Reklama

Serafiński: Ludziom przeszkadza? I dobrze!

Niektórych w Polsce bardzo boli to, że innym ludziom przeszkadzają jakieś uciążliwości i potrafią o tym mówić głośno. Czy stoi za tym zazdrość, że ktoś ma odwagę walczyć o swoje, chęć zabłyśnięcia, czy może obrona własnych patologicznych zachowań - to zależy od konkretnego przypadku. Tak czy inaczej, ludzie ci przez to, że przeszkadza im to, że komuś coś przeszkadza - sami sobie zaprzeczają. Ale to najmniejszy w tym problem.

 

Raz na jakiś czas w mediach - czy to ogólnopolskich, czy lokalnych - pojawia się jakiś artykuł opisujący skarżenie się obywateli na jakieś uciążliwości, albo przypominający o tym, że istnieją pewne granice wolności. Na przykład, że nie można palić papierosów na balkonie, albo że ktoś skarży się gdzieś na nadmierny hałas lub na roszczeniowość tak zwanych "madek". Artykuł taki wywołuje od razu masę komentarzy. Większość ujawnia niestety mentalność tak zwanych "januszy" i "karyn" - i wynika z tych wypowiedzi, że w Polsce dla sporej części społeczeństwa to nie patologiczne i szkodliwe sytuacje są złem, ale fakt że ktoś zwraca na nie uwagę. Ujawnia się tu również niedojrzałość wielu Polaków do wolności oraz jakiś atawizm rozwojowy w postaci centracji poznawczej, uniemożliwiającej zrozumienie, że inni ludzie chcą mieć jakąkolwiek swoją przestrzeń życiową.

Weźmy na przykład palenie na balkonie. Prawo tego zabrania - i bardzo słusznie. Nie każdy chce wdychać przez całą dobę smród papierosów sąsiada. Mentalni janusze i karyny od razu się tutaj uruchamiają - że jak ktoś kupił sobie mieszkanie, to ma w nim prawo robić co chce. Widać tu, że ludzie ci rozwinęli się na tyle względem dzików i ryjówek, że znają pojęcie prawnej własności. Niestety nie dobili poziomem rozwoju umysłu do cywilizacji - i nie rozumieją, że wykupienie mieszkania, nie sprawia automatycznie, że nabywamy własność do mieszkań sąsiadów. Właściciel więc może sobie robić w swoim mieszkaniu co chce (oczywiście też w pewnych granicach), ale nie będąc właścicielem mieszkań sąsiadów, tam już smrodzić nie ma prawa. To samo dotyczy głośnej muzyki, która nie ogranicza się do mieszkania sprawcy, ale jak dym przenika do sąsiednich mieszkań.

 

Hałasem na który częściej skarżą się teraz ludzie, są także dzwony kościelne i przykościelne nagłośnienie. Może być więc tak, że dzwony biją w niedzielę już o szóstej rano - nie dając ludziom się wyspać. Albo też msza w kościele emitowana jest przez głośniki na zewnątrz - na sąsiadującą ulicę i do okolicznych mieszkań - naruszając nie tylko spokój, możliwość korzystania z mediów (czasem hałas jest taki, że zagłusza np. telewizję), ale i prawo do wolności wyznania.

 

Tu też pojawiają się krytycy krytyków. Piszą, że kiedyś ludziom to nie przeszkadzało. Ale biorąc choćby pod uwagę Szczecinek - kościelny dzwon kiedyś nie bił w centrum miasta w nocy co godzinę i nie było wśród kleru mody, by emitować z głośników mszę dla ludzi postronnych, którzy jej słuchać nie chcą. Poza tym to że ludzie nie zgłaszali skarg, nie znaczy, że nie było to dla nich problemem. Do dziś wielu Polaków ma opór przed postawieniem się Kościołowi - nawet jeżeli prawo i racja jest po ich stronie. Większa ilość skarg na kościoły może być więc skutkiem wzrastającej odwagi i świadomości.

