Na przestrzeni ostatnich 3 lat Polska stała się lokalnym liderem w dziedzinie przydomowych instalacji fotowoltaicznych , szacuje się że mamy już prawie milion systemów fotowoltaicznych wspierających krajowy system energetyczny jak również portfele ich właścicieli. Okazało się że sceptycy wieszczący nieopłacalność tego typu inwestycji nie mieli racji i większość właścicieli fotowoltaiki może czuć dumę z dobrze zainwestowanych pieniędzy. Biorąc pod uwagę bardzo niestabilną sytuację na rynku energii i surowców opałowych, szalejącą inflację oczywistym stało się, że osoby, które przekonały się do proekologicznej inwestycji w panele fotowoltaiczne stały się bardziej odporne na kryzys i niezależne finansowo. Zainwestowane złotówki zamiast tracić na wartości leżąc na lokacie lub pod „ poduszką” z roku na rok są warte coraz więcej. Brzmi to jak sen i fantastyczna wizja przyszłości, jednak jak mówi przysłowie nie ma róży bez kolców.
W Polsce nie istnieją odrębne przepisy standaryzujące technologię montażu i zagrożeń związanych z wykonywaniem instalacji fotowoltaicznych na domach jednorodzinnych, można powiedzieć że zainstalowanie 30 paneli fotowoltaicznych pod napięciem 1200V prądu stałego jest traktowane w świetle prawa, tak samo jak wymiana gniazda elektrycznego prądu zmiennego. Zagrożenie jest jednak zupełnie innego formatu. Prąd jaki wszyscy znamy z naszych domów to prąd zmienny/przemienny , jest on uznawany za prąd bezpieczny gdyż jeśli nawet dojdzie do kontaktu z człowiekiem, a ów niefrasobliwy delikwent włoży choćby palce do kontaktu, zadziała tu bezpiecznik który rozłączy zasilanie najczęściej w ułamku sekundy nie raniąc człowieka, a jedynie go „kopiąc”. Świat używa prądu przemiennego ze względu na jego bezpieczeństwo, rozłączalność , brak efektu grzania się i strat na przesyle, prąd przemienny nie niszczy komponentów przez które przepływa i tylko taki prąd jest stosowany w pobliżu ludzi.
Jeśli mówimy o prądzie stałym który „hula” po dachu pod naszymi panelami fotowoltaicznymi, przechodzi przez dach i cały dom w pobliże rozdzielni elektrycznej, sytuacja robi się o wiele bardziej poważna. Tego typu prąd ma zupełnie inną zasadę działania, jest przed wszystkim prądem który grzeje, topi i degraduje wszystkie komponenty, przez które przepływa. Jeśli na kablu , złączce czy panelu fotowoltaicznym wystąpi jakakolwiek „niedoskonałość”, prąd stały to wykorzysta rozgrzeje, przetopi i zapali. Jeśli prąd stały o wysokim napięciu znajdzie sobie ujście przez np uszkodzoną uszczelką panela, przetopione złącze MC4 , nadgryziony przez gryzonie przewód nic nie rozłączy takiej instalacji i tak długo jak mamy słońce nad panelami, tak długo setki volt prądu stałego mogą porazić każdego w pobliżu, przetopić blachodachówkę, zapalić panele fotowoltaiczny i krokwie naszego dachu.
Cały kraj oszalał na punkcie fotowoltaiki jednak jest to szaleństwo na krótką metę, bez dobrych fundamentów i zbudowane w oparciu o najtańsze komponenty oraz montowane często przez instalatorów bez doświadczenia. Dlatego tylko w zeszłym roku odnotowano już ponad 700 pożarów domów jednorodzinnych w naszym kraju, https://www.money.pl/gospodarka/ciemne-strony-energii-ze-slonca-instalacje-zbyt-czesto-6647073411382080a.html, ponad 300 w Niemczech , 1000 pożarów we Włoszech…
O ile wiceprezes polskiego związku fotowoltaiki tłumaczy owe pożary niedbałym montażem i brakiem serwisu instalacji fotowoltaicznych to zapomina o jednym najważniejszym czynniku, o nieuchronnym trawiącym i degradującym wpływie prądu stałego w perspektywie czasu. Nie jest pytaniem czy prąd stały ucieknie z instalacji fotowoltaicznej, pytanie brzmi kiedy ten prąd ucieknie i jakich strat dokona? Zarzuty w kierunku braku serwisowania instalacji fotowoltaicznej jako przyczyn pożaru są również uzasadnione , gdyż wykonywanie corocznych przeglądów zmniejsza ryzyko pożaru i poważnej awarii, jednak który z użytkowników przydomowej fotowoltaiki słyszał od pana sprzedawcy, czy instalatora że instlację należy okresowo badać i serwisować? W szalonym pędzie fotowoltaicznym wszyscy zapomnieli o tym ważnym elemencie, a efekt tego niedopatrzenia będzie fatalny w niedługiej perspektywie czasu. Kolejnym elementem, który jest przerażający w odniesieniu do serwisu i przeglądów, jest fakt że na dachach domów, prawidłowy serwis instalacji fotowoltaicznej jest praktycznie niemożliwy! Aby wykonać kompletny serwis instalacji należ dostać się pod każdy panel i sprawdzić złącza oraz przewody kamerą termowizyjną, w instalacjach zainstalowanych na gruncie nie ma z tym problemu, na dachu jest to najczęściej niewykonalne bez całkowitego demontażu istniejącej fotowoltaiki.
Czy więc wszyscy właścicele fotowoltaiki powinni drżeć o bezpieczeństwo swoich dachowych instalacji fotowoltaicznych i dobytków? Niekoniecznie, los na loterii wygrali ci którzy dali się namówić lub świadomie wybrali, systemy optymalizowane, które znacząco eliminują ryzyko pożaru, a najbezpieczniej mogą się czuć właściciele instlacji fotowoltaicznych niskonapięciowych. Te zostały stworzone na rynek amerykański, gdzie każdy pożar czy większa awaria kończy się pozwem sądowym, więc producenci fotowltaiki niskonapięciowej opracowali taki system, który nie jest w stanie zagrozić życiu ani mieniu w żadnych okolicznościach. Fotowoltaika niskonapięciowa nie wymaga uziemienia, pracuje w zakresie prądów bezpiecznych (poniżej 70V) , nie nagrzewa się , nie zużywa się , nie wymaga serwisu i przeglądów jest całkowicie niepalna i dlatego amerykańscy producenci dają standardowo 25 lat gwarancji na sprzęt którego żywotność jest policzona na 40 lat bezawaryjnej pracy. W instalacjach fotowoltaicznych niskonapięciowych każdy panel ma swój osobny inwerter, każdy panel żyje swoim osobnym życie i nie jest związany szeregowo z innymi panelami, jest połączony równolegle. Do systemów fotowoltaiki niskonapięciowej dobrych producentów zawsze można systemowo dołączyć baterie/akumulator , można monitorować pracę każdego panela z osobna, można monitorować zużycie energii elektrycznej w domu. Największą wadą fotowoltaiki niskonapięciowej jest to że profesjonalnie w Polsce montuje ją tylko kilka firm, a jej cena jest o ok 10-20% wyższa niż standardowej fotowoltaiki łączonej szeregowo z inwerterem centralnym.
Radosław Koczwara
Obraz Pintera Studio z Pixabay
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie