
To niebywała gratka dla tych, których interesuje lokalna historia. W tych dniach, nakładem szczecineckiego oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego, ukazał się kolejny (drugi z rzędu) Zeszyt Historyczny. Tym razem w całości został poświęcony państwowej poczcie w Szczecinku od czasów jej powstania aż do współczesności. Autorem niezwykłego, licznie ilustrowanego opracowania jest przewodniczący tutejszego PTH Władysław Fijałkowski.
- Jak wyliczyłem, nie uwzględniając przy tym ilustracji, to takie opracowanie powinno zająć ponad dwieście stron. Ponieważ wydawane przez nas zeszyty mają ok. 70 stron musiałem się bardzo mocno skracać. To historia szczecineckich poczt w pigułce
– zaznacza w rozmowie z nami autor. - Są tu najważniejsze i zarazem najciekawsze zdarzenia i fakty, które moim zdaniem mogą zainteresować czytelnika.
Jak to autor ujął w tytule, opracowanie zostało poświęcone wyłącznie pocztom państwowym działającym na terenie Szczecinka, których dzieje zaczynają się od 1653 roku, kiedy ziemię szczecinecką przejmuje Brandenburgia, aż do czasów współczesnych Poczty Polskiej. Tylko nieliczni wiedzą, że w naszym mieście przez te lata działało w sumie osiem poczt państwowych od Brandenburgii, poprzez pocztę cesarską, pruską, szwedzką, francuską w okresie wojen napoleońskich, niemiecką i polską.
Wcześniej przed pocztami państwowymi były prywatne, korporacyjne, uniwersyteckie, zakonne a nawet rzemieślnicze. Między XVI i XVII wiekiem zauważono, że poczta może przynosić całkiem niezłe dochody, stąd tego rodzaju usługi przejęło państwo tworząc monopol.
Dlaczego o poczcie lokalnej? - Ponieważ jestem lokalnym patriotą – odpowiada nasz rozmówca. Mój ojciec zostawił mi kilka klaserów ze znaczkami. Tym sposobem zainteresował mnie filatelistyką. O tym mało kto wie, ale jednym z jej działów jest właśnie historia poczty. Aby zostać filatelistą nie trzeba jedynie zbierać, można zająć się także badaniem historii poczty i znaków pocztowych. Tak też się stało w moim przypadku. Zacząłem tym się zajmować w czasach licealnych, a więc już całkiem sporo lat temu. Znaczki kupuję przeważnie na giełdach internetowych, a wcześniej na Jarmarku Dominikańskim. Moje zbiory służą mi jako materiał do badań lokalnej historii poczty.
- Publikować i pisać zacząłem w momencie, kiedy wstąpiłem do Polskiego Związku Filatelistów. O ile pamiętam, mój pierwszy artykuł ukazał się w 2005 r. w Informatorze Filatelistycznym Okręgu Koszalińskiego. To właśnie wtedy podjąłem się wyjaśnienia, kiedy pojawiły się w Szczecinku pierwsze stemple pocztowe. Udowodniłem, że znawcy pocztowych znaków z tytułami naukowymi w przypadku Szczecinka się mylą. Jak to określił prezes związku, zacząłem od wysokiego C. To był dla mnie komplement.
Zbadałem wszystkie pochodzące ze Szczecinka stemple od najstarszych do współczesnych – dokładniej tych z lat 50 ubiegłego wieku. Zresztą nie tylko stemple, ale również znaki pocztowe – czyli to wszystko, co poczta pozostawiała na swoich przesyłkach. Mam na myśli odręczne adnotacje na paczkach i listach : kiedy i skąd je wysłano, kiedy nadano itp. Wtedy nie było jeszcze stempli pocztowych, pisano więc z francuska „de Nieustettin”.
W skład znaków wchodzą również różnego rodzaju stemple. Najbardziej popularne były stemple nadawcze, odbiorcze i pomocnicze określające rodzaj listu, oraz nalepki - niekoniecznie znaczki, oznaczające rodzaj listu, czy wartościowy, ekspresowy itd. Do znaków należą także urzędowe pieczęcie i druki. Mało o tym już kto słyszał, ale były także listy paczkowe albo forszusowe zwane też wyłożeniowymi, pobraniowe, pieniężne itd. Piszę nie tylko o znakach pocztowych ,ale też o umundurowaniu pocztowców, oraz pokazuję pocztowe mapy i drogowe połączenia. Połowę objętości zajmują dzieje poczty Polskiej w Szczecinku. Wszystko to znajdzie czytelnik w mojej książce.
- Książeczka jest wstępem, jakby przymiarką do szerszej publikacji, którą planuję wydać w przyszłości
– zdradza nam autor. - Liczę, że będzie to 300-stronicowe opracowanie. Znajdą się tam szczegółowe wszystkie zagadnienia dotyczące szczecineckiej poczty.
- W zeszytach naszego towarzystwa, tak jak we wszystkich oddziałach PTH, popularyzujemy historię regionalną. Piszemy na tematy szczecineckie – akcentuje Władysław Fijałkowski. - Fundusze pochodzą ze składek. Przez kilka lat nie korzystaliśmy z nich, więc trochę pieniążków, choć nie za dużo się uzbierało. Współpracujemy z drukarnią, która podchodzi do nas ze zrozumieniem. (Tempoprint przy ul. Pilskiej - dop. red.) Robią to o jedną trzecią taniej niż gdzie indziej. Pieniądze wystarczą na jedno, bądź co najwyżej dwa wydania. Zabiegamy o dotację z Zarządu Głównego PTH. W tym roku dostaliśmy… 500 zł.
Jak nam powiedział W. Fijałkowski, tematem kolejnego wydania zeszytów będzie żyjąca na przełomie XIX i XX wieku w Szczecinku malarka. Tym razem autorką opracowania będzie Anna Dymna z Muzeum Regionalnego. Zeszyt ma się ukazać w czerwcu tego roku.
Książkę można kupić w księgarni przy wieży św. Mikołaja ul. Boh. Warszawy, w Centrum Informacji Turystycznej oraz Muzeum Regionalnym. (jg)
Władysław Fijałkowski za opracowanie publikowanie artykułów dotyczących historii poczty na Pomorzu Zachodnim został uhonorowany przez Kapitułę Polskiego Związku Filatelistów medalem oznaczonym nr 422.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Brawo, Władek! Dobra robota!
Mój ojciec przez ponad dekadę był naczelnikiem poczty nr 2, tej przy dworcu kolejowym. Było to wtedy kiedy urząd nie miał jeszcze sali obsługi klienta. Wychowałem się w tym urzędzie, nie było wtedy żadnych procedur bezpieczeństwa, dzieci pracowników mogły tam przebywać cały czas. Do dzisiaj pamiętam charakterystyczny zapach sznurka do wiązania paczek. Ulubionym zajęciem było jeżdżenie po peronach wózkiem akumulatorowym (jako pasażer oczywiście) i odbieranie paczek z pociągów. Łza się w oku kręci
Pan Fijałkowski plus red.J.Gasiul = Encyklopedia Szczecinka. Broń Boże nie brać do tego tandemu, takiego jednego ryżego sekretarza, pisarza z czasów PZPR.