 

Będąc przy temacie hałasu, trzeba jeszcze wziąć pod uwagę ten generowany przez wentylacje i klimatyzacje lokali gastronomicznych oraz działalność klubów. Przeciwnicy ludzi skarżących się na takie emisje są mało wiarygodni - przede wszystkim dlatego, że ich to nie dotyczy. Tutaj znowu wychodzi brak empatii i centracja poznawcza. Tym stereotypowym januszom i karynom ma prawo przeszkadzać to co ich dotyka - a więc np. śmieciarka, czy przejeżdżające pogotowie, które "budzi dzieci" - bo potem trzeba się nimi zająć, zamiast malować paznokcie i plotkować w telefonie. W takich sytuacjach cały świat musi stanąć po ich stronie. Co innego, gdy dany problem ich nie dotyka - bo wtedy wszyscy powinni go tolerować, a skarżenie się na niego jest komentowane jako brak tolerancji i życzliwości.

 

Prymitywizm myślenia takich ludzi ujawnia się też na inne sposoby. Często na przykład w swoich komentarzach stawiają sprawę tak, jakby to istnienie samego w sobie lokalu było problemem, zaś skargi na uciążliwości wynikały z jakiejś zazdrości czy nieuzasadnionej zawiści. A tak nie jest. Problemem zwykle jest sam w sobie nadmierny hałas, a ten często jest wynikiem niechlujstwa i biznesowego januszowania, przejawiającego się w chęci cięcia kosztów na wszystkim. Skutkiem tego jest korzystanie z najtańszej klimatyzacji, najtańszych wentylatorów, najtańszej firmy montującej te systemy oraz całkowitym pominięciu izolacji akustycznej. Jak komuś nie chciało się zarobić na właściwej jakości wyposażenie i ciął na wszystkim koszty - to powinien mieć na uwadze, że generowane przez niego uciążliwości będą przedmiotem skarg. A być może też wniesienia sprawy do właściwej instytucji kontrolnej lub sądu - przez co w rezultacie koszty będą jeszcze większe, niż  w sytuacji poczynienia odpowiednich inwestycji.

 

No i są jeszcze uliczni muzycy. Niektórzy potrafią być uporczywi. W wielu miastach mieszkańcy skarżą się na torturowanie ich przez pół dnia kilkoma granymi w kółko melodiami. Firmy natomiast na przypadki muzyków wykorzystujących nagłośnienie - generujące taki hałas, że pracownik ma trudności z porozumiewaniem się z klientem, albo wykonaniem telefonu. W obronie takich ulicznych muzykantów najczęściej jak widzę, stają emerytki stosujące argument "pszeciesz tak ładnie grajo". Tu znowu ten sam brak zrozumienia i zafiksowanie na własnej osobie. "Ładnie grają", jak się przez chwilę przechodzi obok - i nie trzeba tego słuchać całymi dniami lub krzykiem przedzierać się do innych osób. Zwolennikom takich natrętnych muzyków proponuję, by zamówili sobie ich pod własne okno. Oczywiście w przypadku emerytek - zakładając wcześniej wyregulowane aparaty słuchowe, aby nie utracić "piękna" z tej muzyki. Ciekawi mnie jak długo będą się wtedy tym zachwycać.

 

W razie problemów z hałasem sprawy nie trzeba zostawiać tylko w granicach wzajemnego sąsiedzkiego uskarżania, czy pisania do mediów (choć pewne sprawy zawsze warto nagłaśniać). Ochrony przed hałasem np. wentylatora lub klimatyzacji, można domagać się w oparciu o ustawę Prawo ochrony środowiska z 27 kwietnia 2001 r. - art. 112 i dalsze. W przypadku takiego problemu można więc napisać wniosek o przeprowadzenie kontroli - do Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. We wniosku opisujemy rodzaj hałasu i godziny jego występowania. Kontrola przeprowadzana jest wtedy w mieszkaniu skarżącego.

