
Terapia uzależnień to niewątpliwie trudne wyzwanie tak dla chcących wyjść z nałogu, jak i samych terapuetów. Szczególnie, gdy prowadzą na własną rękę działalność w tym zakresie, otwierając prywatne ośrodki terapii. Tu terapeuci nie są osłaniani przez państwo i muszą radzić sobie sami. Szczególnie w sytuacjach kryzysowych, kiedy na przykład pojawiają się roszczenia finansowe.
I to nie od samych uczestników terapii, ale na przykład - tak jak w tym przypadku - od ich rodzin. Jak informuje TVP, Tadeusz Czwartos z Gorzowa chce odzyskać pieniądze od Prywatnego Ośrodka Terapii Uzależnień “Twój Czas” w Szczecinku, w którym miał przebywać jego syn Marcin Czwartos. Syn miał depresję i nadużywał leków. Sprawa nie jest prosta: Syn pana Tadeusza na własne życzenie przerwał terapię nie informując rodziców, a kilka miesięcy później popełnił samobójstwo. Teraz ojciec domaga się zwrotu części kosztów leczenia.
Tak, był u nas Marcin. Ale nie w ośrodku w Szczecinku, jak informuje TVP, a ośrodku 120 kilometrów stąd - wyjaśnia Tematowi dyrektor ośrodka Tomasz Talik. - I sprawa nie jest wcale łatwa.
Powiem wprost: Marcin miał również kłopoty właśnie z własnym ojcem, który wysyłał do niego, również w nocy, smsy, dzwonił o różnych porach. Dość powiedzieć, że Marcin przy dobrowolnym opuszczaniu naszego ośrodka prosił, żeby nie mówić ojcu że wyszedł, ani o tym, gdzie jest. Miał do nas wrócić za kilka miesięcy…
Pobyt w ośrodku nie jest tani i kosztuje 8 tysięcy złotych miesięcznie, płatne z góry.
W ośrodku zawsze płaci się z góry za pobyt, i jest to też forma motywacji dla pacjenta, do pracy i zmianą
swojego nałogowego postępowania. Bardzo zbulwersował mnie fakt, że ojciec Marcina przy jego zapisie rozmawiał ze mną wyłącznie o upuście cenowym, o niczym innym
- mówi Tomasz Talik. - A Marcin chciał nawet sprzedać aparat fotograficzny, a interesował się bardzo fotografią, żeby zarobić na terapię…
Przy wychodzeniu z ośrodka bardzo nas przepraszał za zachowanie ojca. Ja sam odbieram bardzo nieprzyjemne telefony i wiadomości od niego. Ojciec nawet nie wiedział, kiedy syn odebrał sobie życie
Po samobójstwie syna Tadeusz Czwartos zażądał zwrotu niewykorzystanej kwoty. Jak informuje TVP, poprosił o pomoc Miejskiego Rzecznika Konsumentów. Ośrodek terapii powołuje się jednak na zapisy w kontrakcie, zgodnie z którymi nie ma o takim rozwiązaniu mowy. Jaka kwota wchodzi w grę?
Chodzi o 5 tysięcy złotych - wyjawia nam Tomasz Talik.
- Co w tej sprawie jest dziwne, ojciec Marcina sprzedał ten dług firmie windykującej, czyli ma już pieniądze. A my z tą firmą idziemy do sądu.
Mam żal do TVP, która bezkrytycznie podała informację, mimo otrzymania od nas obszernych wyjaśnień. Jesteśmy przygotowani na sprawy sądowe, będziemy bronić naszego dobrego imienia. Reprezentować nas będą najlepsi prawnicy w Polsce - podsumowuje kierownik ośrodka.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Witam Byłem uczestnikiem terapii fakt jest zapisek o braku zwrotu kosztów z powodu samodzielnego przerwania terapii . Ale jeżeli chodzi o samą terapie nic powalającego na kolana co miał oferować ośrodek , jak dla mnie brak indywidualnego podejścia do uczestnika co wcześniej mocno było reklamowane , będąc wewnątrz miałem mieć zapewnione rozmowy indywidualne BRAK! Przed wyjściem z ośrodka byłem zapewniany o pomocy i wsparciu na zewnątrz skończyło się na obietnicach , ponad to po opuszczeniu ośrodka przez uczestnika był on obgadywany i przedstawiany w bardzo złym świetle głownie przez jednego terapeutę ! Wydawało mi się że terapeutów jak i lekarzy obowiązuje tajemnica zawodowa , nie tam . Głownie na co był nacisk to na przedłużenie terapii!!!!
Tak to wygląda- też byłem, też na okrągło proponowali przedłużenie- wyszedłem i po tamtych ludziach słuch zaginął. Nikogo nie interesuje jak się człowiek czuje- haj - a byle dwa razy, Raz 4 tyg. Raz 2 tyg. I jak zczailrm ze tylko im chodzi o kasę zwinąłem manele do domu.