
Neustetttin – polski Szczecinek – został zdobyty 27 lutego. Jako ostatnia z miasta (wschodnia dzielnica była już zdobyta) pośpiesznie wycofała 33 Dywizja Grendaierów SS „Charlmagne” (26 lutego liczyła 3 tys. żołnierzy) składająca się z francuskich obywateli w służbie niemieckiej. Przybyła tutaj transportem kolejowym z Czarnego, w czasie którego z posiadanych dział przeciwlotniczych umieszczonych na platformie kolejowej zniszczyli czołg T-34 i strącili samolot Ił-62.
Zdobycie miasta ok. godz. 18 oznajmił dzwon Nikolaikirche (dz. NNMP). Tego też dnia ok. godz. 22 marszałek Konstanty Rokossowski dowódca II Frontu Białoruskiego otrzymał meldunek o zajęciu miasta.
Wojennym komendantem miasta został ppłk. Iwanow. W tym też czasie do metodycznie szabrowanego z wszelkich dóbr materialnych przez czerwonoarmistów miasta przyjeżdżali pierwsi Polacy. Jednym z nich był ks. płk. Anatol Sałaga, który korzystając z pomocy WP, przystąpił do zabezpieczania stanu posiadania Kościoła i organizowania życia parafialnego.
Z pamiętników ks. Anatola Sałagi
– To, co zastałem w Szczecinku, zmuszało do natychmiastowego przystąpienia do pracy. W Szczecinku zajętym 28 lutego przez wojska rosyjskie zastałem drobny garnizon sowiecki z dżentelmeńsko przychylnym księdzu dowódcą, garść bardzo aktywnych Polaków z tzw. grup operacyjnych, ponad 5 tysięcy Niemców i... meksykańskie stosunki.
Ani kapłana katolickiego, ani katolickich autochtonów nie zastałem ani jednego. Maleńki katolicki kościółek Świętego Ducha był doskonale zrealizowaną „brzydotą spustoszenia”. Dach rozstrzelany. Okna wybite. Wszystkie drzwi i zamki połamane. Tabernakulum strzaskane i wyrzucone na ulicę. Na zimnych granitowych stopniach doszczętnie ogołoconego ołtarza i na jego wilgotnej kamiennej mensie ślady i relikwie sprofanowanego Chleba Żywota.
Nic nie pozostało we wnętrzu tego kościółka nie zniszczone, nie sponiewierane. Naczyń, szat, bielizny kościelnej - ani śladu. Plebania maleńki domek na „kurzych nóżkach” zdewastowana gruntownie i ze znajomością rzeczy... Z inwentarza jej nie pozostało dosłownie nic, poza zwałami śmieci, padliny, papierów i w drzazgi rozbitych mebli. W ogródku pod oknami plebanii długi rząd mogił żołnierskich i jenieckich.
Z zachodu, jak ciemne chmury ciągnęły już ku „Polsce” tłumy półnagich, głodnych i schorowanych nędznych jeńców polskich z 39 roku, więźniów z konzlagrów i niewolniczych polskich robotników... Tłumnie prosili o spowiedź i Komunię świętą pierwszą od czterech, pięciu lat... Prosili... ale jak prosili... Tak chyba tylko mogła prosić Pana ta ewangeliczna niewiasta kananejska, której dosyć było i tych okruszyn stołu pańskiego, które spadały dla psów... Zaś z głębi Polski szły niewstrzymaną falą „dzikie” transporty ochotniczych osadników. Częstym byłem wówczas gościem na wielkim dworcu szczecineckim. Zatrzymywałem te transporty, wzywałem i przynaglałem do osiedlenia się w mieście i okolicy. Rezultaty były szybkie i widoczne. Po miesiącu już niemal wszystkie domostwa były zamieszkałe przez Polaków.
Wspomnienia generała Kałużnego
Poniżej przedstawiamy fragmenty pochodzącego z 1965 roku dokumentu. Jest to list zaadresowany do kierownictwa miasta Szczecinka (tak to zostało sformułowane), Komitetu Miejskiego PZPR i na końcu - do mieszkańców. Nadawcą był generał lejtnant Kałużnyj, były dowódca 32 Smoleńskiej Kawaleryjskiej Dywizji, która 27 lutego 1945 roku zdobywała Szczecinek.
W walkach brały udział następujące pododdziały: Zwiadowczy Szwadron Dywizji, Wydzielony Dywizjon Artylerii, Niszczycielsko - Przeciwczołgowy Pułk (Dołączony), Samodzielny Szwadron Saperski, Samodzielny Szwadron Łączności. (...)
Mimo ciężkich bojów, w jakich uczestniczyła dywizja, jej stan osobowy wyglądał dobrze, bez oznak zmęczenia i miał charakterystyczny dla kawalerzystów brawurowy wygląd, wesołość i dobre samopoczucie. (...)
W nocy na 26 lutego smoleńcy działający w składzie korpusu otrzymali ważne, bojowe zadanie. Rano 26 lutego 1945 roku z granic Lędyczka, Raciborza (dawna nazwa Okonka – dop. red.) rozbić nieprzyjaciela i atakować w kierunku (...) w celu zdobycia 27 lutego (rano) miejscowości Gwda i miasta Szczecinka.
Zadanie bojowe (...) było bardzo trudne. Do jego wykonania koniecznym było, przede wszystkim, zawładnąć tak ważnym taktyczno-operacyjnym punktem, bardzo dobrze umocnionym i bronionym jakim był Szczecinek. Miasto leżące między jeziorami, a przy podejściu do niego na przestrzeni 2-3 km, wznosiły się okopy (...) silnie umocnione i zabezpieczone drutami kolczastymi. Przed okopami były pobudowane potężne rowy przeciwczołgowe. Drogi do miasta były zaminowane. Pola minowe broniły dostępu do miasta nie tylko piechocie, ale również czołgom.
Na ulicach miasta i skrzyżowaniach pobudowane były barykady. (...) Na dalszych podejściach do miasta na linii Węgorzyno, Lotyń, Wilcze Laski wojska niemieckie wcześniej zajęły przygotowane pozycje z silnym umocnieniem i uzbrojeniem do walk typu polowego. (...)
Do godz. 10.00 26. lutego korpus zakończył przegrupowanie dywizji. O godz. 14.00 26. lutego atak mający na celu opanowanie Szczecinka rozpoczął się od silnego ognia artyleryjskiego. Do szturmu poszli spieszeni kawalerzyści 86 i 121 Pułków Kawaleryjskich wspierani czołgami 307 Pułku Czołgów i przeciwczołgową artylerią.
O 15.00 smoleńcy zajęli Lotyń. (...) Pod koniec dnia 26 lutego kawalerzyści wyrzucają przeciwnika z Turowa. Na przedpolach Szczecinka jeden z ważnych odcinków został zdobyty. Rozbite niemieckie pododdziały odchodzą do Szczecinka. Nie dając odpoczynku przeciwnikowi o świcie 27 lutego, szturmowe oddziały kawalerii bezpośrednim atakiem, przerywają umocnione pozycje przeciwnika na południe od miasta i poprzez piaszczyste wzgórza prą do miasta, zajmując pozycje wyjściowe.(...)
27. lutego o godz. 14.00 silny ogień dywizyjnej i korpusowej artylerii, uderza na przeciwnika, zajmującego południowe dzielnice miasta i na pozycje artylerii znajdujące się w północnej części miasta. (...) We wschodniej części miasta wiódł ciężkie boje, tylko co wprowadzony do boju drugiego rzutu, 65 Pułk Kawalerii ppłk Kostynicza. Szczególnie udane były działania jego pierwszego szwadronu pod dowództwem st. lejtnanta Łazarewa. O 17.00 po ciężkich walkach ulicznych, pokonując barykady, 65 Pułk Kawalerii opanował rejon kolejowy oraz dworzec. O 18.00 szwadron tego pułku rozpoczął boje o północną część miasta.
86 Pułk Kawalerii ppłk Jesionowa i 121 Pułk Kawalerii ppłk Potiomkina, prowadząc ciężkie uliczne walki systematycznie szli naprzód w kierunku południowej części miasta.(...) W końcu dnia obrona przeciwnika została złamana śmiałym uderzeniem klinowym pułków kawaleryjskich i specjalnymi grupami przystosowanymi do walk ulicznych. Mimo to, bój o miasto trwał nadal. Widać było, że przeciwnik nie posiada już żadnych szans obrony oraz bojowego ducha swoich żołnierzy.
Pod silnym frontalnym uderzeniem smoleńców oraz w związku z wyjściem na drogi wylotowe z miasta 5 Kawaleryjskiej Dywizji, o godz. 20.00 przeciwnik porzuca swoje obronne pozycje rozpoczynając odwrót.
O 21.00 pułki 32 Kawaleryjskiej Dywizji w pełni opanowały miasto Szczecinek i wyszły na jego północne dzielnice. O 22.00 27 lutego wszystko zostało zakończone i zameldowano dowódcy frontu marszałkowi Rokossowskiemu, że Szczecinek – silny punkt oporu przeciwnika w systemie pomorskich umocnień - został wzięty uderzeniem 32 Smoleńskiej Dywizji Kawalerii z południowego wschodu i południa, przy współdziałaniu z jednostkami 5KD, które obchodziły zachodnie części miasta niszcząc cofające się z miasta ostatki wojsk przeciwnika.
2 lutego wzięli Nowy Sztetyn
Z lutym wiąże się jeszcze jedna znamienna rocznica. Otóż dokładnie 2 lutego 1807 roku oddział dowodzony przez gen. Tomasza Łubieńskiego wykroczył do miasta od strony Czarnego. Oddajmy głos generałowi:
Patrol mój złożony z 150 koni gdy dochodził do Nowego Sztetyna, spostrzegł góry obsadzone piketami konnymi i piechotnemi, które ze zbliżeniem się onego, rejterowali do miasta. Ostrzeżony patrol tym sposobem wszedł z jak największą ostrożnością. Szpicę natychmiast obskoczył gmin Niemców uzbrojonych w widły, pistolety, karabiny i rozmaite bronie., lecz natychmiast awangarda i korpus nadbiegli. Na ten widok pierzchnął tłum, który jak powiadają składało się najmniej z 400 ludzi, i uciekł po większej części tak między ogrody, gdzie im ciężko co robić było, jako i przez wielkie jezioro do borku. Taj jednak szczęśliwe zdarzenie, że tej nocy mróz wielki tak zmocnił lód, że konie przejść mogły. Pomiędzy temi, którzy się uporczywie bronili, zginęło około 30, tak wszelako szczęśliwie, że żaden z naszych nie zginęła a nawet ciężkiej nie dostał rany. Po całkowitym rozproszeniu Niemców patrol wyciągnął na pole, trzecia część tylko odmieniając się w mieście została, której letkiego rabunku nie broniłem.
Po wyjściu polskich oddziałów 12 lutego wkroczyli Francuzi. W tym dniu w mieście zakwaterował się sztab pod dowództwem Jean-Francois Menard`a późniejszego komendanta Gdańska. (jg)
artykuł ukazał się 17.02 w Temacie Szczecineckim.
Od czwartku 25.02 ukazujemy się znów co tydzień!
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie