Reklama

Tu stosy płonęły przez 11 lat. Nikt nie mógł być pewny swojego losu

15/08/2021 08:22

Wisielcze Wzgórze. Położona kilkaset metrów od miejskiej zabudowy Szczecinka górka cieszyła się ponurą sławą. U jej podnóża przebiegał pradawny szlak ku przejściu granicznemu na rzece Gwda. Tędy też podążali kupcy i krzyżackie hufce w kierunku człuchowskiej komturii i dalej Pomorza Gdańskiego. Nawet z daleka sam widok na liczącą zaledwie kilkanaście metrów wysokości Wisielczą Górę (niem. Galgen Berg) przyprawiał o dreszcze.

A cóż powiedzieć, kiedy trzeba było przejechać tuż obok... Scena musiała być zaiste upiorna. Strome, piaszczyste zbocze, a na szczycie, ponad głowami podróżnych - posępna drewniana konstrukcja szubienicy ze szczątkami jakiegoś nieszczęśnika. To tutaj wieszano różnej maści łotrzyków, rzezimieszków, bandytów i złodziei. Ówczesnym zwyczajem, po wykonaniu wyroku ciał nie zdejmowano. Kara miała odstraszać. Nic dziwnego, że dyndające na stryczku ciało, po paru dniach stawało się żerowiskiem ptaków.  

Śmierć była na porządku dziennym  

Karę śmierci niekoniecznie wymierzano tylko za zbrodnię. Z takim właśnie okrutnym wyrokiem musiał się liczyć nawet złodziej i to bez względu na stan, z którego pochodził. Karą śmierci szafowano obficie i była na porządku dziennym. Posiedzenie sądu odbywało się w ratuszu. Tutaj też znajdowała się cela, w której przetrzymywano więźniów. Tutejszy sędzia nie miał jedynie prawa osądzania i wymierzania kary śmierci osobie szlachetnie urodzonej. W takich przypadkach, zarówno proces jak i egzekucję przeprowadzano w stolicy księstwa, w Szczecinie.  

Zarzewie ognia i zarazy  

Wisielcza Góra, z zachowanym do dzisiaj dość obszernym i płaskim szczytem, od niepamiętnych czasów pełniła jeszcze jedną ponurą rolę. To właśnie w tym miejscu rozpalano stos, na którym w niewyobrażalnych męczarniach ginęły zarówno kobiety jak i mężczyźni posądzeni o uprawianie czarnej magii. Szczególną popularność szczecinecka Wisielcza Góra uzyskała pod koniec XVI w. Stało się to po przyjęciu na Pomorzu (postanowienia sejmiku w Trzebiatowie w 1534 r.) nauki protestanckiej jako religii państwowej. Od tego czasu na wzgórzu stosy właściwie nie gasły. 

Szczecinek w tej ponurej statystyce dotyczącej ścigania i karania niewiast za zajmowanie się czarną magią zajmował na Pomorzu jedno z pierwszych miejsc. Wiara w czary i gusła miała tutaj wyjątkowo dużo zwolenników. Być może powodem były niesprzyjające mieszkańcom okoliczności, w jakich musieli żyć. Powodzie zdarzały się równie często jak topnienie śniegów na wiosnę i podczas jesiennych opadów deszczu. W takich przypadkach wciśnięte na przesmyku pomiędzy dwoma jeziorami Trzesiecko i Wielimie domostwa, tutejszym zwyczajem stawianych na palach, zalewała woda. Mieszkańcy chronili się wraz z dobytkiem na położone tuż za Bramą Pruską Wzgórze św. Jerzego. Jakby tego było mało, mieszkańców trapiły wciąż powtarzające się epidemie i ze względu na drewnianą zabudowę, niezliczona ilość pożarów. To nie przypadek, że z biegiem czasu do nadgranicznego Szczecinka przylgnęło złośliwe miano – „zarzewie ognia i gniazdo zarazy”.  

