Reklama

Mysia Wyspa, czyli prawie jak na Kanarach. Część II

Czy ktokolwiek wyobraża sobie Szczecinek bez Mysiej Wyspy? Może międzynarodowym hitem turystycznym ona nie jest, ale bardzo rozpoznawalnym punktem na turystycznej mapie Szczecinka - z pewnością.


W ostatnich latach Mysia Wyspa swoją popularność zawdzięcza głównie plaży. Akurat w tym miejscu wody Trzesiecka nie są narażone, tak jak na to się dzieje na plażach przy ul. Kilińskiego i Mickiewicza, na skażenia pochodzące z sieci deszczowej. Nie bez znaczenia jest również ustronność miejsca i największa z możliwych odległości od fabrycznych emitorów. To tutaj,  mimo ulicznego szumu dochodzącego od strony miasta, możemy do woli wdychać autentyczne „leśne powietrze”.  

Mysia przyciąga także przybyszy spoza Szczecinka. Wabikiem  jest możliwość dojazdu na wyspę(!) samochodem. Po pierwszej wizycie i przejażdżce leśną, nieutwardzoną, wyboistą i niemożebnie zapyloną drogą (odcinek pomiędzy ul. Wilczkowską a brzegiem jeziora) z reguły z drugiego razu rezygnują. Podróż wodnym tramwajem ze względu na wygórowane ceny biletów jest nieopłacalna. Rodzinny koszt biletów równa się cenie LPG przy wypadzie nad morze. 

Jak do tej pory oferta daleka jest od tej z okresu międzywojennego i wszystko na to wskazuje, że powrotu do świetlanej przeszłości raczej już nie będzie. 

We wspomnieniach pierwszych polskich mieszkańców niewiele można wyczytać na temat Mysiej Wyspy. Wiadomo jedynie, że zimową porą, kiedy jezioro skuwał mocny lód, opuszczone obiekty stawały się miejscem, z którego można było bezkarnie zaopatrzyć się w drewno na opał. Z całą pewnością do połowy lat 50. istniał jeszcze drewniany pomost oraz galeria obrośnięta bluszczem,  półkolista o ażurowej konstrukcji. Pamiętam to z okresu swego dzieciństwa, kiedy z rodzicami popłynęliśmy stateczkiem „Westerplatte” (przedwojenny „Neustettin” a potem „Adolf Hitler”) do lasu na grzyby. Statek przybił do mocno już dziurawego i jak mi się wtedy wydawało - niezwykle szerokiego pomostu. W tym czasie istniała jeszcze już mocno zrujnowana galeria. Za to restauracyjnego budynku nie kojarzę. Przepraszam za ten osobisty wtręt, ale innych świadków nie mam. 

Przez kolejne dziesięciolecia Mysia, ba, nawet jej nazwa popadła w zapomnienie. Na mapie nadleśnictwa wyspę oznaczono jako „Grzybek”. Miejsce to stało się częścią lasu. Nieuprzątnięte, powalone drzewa, olbrzymia przestrzeń z dorodnymi pokrzywami rosnącymi na resztkach fundamentów dawnej restauracji, godnymi były puszczańskich warunków. 

W połowie lat 70. (zdjęcie wykonałem w sierpniu 1976 r.) na Mysiej pojawiła się ośmiokątna altana z dachem pokrytym korą, pod którym ulokowano kilka siedzisk ze stołami. Żywot altany z racji „miejsca gdzie diabeł mówi dobranoc” był jednak niezwykle krótki. 

Jeszcze w 2000 r. na środku wyspy, w miejscu dzisiejszego parkingu, poprzez gęstwinę z trudem przebijało się słońce. 

Chyba równolegle z altaną, a może dopiero potem, na polanie pojawiło się kamienne miejsce na ognisko oraz drewniane ławy. Latem 2006 roku ratusz, choć nie był to jeszcze teren miasta, zlecił uporządkowanie i powiększenie polany, budowę osłony na drewno, ustępu z serduszkiem i koszy na śmieci. 

