
O zaginionym, kolejnym już w tym roku młodym łabędziu poinformował nas Stanisław Stefański – społecznik opiekujący się na co dzień ptactwem wodnym na Trzesiecku. Jak się okazuje, największym zagrożeniem dla łabędzi, są łowiący w miejscach żerowania wędkarze. Pan Stanisław od lat opiekuje się wodnym ptactwem. Jak oblicza, przez ten czas razem z żoną, udało mu się uratować ok. 40 ptaków. Największe zagrożenie dla ptactwa wodnego stanowią wędkarze łowiący przy zamku w zatoczce, gdzie wypływa Niezdobna, w okolicy Łabędziej Wyspy, przy ul. Żeglarskiej, a także przy plaży na Świątkach.
W takich miejscach tablic ostrzegawczych. Ptaki mają swoje gniazda na wypłyceniach tam, gdzie rośnie trzcina oraz wodorosty. Całe jezioro jest obstawione łowiącymi. Wędkarz, który w takich miejscach łowi musi się liczyć z tym, że prędzej czy później urwie haczyk z żyłką. Zdaniem S. Stefańskiego z góry wiadomo, że dojdzie do nieszczęścia i ptak taki zerwany haczyk z żyłką po prostu połknie. Zdarza się, że na ratunek jest już za późno. Tego rodzaju przypadek zdarzył się w ubiegłym roku, kiedy haczyk był już w żołądku i łabędzia nie dało się uratować.
- Dwa małe łabędzie w tym roku już zginęły – informuje nas Halina Stefańska, która w tej sprawie przyszła do naszej redakcji. - Przed dwoma dniami plaża na Świątkach obstawiona była wędkarzami. W tym czasie przy brzegu na tamtejszym trzcinowisku żerowały łabędzie. Na zwróconą uwagę wędkarze odpowiedzieli mężowi, że w tym miejscu to ptaki nie powinny przebywać!
Dopatrywaniem ptactwa zajmuje się również pani Ewa. - Łabędź z rodziną przypływa, jak tylko usłyszy szczekanie mojego owczarka. Ptaki psa się nie boją. Karmię łabędzie od kilku już lat. Zauważyłam ostatnio, że dorosły ptak – nazywam go Kubusiem, miał zapętloną żyłkę na szyi i dziobie. Udało mi się go chwycić podczas karmienia i szybciutko ściągnęłam żyłkę.
Pani Ewa tylko w tym roku w ten sposób uratowała dwa łabędzie.
- Takiej wielkości haczyk miał na szyi – nasza rozmówczyni pokazuje zdjęcie wykonane telefonem.
- Spotkaliśmy się i z takim przypadkiem, że łabędź miał wbity haczyk z tyłu szyi – mówi p. Halina. To ewidentny dowód na to, że ptak został trafiony podczas zarzucania żyłki. Mąż nie mógł go wyjąć. Pomógł dopiero weterynarz.
- Podczas tegorocznego wylęgu mieliśmy dwie pary po osiem sztuk młodych, jedną parę z szóstką i parę w okolicy Żeglarskiej z piątką małych i jeszcze jedną z dwójką w okolicy wyciągu. Na Świątkach para, która miała osiem została z siódemką – wylicza p. Stanisław. - Według mnie jeden padł ofiarą wędkarza.
- Apelujemy o to, aby wędkarze przy brzegu od strony miasta nie wędkowali. Łabędzie żerują właśnie po tej stronie z racji dobrego nasłonecznienia.
Dodajmy, że po stronie Lasu Klasztornego łabędzi praktycznie nie ma.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Cytat z Regulaminu połowu ryb Polskiego Związku Wędkarskiego: ....wędkarzowi nie wolno: ....d/ łowić ryb w odległości mniejszej niż 50 m od: jazów, śluz, tam, zapór i innych urządzeń służących do piętrzenia wody oraz przepławek...