Reklama

„Znamy każdą rodzinę”. Jak mała szkoła daje więcej niż wielka


Szkoła w Wierzchowie ma 138 uczniów. Jak na szkołę wiejską - przyzwoicie. Ale liczby to jedno, a praktyka drugie. Agnieszka Bartosik, dyrektorka tej placówki, tłumaczy, dlaczego mniejsza szkoła może być lepsza niż wielkomiejska machina edukacyjna. I czemu coraz więcej rodziców zostaje z dziećmi w Wierzchowie, zamiast wozić je do Szczecinka.


Agnieszka Bartosik zarządza szkołą w Wierzchowie, gdzie uczy się 138 dzieci. Mniejsze klasy, bliższa znajomość rodzin i środowiska lokalnego dają placówce przewagę nad szkołami miejskimi – łatwiej dostrzec problemy i szybciej reagować. Szkoła zmaga się z brakami kadrowymi przez odległość od Szczecinka, ale utrzymuje poziom między innymi dzięki współpracy z firmami zewnętrznymi i indywidualnemu podejściu do uczniów. Przedszkole przy szkole działa od grupy 3-4 latków i wyraźnie sprawia, że rodzice zostają z dziećmi w Wierzchowie, zamiast wozić je do miasta.


Co szkoła w Wierzchowie ma, czego nie mają inne szkoły?

– Ma nas – zaczyna z humorem Agnieszka Bartosik, dyrektor Szkoły Podstawowej w Wierzchowie.

I choć zabrzmiało to jak żart, za chwilę okazuje się, że to jeden z kluczy do całej filozofii placówki. Mniejsze klasy, mniejsze środowisko, bliższa znajomość uczniów i ich rodzin. To daje przewagę, której szkoły miejskie w tym zakresie nie mogą osiągnąć.

– Są to klasy zdecydowanie mniej liczne jak w mieście, więc łatwiej można dostrzec problemy uczniów i pomóc im je rozwiązać – tłumaczy dyrektor.

Wierzchowo trochę jak... jedna wielka rodzina

Agnieszka Bartosik nie ukrywa, że mniejsza szkoła ma swoje atuty. Zna babcie, dziadków, ciocie i wujków swoich uczniów. Do placówki chodzili rodzice dzisiejszych dzieci, a czasem nawet dziadkowie. Wielopokoleniowa historia sprawia, że łatwiej interweniować, gdy pojawia się problem.

– Czasami możemy połączyć te sytuacje rodzinne i wiemy, że to dziecko w pewnych rzeczy nie osiągnie, bo to wynika z sytuacji rodzinnej. I wtedy możemy pomóc, nakreślić, przymknąć oko, wesprzeć. A czasami może więcej też wymagać.

To nie jest możliwe w dużych miejskich placówkach, gdzie nauczyciel widzi dziecko kilka godzin tygodniowo, a rodzina pozostaje anonimowa.

Empatia czy fachowość?

– Może nie zawsze chodzi tylko o fachowość. Może czasami bardziej chodzi o empatię, wrażliwość, zrozumienie – mówi Agnieszka Bartosik.

Fachowość oczywiście jest ważna, zajęcia specjalistyczne też. Ale znajomość środowiska, wiedza o tym, do czego się odwołać przy konkretnym dziecku – to przewaga szkół wiejskich.

– To, że znamy środowisko, że wiemy do czego się odwołać w danej sytuacji przy dziecku, myślę, że to jest ten plus szkół wiejskich.

Problem z kadrą: 20 kilometrów to bariera

Kadry brakuje wszędzie, ale w szkołach wiejskich problem jest większy. Nie dlatego, że nie ma chętnych – po prostu 20 kilometrów dziennie od Szczecinka to odległość, którą nie każdy chce pokonywać.

– Nawet jeżeli są ludzie chętni do podjęcia pracy, mają kwalifikacje, nie zawsze są chętni, żeby pokonywać te dwadzieścia kilometrów codziennie.

Szkoła ratuje się współpracą z zewnętrznymi firmami ze Szczecinka. Część zajęć specjalistycznych odbywa się poza Wierzchowem – rodzice dowożą dzieci, a szkoła pokrywa koszty.

50 minut autobusem do szkoły

Oczywiście, są minusy. Obwód szkolny Wierzchowa jest bardzo duży terytorialnie. Niektóre dzieci dojeżdżają pięć minut, inne – nawet 50.

– Jest część dzieci, która dojeżdża pięć, dziesięć minut. Ale są też dzieci, które dojeżdżają nawet pięćdziesiąt minut autobusem szkolnym.

Gmina zapewnia dowóz, ale długie podróże to codzienność części uczniów. 

Rodzice zostają. Koniec z wożeniem do Szczecinka

Jeszcze kilka lat temu część rodziców woziła dzieci do Szczecinka. Teraz trend się odwrócił.

– Zauważamy, że jednak dzieci pozostają u nas. Już się troszkę odwraca ten trend wożenia dzieci do Szczecinka. Co nas bardzo cieszy.

Kluczowe jest przedszkole działające od grupy 3-4 latków. Jak rodzic zapisze dziecko do przedszkola, zostaje w Wierzchowie aż do ósmej klasy. W tym roku z pierwszej klasy żadne dziecko nie odeszło do Szczecinka.

– Uważam to za ogromny sukces - mówi dyrektor.

Wyniki? Nie najważniejsze. Ważne, żeby dziecko odnalazło się w życiu

Wyniki egzaminu ósmoklasisty są różne, zależą od rocznika. Nie powalają, ale dyrektor twierdzi, że to nie jest priorytet.

– Nie wynik egzaminu jest tutaj najważniejszy. Ważne, żeby to dziecko odnalazło się później w szkole średniej. A przede wszystkim odnalazło się na rynku pracy.

Bo żaden pracodawca nie pyta o wynik z polskiego czy matematyki. Liczy się, czy pracownik jest dobry.

– I na to przede wszystkim stawiamy.

138 uczniów. Tyle samo, ile 80 lat temu

Obecnie szkoła ma 138 uczniów. Tyle samo, gdy zaczynała 80 lat temu.

– Chociaż pamiętam czasy, kiedy tych dzieci było zdecydowanie więcej. Ale biorąc pod uwagę obecny niż demograficzny, to mniej więcej utrzymujemy się na tym samym poziomie między 130 a 145 uczniów. To dobrze świadczy.

Więcej - w nagraniu wideo.

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 04/11/2025 15:20
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do