
Na szczecineckim cmentarzu komunalnym odbył się pogrzeb wojennej ofiary sowieckiej zbrodni.
Po osiemdziesięciu latach szczątki pochowanej w miejscu nieistniejącego gospodarstwa Lisbeth Lohrke, młodej mamy dwójki dzieci, zamordowanej podczas próby gwałtu przez sowieckiego oficera, w czwartek 26.01 spoczęły na Cmentarzu Komunalnym w Szczecinku. Miejsce, w którym wcześniej została zamordowana i pochowana odnalazł Dariusz Trawiński, badacz wojennych i powojennych zbrodni niemieckich i sowieckich.
O tragedii z 1945 w jednym z gospodarstw rozsianych na kolonii Speck (dz. Cichy Gaj) pomiędzy jez. Spore i Dołgie obszernie pisaliśmy w czerwcu ubiegłego roku. Po nagłośnieniu przez Temat Szczecinecki tej informacji, tożsamość kobiety potwierdziła rodzina.
Przypomnijmy, że wszystko zaczęło się od lektury książek Tadeusza Łoszewskiego pt. „Maluśki” i „Powroty”, w których autor opisał swoje wojenne dzieje – łódzkiego trzynastolatka zesłanego na roboty przymusowe do Niemiec w okolice Gwdy. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności trafił do dobrych, by nie powiedzieć szlachetnych ludzi jakim była rodzina Erwina i Lisbeth Lohrke. Tadeusz przebywał u nich przez całą wojnę. Jak się okazało, najcięższe czasy przyszły po przejściu frontu. Do tragedii doszło w marcu 1945 roku podczas „wyzwolenia” tych terenów przez Armię Czerwoną.
Drugiego dnia po zajęciu tych terenów, w zagrodzie pojawił się sowiecki kapitan z dwoma żołnierzami. Oficer zażądał widzenia z młodą Lisbeth, która wyszła z domu trzymając na ręku ośmiomiesięcznego Klausa-Dietera, a za rączkę Manfreda mającego niecałe trzy latka. Oficer zaciągnął ją do stodoły i kazał się rozebrać. Płaczące dzieci wyrwał matce i rzucił na słomę w stodole. Opierająca się kobieta wykrzyczała, że mu nie ulegnie… Rozległ się strzał. Ciężko ranna Lisbeth po siedmiu dniach umarła.
Pochowano ją tuż przy drodze na terenie przydomowego ogródka. Dawne gospodarstwo zostało po wojnie opuszczone i dzisiaj pośród gęstwiny drzew można odnaleźć jedynie ślady fundamentów.
O wydarzeniu związanym zarówno z tą historią sprzed osiemdziesięciu lat oraz jakim sposobem Dariuszowi Trawińskiemu udało się odnaleźć szczątki Lisbeth Lohrke szczegółowo pisaliśmy w wydaniu gazetowym i internetowym.
Ponowny, godny człowieka pochówek na szczecineckim cmentarzu był możliwy dzięki przychylnej postawie wiceburmistrza Macieja Makselona. W ceremonii pogrzebowej, oprócz wiceburmistrza uczestniczył Irek Markanicz, dyrektor Muzeum Regionalnego, przedstawiciele samorządu z Bornego Sulinowa oraz tamtejszej Izby Tradycji.
Dzięki staraniom Dariusza Trawińskiego, ceremonię pogrzebową poprowadził ks. Janusz Staszczak, pastor koszalińskiej parafii Ewangelicko-Augsburskiej Dobrego Pasterza:
- Dzisiaj, mając w pamięci jej trudną historię, możemy ją godnie pożegnać – mówił przy grobie ks. Janusz Staszczak. - Historię, która- jak by się nam wydawać mogło- nigdy już nie może się powtórzyć.
Ale dzisiaj widzimy, że na Ukrainie dzieją się te same rzeczy. Te same cierpienia są udziałem ludzi i to po tylu latach. Chcemy z miłością i szacunkiem pożegnać jej doczesne szczątki. Jednocześnie jako chrześcijanie wierzymy, że śmierć ciała jest początkiem nowego życia. że u Ojca w niebie jest dla niej miejsce. Z tą wiarą stajemy także u jej szczątków i szukamy umocnienia i pocieszenia w obietnicy Bożego słowa. (Ps.23) Pan jest moim pasterzem niczego mi nie braknie…
- Jeśli człowiek źle traktuje drugiego człowieka, jeśli mówi słowa nienawiści i jeszcze gorzej, kiedy te słowa znajdą aplauz i uznanie. Z tych złych słów rodzi się nienawiść. Nienawiść, która zawsze zbiera krwawe żniwo. Nienawiść rodzi przemoc, przez którą ciepią różni ludzie. To odpowiedzialność wszystkich - od rodzin aż po księży, polityków- za słowo mówione i pisane. Za słowo, które kreuje rzeczywistość. Myślę, że zapominamy o tej odpowiedniości. Wiemy, że mówienie złych słów może prowadzić do przemocy. Przemoc rodzi śmierć i wojnę. Te ofiary były w Polsce, w Rosji, ale później przyszły i tu na niemiecką wówczas ziemię, która także doświadczyła przemocy i śmierci. Nie wiem, w jaki sposób ukształtujemy nasze społeczeństwo nasze narody zjednoczonej Europy, aby takie rzeczy więcej się nie zdarzały. Jedno co nas zawsze jako chrześcijan pociesza, to zapewnienie, które daje nam Chrystus: Niech się nie trwoży serce wasze…
O przeniesieniu Lisbeth Lohrke z bezimiennej mogiły na szczecinecki cmentarz w swoim wystąpieniu powiedział dyrektor Irek Markanicz: - Nie doszło by do tego, gdyby nie działalność Darka Trawińskiego, który czuł taką potrzebę, że te prochy go wołają. Jesteśmy w pełni uznania i wspieramy pana Darka w jego działaniach w różnej formie – zaznaczył dyrektor.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!