
Co jakiś czas rząd, zaprzyjaźnione z nim media, czy partyjne strony w mediach społecznościowych - chwalą się ile wynosi obecnie w Polsce przeciętne wynagrodzenie. Podawana jest jednak nie kwota przeciętnego wynagrodzenia, ale znacznie wyższa średnia.
Na przykład Platforma Obywatelska chwali się obecnie tym, że przeciętne wynagrodzenie w czerwcu 2025 roku wyniosło 8881,84 zł. Manipulacją już jest to, że podaje się średnią i przedstawia, jako przeciętną. Czyli innymi słowy, wedle słownika - kwotę typową, pospolitą. A pensja średnia i pensja przeciętna (typowa), to nie to samo.
Różnicę wyjaśnijmy na przykładzie. Weźmy grupę 10 osób. Jedna z nich zarabia miesięcznie 50 000 zł (nie ważne tu czy brutto, czy netto). Pozostałe dziesięć to bezdomni, bezrobotni, zarabiający 0 zł. Średnia wynagrodzeń w tej grupie, to 5000 zł. Z takiej informacji wielu odbiorców wyciągnie wniosek, że wszyscy przedstawiciele tej grupy mają zapewnione minimum egzystencjalne i żaden z niech nie na ma powodu narzekać na dużą biedę. Tyle, że to nieprawda. Typowa pensja osób w tej grupie jest daleko poniżej 5000.
Właściwą (choć też nie idealną) prezentacją stanu tej grupy, jest wynagrodzenie przeciętne, najczęściej występujące - czyli dominanta. Tutaj dostaniemy informację, że wynagrodzenie to wynosi 0 zł. Ta informacja nie miałaby wartości np. przy prognozach dotyczących potencjalnych strat związanych z nadużyciami skarbowymi. Ale jest właściwa w kontekście poziomu życia grupy - a o tym tutaj mówimy. Ta bowiem informacja wskazuje na to, że grupa obciążona jest znaczącymi problemami w kontekście wynagrodzeń pracowniczych i możliwości utrzymania się..
Przeciętne wynagrodzenie w Polsce, dalekie jest od średniej - i bliskie jest wynagrodzeniu minimalnemu. Ta liczba jednak też jest zawyżona, bo statystyki nie obejmują osób prowadzących małą działalność gospodarczą, czy umów śmieciowych - gdzie to wynagrodzenie często jest minimalne.
Po co więc podawane są zmanipulowane informacje? Po pierwsze - udawanie sprawności rządu. Emeryci, kobiety żyjące z alimentów i środków konkubenta, córki i kuzynki powciskane po różnych stanowiskach, czy też odklejeni od rzeczywistości ludzie żyjący w bańkach informacyjnych, jak Warszawiacy - mogą uwierzyć, że Polacy zwykle tyle zarabiają. A za tym - mogą uwierzyć, że rząd jest skuteczny, a społeczeństwo zawdzięcza mu dobre życie.
Drugi powód to gaslighting, czyli ukryte, pozbawione typowych obelg i pomówień - poniżanie, dyskredytowanie i obniżanie poczucia wartości ludzi. Jeżeli większość Polaków dostaje pensję minimalną lub podobną i zobaczy, że inny "przeciętny" Polak zarabia prawie 9000 zł miesięcznie, to poczucie się kimś gorszym. A człowiekiem, który dał sobie wmówić, że jest gorszy i na mniej zasługuje, będzie łatwiej manipulować i jeszcze mocniej można go wykorzystywać.
Grafika z oficjalnej strony Platformy Obywatelskiej.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
W Szczecinku lepiej? cała masa sztucznych stanowisk,zastępcy dyrektorów Bóg wie od czego,menadżerowie,kierownicy,Pan burmistrz przeszedł samego siebie,kraina mlekiem i miodem płynąca.
