
I są Walentynki, święto dla wszystkich szczęśliwie (przynajmniej tak powinno być) zakochanych osób. Jest pięknie, cudownie, romantycznie, słodko i czerwono - od różyczek, baloników i serduszek. Jest to jednak też święto pełne hipokryzji, próżności i... dziwactwa.
14 lutego to święto, w którym udział bierze pewnie z 95 procent par: zarówno tych młodych, które dopiero uczą się miłości, a "razem na zawsze" zazwyczaj kończy się u nich szybciej niż rejs z Gdyni do Karlskrony, aż po tych starszych, małżeństwa. Dla wielu z nich tak ważna jest to data, że w kalendarzu jest traktowane czerwonym grubym markerem.
Idąc tego dnia ulicami naszego pięknego miasta, już od wczesnych godzin można zauważyć, jak ludzie obu płci biegają ze sklepu do sklepu, z kwiaciarni do kwiaciarni i do cukierni, a i też do jubilera. W żadnym innym dniu roku, nie ma czegoś takiego. Nawet przed Świętami Bożego Narodzenia i wyścigu po ostatniego dostępnego karpia tak to nie wygląda.
W sklepach najczęściej poszukiwane są słodkości w kształcie serduszek, gigantyczne pluszowe misiaczki z napisem "Kocham Cię" na brzuszku, ale i przygotowane wcześniej na tę okazję kwiatuszki. Później wieczór, robi się już romantycznie. Wcześniejszy wyścig zamienia się w publiczne okazywanie sobie uczuć: w samym centrum miasta, nad jeziorkiem, pod marketem. Wszędzie pełno ludzi w różnym wieku, którzy trzymając się za rękę, całując, mówią do siebie "Tylko Ciebie kocham" i dziękują sobie za ten piękny dzień. Kreatywniejsi zabierają swoje drugie połówki na romantyczną kolację przy świecach (w dobie COVID'a, który raczej miłości nie lubi, może być o to ciężko - pozostaje jedzonko na wynos), z płatkami róż na stoliku. I też jest piękna atmosferka.
Niby fajnie, prawda? Nie mam absolutnie nic do ludzi zakochanych, do par i miłości, bo o to też przecież w życiu chodzi, żeby kochać i być kochanym. Jednak 14 lutego to dzień - oprócz tych wszystkich pyszności i słodkości - pełen hipokryzji. Naprawdę dziwny jest to dzień, bo przecież kocha się nie tylko przez te 24 godziny, a cały rok. Czy naprawdę warto się tak "spinać", by "ten dzień był wyjątkowy"? Lepiej przecież starać się robić tak, aby każdy dzień był wyjątkowy i szczególny, a nie tylko ten jeden lutowy. A znam bardzo dużo par, które 14.02 są dla siebie cudowni i kochani niczym Edward VIII i Wallis Simpson (a przynajmniej na początku ich miłości), a później przez resztę roku, są dla siebie praktycznie niewidzialni, nie okazują sobie nawet większych uczuć. Ot, jest związek na papierku i koniec. Finito.
Szczerze, to z roku na rok, mam coraz większą obojętność i pogardę dla Walentynek. Powtórzę się: "Walentynką", ale taką naprawdę wyjątkową, dla kochanej osoby, powinno się być 365 dni w roku, przez 8760 godzin rocznie. To wszystko, co dzieje się 14 lutego, wydaje się za bardzo "podkoloryzowane", takie robione typowo "pod publiczkę", zamiast wyłącznie w swoim gronie. Takie "Jak mocno mnie kochasz? Pokaż to wszystkim". Nagle ludziom przypomina się, że jednak trzeba kochać, mówić właśnie "Kocham Cię". A może to tak ma działać? Nie wiem, w każdym bądź razie ze świętami tak już bywa, że jednym się podobają, a drudzy mają je w głębokim poważaniu. Tylko, że właśnie te niektóre święta, których i tak jest przecież sporo w kalendarzu, powinny wyglądać zupełnie inaczej niż wyglądają.
A na zakończenie powiem, że w pamięci mi utkwił obraz jednej dziewczyny, która kilka lat temu 14.02 w naszym pięknym szczecineckim parku "uciekła" od swojego chłopaka, który ją zdenerwował, a sama poszła na ławkę i zjadła czekoladki, które miała przygotowane dla swojej miłości. Do następnego!
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Czyli dzień matki to też hipokryzja bo mamę powinno się kochać cały rok? Wtedy też wszyscy biegają po kwiaciarniach i nikt nie krzyczy że to festiwal hipokryzji i obłudy.