
Jest tak w całym kraju. Zatem – skoro wszędzie jest tak – to czym się martwić? Odnoszę wrażenie, że właśnie taki punkt widzenia prezentuje nasz burmistrz, który powiada – robię tak jak chcę, bo tak mogę! Jego „właśni” radni nie odzywają się wcale (tu powód do zaniepokojenia – przestali chwalić!), opozycja – po trosze już zniechęcona bezskutecznym „rzucaniem grochu o ścianę” także zbytnio się nie naprzykrza… I ok! Jest wotum zaufania i nie zawracajmy sobie głowy.
Na ostatniej sesji RM burmistrz po raz trzeci przedstawiał raport o stanie miasta (do pobrania, pdf). Wyświetlał slajdy i komentował je. Mówił ok. godzinę. I o godzinę za długo. Przecież radni dostali ten raport wcześniej i go przeczytali (?). A jak nie przeczytali, to może wysłuchali? A któż to wie, przecież sesja jest zdalna i nie widać, czy radni po prostu nie poszli sobie na kawę lub do innych czynności.
Zresztą – powiedzmy to sobie wreszcie – raport sporządzany jest z informacji przesyłanych przez spółki miejskie, miejskie jednostki i zakłady budżetowe, wydziały UM – generalnie – informacje przesyłają podlegający burmistrzowi miejscy urzędnicy, zaś całość opracowuje i „scala” Sekretarz Miasta. Czy tak sporządzony raport może wskazywać niedociągnięcia, problemy i niedostatki? Raczej wręcz przeciwnie. Najczęściej bywa laurką dla podpisującego się po tym raportem burmistrza (wójta, prezydenta) fajnego (jak mawiają radni KO) i dobrze zarządzanego miasta.
Fundacja Batorego sporządziła opracowanie pt. Czego dowiedzieliśmy się z raportów o stanie gminy? Zacytuję fragment tego tekstu:
Większość raportów skonstruowano jako zbyt obszerne i drobiazgowe sprawozdania biurokratyczno-statystyczne, a nie jako zwięzłą prezentację sytuacji w kilku priorytetowych obszarach;
W raportach zabrakło porównań z innymi, podobnymi gminami, a także zestawień pokazujących wybrane wskaźniki na przestrzeni kilku lat. W efekcie z gąszczu danych mieszkańcom trudno było wyciągnąć wnioski, czy w ich gminie dzieje się w danej sferze dobrze, czy raczej należy dążyć do szybkich zmian;
Za największą porażkę można uznać przebieg debat nad raportami, a zwłaszcza udział w nich mieszkańców.
Mieszkańcy – nie psujmy im ich dolce far niente – niech fajnie spędzają czas w fajnym mieście. Po co zmuszać kogokolwiek do lektury prawie 160 stron bez wartkiej akcji i dialogów. Ale – gdyby ktoś chciał poczytać – to przecież może. Raport jest w BIP-ie.
Gdybyśmy jednak chcieli naszym mieszkańcom, przynajmniej tym interesujących się swoim miastem (jeszcze trochę ich jest) stworzyć szansę uczestniczenia w debacie o stanie miasta? Może warto podjąć działania (lub domagać się podjęcia ich przez władze miasta), które sugeruje Fundacja Batorego
List do mieszkańców zamiast kolejnego biurokratycznego sprawozdania.
Może warto. Tylko kto miałby to zrobić?
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Akurat ten Pan nie jest w ogóle wiarygodny.
A dlaczego?
Taki jeden już wskazywał na pewien porządek a raczej nieporządek, lepiej zabrzmi bałagan... Rzeźbiarz obywatelem Włapko go nazywał. Czy coś się zmieniło? Czy bardziej rozpanoszyło?
No własnie, radni przestali chwalić. Aż tęsknię za tymi słynnymi peanami wygłaszanymi np. przez radnego Ogrodzińskiego :) Było piękne hihi No ale w sumie kto tam ma teraz mówić, wfiści wiadomo że nie bardzo krasomówstwem się zajmują :)
aleście sobie burmistrza dewelopera wybrali ehh
Można wybierać tylko spośród tych, co się zgłosili. Ludzie woleli Daniela niż rozczochraną Joaśkę, przemądrzałego Berezę lub Bedkę ze średniowiecznej konserwy. Mnie to nie dziwi.
Panie radny- powiedz to na sesji, a nie kolejny raz wylewasz swoje żale w "temacie". Widzę człowieka który pięknie mówi ale nie na sesji i z tych mów nic nie wynika- no bo jak zwykły mieszkaniec ma iść do władzy i powiedzieć aby burmistrz nie czytał raportu bo Pan już go przeczytał i szkoda godziny czasu. A swoją drogą to jak Pan nie ma czasu to po co jest Pan radnym?
Pańska wypowiedź jest dowodem na to, że sesji RM nie ogląda zbyt wielu ludzi, w każdym razie nie Pan, bo radny Suchowiejko wszystko to, i nie tylko to, na sesji powiedział.
Ciekawe czy którykolwiek z radnych czytał ten 'dokument'. Jest na miarę dzieł Kim Ir Sena, a może nawet je przerasta. Ktoś kto go pisał siedzi głęboko w czyimś tyłku, to na pewno
Kanclerska głowa z naszego radnego , nawet na prezydenta się nadaje. A nie lepiej to na sesji RM o tym mówić ? Trochę niepoważny ten tekst jak i traktowanie wyborców ….
Reprezentatywna grupa mieszkańców to właśnie radni. Wybrani demokratycznie zamiast losowo. Ogólnie pan Suchowiejko pisze ciekawie, ale jest przykładem, że świetny pedagog nie musi sprawdzać się w polityce. Zwłaszcza, gdy sobie wybierze takie słabe ugrupowanie.
Trafne uwagi. Akurat ten radny jest jednym z nielicznych, którzy mają odwagę powiedzieć COKOLWIEK. Inni mogliby brać przykład, ale po co? ;) To jak z tym przysłowiowym grochem o ścianę :)
Warto przypomnieć sobie głosowania radnego, jako posła... I wszystko będzie jasne.
Sprawdziłem. Często był "ZA", czasem "PRZECIW". Zdarzało mu się też wstrzymywać, a w paru głosowaniach nie uczestniczył. Tylko co z tego ma wynikać?
Głupoty mówić mówić to lepiej milczeć i w końcu zacząć robić coś dla mieszkańców miasta i gminy nie tylko dla siebie.