Reklama

Wycieczka po Różanym Ogrodzie

21/10/2018 09:26

Trudno sobie wyobrazić Szczecinek bez nadjeziornego parku, a park bez Różanego Ogrodu. Jego centrum wyznacza, zagłębiona poniżej trawnika, kolista, obramowana murkiem niecka z fontanną.  To właśnie w tym miejscu powstało tysiące, różnego rodzaju rodzinnych zdjęć. Nic też dziwnego, że ten urokliwy zakątek, stanowiący zieloną oś pomiędzy zamkiem a wylotem ul. Zamkowej, niezwykle często uwieczniano na różnego rodzaju pocztówkach. W epoce emaili i mms tego rodzaju, nie tylko turystyczną pamiątkę zobaczyć już można co najwyżej w muzeum. Na podstawie archiwalnych zdjęć zapraszam na historyczną wycieczkę po Różanym Ogrodzie. 

 

Jego prapoczątki skrywa... woda. Dokładnie w tym miejscu przed wiekami znajdowało się szerokie rozlewisko jez. Trzesiecko, którego środek, od niepamiętnych czasów, wyznaczała niewielka wyspa. To na niej najpierw powstała osada, a z czasem, już po założeniu miasta, przekształcona w warownię. Charakterystyczną i jednocześnie najstarszą częścią była ceglana, kolista wieża zwaną donżonem, której ślady zachowały się do dzisiaj. 
Zamczysko, z leżącym tuż obok grodem obwiedzionym ziemnymi wałami, łączył drewniany ok. 80 metrowej długości most. Druga, strategiczna droga dojazdowa pojawiła się później. Była to ziemna grobla, biegnąca łukowo dokładnie po trasie dzisiejszej ul. Limanowskiego.
Zmiany nastąpiły w czasach, kiedy po dawnej świetności zamku pozostały już tylko wspomnienia. Stało się to pod koniec XVIII wieku. To właśnie wówczas w okolicy Szczecinka ruszyły zakrojone na wielką skalę prace melioracyjne, których podstawowym celem było osuszenie jak największego terenu - poprzez obniżenie poziomu okolicznych jezior. Po raz pierwszy tego rodzaju prace podjęto w latach 1735 – 1736.  Prace nadzorowane były przez sprowadzonych z Holandii specjalistów. To właśnie w tym czasie poziom przylegającego od strony północnej do miejskich wałów jez. Wielimie, udało się obniżyć o dwie stopy, czyli o ok. 60 cm. Po kilkunastu latach wszystko wróciło do stanu pierwotnego i prace trzeba było powtórzyć. 
Zrobiono to w 1780 – 1784. Poziom przylegajacych do miasta Wielimia i Trzesiecka udało się obniżyć aż o 9 stóp (ok. 250 cm!). Rzecz jasna, prace zostały sfinansowane z funduszy państwowych. Dzięki życzliwej postawie jaśnie panującego Fryderyka Wielkiego, każdy właściciel domu otrzymał na własność działkę znajdującą się do tej pory pod wodą. Nie dość na tym. 


Wprawdzie monarcha słynął z surowości, ale tym razem mając na względzie rozwój gospodarczy kraju, Fryderyk nakazał każdemu właścicielowi domu w Szczecinku wypłatę 10 talarów z przeznaczeniem na kupno krowy. 


Być może to właśnie w tym czasie, od północnej strony zamku, zamiast rozlewiska, pojawiła się podmokła łąka z wypasanymi na niej krowami, owcami oraz końmi. Czy wraz z nią, w tym samym czasie zaczęła funkcjonować nazwa Rossegarten lub Rossgarten czyli Ogród Rumaków? 
A może  ów związek frazeologiczny można zinterpretować jako Rosegarden, czyli Ogród Różany? Nie sposób to udowodnić. Dylemat ów wypada pozostawić językoznawcom i historykom. 
Po wielkiej, jeziornej zatoce została jedynie Niezdobna z odnogą płynącą wzdłuż północnego skrzydła zamkowego. 
Na początku XX wieku w tej części przyszłego parku znajdowała się szkółka ze szklarniami, gdzie hodowano byliny, krzewy i drzewka. Do szkółki przylegał  licowany czerwoną cegłą dom jej właściciela. Niepozorny, parterowy domek zachował się do dzisiaj. Tuż obok znajdowała się jeszcze tzw. willa von Waldow. Nieruchomość została w latach 20. wykupiona przez miasto. Dzisiaj w tym miejscu znajduje się jezdnia oraz rondo. 