W tym też czasie na Mysią w ramach eksperymentu zaczęła przybijać „Danusia II” (pełnomorska szalupa przebudowana na stateczek). Szalupa przybijała do… szerokiej deski opartej na dwóch kołkach i wysoki w tym miejscu jeziorny brzeg. W tym samym roku Komunikacja Miejska zakupiła stare wojskowe pontony, z których udało się zmontować przystanki dla „Bayern’a” (do Szczecinka trafił w lipcu 2006 r.) pierwszego wodnego tramwaju. Jeden z takich pływających zakotwiczono na Mysiej. 

W tamtym czasie, oprócz możliwości rozpalania ogniska (w sezonie próbowano w namiocie organizować imprezy muzyczne) jedyną stałą atrakcją była zawieszona na drzewie huśtawka z oponą. 

W dalszym ciągu znaczną część wyspy (dojście do dawnego pomostu oraz miejsce dzisiejszego placu zabaw) porastały nie do przebycia krzewy i pokrzywy. 

Na jeziornej zatoczce można było podziwiać rzędy pali porośniętych już młodymi drzewkami po restauracyjnym pomoście. 

Pośród wysokich drzew, w gąszczu krzewów oprócz zasypanej śmieciami piwniczki pozostały betonowe ściany galerii 

a także schodek niegdyś prowadzący do restauracyjnego zaplecza. 

Poważne zmiany w sposobie zagospodarowania nastąpiły w lipcu 2010 roku. W lipcu rozpoczęła się budowa szerokiego (3-4 m) 60-metrowego pomostu, który przystosowano do jednoczesnego przybijania do niego dwóch stateczków („Księżna Jadwiga” pojawiła się w Szczecinku w października 2007 roku). Inwestycja była możliwa dzięki pieniądzom z programu Civitas Renaissance Plus. Zamontowane w maju 2009 roku dalby kolidowały z pomostem i trzeba je było przesunąć. 

Przedtem w grudniu 2008 roku po wielu perypetiach miasto wykupiło wyspę (poprzez zamianę gruntów) z rąk Lasów Państwowych. Miesiąc później ruszyła budowa niestety niezbyt udanej drewnianej wiaty z miniaturową wieżyczką, którą zupełnie niepotrzebnie usytuowano tuż przy brzegu, zajmując tym sposobem część plaży. 

Jeszcze kilka miesięcy wcześniej, na Mysiej zamontowano potężny zbiornik będący częścią przepompowni ścieków, a jego wielkość została mocno zawyżona w stosunku do potrzeb. Na wyspę dotarła w tym czasie sieć wodociągowa i energetyczna. 

Zgodnie z wizją Bogusława Sobowa, ówczesnego prezesa Lokalnej Organizacji Turystycznej, na Mysiej w następnym roku planowano budowę restauracji z 50 domkami campingowymi. W tym celu miały być usunięte drzewa, ale także celem polepszenia walorów użytkowych wyspy - pogłębienie i oczyszczenie z roślinności rozciągającego się po obu stronach grobli bagnistej zatoki. 

Niestety, ta część wizji prezesa SzLOT nie została już zrealizowana i raczej mało prawdopodobne, aby do niej kiedykolwiek doszło. 

Warto dodać, że od 28 czerwca 2013 roku przed wjazdem na groblę pojawiał się mikrobus PKS. Miał stale kursować podczas letnich weekendów. Z braku chętnych przedsięwzięcie okazało się chybione. Ostatnim zdarzeniem, które zmieniło nieco oblicze wyspy, było pojawienie się na tutejszej plaży palmowej oazy. Wprawdzie to tylko nieco karłowate sztuczne drzewka, ale podczas upałów dają nieco cienia zupełnie jak te prawdziwe na Kanarach. 

Mimo poważnych mankamentów Mysia Wyspa uznana została za miejscowy hit turystyczny. 

Podczas nielicznych imprez i koncertów na 40 miejscowym parkingu brakuje wolnych miejsc, a leśna droga dojazdowa zastawiona jest szeregami samochodów. 

A tak po prawdzie to jedyna wyspa w Polsce, na którą można dojechać samochodem i rowerem i choćby z tego powodu jest miejscem niezwykłym.

Jerzy Gasiul 


Hej, spodobało się? Postaw kawkę autorowi 
 

 

 

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do