
Informacja o noworodku porzuconym na ul. Armii Krajowej w Szczecinku dosłownie w mgnieniu oka wstrząsnęła dziś całą Polską. Gdzie w Szczecinku mogą się zgłaszać osoby, które nie chcą wychowywać swoich dzieci, kiedy te pojawią się już na świecie?
Informacja o noworodku porzuconym na ul. Armii Krajowej w Szczecinku dosłownie w mgnieniu oka wstrząsnęła we wtorek całą Polską. Małego, zakrwawionego jeszcze, kwilącego chłopczyka leżącego tuż przy garażach dostrzegli mieszkańcy kamienicy. Kobieta, która wezwała pomoc, owinęła dziecko w ręcznik i przekazała ratownikom medycznym. Chłopiec żyje. Na szczęście udało się go uratować. Przebywa w koszalińskim szpitalu.
W rękach policji jest także matka dziecka. Kobieta znajdowała się w swoim mieszkaniu, przy ul. Armii Krajowej. Na razie nie wiadomo, co spowodowało, że zdecydowała się na taki dramatyczny czyn. Sprawę wyjaśnia prokurator. Obecnie matką zajęli się lekarze z oddziału ginekologiczno-położniczego szczecineckiego szpitala.
Ostatnio o podobnym przypadku było w Szczecinku głośno kilka lat temu, a dokładniej w 2011 roku, kiedy na wysypisku śmieci w Trzesiece znaleziono zwłoki nowo narodzonej dziewczynki. Dlaczego do takich sytuacji w ogóle dochodzi? Czy można im zapobiec? Gdzie mogą się zgłaszać osoby, które nie chcą wychowywać swoich dzieci, kiedy te pojawią się już na świecie?
- Trudno oceniać i komentować. Zawsze takie zdarzenie jest ogromną tragedią. A przyczyny są naprawdę różne – mówi Małgorzata Kubiak-Horniatko, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Szczecinku. – To są przeróżne, osobiste traumy, bywa, że takie pozostawione dzieci pochodzą z gwałtu, z jednej przypadkowej przygody. Kobiety nie chcą podejmować odpowiedzialności za opiekę nad nimi, za ich wychowanie. Zdarza się, że zostawiane są dzieci w rodzinach wielodzietnych – matka ma już trójkę albo czwórkę i nie czuje się na siłach, by opiekować się następnym. Bywa też, że takie sytuacje dotyczą zupełnie młodych mam.
- W Szczecinku i w powiecie przypadków pozostawienia dzieci zaraz po urodzeniu mamy sporo – wyjawia nam dyrektor. – Każdy rodzic, każda matka ma prawo do tego, by zostawić swoje dziecko chociażby w szpitalu. I tak się dzieje. Personel medyczny wie, jak postępować w takich przypadkach. Kobieta może urodzić w bezpiecznych warunkach, a następnie powiadamiany jest sąd, który prowadzi całe postępowanie. Nikt nikogo nie piętnuje i nie ocenia. Zarówno matka, jak i dziecko jest otoczone odpowiednią opieką od chwili narodzin. Maluszek trafia do rodziny zastępczej, a następnie do rodziny adopcyjnej, która tylko czeka na taką chwilę, by móc stworzyć dla niego nowy, ciepły dom. Czasem jest tak, że mama po 6 tygodniach wraca po dziecko. Ale jest też tak, że przed sądem potwierdza swoją decyzję o zrzeczeniu się praw rodzicielskich.
Gdzie mogą otrzymać pomoc osoby, które nie chcą podjąć opieki nad własnym nowo narodzonym dzieckiem? – Praktycznie wszędzie. Do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, PCPR-u, parafii, może też to zgłosić, już będąc w szpitalu… Pierwsze wsparcie w takich przypadkach powinno iść bezpośrednio od rodziny, ale wiadomo, że jest różnie. Kiedy tylko takie zgłoszenie otrzymujemy, zawsze uruchamiana jest pomoc – dodaje nasza rozmówczyni.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Okno Życia. Uratowało wiele dzieci
Bardzo dziękuję redakcji za ten artykuł.
Przykro to mówić, ale nasuwa się taka myśl, że żyjemy w takich czasach, że informacje o tym, co można zrobić z niechcianym dzieckiem powinny być rozpowszechnione na plakatach, ulotkach, tabliczkach, itp. Łatwiej posegregować odpady do odpowiednich pojemników niż sięgnąć po pomoc w tak ważnej sprawie. Prawo do aborcji niczego nie rozwiąże, bo tu właśnie nie chodzi o to, żeby dzieci zabijać, czy to na śmietniku czy w prywatnym gabinecie. Trzeba tym dzieciom i ich matkom pomagać w możliwie najbardziej ludzki sposób.
Okno życia. Od zakonnic do szpitala blisko. Tylko trzeba dobrej woli. I nie bać się tych ze Skweru kard. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Właściwy materiał na ten czas. Dziękuję
Dokladnie,okno zycia u zakonnic. Prosze o tym pomyslec.