Ogród został zaprojektowany w układzie symetrycznym składającym się z trawnikowych dywanów z obwódkami z różanych krzewów. Wzorem był ogród francuski, który jednocześnie miał stanowić oprawę sąsiadujących z nim najbardziej reprezentacyjnych w mieście gmachów takich jak starostwo i kościół. 
Na osi założenia, od strony południowej umieszczono zagłębioną w ziemi fontannę, a po stronie przeciwnej kolisty trawnik z różami. Być może, właśnie w tym miejscu z czasem planowano ulokować rzeźbę. Udało się to w latach 70, ale na bardzo krótko. 
Ogród od południa zamykał mur oporowy z polnego, łamanego kamienia oraz boskiety z wysokich drzew i krzewów. Od strony dz. ul. Ordona a wtedy Stellterstrasse granicę stanowił mur oporowy z pergolą. 
Założenie to, bez większych zmian, (z wyjątkiem pergoli) przetrwało do dzisiaj. W latach 70. narożniki trawników zaakcentowano (wtedy) drobnymi żywotnikami, dzisiaj nadmiernie rozrośniętymi, które zdecydowanie psują pierwotną kompozycję. 
Ogrodowa fontanna wykonana została z piaskowca. Był to pierwszy i zarazem jedyny tego typu obiekt małej architektury w całym mieście. Koliście ukształtowane murki oporowe, dyskretnie wkomponowane w różane krzewy, stały się ulubionym miejscem odpoczynku, a szczególnie matek z dziećmi. 
W latach 70-tych na niecce, ustawiono na dziewięciu stalowych prostokątach, metaloplastykę z wyobrażeniem m.in. księżnej Elżbiety oraz założyciela miasta księcia Warcisława IV. Jej autorami byli Henryk Morawski przy współpracy Wiesława Adamskiego. Pisałem o tym szarzej w 2014 roku. 
Tego rodzaju obiekt do tego miejsca zupełnie nie pasował. Najprawdopodobniej chodziło nie tyle o estetykę, a raczej o efekt propagandowy. Metaloplastykę bardzo szybko zdemontowano i przeniesiono na ścianę szczytową kamienicy przy ul. Boh. Warszawy. 
Wcześniej z ogrodu znikły krzewy róż. Zastąpiono je sadzonymi wiosną bratkami, a latem innymi różnolorowymi kwiatami.
Na początku lat 90. na środku niecki zamontowano żeliwny, potrójny grzybek z tryskającym strumyczkiem. Toporne, na dodatek pomalowane na czarno urządzenie, szpeciło ten urokliwy zakątek. 
Parkowa rewolucja rozpoczęła się w tym miejscu w kwietniu 2010 roku. Burmistrz J. Hardie-Douglas  początkowo nieprzychylnie nastawiony do modernizacji parku (koncepcja projektowa powstała  za czasów burmistrza M. Golińskiego), zdecydował się na jego przebudowę. Koszty wyceniono na 2,8 mln zł z tym, że połowę sumy pokryto ze środków unijnych. 
Oprócz budowy nowych pergoli zmienione zostały dotychczasowe nawierzchnie alejek na wapienno-żwirowe. Z zupełnie niezrozumiałych powodów - ta część parku objęta jest ochroną konserwatorską - przebudowano fontannę. Wygląd na tyle mocno „uwspółcześniono”, że zachowano jedynie jej ogólny kształt. Murki z piaskowca wyłożono czerwonymi kafelkami z betonowymi siedziskami. To samo stało się z niecką, na której środku zamontowano zespół tryskaczy w kształcie gazowego palnika. 
Po czasie okazało się, że pieniądze, które przeznaczono na przebudowę fontanny tak naprawdę zostały zmarnowane. „Nowoczesna” forma stała się bardzo szybko de mode.  W ratuszu stwierdzono, że teraz czas na secesję.  Tak też się stało.
We wrześniu 2017 roku, po trzech miesiącach prac budowlanych, fontanna po raz kolejny zmieniła swój wygląd. Znikła czerwona okładzina. Centralne miejsce w niecce zajęła rzeźba przedstawiające dwie parkowe nimfy. Obie panie są do siebie bliźniaczo podobne. Katarzyna Lipecka, autorka rzeźby, nie wiadomo z jakiego powodu zatytułowała ją jako „Dafne”. 
Nowej, fontannowej rzeźbie przyglądają się teraz, niczym demony, drewniane potwory wykonane niewprawną ręką studencką. Trafiły tutaj z ogródka SAPiK przy ul. Kilińskiego. Szkoda, bo mogłyby ze znacznie większym powodzeniem właśnie tam straszyć. 

Jerzy Gasiul 

 

Artykuł ukazał się w Temacie Szczecineckim,
jedynym tygodniku ze Szczecinka.

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do