
Borne Sulinowo jako tło opowieści z trzema wymiarami czasu, medium w roli głównej i historia, która „nie jest zbiorem przypadków, tylko świadomym działaniem” – tak wygląda "Żółty", najnowsza książka Agnieszki Lis.
Agnieszka Lis to pisarka, autorka kilkudziesięciu powieści obyczajowych, w tym serii „Aury”, łączącej elementy psychologiczne, rodzinne tajemnice i wątki metafizyczne. Z wykształcenia pianistka, z zawodu nauczycielka muzyki, a z pasji – twórczyni historii, które dotykają emocji, relacji i skomplikowanych wyborów. Pisze codziennie, z żelazną dyscypliną tworząc rocznie nawet cztery książki. robi to sama – bez zespołu researcherów. Wszystkie powieści są osadzone w realnych miejscach i mocno zakorzenione w ludzkiej naturze.
Pomysły? Biorę ołówek i się wymyśla. Ale samo się nie pisze
- tak mówi o tworzeniu. A o współpracy z Bornem-Sulinowem?
- Czułam dumę, że miasto wzięło patronat. Znaczy, że to Borne czuć.
Nowa książka Agnieszki Lis rozgrywa się właśnie w Bornem Sulinowie, dla wielu miejscu nieoczywistym, nieco zapomnianym, a jednak – jak mówi sama autorka – "historia tam leży na ulicy”. Powieść „Żółty” osadzona jest w trzech płaszczyznach czasu: przedwojennej, powojennej i współczesnej. Ale najważniejsze, że prowadzi nas przez nie Weronika – dziewczyna wrażliwa, łatwa do zmanipulowania… i jak się okazuje – medium.
- Weronika została wybrana. To nie był przypadek, tylko świadome działanie
– mówi Agnieszka Lis w naszej rozmowie towarzyszącej premierze książki. Autorka podkreśla, że kluczowa w fabule jest manipulacja i emocjonalne uzależnienie. Sama Weronika, choć początkowo wydaje się zagubiona, według Agnieszki Lis działa jednak bardzo konsekwentnie: Ma jeden konkretny cel i po prostu po niego sięga. Wybiera narzędzia, które akurat najlepiej działają.
„Żółty” to trzeci tom serii nazwanej „aurami”. Kolory – nieprzypadkowe. Jak mówi autorka: „Tytułowy kolor musi dominować. I dominuje – jest mgła, są kamienie, stroje. Ale dlaczego akurat żółty? Nie wiem. Nie na wszystko mam odpowiedzi.”
Rozmowa dotyka również patronatu – książka ukazała się bowiem z logo miasta i gminy Borne Sulinowo.
- Miałam ogromną tremę. Czy opisałam to miejsce tak, żeby mieszkańcy czuli się z tym dobrze? Skoro zgodzili się na patronat, to chyba tak. Jestem bardzo dumna
- podkreśla.
O tym wszystkim, ale w wersji pogłębionej i poszerzonej o inne wątki związane mniej lub bardziej z książką- w mojej rozmowie z pisarką.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie