
Taka informacja z pewnością wywołałaby dreszcze u niejednego rodzica, który wysłał swoją pociechę na wypoczynek pod namiot. Jak donosi „Głos Wielkopolski”, chłopca, który wraz z grupą harcerzy przyjechał na obóz w okolice Szczecinka, zaatakowały… 62 kleszcze. – A mój kolega miał 50 – dodał w rozmowie telefonicznej z rodzicami 12-letni Miłosz. Czy rzeczywiście w Szczecinku i okolicach mamy do czynienia z prawdziwą plagą tych przenoszących groźne choroby pajęczaków?
Dyrektor szczecineckiego Sanepidu Barbara Szysz w rozmowie z „Tematem” zaznaczyła, że żadna oficjalna informacja na temat dramatycznego ataku kleszczy na obozie harcerskim pod Szczecinkiem do Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej nie wpłynęła. Przy okazji nasza rozmówczyni zwróciła uwagę, że w tym roku w całej Polsce odnotowuje się wzmożoną aktywność pajęczaków.
- Nas również ta informacja zelektryzowała. Trwają czynności wyjaśniające – mówi nam Barbara Szysz. - Niestety żadnego oficjalnego zgłoszenia w tej sprawie w naszej stacji do tej pory nie odnotowano. Nie wiemy zatem, na jakim konkretnie obozie to wszystko miało miejsce. Będziemy to jeszcze ustalać. Sprawdziliśmy też szczecineckie przychodnie oraz punkt nocnej i świątecznej opieki medycznej. Tam również o tej sprawie nic nikomu nie było dotąd wiadomo. Wszystko wskazuje więc na to, że personel obozowy wraz z obozową opieką medyczną musieli sobie poradzić we własnym zakresie.
Jak zauważyła dyrektor, doniesienia medialne o ataku kleszczy pod Szczecinkiem są w tym przypadku bardzo ogólne. – Nie wiemy, czy te kleszcze faktycznie wkłuły się w ciało chłopca, czy tylko po nim chodziły. Nie mamy też pewności, czy aby na pewno były to kleszcze. Może akurat chodziło o zupełnie inne pajęczaki – dodaje nasza rozmówczyni.
Czy przed wyjazdem na obóz można się przed kleszczami w jakiś sposób zabezpieczyć? Konkretnej, skutecznej metody niestety nie ma. Przeciwko boreliozie, którą kleszcze przenoszą, póki co zaszczepić się nie można. Pozostaje więc dobrze dobrana, odpowiednia odzież, no i oczywiście - czujność.
Mówi Barbara Szysz: - W całej Polsce odnotowujemy wzmożoną aktywność kleszczy. Na wspomniane pajęczaki można się natknąć nie tylko w lasach, ale też na łąkach, w parku, na skwerach, są również w mieście. Nie jest też tak, że przy każdym spotkaniu z kleszczem należy od razu wpadać w panikę. To, że ktoś znajdzie na sobie pajęczaka, nie oznacza, że od razu taka osoba zostanie zakażona. Nie każdemu też po ukąszeniu przepisuje się antybiotyk. O tym, musi przede wszystkim zadecydować lekarz.
- Przeciwko boreliozie się nie szczepi. Można się zaszczepić przeciwko odkleszczowemu zapaleniu opon mózgowych. Ale przypadków tej choroby jest w ciągu roku zaledwie kilka. Trzeba po prostu odpowiednio się ubierać, zakrywać miejsca, które są najbardziej narażone na atak kleszczy. Ważne jest również to, by umiejętnie te pajęczaki usuwać, jeśli już dojdzie do wkłucia. Jeżeli nie mamy pewności, czy potrafimy to zrobić tak, by nie rozerwać kleszcza na kawałki, lepiej zgłosić się z tym do lekarza. W punkcie medycznym na pewno zostanie udzielona właściwa pomoc – dodaje na koniec Barbara Szysz.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie