Reklama

„Oni nazywali mnie mamą”. 18 lat Krystyny Berdyńskiej w borneńskim DPS

Krystyna Berdyńska przez 18 lat kierowała Domem Pomocy Społecznej w Bornem Sulinowie – placówką z 154 mieszkańcami i 110 pracownikami. W rozmowie opowiada o codzienności DPS-u, który nie jest "umieralnią", ale pełnym życia miejscem, gdzie seniorzy zakochują się, biorą śluby, tańczą na setnych urodzinach. Była już dyrektor podkreśla też, że praca w DPS-ie wymaga wysokiej empatii i otwartego serca – to nie korporacja z pracą "od-do", ale dom, w którym historie mieszkańców i personelu przenikają się na co dzień. Poprzeczka dla następcy? Postawiona bardzo wysoko.

  • DPS to nie umieralnia – w Bornem Sulinowie mieszkańcy tańczą, zakochują się, biorą śluby i rozwody. To normalne życie, tylko w innym miejscu.
  • 154 mieszkańców, 110 pracowników – jedna z większych placówek w regionie. Koszt pobytu: 7353 zł miesięcznie (w cenie pełna opieka całodobowa).
  • Praca wymaga empatii – nie da się kierować DPS-em bez otwartego serca. To nie praca "od-do", ale zaangażowanie emocjonalne.
  • Seniorzy nie są jednorodni – od osób w pełni sprawnych po podopiecznych z otępieniem, przykutych do łóżka. Każdy wymaga innego wsparcia.
  • 18 lat budowania zespołu – Krystyna Berdyńska odchodzi, zostawiając wysoko postawioną poprzeczkę. Jej rada dla następcy: otworzyć serce na mieszkańców i personel.

Osiemnaście lat w branży – jako szef

Krystyna Berdyńska rozpoczęła pracę w pomocy społecznej wcześniej, ale w Domu Pomocy Społecznej w Bornem Sulinowie minęło jej dokładnie 18 lat – licząc od lipca.

– Wczoraj (29.09) były pożegnania. Bardzo wzruszający moment. Dużo miłych słów, przytulasów

– wspomina.

"DPS to wyjątkowe miejsce"

Jak wygląda życie w domu pomocy społecznej?

– DPS to miejsce, gdzie splatają się historie wielu ludzi – seniorów, osób chorych, z niepełnosprawnościami, ale też ludzi, którzy tam pracują, oddają swój czas, serce, talent – mówi mi Krystyna Berdyńska. – To nie jest zwykła praca od-do. Wkraczamy, a właściwie jesteśmy zapraszani do życia tych ludzi. Dotykamy trudnych spraw, czułych strun związanych z relacjami rodzinnymi, lękami o przyszłość, o stan zdrowia.

I dodaje: – Tam emocje są na wierzchu.

"Pani to jest naszą mamą"

Krystyna Berdyńska uśmiecha się, gdy słyszy pytanie o bycie "mamą" dla mieszkańców.

– Wielokrotnie na korytarzu słyszałam od mieszkańców starszych ode mnie o 30 lat: "Pani to jest naszą mamą" – wspomina. – Gdy dopytywałam, dlaczego tak mówią, to odpowiedź była prosta: to jest dom. Tak ma w nazwie – Dom Pomocy Społecznej. A dom kojarzy się każdemu z mamą. Jaka jest mama? Czuła, wyrozumiała. I wymagająca, ale wymagająca z miłością.

Przyznaje wprost: – Kochałam i kocham tych ludzi. To może brzmi górnolotnie, ale nie da się pracować w takim miejscu, jeśli człowiek nie otworzy swojego serca. To musi być wysoki poziom empatii, żeby znaleźć czas, cierpliwość, zrozumienie. Bo dla mnie jakaś sprawa może być dziesiątorzędna, a dla kogoś pierwszoplanowa – i trzeba ją tu i teraz załatwić, wysłuchać, pochylić się nad tym.

154 "dzieci", 110 pracowników

Mieszkańców ostatnio było 154, miejsc jest 162. Pracowników – 110.

– Duża bardzo rodzina. Wczoraj powiedziałam, że trochę włoska – śmieje się Krystyna Berdyńska. – Wielopokoleniowa. Często maluchy przychodziły do nas, przedszkolaki na różne zajęcia.

Czy są dzieci lepsze i gorsze?

– Mama kocha wszystkie dzieci – odpowiada spokojnie była już dyrektor. – Są osoby, które wymagają większej uwagi, większej wyrozumiałości. Trzeba zrozumieć, z jaką biografią, z jaką historią przychodzą do nas. Ta historia ich ukształtowała. My jesteśmy tam po to, nie żeby zmieniać osobę 70-, 80-letnią, ale żeby pomóc jej zaaklimatyzować się w tym nowym miejscu. Żeby mogła być szczęśliwa.

Zespół, który staje murem

Na pytanie o jeden przełomowy moment w 18 latach pracy, Krystyna Berdyńska zastanawia się długo.

– Wszystko pamiętam. Mam dobry wzrok i bardzo dobrą pamięć – przyznaje. – Ale nie jestem pamiętliwa.

Po chwili dodaje: – Było wiele trudnych chwil, które pokazały mi, że ludzie tam pracujący to zespół. Że jesteśmy w stanie stanąć murem jedni za drugimi. Dzisiaj to rzadkość. Ludzie myślą kategoriami korporacyjnymi: zrobić swoje, iść do domu. U nas jest całkiem inaczej.

– Długo będę mówiła "u nas" – przyznaje. – Zostawiałam tam kawał swojego serca. Dobrze znamy swoje historie rodzinne, wspieraliśmy się w ekstremalnych sytuacjach – zgony bliskich, narodziny dzieci. Przeżywaliśmy to wspólnie. Odpowiedzialność za to, co robimy, nie jest tylko na czyimś odcinku. Jesteśmy wszyscy odpowiedzialni za to, jak ten dom wygląda i jak się rozwija. Jestem dumna z tego, że tam pracowałam. Że dałam szansę wielu osobom rozwinąć skrzydła. Sama też tam rozwijałam skrzydła.

Jak się czuła jako lider?

– Nigdy mnie to nie obciążało – odpowiada szczerze. – Nie próbowałam sobie uświadamiać, że to tyle dusz. Przychodziłam codziennie, myślałam, że są zadania do zrobienia, mieszkańcy do wysłuchania. Nigdy nie byłam dyrektorem, który przyjmuje poniedziałki od 13 do 15. Naprawdę w każdym momencie. Nigdy nie liczyłam czasu. Sobota, niedziela – wielokrotnie uczestniczyłam w ważnych dla mieszkańców chwilach. Jubileusze, gdy przyjeżdżały rodziny. Wielu mieszkańców odchodziło, więc uczestniczyłam w pogrzebach. Mam te osoby w pamięci i w sercu.

I dodaje z uśmiechem: – Mam plan, żeby to wszystko spisać. Żeby pokazać, że w takim domu pomocy społecznej jest życie. Że jest piękne życie. Że ludzie przeżywają wspaniałe godziny.

DPS to nie umieralnia

Padają inne pytania – czy DPS to nie jest jednak lekka karykatura życia? Czy nie patrzymy na seniorów z politowaniem? Czy to nie jest dziwne miejsce, gdzie wszyscy są na jakimś "turnusie"?

Krystyna Berdyńska się uśmiecha.

– Seniorzy w naszym domu to niejednorodna grupa. Są osoby, które mają zespoły otępienne, wymagają szczególnej pielęgnacji, już nie korzystają z życia. Długo żyją czasami – po 10-15 lat przykute do łóżka. Chcemy, żeby na tyle, na ile jeszcze ten świat chłoną, czuli się dobrze, nie mieli odleżyn, był kontakt z rodziną, żeby nie byli sami.

Ale są też inni: – Seniorzy, którzy wcześniej mieszkali sami w mieszkaniach, byli uwięzieni na czwartych piętrach przez rok, dwa. Ani nie wychodzili na dwór, ani nie kontaktowali się z ludźmi. Dla nich przyjście do takiego domu to jak złapanie Pana Boga za nogi. Nagle jestem wśród rówieśników, mogę z kimś porozmawiać, ktoś mnie wysłuchuje, mogę fajnie spędzić czas, mogę zjeść dobrze, być obsłużony przez lekarza. Dla kogoś jestem ważny.

Większość seniorów to osoby po 80. roku życia. – Mieliśmy stulatków. W tamtym roku pani tańczyła na swoich setnych urodzinach – wspomina Krystyna Berdyńska.

I prostuje: – Nigdy nie robimy imprez z mieszkańcami takich, że kogoś przebieramy, kto nie jest świadomy, że jest przebrany. Starsi ludzie bawią się starością. Mówią, że nie mają czasu. Są miłości, są śluby, są rozwody. To jest normalne życie.

– Jeśli ktoś myśli, że dom pomocy społecznej to umieralnia, to się myli. To jest po prostu życie. Wyzwanie dla personelu każdego dnia. Nigdy nie wiemy, co nas będzie czekało. Ktoś się z kimś pokłóci, ktoś się pogniewa. Ale wtedy wiemy, że ci ludzie żyją. I to nas cieszy.

Ile kosztuje pobyt?

W tej chwili 7353 zł miesięcznie. Kwota zmienia się co roku.

Mieszkaniec płaci 70 proc. swojej emerytury. Resztę – jeśli go na to stać – dopłaca rodzina (po zbadaniu przez ośrodek pomocy społecznej). W ostateczności – gmina.

– Nie jest mało, ale to usługa całodobowa i pełna – wyjaśnia była dyrektor. – Nawet jeśli jest potrzeba wyjazdu do lekarza do Poznania, Bydgoszczy, Szczecina – mieszkaniec jedzie z opiekunem. I nic ekstra dodatkowo nie kosztuje.

Czego życzy swojemu następcy?

– Wczoraj zostało powiedziane, że poprzeczka jest postawiona wysoko. Bardzo wysoko – mówi bez fałszywej skromności. – Nie chcę sobie zasług przypisywać, ale zawsze mierzyliśmy wysoko. Cały zespół wymagał dużo od siebie.

I dodaje: – Nowa osoba, która przyjdzie – nie wiem, czy będzie miała doświadczenie, czy nie. Życzę otwartości pracowników na współpracę, bo bez tego się nie da samemu prowadzić tego domu. I życzę otwartego serca na tych ludzi, którzy tam czekają, niepokoją się, niecierpliwią, mają lęki. Starsze osoby bardzo źle znoszą wszelkie zmiany. Życzę, żeby nowa osoba odpowiedziała sercem na otwarte serca tamtych osób.

Te i wiele innych wątków w naszej rozmowie wideo (odtwarza się w tle).

 

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 30/09/2025 16:44
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    socjalizm szkodzi - niezalogowany 2025-09-30 15:15:55

    Miesiąć utrzymania pensjonariusza w DPS to 7 tysięcy zł/miesięcznie. Płacimy to z naszych podatków. Ludzie tam pracujący sa święci, nikt by tam nie wytrzymał. Ale koszty są zbyt duże! W kraju jest jeszcze drożej. najlepiej jak osoba przewlekle chora jest w rodzinie. PODATNICY NIE POWINNI UTRZYMYWAĆ ALKOHOLIKÓW, PSYCHICZNIE CHORYCH I OSOB SAMOTNYCH. Powinno to sie rozwiązać w inny sposób. Kiedys były bidule - domy dziecka. teraz są rodzinne domy dziecka. To samo z DPS. 200 osób po 7 tysięcy miesięćznie to 1,5 mln co miesiąć z kasy osób pracujących. ile dróg można zbudować. Czas ma rodzinne DPS! System jest chory, jeszcze raz szacunek dla podejmujących pracę z tymi osobami i użerających się z ich roszczeniowymi rodzinami. Chylę czoła!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Leon14 - niezalogowany 2025-09-30 22:34:13

    Masz rację , PODATNIK niech całą swoją kasiorkę przeznacza na Kościół, a nie na głupoty !!!!

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    SkS - niezalogowany 2025-09-30 18:00:01

    Królowa matka jedyna.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Krystyna Klamka - niezalogowany 2025-10-01 12:28:25

    Pani Krystyna, tak jak mówi,oddała całe swoje serce i całą siebie wszystkim pensjonariuszom, wielokrotnie obserwowałam jak pięknie potrafi organizować "ten dom" i życie w nim, czy następca/następczyni,będzie kontynuowała to z równym jej zaangażowaniem? czas pokaże! serdecznie Panią pozdrawiam

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gonia - niezalogowany 2025-10-01 13:50:03

    Piękny CZŁOWIEK

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gosc - niezalogowany 2025-10-01 21:32:34

    Mało kto ma możliwość opłacenia ponad 7 tyś zł z emerytury, a z powiatu szczecineckiego to już prawie nikt. Stawka pobytu w DPS jest bardzo wysoka, praktycznie dla osób bogatych, albo bogatych krewnych, dzieci czy wyników. Stawka zarobków zdecydowanie ponad średnią krajową, a emeryturę ponad dwukrotnie wyższa od średniej.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do