K. Serafiński: Kościół za przyjmowaniem migrantów także lokalnie

Środowiska katolickie - np. skupione w ramach Prawa i Sprawiedliwości - promują siebie retoryką w której niby to sprzeciwiają się masowemu przyjmowaniu migrantów, podrzucanych do Polski w ramach rosyjskiej akcji destabilizowania Europy. Praktyka jednak jest jak zwykle przeciwieństwem zapewnień. Do przyjmowania migrantów zachęcał już papież Franciszek. Teraz mamy i znaczący przykład lokalny, - bo w Koszalinie ma zacząć działać Centrum Integracji Cudzoziemców, które poprowadzi Caritas.

Centrum planowane jest w Koszalinie przy ulicy Dworcowej i ma stanowić punkt wsparcia dla osadzania tutaj migrantów. Jest elementem szerzej akcji relokowania do Polski ludności pochodzącej głównie z Afryki. Zachodniopomorskie ma być jak na razie miejscem dla dwóch takich centrów - w Koszalinie i Szczecinie. Na same te dwa ośrodki planowo ma zostać wydane ponad czternaście milionów złotych, z czego Caritas, aplikować miał o ponad cztery miliony. Swoje obawy wyrażali już politycy z Koszalina, Kołobrzegu, czy Sianowa. Władze Szczecinka milczą - i raczej będą milczeć, bo masowy napływ migrantów jest zgodny z lokalną polityką utrzymywania jak najwyższego bezrobocia.

inicjatywy broni na łamach Głosu Koszalińskiego biskup Krzysztof Zadarko z Koszalina, Biskup narzeka na przykład, że Polacy nie są zainteresowani budowaniem społeczeństwa, w którym będziemy otwarci na drugiego człowieka - i w którym nie traktuje się tego, który do nas przyjechał, jako obcego, i zagrożenie. Wyjątkowo obłudna to narracja. Oto bowiem instytucja, która naucza, że tolerancja to grzech, a Polacy którzy nie są katolikami, nie są Polakami i powinni być traktowani jak obcy - każe tolerować i przyjmować jako swoich, ludzi nie tylko o odmiennym wyznaniu, ale i nierzadko agresywnych względem Europejczyków. A ze względu na swoją ilość - będących rzeczywistym zagrożeniem dla socjalnego bezpieczeństwa Polaków. Innymi słowy: nie można tolerować Polaków o innych poglądach niż katolickie, ale trzeba tolerować agresywnych przybyszów z Afryki - tak wygląda katolicka logika.

Biskup Zadarko broni ponadto polityki otwartych granic twierdząc, że w Polsce brakuje rąk do pracy. Argument absurdalny - zważywszy na fakt, że np. w takim Szczecinku, nawet na proste stanowiska w handlu, kandyduje na jedno miejsce około stu chętnych. Mamy więc znaczący niedobór miejsc pracy, a nie niedobór pracowników. Zwiększenie bezrobocia i nierówne traktowanie, to zresztą jedne z czołowych obaw Polaków w kontekście napływu migrantów. Narracja o braku rąk do pracy najczęściej forsowana jest przez polskich "kołchoźników pracowniczych" - czyli firmy (i działających w ich interesie polityków - czego dobrym przykładem jest Szczecinek), które chciałyby mieć jak najwięcej zdesperowanych kandydatów, skłonnych do pracy za najniższe pieniądze i na umowach śmieciowych.

Nic więc dziwnego, że Kościół - jako instytucja stająca zawsze po stronie bogatszych, wyciąga taką narrację. Co istotne, widać tu wyraźnie, że Kościół chce świadomie przyczyniać się do pogłębiania tutejszych problemów społecznych. Jeżeli dodać do tego fakt, że wielu z tych migrantów w istocie nie chce pracować, tylko z rosyjskiej inspiracji oczekuje darmowych mieszkań i świadczeń socjalnych, cechując się przy tym agresywnym zachowaniem (o czym przekonali się Niemcy) - można też śmiało uznać, że Kościół po raz kolejny działa w interesie Rosji. To bowiem zalewaniem Europy migrantami i pogłębianiem w ten sposób społecznych problemów, dysproporcji i obaw, Rosja chce sabotować europejskie systemy państwowe oraz radykalizować europejskie społeczeństwa (więcej na temat prorosyjskiej polityki Kościoła pisałem w artykule Dlaczego papież nie potępia Putina?).