
O konieczności wybudowania przepławki na jazie przy wypływie Niezdobnej z jeziora Trzesiecko pisaliśmy już wielokrotnie. Budowę przepławki obiecał już w 2013 roku Zachodniopomorski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych, ponieważ to pod jego jurysdykcją pozostaje wspomniany jaz. Lata mijają, a inwestycja do tej pory się nie rozpoczęła. Jak zauważają wędkarze oraz zwykli przechodnie, cierpią na tym nie tylko małe rybki, które nie mogąc pokonać jazu, padają łupem kłusowników, ale także żyjące na Trzesiecku ptactwo.
Jeden z naszych Czytelników zwrócił uwagę, że jaz stanowi niezwykle problematyczną barierę m.in. dla bytujących w zatoczce przy zamku małych łabędzi. – Dorosłe osobniki jeszcze jakoś sobie radzą. Ale młode – niekoniecznie – pisze proszący o anonimowość Czytelnik. – Niedawno byłem świadkiem, jak rodzina łabędzi próbowała uporać się z wodą wypływającą z Trzesiecka. Małe łabędzie nie miały szans, by przedostać się na drugą stronę jazu. Zdezorientowane starały się pokonać przeszkodę, żeby znaleźć się po stronie swojej matki.
Z pytaniem kiedy mogłaby się rozpocząć budowa wspomnianej przepławki, zwróciliśmy się do ZZMiUW w Szczecinie. Niestety, nie znalazł się tam nikt, kto zechciałby z nami rozmawiać.
- Temat leży – odpowiedział z kolei Wojciech Smolarski, szef referatu Ochrony Środowiska w szczecineckim ratuszu. – Wielokrotnie zwracaliśmy uwagę, że ta przepławka na Niezdobnej jest potrzebna. Obecnie sytuacja jest szczególna. Wody z jeziora są spuszczane i te przepływy są znaczne.
Na pytanie, czy do czasu uruchomienia inwestycji można by wdrożyć jakieś rozwiązanie tymczasowe, nasz rozmówca odpowiada, że sprawa, choć do łatwych nie należy, jest jednak otwarta. – Oczywiście moglibyśmy zrobić takie prowizoryczne podpiętrzenie z kamieni – dodaje Wojciech Smolarski. – Ale takie rozwiązanie wiązałoby się z pewnym ryzykiem. Jeśli zbytnio to wszystko rozbudujemy, to może okazać się, że nie będzie przepływu na Niezdobnej. A to też nie byłaby pożądana sytuacja.
- W każdym razie sprawa nie jest nam obojętna. Mamy wolne środki i zastanowimy się wspólnie, jakie prowizoryczne rozwiązanie można by tu na krótki okres wdrożyć – zapewnia nasz rozmówca. (sz)
Aktualizacja
Jak się okazało, opisana przez naszego Czytelnika sytuacja miała szczęśliwy finał. Na pomoc małym łabędziom i ich mamie ruszył wolontariusz szczecineckiego schroniska dla zwierząt. Jak poinformowała Danuta Kadela, szefowa schroniska PGK w Szczecinku, po pewnym czasie małe łabędzie powoli opadały już z sił, a łabędzica pływała raz z jednej, raz z drugiej strony jazu, chcąc pokazać małym drogę na jezioro. Oburzeni przechodnie dzwonili do SM z prośbą o ratunek.
- Zawsze w takich przypadkach łabędzie mogą liczyć na naszego Damiana – zaznaczyła Danuta Kadela. - Tak też było w tym wypadku. Szybka akcja i cała łabędzia rodzina czyli 9 piskląt plus matka znalazła się na jeziorze. Serdecznie dziękujemy mieszkańcom, że nie przeszli obojętnie. Damian jak zwykle spisał się na medal.
Foto: Schronisko Szczecinek
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
...czy ten chory człowiek, który podjął dezyzję o umieszczeniu tego gó,,nana rzece posypa łswój łeb popiołem. Proponuję mu wchodzić do swojego mieszkania przez komin.
Dziwię się ze miasto które zatrudnia setki urzędników i pracowników w podległych spólkach i instytucjach nie może sobie przez lata poradzić z takim małym problemem.Widać na tym przykładzie wyraznie nasz chory system z rozbudowaną administracją i milionami niezrozumiałych i niepotrzebnych przepisów oraz procedur. Taka sprawa powinna być załatwiona najdłużej w ciągu tygodnia. Ale to przez ostatnie prawie 8 lat rzadów PO administracja rozrosła się do niebotycznych rozmiarów tworząc niezliczoną ilość absurdalnych przepisów uniemożliwiających szybkie załatwienie najdrobniejszych nawet spraw.
A po co powstała zapora? Owa zapora powstała po to by statki o takim zanurzeniu jakie mamy w Szczecinku mogły pływać po jeziorze Trzesiecko. Więc brak zapory spowoduje to iż owe "okręty" nie wypłyną z hangaru lub nie dopłyną do np. Trzesieki. Bo u nas to najpierw ściąga się przedmiot a później mysli się jak by tu zrobić by funkcjonował... Rozwiązanie problemu jest banalne...ale po to mamy tylu urzędników by w końcu pomyśleli-panowie- to nie boli... Nawet nie trzeba rozbierać zapory ani budować przepławki, ale trzeba mieć jakiekolwiek pojęcie ;)