
To było tak dawno, że pamiętają o tym tylko już najstarsi mieszkańcy Szczecinka. W tamtych „zamarzłych” czasach, a były to lata 60., skrzydło północne i wschodnie (to te od strony Niezdobnej) zajmował sztab 20 Dywizji Zmechanizowanej przeniesiony w 1963-1965 na ul. 28 Lutego. W północnych skrzydle mieściła się Powiatowa Rada Narodowa – to taki odpowiednik dzisiejszego Starostwa Powiatowego.
Po wyniesieniu się wojska pomieszczenia w skrzydle wschodnim przejął powiat. Najstarsza i najbardziej zniszczona część zamku – tzw. Dom Rycerski, zwany też Domem Filipa II, w tamtych latach służyła turystom. Trzeba dodać, że w tamtych czasach turystyka piesza, rowerowa i kajakowa – zarówno ta zorganizowana i indywidualna - cieszyła się wręcz niepojętą już dzisiaj popularnością.
Na szlakach roiło się od prawdziwych turystów, tj. takich, którym nigdy do głowy by nie przyszło, aby nocować w hotelu, a tylko i wyłącznie na polu biwakowym ewentualnie na kempingu PTTK. Nie miał dla nich znaczenia standard, a raczej chęć poznania niezwykłych zakątków naszego kraju. To właśnie tutaj ulokowano schronisko turystyczne prowadzone przez PTTK, a potem przebudowane na Hotel Zamek prowadzony przez Powiatowy Ośrodek Sportu, Turystyki i Wypoczynku.
Na podzamczu od strony jeziora ustawiono kilka domków kempingowych (w 1969 zastąpiono je murowanymi w zabudowie szeregowej) oraz drewnianą wiatę – kuchennym zapleczem turystycznym. W tamtym czasie każdy turysta miał ze sobą kuchenkę na denaturat, stąd tego rodzaju miejsce pod dachem i ze stołami było niezwykle przydatne. Domki wykonane były z płyty pilśniowej mocowanej do drewnianego szkieletu, a więc materiału bardzo nietrwałego. Wszystkie od szczytu miały drzwi, a po przeciwnej stronie pojedyncze okno. Ich ściany malowano na olejno w pstrokatych kolorach.
Właśnie tego rodzaju widoczek z dość mocno już zniszczoną elewacją zamku w tle, utrwalony został na widokówce pochodzącej prawdopodobnie z ok. 1963 roku. Na jej rewersie uwagę zwraca dość niezwykły podpis: Dawny zamek książąt pomorskich – obecnie ośrodek PTTK. Być może właśnie z tego powodu zamkowe wnętrza, jak również jego bezpośrednie sąsiedztwo, traktowano z dużą swobodą, nie licząc się ani z eksponowanym miejscem ani tym bardziej tak znaczącym w dziejach naszego miasta obiektem.
W latach 1964-1966 w wyniku gruntownej modernizacji Dom Filipa II przebudowano na hotel – z pokojami na pierwszym piętrze, potężnym zapleczem kuchennym, salą jadalną na parterze i magazynami oraz kotłownią c.o. w piwnicach. To właśnie wtedy na kalenicy pojawiał się potężny, wiecznie zakopcony komin zaś od strony jeziora wybudowano najazdowy, żelbetowy bunkier przeznaczony na skład opału. Dziwnym trafem zachowano jedynie barokową XVIII - XIX wieczną klatkę schodową z profilowanymi, graniastymi tralkami, a także oryginalną więźbę dachową.
Dopiero 19 marca 1965 roku, w wyniku decyzji konserwatora zabytków obiekt został wpisany pod numerem 434 do rejestru zabytków ówczesnego województwa koszalińskiego. Niestety, decyzja już niczego nie zmieniła w dotychczasowym sposobie jego użytkowania.
Tymczasem mamy do czynienia z najstarszym (po wieży kościoła św. Mikołaja) zabytkiem architektury na terenie naszego miasta, którego mury powstały najprawdopodobniej już w drugiej połowie XIV w. W tym miejscu przypomnę, że miasto zostało założone w 1310 roku. O pochodzeniu ścian zewnętrznych świadczy odkryta podczas ostatniej renowacji na poziomie zarówno parteru i piętra, rombowa dekoracja z cegły zendrówki.
W 1993 r. wyeksploatowany obiekt, po plajcie ówczesnego właściciela – Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Turystycznego w Koszalinie, trafił w ręce miejskiego samorządu. Niestety, władze miasta (burmistrz Marian T. Goliński) zachowały się jak wyrodna matka i zamek bardzo szybko sprzedano prawnikowi z Człuchowa. Wbrew obietnicom, nowy właściciel przełożył jedynie dachówkę, a wnętrze po wyburzeniu wszystkich ścian działowych, z oknami pozbawionymi szyb przeobraził w kompletną ruinę. Dlatego miłym zaskoczeniem stała się postawa burmistrza Jerzego Hardie-Douglasa, który w 2007 roku postanowił zamek odkupić i podjąć się gruntownej renowacji. Prace ruszyły po dwóch latach. Jeszcze na jubileusz miasta (2010 r.) zamkowe ściany postanowiono czasowo zamaskować siatką z nadrukiem odnowionej (zgodnie z projektem) elewacji. Wywołało to wiele zupełnie niepotrzebnych i uszczypliwych uwag. Powoli przygotowywano się do prac renowacyjnych. Zgodnie z zatwierdzonymi przez konserwatora wojewódzkiego wytycznymi, powstał projekt polegający na gruntownym odrestaurowaniu Zamku Książąt Pomorskich (po raz pierwszy pojawiła się pełna nazwa zamku!) na Centrum Kongresowo-Szkoleniowe.
Dzisiaj zamek przeżywa swoją drugą młodość. Zawdzięczamy to, nie tyle projektantowi ani nawet wojewódzkiej służbie konserwatorskiej (wręcz podręcznikowo skompromitowanej stanowiskiem w sprawie wieży św. Mikołaja), co niebywałemu wręcz zaangażowaniu Pawła Połoma, pełniącemu już wtedy funkcję Miejskiego Konserwatora Zabytków.
Jeszcze w 1969 r. w wyniku przeprowadzonych badań archeologiczno-architektonicznych odkryte zostały w południowo-wschodnim narożniku pozostałości fundamentów po XIV w. wieży. Jej istnienie znane było z historycznych źródeł. Prace przy restauracji zabytku wszystko to potwierdziły. Oto po skuciu tynków na parterze, w prostokątnej wnęce odkryto fragmenty żelaznych dybli i zawiasów z przejścia do zamkowej wieży.
Niezwykle ważną decyzją, podjętą przez MKZ, było odstąpienie od wytycznych, w których służby konserwatorskie sugerowały, aby murów nie regotyzować. Jak to w wytycznych ujęto, należy co najwyżej wykonać niewielkie odkrywki na szczytach budynku, aby pokazać oryginalne lico, a pozostałą powierzchnię zakryć tynkiem!
Gdyby nie stanowcza i odważna postawa P. Połoma do dzisiaj nieznana byłaby, jakże charakterystyczna dla gotyckich, pomorskich warowni, elewacja z rombową dekoracją. Jak to ujął konserwator: Próbując ocenić efekty dokonanych rozwiązań, (...) trudno nie zgodzić się z oceną, że mieszczą się one w definicji „preparatu”. Przyjęte rozwiązania, mimo kontrowersji, mają również niewątpliwe zalety: ekspozycja elewacji południowej i północnej stanowi materialny zapis zmian i przekształceń dokonywanych w obiekcie na przestrzeni wieków - ta wizja mieści się więc w koncepcji zwanej „dydaktyką konserwatorską”. Pozostaje również ocena efektu przeprowadzonych prac w szerszym aspekcie, również tym estetycznym – „skazy” na jej powierzchni dopełniają wartości piękna.
Odnowione skrzydło Filipa II Zamku Książąt Pomorskich zostało oficjalne otwarte 14 września 2013 r.
Jerzy Gasiul
W artykule wykorzystałem opracowanie Pawła Połoma MKZ dotyczące renowacji zamku.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie