
Gorąc rozleniwia. Na własnej skórze przekonujemy się, co to znaczy żyć w podzwrotnikowym słońcu. Nie ma co się dziwić południowcom, że w środku dnia leniuchują. Całe szczęście tego lata, być może za sprawą zainstalowanych filtrów, jeśli już zawiewa dobrze znanym smrodem, to tylko w nieco bardziej umiarkowanych ilościach. Rzecz jasna to są spostrzeżenia mieszkańca wschodniej części miasta. Ci z części zachodniej lub "mocno" zachodniej – mowa o Trzesiece - tego rodzaju stwierdzenia uważają za wymysły rodem z "Księgi tysiąca i jednej nocy". W takich przypadkach wiele racji ma powiedzenie, że "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia". Już kilka dziesięcioleci temu mądrzy urbaniści, a o takich znacznie trudniej niż dobrą kiełbasę w markecie, uważali że najlepszymi terenami pod zabudowę mieszkaniową jest zachodnia część miasta.
Bynajmniej nie chodzi wyłącznie strefę oddziaływania przemysłu, zresztą który powtykano niemalże w każdej części miasta, ale o warunki fizjograficzne. Nie jest też przypadkiem, że właśnie w tym rejonie miasta grunty budowalne są najdroższe, a popyt największy. Przykładem może być nie tylko osiedle Generalskie, ale także rosnące jak grzyby po deszczu w dzikim polu, domy na zachodnich peryferiach. Domy powstają także na terenach przyjeziornych, bagiennych i podmokłych. Przyjął się dziwaczny pogląd, że podmokłą dolinę, a nawet staw, wystarczy zasypać jak największą ilością gruzu i po kłopocie. Tymczasem już dwa tysiące lat temu, Witruwiusz w swoim dziele dotyczącym architektury uważał, że należy dokonywać wyboru najzdrowszego miejsca, "niedostępnego dla mgły i szronu" tudzież "sąsiedztwa bagien" oraz kilku jeszcze innych czynników - by nie zanudzać - nie wymienię. Ponieważ żyjemy w wieku permanentnej rewolucji, najwyraźniej nawet w tej dziedzinie, poglądy wydają się anachronizmem, by nie powiedzieć wsteczne. A ponieważ na budowaniu podobnie jak na medycynie każdy się zna, więc obraz szczecineckich osiedli nie przedstawia się budująco. Gdzie te czasy, kiedy mieszkanie a nawet dom sprzedawało się w dniu ukazania się ogłoszenia w gazecie? Dzisiaj nie ma praktycznie ulicy, by nie natknąć się na baner czasem nawet wielkości chałupy z napisem "na sprzedaż". Nadmiar mieszkań? Mało prawdopodobne, bo mimo że miasto się zwija czego przykładem jest stale malejąca liczba mieszkańców, to deweloperzy na brak klientów nie narzekają. Od kilkudziesięciu lat Szczecinek stanowi rezerwuar dla takich metropolii jak Szczecin, czy Poznań. Młodzi po skończeniu studiów do rodzinnego gniazda już nie wracają, bo praca z zarobkami nawet średniej krajowej jest nieosiągalna. Być może robią to z ciężkim sercem. To miejsce większości jawi się jako okres pięknego dzieciństwa i młodości. Po latach miło się wspomina, szczególnie w mediach społecznościowych. Można także wpaść tu na dwa dni, byle nie dłużej, bo nawet znajomych jakby mniej... Prowadzona od początku lat 90. polityka inwestowania jedynie w kilku metropoliach zbiera swoje żniwo w Polsce powiatowej. W przeciwieństwie do skrojonego na miarę potrzeb człowieka Zamościa, Szczecinek nie jest miastem idealnym. Wystarczy spojrzeć na projekt - koncepcję zagospodarowania przestrzennego kraju. Gdyby część wschodnia naszego województwa była pustynią, to my bylibyśmy w jej centrum - jedynie oazą, gdzie czerpie się wodę dla ludzi i wielbłądów. Owszem, do świata ma przybliżyć S 11 – pod warunkiem, że kiedyś powstanie. Za to największy w tej części Pomorza węzeł kolejowy praktycznie nie istnieje (wystarczy spojrzeć na ruinę dworca) i brak połączeń. Niezwykle słuszną wizję ma nasza władza, chcąc zamienić dworzec na dom kultury z wybiegiem na torowisko. Mało pocieszające dla nas jest też to, że wymagamy - jak to ujęto- "szczególnego wsparcia ze strony polityki regionalnej". Miło nam, że właśnie przez naszą leśną polanę w pradolinie Parsęty przebiega "korytarz ekologiczny o znaczeniu ponadregionalnym". To dowodzi, że z pewnością nie zabiorą nam siedziby Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych, że nie wspomnę o siedzibach dwóch nadleśnictw. Jakby nie było, to całkiem sporo stanowisk może nie tyle pracy, co ciepłych posad. Poza tym liczy się prestiż. By nie poddać się czarnej wizji, trzeba zaakceptować to, że jeszcze przez długie lata będziemy jednym ze źródeł zasilających wielkie miasta. Tymczasem "rosną domy z prawej, z lewej beton też..." Patrzcie ludziska. W miejscu, gdzie do niedawna był dworzec PKS wyrastają już z ziemi żurawie budowalne, a wraz z nimi piękne domy. Nawet na głównym placu apelowym w koszarach przy ul. Kościuszki powstaje mieszkaniowe gmaszysko. A że nawet do budowania wzięła się spółdzielnia, która przez ostatnie dziesięciolecia niczego nie zbudowała, to bardzo dobry znak. Otrzyjmy więc łzy. Bo – znowu wracam do Witruwiusza – jeśli wilgoć opanuje żyły, "naruszy stosunek żywiołów i pozostałe osłabną ulegając rozkładowi". Głowa do góry. Będzie lepiej. Za sto lat...
Jerzy Gasiul
felieton ukazał się w 909 wydaniu Tematu Szczecineckiego, jedynego tygodnika ze Szczecinka.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Doprawdy, panie Jerzy, jest pan wielkim pesymistą. Oto bowiem uczeni powiadają, że w wyniku zmian klimatycznych JUŻ ZA ok. 50 LAT średnia temperatura w naszej strefie klimatycznej wzrośnie o średnio 4 stopnie. Mokradła, bagna itp. wilgotne miejsca zanikną i... Hm, nadal nie będzie dla kogo budować. Obawiam się jednak, że za 100 lat także. Ale to już, jak mawiał Kipling, zupełnie inna historia.
Zatrute żarcie, zatruta gleba ( środki chwastobójcze lane tonami na pola), gdzieniegdzie zatrute powietrze, coraz mniej ropy naftowej - góra za 30 lat dojdzie do totalnej katastrofy.
"...Gdyby część wschodnia naszego województwa była pustynią, to my bylibyśmy w jej centrum - jedynie oazą, gdzie czerpie się wodę dla ludzi i wielbłądów.''' Przekładają te słowa na czas dzisiejszy, jesteśmy dostawcami siły roboczej i podatków od emerytur.
Chcesz mieć raka, głosuj na ...