Reklama

Stary Szczecinek: Mysia Wyspa

28/08/2015 12:27

O Mysiej Wyspie w niniejszym cyklu pisałem już kilka razy. Do końca niemieckiego Szczecinka było to jedno z najbardziej atrakcyjnych miejsc. O popularności Mysiej świadczy i to, że to właśnie tutaj na niedzielne majówki przypływały tysiące mieszkańców miasta. 

W tym czasie głównym środkiem lokomocji były dwa wodne tramwaje – „Hindenburg”, który jednorazowo zabierał na pokład do 250 pasażerów (dane na podstawie turystycznego informatora z 1939 r.) i znacznie mniejszy „Neustettin” przemianowany potem na „Adolf Hitler” - 50 osób. 

W tamtym czasie sezon żeglarski rozpoczynał się 1 czerwca. Rejsy w dni powszednie odbywały się co pół godziny od 9 i z godzinną(!) przerwą obiadową trwały do godz. 21, zaś w niedziele i święta od 7 do 23. Oprócz tego w razie potrzeby można było zamówić dodatkowe kursy. Dla porównania, dzisiejszy „Bayern”, którego w soboty i niedziele zastępuje „Księżna Jadwiga” pływa co 1,5 godziny i to tylko od 12 do 18. Ponieważ dzisiejsze wodne tramwaje statki płyną od przystanku do przystanku wokół jeziora, dlatego czas podróży na Mysią Wyspę jest znacznie wydłużony. Przed wojną wynosił tylko ok. 10 minut, ponieważ statki rozpoczynały rejsy na wyspę z przystani na wysokości ul. Parkowej. 

Przedwojenny prospekt reklamowy zachęcał do odwiedzenia tego miejsca wszystkich, którzy, jak to określano – „mają mocną głowę”. Oferująca nie tylko piwo restauracja, mogła jednorazowo ugościć prawie 1200 konsumentów. Oczywiście w sali restauracyjnej mieściło się stosunkowo niewiele miejsc. Zdecydowana większość stolików rozstawionych była pod parasolami oraz w cieniu ażurowej galerii. Tak dużego lokalu do tej pory nie było i raczej już nie będzie. Jego ostatnim właścicielem był Hugo Schumacher. Lokal o takim kształcie jaki widzimy na zdjęciu archiwalnym został wybudowany, a właściwie przebudowany ok. 1928 roku. To wtedy umieszczony na środku wyspy drewniany barak, zastąpiła potężna modernistyczna bryła z podcieniem, tarasem i dużym zapleczem kuchenno-magazynowym. Na zdjęciu widać jego fragment z drewnianą galerią z muszlą koncertową. 

W przedwojennym informatorze wyliczono, że dotarcie na Mysią piechotą, zajmowało ok. 1 godziny. Zalecano przy tym, aby korzystać z drogi przez Marienthron (dzisiejsze Świątki). Nieco krótsza droga przez Trzesiekę była w latach trzydziestych dla zwykłych śmiertelników niedostępna. Powodem tego były utajnione budowle wchodzące w skład Wału Pomorskiego. To właśnie w 1932 roku w koszarach przy dzisiejszej ul. Kościuszki, rozpoczęła działalność komórka kierująca budową pomorskich fortyfikacji - Komendantura Szczecinek. Pas schronów bojowych, rowów odwadniających o profilu rowów strzeleckich, czy też zasieków ze słupków stalowych z drutami stanowiły ściśle chronioną tajemnicę. Wstęp był możliwy wyłącznie za specjalnym pozwoleniem. W pobliżu wszędzie rozwieszono tablice zabraniające poruszania się poza wyznaczonymi drogami, a nawet zakaz zatrzymywania się i fotografowania. 

Taki pas rozciągał się także od strony Świątek od linii Mulistego Strumienia aż do wysokości Mysiej Wyspy. Dojazd i dojście było możliwe najprawdopodobniej tylko wzdłuż linii brzegowej Trzesiecka. Rozmieszczone w tym miejscu schrony bojowe znajdowały się nieraz kilkanaście metrów od brzegu. Do dzisiaj pamiątką po tamtym czasie są liczne ruiny bunkrów oraz biegnący tuż przy rowerowym szlaku, pas rowów strzeleckich. 

Natomiast zupełnie nieznane są dzieje restauracji na Mysiej Wyspie związane z przejściem w lutym 1945 roku frontu. Czy już wtedy ceglany budynek został zburzony, czy może dopiero po wojnie? W każdym razie do połowy lat 50. przetrwała jedynie drewnianej konstrukcji galeria i pomosty. Potem przez dziesiątki lat Mysią Wyspę przejęła we władanie przyroda. Przy ziemi można było jedynie dostrzec ślady po fundamentach. Już w latach 70. próbowano leśną polanę nieco ucywilizować. Przyznać trzeba, że z tego odludnego miejsca korzystali głównie wędkarze i „zabłąkani” rowerzyści. To właśnie dla nich w tym czasie na środku wyspy leśnicy postawili kolistą, drewnianą wiatę ze stołami i siedziskami. Dokumentuje to zdjęcie, które wykonałem latem 1976 roku. Niestety wiata istniała przez... kilkanaście miesięcy. Potem już żadnych tego typu budowlanych eksperymentów nie próbowano robić. 

Wyspa zmieniła swoje oblicze radykalnie dopiero w 2006 roku. Zaczęło się nie bez problemów stawianych ze strony tutejszego nadleśnictwa. Wręcz zdumiewającym wydarzeniem było na początku wycięcie gęstego poszycia składającego się w znacznej mierze z wyjątkowo dorodnych pokrzyw. Potem pod topór poszło kilkanaście drzew. Dzięki temu możliwy stał się dostęp do wody. Po przejęciu w 2010 roku Mysiej Wyspy przez miasto, możliwa była budowa potężnego pomostu z dalbami, umożliwiającego przybijanie w tym miejscu tramwajów wodnych. W tym czasie do wyspy, za znaczne pieniądze, doprowadzono wodę i kanalizację oraz energię elektryczną. Jak wskazują na to tłumy wypoczywających w tym miejscu mieszkańców i gości jej popularność wzrasta z roku na rok. Wprawdzie daleko jej jeszcze do czasów przedwojennych czego dowodem jest archiwalne zdjęcie – ale kto wie, może wybudowaniu dobrego dojazdu i parkingów będzie tak jak dawniej. Tyle tylko, że dzisiaj już mało kto przypływa na nią statkiem. A szkoda... 

Jerzy Gasiul

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Kormoran - niezalogowany 2015-08-31 08:09:36

    Uważam ze powinien tam być zakaz wjazdu samochodami  a w to miejsce uruchomić kursy mniejszym statkiem  bezpośrednio na wyspę  z opłatą jak za autobus .Byłem świadkiem jak wiele osób chciało popłynać tylko na wyspę ale jak się dowiadywali że musza zapłacić  i płynąć wokoło  to rezygnowało. Polepszenie tam dojazdu i rozbudowa parkingów  już i tak zapchanych uczyniłaby z tego miejsca zwykły parking przy jeziorze  jakich wiele i miejsce to zatraciłoby swój uroki walory rekreacyjne .Powinna to być taka oaza dla rowerzystów ,biegaczy,chodziarzy i wszystkich którzy chcą sie zrelaksować od cywilizacji a szczególnie  odetchnąć od motoryzacji.  

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do