Blogger słusznie zauważa, że średnia krajowa nie odzwierciedla realnych zarobków większości Polaków, ale zapomina, że dokładnie te same wskaźniki i narracje były używane również za rządów PiS. Również wtedy GUS podawał średnie wynagrodzenie, a rząd chętnie się nim chwalił – mimo że mediana była znacznie niższa. Krytykowanie KO za manipulację statystyką, ignorując identyczne działania poprzedniej władzy, to czysta tendencyjność. Podobnie z płacą minimalną – za PiS rosła dynamicznie i była pokazywana jako dowód skuteczności rządu, mimo że w wielu branżach, jak gastronomia, była omijana przez szarą strefę. Autor niesłusznie sugeruje, że statystyki mają służyć głównie „gaslightingowi” społeczeństwa, co jest nadinterpretacją bez mocnych dowodów. Emocjonalny ton i personalne wycieczki wobec kobiet, emerytów czy mieszkańców Warszawy obniżają wiarygodność całej argumentacji. Sam fakt, że średnia zawyża obraz rzeczywistości, jest znany ekonomistom i nie stanowi żadnego odkrycia – dlatego w analizach często uwzględnia się też medianę i dominantę. Warto krytykować sposób prezentacji danych, ale trzeba to robić uczciwie i bez politycznej ślepoty. Tekst udaje obiektywny, a jest de facto propagandą w drugą stronę. Prawdziwa diagnoza wymaga porównania rządów obu stron – a nie wybiórczego piętnowania jednej.
Czytając ten komentarz mam wrażenie, że pan bloger ma czytelników za inteligentnych inaczej. A ten z temat.net który pozwolił na publikacje tego wywodu pana Serafinskiego zwyczajnie szmaci swoich czytelników. Raczej jest to kiepska droga do sukcesu i ma raczej mało wspólnego z różnorodnością wypowiedzi, bardziej z manipulacją…przypominają sie czasy TVP i PiS.
To felieton, czyli opinia. Z założenia jest to forma subiektywna, więc dyskusje o tzw. rzetelności (cokolwiek to znaczy w tej chwili) nie mają sensu. A bronię autora, ponieważ umie wyrażać publicznie swoje racje nie będąc anonimowym. Nawet jeśli mogą być niepopularne. Proponuję też miejsce na publikacje tym z Państwa, którzy mają ochotę zrobić to samo. Sprawa otwarta, miejsce czeka, wystarczy dać znać. Wiem tylko, że chętnych nie będzie.
To nie tylko w Polsce tak sie podaje zarobki,ale takze w innych krajach jest to samo,
na Białorusi i Rosji rozumiem? W Skandynawii pensje sa jawne. Nie ma dodatków za romans z szefem, czy popieranie urzedującej władzy.
Znajomi burmistrza, czy znajomi starosty zarabiają grube pieniądze. Reszta nie uwikłana w układy polityczne zarabia coraz gorzej, zwykłego szaraka, urzędaska dogania najniższa kadra i najniższa pensja. Prywaciarz tak samo, masz układ z szefem to masz lżej, reszta ma dużo pracy, a mało płacy.
No to cytujemy: "Weźmy grupę 10 osób. Jedna z nich zarabia miesięcznie 50 000 zł (..). Pozostałe dziesięć to bezdomni, bezrobotni, zarabiający 0 zł. Średnia wynagrodzeń w tej grupie, to 5000 zł." BZDURA DO KWADRATU. Osoba nie pracująca, nie zatrudniona, nie zarabia i kłamstwem jest twierdzenie, że ona wynagrodzenie ZERO. Ta osoba jest poza statystyką zatrudnienia i wynagrodzeń. Taka osoba jest w statystyce w grupie BEZROBOTNI. Czyli autor bloga temat naciągnął jak gumę do majtek.
Ale ty wiesz, że to tylko przyklad i nikt nie prowadzi statystyk na dziesięcioosobowej grupie? W prawdziwych statystykach nie uwzglednia się nie tylko bezrobotnych, ale i np. osób na umowach śmieciowych.
Odp. do >> - niezalogowany 2025-07-27 15:02:47: Masz rację, tylko jest ogromna grupa ludzi, których wiedza ekonomiczna kończy się na policzeniu tego co w portfelu. Oni zmanipulowane informacje łykają jak karp powietrze i potem w wyborach głosują na kandydata obywatelskiego pana z nowogrodzkiej.
Wyliczenie średniej pensji w POLSCE to są zwykłe jaja. GUS ma wytyczne, które wykluczają szereg wynagrodzeń jak niżej: Wliczane są: Wynagrodzenia brutto: podstawowe wynagrodzenie zasadnicze, dodatki (funkcyjne, stażowe, zmianowe), premie i nagrody uznaniowe, wynagrodzenie za nadgodziny, wynagrodzenia za urlopy, ekwiwalent za niewykorzystany urlop. Umowy o pracę – tylko one są uwzględniane. Wynagrodzenia w firmach zatrudniających ≥10 pracowników – czyli sektor przedsiębiorstw (nie obejmuje mikrofirm