Stracono tu ok. 50 osób  

Nic też dziwnego, że w takich okolicznościach wiara w sprawczą moc wszelkiego autoramentu czarownic była niezwykle popularna i to nie tylko pośród pospólstwa. Z pewnością w porównaniu z takim Quedlinburgiem, w którym w ciągu tylko jednego dnia stracono 133 kobiety, miasto, w którym w ciągu dziesięciu lat stracono ok. 50 osób plasowało się na dość dalekich - używając sportowego określenia - pozycjach.   

Palenie czarownic i czarowników poprzedzone były sądowym procesem. Ówczesnym zwyczajem podczas śledztwa i przesłuchań stosowano tortury. Sądowe męczarnie były stopniowane i zależały od wagi oskarżenia. Podsądnych przesłuchiwano w specjalne przysposobionym pomieszczeniu znajdującym w ratuszu. Być może do tego celu przystosowano jedynie izbę więzienną. Przesłuchania – choć dokładniej tortury -uzależnione były od kwalifikacji oprawców i wyposażenia ich „warsztatów".

Kulminacją tego rodzaju przesłuchań był proces sądowy – zwyczajowo z wyrokiem śmierci. Po odczytaniu wyroku, skute łańcuchami kobiety w asyście wrzeszczącej gawiedzi wleczono na peryferyjnie położną Wisielczą Górę.  

Żona starosty posądzona o czary  

Szczecinecka Wisielcza Góra swoje „złote lata" przeżywała w latach 1581 – 1592. Historycy twierdzą, choć tej kwestii zdania są podzielone, że w tym miejscu życie straciło 29 osób, w tym dwóch mężczyzn, a w całym powiecie aż 49 osób płci obojga. W sumie naliczono ok. 30 procesów, co świadczy, że na ławie oskarżonych zasiadła nie tylko jedna osoba. Ofiarami najczęściej były ubogie kobiety, jak choćby znane z imienia i nazwiska Katharine Buten, jej córka oraz Agnete Sieroten. Zanim trafiły na stos, poddano je straszliwym torturom.  

Ponoć jeden z najgłośniejszych procesów odbył się w 1578 r. – tak przynajmniej uważa jeden z bardzo znanych historyków szczecińskich. To właśnie wtedy przed oblicze sędziego zawleczono Elżbietę von Dobersitz, żonę starosty szczecineckiego Melchiora Dobersitz, żonę burmistrza Rutzena oraz kobietę najprawdopodobniej z niskiego stanu nazwiskiem Moncke. Cała trójka została oskarżona o pomór świń, a także wywołanie w 1577 r. wielkiego pożaru miasta. Wszystkie kobiety spalono jakoby właśnie na Wisielczej Górze.  

W tej kwestii są poważne wątpliwości, ponieważ szlachcianka von Dobersitz nie mogła być sądzona w Szczecinku a w stolicy księstwa - Szczecinie.   

W drugiej wersji, ale innego szczecińskiego historyka wynika, że proces szlachcianki odbył się w Szczecinie w 1591 r. Wyrok w postaci ścięcia głowy, a następnie spalenie ciała przed Bramą Młyńską wykonano w Szczecinie 3 marca 1592 r. Za okrutną śmierć, ponoć niezwykle urodziwej i będącej w zaawansowanej ciąży Elżbiety, odpowiada dwóch intrygantów – marszałek dworu Peter Kameke i dworzanin Jacob von Kleist (Kleszcz). Ten ostatni był także głównym oskarżycielem na procesie. Nieszczęsną kobietę oskarżono o uczynienie księżnej bezpłodną, a także za próbę otrucia księcia.  

Wisielcza Góra na notgeltach  

Jednym z niewielu dokumentów świadczących o istnieniu Wisielczej Góry, albo jak kto woli Szubienicznego Wzgórza, jest zachowany do dzisiaj plan miasta z 1844 r. Wisielcza Góra została również utrwalona na trzech obrazkach zamieszczonych na notgeltach wydanych w 1923 r. w Szczecinku (Neustettin). Notgeltami zwano pieniądze zastępcze, wydawane przez niemieckie miasta w latach 1919-1925. W wyniku hiperinflacji, z powodu braku niskich nominałów, miasta rozpoczęły drukowanie własnego zastępczego pieniądza.  

Palenie czarownic i czarowników poprzedzone były sądowym "procesem"


Tym sposobem powstawały całe serie, często poświęcone ważnym lokalnym wydarzeniom historycznym. Ponieważ walory były bogato ilustrowane, jeszcze długo po wyhamowaniu inflacji cieszyły się pośród kolekcjonerów olbrzymim powodzeniem. Autor rysunków sięgnął do lokalnej historii i w formie komiksowej opowiedział właśnie o mrocznym XV w., kiedy na Wisielczej Górze obok szubienicy spłonęło na stosach ok. 50 osób posądzanych o uprawienie czarnej magii. 


Seria składa się z trzech kolorowych rysunków. Pierwszy z nich przedstawia tłuszczę z kijami, która przywlokła przed surowe oblicze sędziego i ławników posądzaną o czary kobietę.


Seria składa się z trzech kolorowych rysunków. Pierwszy z nich przedstawia tłuszczę z kijami, która przywlokła przed surowe oblicze sędziego i ławników posądzaną o czary kobietę. Poniżej wierszokleta umieścił krótki opis do obrazka, jak to do sędziego przybiegają ludzie z bałaganem, aby pomógł uwolnić Szczecinek (Neustettin) ze złych słów i magicznych istot, jakimi z pewnością są te kobiety - czarownice.  

Na drugim nominale o tej samej wartości, przedstawiona została rozprawa sądowa. Najprawdopodobniej jest to moment odczytywania wyroku, a być może aktu oskarżenia. Sędzia odczytuje go na stojąco. Po obu jego stronach w dość niedbałej pozycji siedzą dwaj ławnicy. Na ławie oskarżonych lamentują skute łańcuchami trzy kobiety. W ramce dramatyczne spostrzeżenie: Oto kat „makabryczny i dziki” przebiera już niecierpliwie nogami, czekając, aż dopełni się okrutny los trzech zakutych w kajdany czarownic. Dzięki radnym (miejskim) ocaleje miasto.    



Trzeci nominał przedstawia scenę egzekucji. Na szczycie Wisielczego Wzgórza widać już płonący stos, a na nim stojącą w płomieniach niewiastę. Jeden z pomocników kata pilnuje ognia. Obok niego pastor w szatach liturgicznych czyta modlitwę. Dwóch miejskich pachołków wlecze skute łańcuchami trzy kolejne kobiety: Pociąg grozy dojechał do Wisielczej Góry, aby uwolnić miasto Neustettin od nędzy. 

Trzeba powiedzieć, że autor rysunku z topograficzną znajomością terenu bardzo wiernie przekazał wygląd Wisielczego Wzgórza. Po lewej stronie widać, że wzgórze służyło także jako wyrobisko piasku i żwiru. Zarówno procesy jak i egzekucje cieszyły się olbrzymim powodzeniem. Osoby zajmujące się magią były posądzane o spowodowanie różnych nieszczęść wobec sąsiadów – stąd zapewne ich społeczne przyzwolenie.    

Dzisiaj, to budzące niegdyś grozę miejsce, wyróżnia się od innych zakątków szczecineckiej nekropolii, tym, że na jego szczycie usytuowany jest wysoki maszt radiowy i telefonii komórkowej.
Dzisiaj, to budzące niegdyś grozę miejsce, wyróżnia się od innych zakątków szczecineckiej nekropolii, tym, że na jego szczycie usytuowany jest wysoki maszt radiowy i telefonii komórkowej. Stoi dokładnie w miejscu dawnej szubienicy i stosów.   

 

Jerzy Gasiul

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    chata woźnego - niezalogowany 2021-08-19 11:05:18

    Jestem za reaktywowaniem tego miejsca, wszak mamy bardzo wielu czarowników, wizjonerów.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Jan - niezalogowany 2021-08-21 08:32:55

    Stosy niegasly od Hiszpanii po całej Europę i nawet w Konstancji od setek lat .

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Lucjan - niezalogowany 2021-08-21 11:38:30

    Oczywiście dziesiątki tysięcy ludzi spaliła Ikwizycja

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do