
To było wydarzenie bez precedensu w dotychczasowej historii miasta. Jesienią 1954 roku w Szczecinku, na do tej pory niezagospodarowanych terenach pomiędzy stadionem Darzbór ul. Bydgoską i Buczka a brzegiem jez. Trzesiecko otwarta została Powiatowa Wystawa Rolnicza.
Imprezę zrobiono z wielkim, niezwykłym jak na możliwości miasta rozmachem. Na obszarze obejmującym kilka hektarów stanęło kilkanaście mniejszych i większych pawilonów drewnianej konstrukcji. Do najbardziej okazałych należał ten przy głównym wejściu z półkolistym dachem i olbrzymimi, drewnianymi kolumnami. Mieścił się tam hol z kasami i bufet. Potem, jeszcze przez kilkadziesiąt lat obiekt używany był przez OSiR jako sala gimnastyczna.
W skład wystawy wchodziła także dzisiejsza hala „Ślusarnia”. Prezentowano w niej zwierzęta hodowlane: bydło, trzodę chlewną oraz drób. Teren, na którym dzisiaj znajduje się kryta pływalnia oraz boiska zapasowe, zajmowało wesołe miasteczko z karuzelami, strzelnicą sportową, beczką śmierci, gdzie na pionowej ścianie odbywał się pokaz jazdy motocyklami, urządzenia sportowe w tym m.in. namydlony wysoki pal z pętem kiełbasy i „popitką” na wierzchołku.
Prawdziwą furorą pośród najmłodszych cieszyła się miniaturowa, elektryczna kolejka z torami (lokomotywa z dwoma – trzema wagonikami). Z przejażdżki mogły korzystać wyłącznie dzieci. O powodzeniu tej wystawy niech świadczy zdjęcie przedstawiające fragment wesołego miasteczka z karuzelą. Aby się dostać na nią trzeba było nawet czekać w kolejce.
Cztery lata potem na terenach powystawowych rozpoczęły się prace przy budowie stadionu „Lechii”. (jg)
aktualizacja:
- Wtedy miałem 6 lat - wspomina po przeczytaniu tekstu Zdzisław Szyszło. - Prawdziwą furorą pośród najmłodszych cieszyła się miniaturowa, elektryczna kolejka z torami (lokomotywa z dwoma – trzema wagonikami).
Kolejki nie pamiętam, choć tam często chodziłem. Z Drahimskiej, gdzie mieszkałem pod numerem 12, było bardzo blisko. A karuzela... to rzecz dla mnie szczególna... Często na niej jeździłem, bez biletu (z kasy fiskalnej), ale to było czyste kumoterstwo... Ta karuzela to fragment życia mojej rodziny i nie tylko mojej.
O tych okolicznościach pisałem 23 lutego 2016r. Po zakończeniu wystawy, karuzela, jako „socjalistyczne narzędzie rozrywki dla Ludu Pracującego”, pracowała chyba dłużej niż w 1954 roku, bo jak pamiętam, chyba jeszcze rok lub dwa później, na wiosnę, z Mamą nosiliśmy obiad dla Ojca, który tą karuzelę na wiosnę uruchamiał a na zimę składał i oddawał na przechowanie na „Gwardię”, pod ściany budynku późniejszej szkoły kolejowej).
Kto w sezonie ją obsługiwał, nie wiem, ale z kumoterstwa korzystałem jeżdżąc za darmo i po znajomości. Dla całej prawdy, dodać trzeba, że w tych pracach, razem z Ojcem, pracował pan Pan Jan Kul (Ojciec Ryszarda - znanego nam plastyka), mieszkający na ul. Matejki.
tekst ukazał się w Temacie Szczecineckim jedynym tygodniku ze Szczecinka
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Pamiętam tą wystawę miałem wówczas 4 lata i faktycznie na tamte czasy było to wydarzenie które przyciagało tłumy.
Ha... gdzie to było... Karuzela stała ... tak około 50 metrów przed obecną bramką od strony południowej boiska..... a reszta tekstu - idzie na prv do Redaktora.......
Jak możesz pamiętać wystawę mając 4 lata na jesieni -54? Potraktuj w miarę poważnie czytających komentarze, może akurat ja odstaję od reszty, ale nie pamiętam co robiłem w wieku 4 lat, a już trochę czasu minęło. Pozdrawiam i zmień tabletki na jakieś mniej fantazyjne, Jar.