
Upamiętnienie Polaków zamordowanych przez Sowietów już po zakończeniu na tych terenach działań wojennych, jest naszym moralnym obowiązkiem. Nie oglądając się na opłacane z budżetu państwa i gminy instytucje, w Temacie Szczecineckim będziemy zamieszczać nazwiska osób zamordowanych na terenie powiatu szczecineckiego oraz opis okoliczności, w których do tego doszło. Dotyczy to przestępstw popełnionych w pierwotnych granicach powiatu. Poszukiwaniem ofiar powojennego sowieckiego okupanta tych ziem, od kilkunastu miesięcy zajmuje się mieszkaniec Szczecinka Dariusz Trawiński. Udało mu się dotrzeć do wielu, do tej pory nikomu nieznanych dokumentów przechowywanych w Archiwum Państwowym Szczecinka, Koszalina i Szczecina, a także Instytutu Pamięci Narodowej w Szczecinie. Po przejrzeniu kilkunastu tysięcy stron różnego rodzaju dokumentów, udało się do tej pory ustalić nazwiska kilkudziesięciu ofiar. Pośród pomordowanych przez tych, którzy jakoby nas wyzwalali, są też osoby bezimienne lub bez pełnych danych osobowych. Tyle i aż tyle po przeszło 75 latach, (przez ten czas starano się, aby zbrodnie wymazać z ludzkiej pamięci), teraz udało się ustalić.
W prokuratorskim postanowieniu o umorzeniu śledztwa w sprawie zabójstwa Józefa Fałka znajdują się dwa błędy. Pierwszy dotyczy nazwiska, które zostało przeinaczone na Falke, drugie - to miejsce zbrodni.
Prokurator najpewniej powołał się na zestawienie napadów sporządzonych przez komendanta powiatowego MO dla KGMO. Tamże, jako miejsce napadu wpisano szosa Lotyń – Szczecinek.
Dariusz Trawiński dotarł do dokumentu, którego autorem jest starosta szczecinecki Stanisław Górski. Jest to meldunek nadzwyczajny z nagłówkiem „Tajne bardzo pilne” adresowane do Głównej Inspekcji Ministerstwa Ziem Odzyskanych, gdzie czytamy:
Napad w drodze na osadnika Falke Józefa z Lotynia gm. Racibórz pow. Szczecinek jadącego bryczką w jednego konia wraz z żoną i córką Anną. Do tragicznego zdarzenia doszło 3 kwietnia 1946 r. na polnej drodze ok. 11.30 w lesie pomiędzy Barkenbruge (dzisiaj nieistniejąca już wieś Barkniewo) a wsią Honorow / Hasenfier – dz. leżący nieopodal Sypniewa i Kłomina - Ciosaniec.
Dodajmy, że na południe od Barkniewa znajdował się, położony na skraju rozległych bagien i lasów, niemiecki obóz jeńców sowieckich, którzy przebywali tutaj w niezwykle ciężkich warunkach. W pierwszych miesiącach powojennych został on przejęty przez NKWD. Na jego terenie prawdopodobnie przetrzymywano, a następnie ekspediowano na wschód pojmanych przez nowych okupantów żołnierzy Armii Krajowej.
W miarę dokładny opis morderstwa dokonanego przez czerwonoarmistów znajduje się w meldunku: Trzech w umundurowaniu sowieckim, którzy jechali w tym samym kierunku mijając bryczkę Falki, po wyminięciu siedzący z tyłu pojazdu sowieckiego począł osadnika ostrzeliwać. Zabity został Falka Józef. Córka Anna została ranna, żona zaś zeskoczyła z bryczki i schowała się do przydrożnego rowu. W ten sposób uniknęła trafienia kulą mimo ostrzeliwania jej również. Ponadto został zabity koń osadnika.
Jak to zwykle bywało i w tym przypadku mordercy nie zostali ujęci.
Meldunek o napadzie do starostwa dotarł dopiero 11 kwietnia. W milicyjnej książce zdarzeń nazwisko ofiary zostało przekręcone na Józef Patek.
Nieznani osobnicy dokonali morderstwa na (nieczytelne) polska Patek Józefa i zranili jego córkę w miejsc. Chonorowo g. Racibórz.
Zgodnie z zapisem w księdze zgonów parafii w Okonku wynika, że 56-letni Józef Fałek umarł w Ciosańcu – pierwotna nazwa Honorowo o godz. 10. Pochowany został na cmentarzu w Okonku.
Jego grób, choć już mocno zniszczony, zachował się do dzisiaj.
Henryk Osowski - to jedna z wielu ofiar sowieckich ciężarówek. Niewiele o nim wiemy. Jego nagrobek znajduje się przy głównej alei na szczecineckim cmentarzu komunalnym. Na tabliczce napis: zginął śmiercią tragiczną.
Z parafialnego aktu zgonu możemy się dowiedzieć, że kawaler Henryk Osowski z zawodu mechanik samochodowy urodził się w powiecie wileńskim. Miał 24 lata. Zgon nastąpił przy ul. Pomorskiej 10 w Szczecinku 28 kwietnia 1946 r. o godz. 16.
O śmierci powiadomili księdza Roman Juchniewicz z zawodu tokarz i Józef Danilowicz pracownik PKP. W rubryce „rodzaj choroby” ksiądz dopisał „zabity”.
Drugim dokumentem dotyczącym tragicznej śmierci Henryka Osowskiego jest milicyjna księga kontroli dochodzeń. Co ciekawe, o przestępstwie milicję powiadomiono dopiero 30 kwietnia.
W rubryce „rodzaj przestępstwa” czytamy: Przejechanie przez auto rosyjskie nr Ż rosyj. 58-554 motocykla z czego Osowski Henryk poniósł śmierć.
Jako osobę poszkodowaną wymieniono Henryka Orawskiego (najprawdopodobniej pasażera motocykla) zamieszkałego Elbing (Elbląg?) przy ul. Kolejowej 26.
Być może więcej moglibyśmy się dowiedzieć z aktu zgonu sporządzonego w USC w Szczecinku. Niestety, z powodów biurokratycznych, miejscowym badaczom lokalnej historii tutejsze archiwalia są niedostępne. Ekipa rządząca miastem propaguje co najwyżej niemiecki okres, skrzętnie pomijając dzieje polskiego Szczecinka.
Sądząc z archiwalnych dokumentów największe zagrożenie dla życia polskich osadników stanowili żołnierze sowieccy. Zachowywali się tutaj jak żądni rabunku okupanci. O ich niewypowiedzianym bestialstwie świadczy i to, że strzelali nawet do dzieci.
O zbrodni na trzech polskich osadnikach dokonanej w biały dzień w pobliżu szosy koło Radacza wiemy z trzech źródeł.
Pierwsze - to zełgane, złożone z domniemań, ściśle tajne sprawozdanie dekadowe Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Szczecinie do MBP gdzie czytamy:
W dniu 17 V 46 r. w Ostropolu gm. Barwice zamordowano trzech mężczyzn. Morderstwo popełniono na tle rabunkowym. Śledztwo operatywne w toku.
Jedno jest prawdziwe, data morderstwa oraz ilość zabitych osób.
Znacznie bliższa prawdy jest notka z milicyjnej książki zdarzeń. Pod datą 18 maja 1946 r. zapisano:
Zamordowanie trzech Polaków na szosie Szczecinek - Barwice prawdopodobnie przez żołnierzy rosyjskich.
Z niewiadomych powodów prokurator IPN właśnie 18 maja przyjął jako datę śmierci. Tamże wyszczególniono ich nazwiska: Stanisław Walczak, Feliks i Stanisław Nalazek oraz że 24 maja przekazano do Prokuratury Armii Czerwonej w Szczecinku.
Skoro przekazano do sowieckiej prokuratury nie było wątpliwości co do sprawców okrutnej zbrodni.
O nazwiskach ofiar oraz miejsca gdzie zostali zastrzeleni, dowiadujemy się dopiero z aktów zejścia sporządzonych przez USC w Barwicach. Do zabójstwa doszło 17 maja 1946 r. ok. godz. 18. Zwłoki zamordowanych znaleziono na drugi dzień ok. godz. 14 w lesie w Radaczu przy trasie Szczecinek – Barwice.
Grozę sytuacji potęguje fakt, że jedną z trójki ofiar było dziecko. Stefan Nalazek miał zaledwie dziewięć lat. Zamordowany został razem ze swoim ojcem Feliksem ur. 30 05 1903 r. w powiecie bydgoskim rolnikiem z zawodu, zamieszkałym w Ostropolu.
Trzecią ofiarą był Stefan Walczak, także rolnik z Ostropola ur. 4.08.1909 r. w powiecie inowrocławskim.
Zastrzelono ich ok. 4 km od miejsca zamieszkania. W parafialnej księdze zgonów znajdujemy potwierdzenie danych osobowych ofiar. Przy każdej osobie zaznaczono: Zamordowany na trasie z Barwic do Szczecinka.
Pogrzeb odbył się 21 maja 1946 r. Wszyscy spoczęli na cmentarzu w Barwicach.
Wiadomość o napadzie na gospodarza w Jeziornej (obecnie Śmiadowo) dotarła na posterunek w Krągach w tym samym czasie, kiedy sekretarz i agronom gminy zastrzelili trzech sowieckich żołnierzy, awanturujących się podczas zabawy w Dąbrowicy.
O wydarzeniu tym już pisaliśmy w obszernym artykule w jednym z poprzednich numerów Tematu. W milicyjnej książce zdarzeń pod datą 20 maja 1946 widnieje krótka notka: Dokonano zabójstwa przez nieznanych żołnierzy rosyjskich na osobie Jerzyckiego (powinno być Irzycki – dop. red.) Bronisława – lat 38 zam. w Jeziorno.
Nie było wątpliwości kto mógł być sprawcą zbrodni, skoro dochodzenie powierzono Prokuraturze Armii Czerwonej w Szczecinku.
W sprawozdaniu dekadowym Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Szczecinie do MBP. Zapisano, że napad miał miejsce 19 maja 1946 r. a w rubryce „ilość członków bandy” wpisano cyfrę „2”. Miejsce napadu mylnie określono jako Krągi.
W archiwum odnaleziono także sporządzony odręcznie przez urzędnika Urzędu Gminy w Krągach akt urodzenia Ireny Irzyckiej:
Dnia 18.7.45 r. (...) o godz. 12 w południe porodziła dziewczynkę (żona Walentyna Irzycka z d. Sliwa ur. w Kijowie - dop. red.) dziecku temu nadano imię Irena. Zapisano na ustne zgłoszenie ojca Bronisława Irzyckiego. Zgłaszający legitymował się książeczką wojskową.
Najwidoczniej Bronisław Irzycki był osobą niepiśmienną ponieważ pod aktem z pieczęcią i podpisem urzędnika widnieją trzy, niewprawną ręką nakreślone krzyżyki.
W parafialnej księdze zgonów odnotowano, że Bronisław Irzycki został zabity przez Rosjan, zostawił żonę Walentynę i córkę Irenę. Zawiadomienie o jego śmierci złożyła niepiśmienna żona Walentyna oraz rolnik z Krągów Michał Mrozowski.
Bronisław Irzycki został pochowany na przykościelnym cmentarzu w Krągach. Niestety, w niewyjaśnionych do dzisiaj okolicznościach, nie tylko groby pierwszych polskich osadników, w tym grób Irzyckiego oraz zabitego również przez sowietów milicjanta Stanisława Termanowskiego zostały zlikwidowane, ale również cały przykościelny cmentarz.
W tej sprawie w czerwcu 2018 r. Dariusz Trawiński złożył u burmistrza Bornego Sulinowa wniosek w sprawie wszczęcia procedury wyjaśniającej likwidacji/zniszczenia nagrobków na cmentarzu w Krągach i Jeleniu. Cmentarze te znajdują się w wykazie obiektów wpisanych do rejestru zabytków i objętych ochroną konserwatorską. (...) Pomimo tego co stanowi prawo, które to właściciel zarządca zobligowany jest znać w latach 2004 – 2012 doszło do likwidacji ponad 20 nagrobków.
Przy kościele w Krągach nadal spoczywają pod trawnikiem co najmniej trzy osoby zamordowane przez Sowietów. (...) Po 73 latach doszło do kuriozalnej sytuacji polegającej na likwidacji wszystkich polskich nagrobków przykościelnych i pozostawieniu 3 niemieckich W mieści spoczynku rośnie trawa, a na ścianie kościoła w Krągach umieszczono najprawdopodobniej nielegalnie bez zgody konserwatora pseudo pamiątkową tablicę zawierającą częściowo błędne informacje.
Tablica umieszczona na ścianie kościoła w Krągach świadczy o tym, że proboszcz parafii w Jeleniu nawet nie zajrzał do ksiąg aktów zgonu (przy Irzyckim data zgonu 1945, a zabity został 19.05.1946).
Irzycka Walentyna i Irenka nie figurują w polskim systemie Pesel. Nie dożyły, czy jak mówiła P. Bobrycka, zostały wywiezione do Związku Sowieckiego – porwanie przez NKWD jako osoby urodzone na terenie ZSRR w granicach sprzed 1939 roku.
Miał zaledwie 23 lata. Wracał po północy z dworca kolejowego wraz żoną i matką, niósł ciężką walizkę. Było już po północy, kiedy dochodzili do swego domu przy pl. Winnicznym 10. W tamtym czasie na placu znajdowało się targowisko otoczone z dwóch stron niewielkimi kamieniczkami. Te od zachodu miały niewielkie przydomowe ogródki. Z nocnego mroku wychyliło się pięciu sowieckich żołnierzy. Napastnicy zażądali walizek. Kiedy łup był już w ich rękach, jeden z nich na odchodnym trzykrotnie strzelił do Urbanowicza zabijając go na miejscu. Bandyci zbiegli.
Z meldunku Komendanta Powiatowego MO por. L. Rewińskiego: (...) W dniu 26.06.1946 r. o godz. 1-szej w nocy w Szczecinku na Placu Targowym przed domem nr 10 zastrzelony został przez 5-ciu żołnierzy sowieckich Urbanowicz Edward. (...) Zabrano im walizki jeden z żołnierzy strzelił do Urbanowicza z automatu, trafiając go trzykrotnie. (...)Prokuratura Armii Czerwonej o wypadku powiadomiona. Oględziny sądowo – lekarskie przeprowadzone.
Na prośbę żony komisariat MO wystawił 13 marca 1947 r. zaświadczenie w którym czytamy: Komisariat Milicji Obywatelskiej zaświadcza, ze mąż Sabiny Urbanowicz – Edward Urbanowicz został zabity przez żołnierzy Armii Sowieckiej w dniu 26 czerwca 1946 r. (...) Niniejsze zaświadczenie wydaje się na prośbę żony s.p. Urbanowicz w celu okazania odnośnym władzom.
Pod dokumentem widnieje podpis kierownika Komisariatu MO w Szczecinku st. sierż. W. Hoffmana. Z parafialnej księgi zgonów wynika, że Edward Urbanowicz z zawodu ślusarz oprócz żony osierocił syna Zdzisława.
O zabitym jest mowa w zeznaniu aresztowanego przez UB kolegów Jana Pisarczyka, pracownika szczecineckiego PUR. Podczas rewizji w kieszeni jednego z nich znaleziono kartkę z notatką: Urbanowicz Edward dnia 25-25 VI czereśnie - wiśnie Kaługa.
Co słowa te miały znaczyć tego śledczy UB się nie dowiedział. Najprawdopodobniej Edward Urbanowicz mógł być w przeszłości żołnierzem wileńskiej 29 Dywizji AK.
Najparwdopodobniej zamieszkały w Wałczu Mieczysław Urbanowicz do Polski wrócił z zesłania w Kałudze. Wynika to ze spisu osób, kóre przyjechały do Szczecinka. Tamże przy nazwisku Mieczysław Urbanowicz – widnieje miejsce poprzedniego pobytu – Kaługa i Wałcz.
Ze sprawozdania Urzędu Wojewódzkiego, dział „Regulacja ruch”: Pow. Szczecinek zanotowano 5 wypadków z tego jedno zderzenie samochodu z motocyklem, 4 przejechania – 3 osoby zabite, 3 ciężko ranne. We wszystkich wypadkach winę ponoszą szoferzy sowieccy.
Pięcioosobowa rodzina Karola i Antoniny Usików przyjechała do Szczecinka z Grodna. W spisie osadników zostali zanotowani 15 kwietnia 1945 r pod numerem 3734 – 3738.
Zamieszkali przy ul. Lipowej 19. Mieczysław, choć nie był najmłodszy miał dopiero 3 latka. Feralnego dnia, a było to 10 września 1946 r.
Miecio bawił się przed domem na chodniku. Dodajmy, że w tym miejscu chodnik jest niezwykle wąski. Na dodatek ulica biegnie łukiem. Z dawnej zabudowy do dzisiaj zachowała się tylko sąsiednia kamieniczka pod numerem 17. Ta, w której mieszkali Usikowie miała dwa niezależne wejścia i została rozebrana kilka lat temu.
Była godz. 8, kiedy zza łuku jezdni, na chodnik wpadła rozpędzona sowiecka ciężarówka. Kierowca ściął zakręt przygniatając chłopca do ściany budynku. Miecio nie miał żadnych szans na przeżycie.
Jak ustalił Dariusz Trawiński, w tym dniu mama Miecia była na pielgrzymce dziękczynnej w Częstochowie podziękować Matce Bożej za szczęśliwe przeżycie wojny.
Pan Karol wybiegł do ruskich z siekierą po tym jak sąsiadka krzyknęła, że zabili mu syna. Interweniowała UB, które chciało go oskarżyć o napaść na Sowietów.
Z parafialnej księgi zgonów możemy się dowiedzieć, że jego ojciec Karol Usik był robotnikiem. Przed przyjazdem do Szczecinka mieszkał w Grodnie przy ul. Białostockiej 152. Chłopczyk urodził się 17.01.1943 r.
Jego śmierć skwitowano w milicyjnej książce zdarzeń jednym lakonicznym zdaniem „Wypadek samochodowy przy ul. Lipowej” - nic ponadto. Nie ma nawet nazwiska ofiary.
Przesłuchano trzech świadków, a 10.06.46 r. dochodzenie skierowano do Prokuratury Armii Czerwonej w Szczecinku.
Prokurator IPN w 2020 r. umorzył śledztwo z powodu niewykrycia sprawców cyt.: W dniu 9 września 1946 roku w Szczecinku przy ul. Lipowej 15 (powinno być 19 – dop. red.) kierujący ciężarówką sowiecki żołnierz będący pod wpływem alkoholu potrącił śmiertelnie bawiącego się przed domem 3-letniego Mieczysława Usika przygniatając go do ściany budynku.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Przerażające losy Polaków po wojnie. Kolejny bardzo ciekawy tekst Tematu. A może o komuszych przywilejach po wojnie i represjach wobec rodzin, które nieakceptowały systemu. Może kiedyś...Brawo p. Trawiński.
Jak mogą cokolwiek udostępniać w archiwum, jak rządzą resortowe dzieci po komuszych ojcach. Nic się nie zmitniło. Tylko garnitury.
Sebastian, ty naprawdę tęsknisz do tamtych czasów?