 

Jest to tylko jedna z możliwości - obok np. drogi opartej o prawo budowlane (choć dotyczyć to będzie tylko pewnych konkretnych przypadków), czy drogi cywilnej (np. kiedy udowadnia się, że generowany hałas spowodował problemy zdrowotne). Kiedy natomiast problemem jest zakłócanie spokoju głośną muzyką - to zastosowanie ma Kodeks wykroczeń - z dnia 20 maja 1971 r. - art. 51, a organem właściwym do zawiadomienia jest policja. Pamiętajcie, że gdyby ludziom nie przeszkadzały żadne niedogodności w miejscu zamieszkania - to ludzkość dalej mieszkałaby w jaskiniach i ziemiankach.

 

Krzysztof Serafiński

 

 

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Zimorodek - niezalogowany 2023-09-26 07:50:29

    Wreszcie ktoś napisał jak sprawy wyglądają z prawnego punktu a nie tych przysłowiowych januszów u których rozumu mniej niż brudu za paznokciami ale mają tak dużo do powiedzenia.Dotyczy toi też tych co puszczą radia na cały regulator i otworzą okna- niech całe miasto słyszy jacy "melomani".

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    lech - niezalogowany 2023-09-26 10:08:30

    Chciałbym się dowiedzieć które konkretnie przepisy prawne zabraniają palenia na balkonie?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Marek - niezalogowany 2023-09-26 19:31:36

    Nie ma takiego prawa. Serafinski jak zwykle plecie 3 po 3

    • Zgłoś wpis
  • K - niezalogowany 2023-09-26 20:15:05

    Np. Kodeks wykroczeń - art. 82 i w części przypadków regulaminy spółdzielni mieszkaniowych.

    • Zgłoś wpis
  • Marek - niezalogowany 2023-09-26 20:40:09

    Żeby stosować art 82 kw to palacz musiałby chyba trzymać beczki z benzyna na balkonie. Regulaminy spółdzielni w tej sprawie , maja taka moc ze można się poskarżyć w spółdzielni, czyli mówiąc kolokwialnie ‚poszczekać’ w sekretariacie ku uciesze pan z sekretariatu

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    misiek - niezalogowany 2023-09-26 10:08:54

    Stwierdzam z niechęcią ze pan Serafiński ma rację

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    lech - niezalogowany 2023-09-26 20:51:00

    Art. 82 traktuje o zagrożeniu pożarowym, a ja paląc na balkonie strząsam popiół i gaszę niedopałki w słoiczku z wodą który później zakręcam czyli o zagrożeniu pożarowym nie może być mowy. Regulamin mojej spółdzielni nie zabrania palenia papierosa na balkonie, zatem nie wprowadzaj innych w błąd.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Bolo Young - niezalogowany 2023-09-26 22:10:51

    A tak szczerze, ludzie przestali byc dla siebie poprostu ludzcy. Halas? Ups....wystarczy miec lepsze auto na parkingu, to dopiero jest uciazliwosc dla sasiada, a moze i kilku naraz. Niestety Tuska nie lubie, ale musze mu przyznac, Polska to jest stan umysly. A im starsi tym gorsi. Panie Boze zachowaj zebym tak nie stetryczal na stare lata. Zycze Wszystkim duzo usmiechu, poczucia humoru, wyrozumialosci oraz dialogu!!! Zeby naprawde, zylo sie nam lepiej!!!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Mruczek - niezalogowany 2023-09-28 22:49:04

    artykuł w PUNKT! Bardzo zgrabnie ujmuje sedno sprawy a jest nim prosty fakt: HAŁAS JEST JAK TOKSYNA i tak powinniśmy go traktować i tępić ilekroć się da - czy to kościelny dzwon czy to restauracja "u Janusza". Browar jest właśnie przykładem takiego januszowania i jechania po bandzie - wystaczy spojrzeć na śmietnniki, wentylacje - parapety itd.- ale to się im ukruci. Jak będzie tak dalej to stracą koncesję. Zaś co do kościoła - to też mogliby odpuścić 10 minut bicia w niedzielę o 6:30 - niektórzy naprawdę chcą się wyspać raz w tygodniu. Poza tym coraz większe pustki tam panują i powodem m.in. jest też to bębnienie (niektórzy się wkurzyli na hałas i na złość modlą się tylko w domu...).

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do