusowych robotników zatrudnionych w rejonach Dąbrowicy, Piławy, Szczecinka, Drzonowa, Wilczych Lasków.
Obu braci Irtychów przetrzymywano najpierw w więzieniu szczecineckim, a następnie przewieziono do więzienia w Berlinie. Stamtąd trafili do KL Mauthausen. Mający wówczas 16 lat Kazimierz doczekał wolności. Feliks Irtych został zamordowany 11 stycznia 1945 r. 


Tak aresztowanie Feliksa Irtycha wspomina robotnik przymusowy Antoni Jażdżewski: 


Itrych swoje ważne papiery trzymał w otworze nogi drewnianego łóżka. Nigdy nic przy sobie nie nosił. W 1944 r. jakoś w lecie były już żniwach przyjechało do Turowa Gestapo. Okrążyli wieś i wspólnie z miejscowym wachmanem zaczęli przeprowadzać rewizje u wszystkich Polaków. Przewracali wszystkie sienniki, walizki. Szukano dowodów istnienia tajnej organizacji, o której Niemcy jakoś się dowiedzieli. Potem było nam wiadome, że ktoś w Szczecinku zdradził istnienie organizacji przez wydanie jakiegoś ważnego listu, który przywieziony był z centrali znajdującej się w Czarnem w obozie. Podczas tej rewizji kilka osób w Turowie zostało aresztowanych m.in. Feliks Itrych.
Z racji wspólnego miejsca zakwaterowania o Feliksie Irtychu dużo wiedział pracujący razem z nim Franciszek Maziej. Jego opinia jest nadzwyczaj powściągliwa. Franciszek Maziej był cywilem. 
Felek Itrych pochodził z Kartuzów i był przed wojną zawodowym oficerem. Niewiele mieliśmy wspólnych tematów. On czytał zawsze niemieckie książki, znał perfekt ich język. Był to człowiek wykształcony i choć nasze współżycie układało się jak najlepiej, to jednak nie mogę powiedzieć, że byliśmy kolegami. Dzieliły nas jak powiedziałem zainteresowania. On potrafił zdejmować znak „P” i udawać się do Szczecinka wieczorami przychodząc nieraz późno. Mnie to nie interesowało. (...) Od tego czasu byłem jego pomocnikiem w wielu sprawach. Wtajemniczył mnie w niektóre sprawy organizacyjne. Nawiązywał kontakt jako organizatorem komórki w Turowie i okolicy z marynarzem bosmanem, który pracował w mleczarni w Szczecinku. Tamten był pośrednikiem między niektórymi komórkami terenowymi a ośrodkiem dyspozycyjnym znajdującym się w obozie jenieckim w Czarnem oraz w Gross Born.
(...) Do Itrycha oraz do Stelmacha, który nazywał się Stencel przyjeżdżała z Tucholi matka i siostra. Prawdopodobnie pracowały w organizacji – tak wnioskowałem na podstawie prowadzonych rozmów. Itrych i Stencel słynęli z dobrej opinii wśród Niemców. Chodzili często bez „P”. Pozdrawiali niektórych Niemców przez „heil Hitler” co dodawało im powagi w tych czasach. Oni mieli dobre ubrania i korzystali z pozostawionego przez bauera motocykla oraz roweru na co pozwolenie dawała im Bletzke. Po aresztowaniu Itrycha przyszła raz do niego kartka wrzucona w Wiedniu.
 (...) Itrych utrzymywał kontakt radiowy z Londynem. Często musiałem go asekurować, gdy w lesie wywoływał kodem jakąś stację odbiorczą. Byłem przy tym obecny kilka razy jesienią 1943 i wiosną 1944 r. Mieliśmy także zrzuty z samolotów angielskich. Ta broń którą przypadkowo wykryłem (...) pochodziła jak się potem dowiedziałem, także ze zrzutów. Itrych i Stencel utrzymywali, ale bardzo rzadkie kontakty z innym osobnikiem pracującym jako jeniec w Czarnem. Był on jeńcem wojennym francuskim ale Polakiem. O tym jednak nie wiem więcej.
(...) Było to październiku lub na początku września 1944 r. (Aresztowania nastąpiły od 2 września – dop. red.). Siedzieliśmy przy śniadaniu dość wczesnym rankiem. Nagle do mieszkania wchodzi wachmajster z Wilczych Lasków oraz dwóch czy trzech cywilów. Od razu do Itrycha co tu robisz? Nic jem śniadanie. W tym czasie cywile rewidowali cały dom przewracając do góry nogami nie tylko nasze łóżka a także mieszkanie bauerki. Rewizje były prowadzone w tym czasie również w innych domach we wsi gdzie byli Polacy. Niemka Bletzke, która do tej pory bardzo dobrze żyła z Itrychem, nie chciała wierzyć, że on jest winien i nawet wstawiła się w jego obronie. Lecz wachmajster powiedział niech pilnuje swoich spraw i nie miesza się do tego polskiego bandyty.

Został po nim jedynie obozowy numer


Piotr Jan Moskwa pracował w gospodarstwie sołtysa Engwerta w Sporem. O dacie i okolicznościach śmierci czytamy w piśmie z godłem Międzynarodowej Służby Poszukiwawczej Czerwonego Krzyża w Genewie, skąd dowiadujemy się, że Piotr Moskwa z zawodu był woźnicą. Przy rubrykach wyznanie, adres zamieszkania, data uwięzienia i skąd przybył – wpisano jedynie myślniki. Możemy się jedynie dowiedzieć, że w Mauthausen 27 października 1944 r. otrzymał numer 109062. W rubryce przyczyna uwięzienia widnieje skrót „Sch” Schutzhaft czyli areszt prewencyjny. 5 listopada 1944 roku został, jak to określono, „doprowadzony do obozu koncentracyjnego Mauthausen Komando Gusen”. Zmarł 23 grudnia o godz. 6.10. Przyczyną zgonu było „osłabienie mięśnia sercowego przy zapaleniu płuc”. 

Nie ma żadnych szans


To są wszystkie osoby, których nazwiska znalazły się w prokuratorskim postanowieniu o umorzeniu śledztwa, przesłany na adres Józefa Moskwy. Z pewnością lista ofiar jest mocno niekompletna. Niestety, prokuratorowi nie udało się ustalić nazwisk niemieckich oprawców.
Nie uzyskano tego rodzaju dokumentów lub zapisów z polskich kartotek (...) dotyczących funkcjonariuszy Gestapo i SD z Piły i Szczecinka, występujących w przedmiotowym postępowaniu a mianowicie: Otto Liebtahla, Franza Wenzel, Waltera Knolla, i Waltera Vossberga jak też funkjconariuszy policji bezpieczeństwa (SD) okręgu Pommern w Szczecini; hauptasturfurera Tvedina, komisarza kryminalnego Karla Trettina, Kurta Maindi i unterscharfurera Franza Pissartscha. 
(...) W przedmiotowej sprawie brak jest obecnie realnych perspektyw na ujawnienie nowych, nieznanych dotychczas źródeł dowodowych. 
                                                 

 Jerzy Gasiul 

Polscy jeńcy wojenni wbrew konwencji genewskiej, którą ratyfikowały również Niemcy, zostali zmuszeni do zrzeczenia się praw jenieckich, stając się w ten sposób pozbawionymi ludzkich praw przymusowymi robotnikami. 
 

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do