
Ponoć niewolnictwo odeszło do historii co najmniej sto lat temu. To nieprawda. Niewolnikiem w dalszym ciągu i tak pewnie już zostanie do końca świata, jest każdy z nas. Jesteśmy niewolnikami posiadania. Różni nas jedynie to, co chcemy posiadać. A kiedy już nawet posiadamy, to pragniemy tego jeszcze więcej i nie ma tu znaczenia czy chodzi o miłość, bogactwo, wpływy, władzę, doświadczenie czy wiedzę. Pośród tysiąca ludzkich pragnień i żądz chyba najmniej ceni się wiedzę i to bez względu jakiej dziedziny dotyczy.
Jako wspólnota pragniemy jak najlepszego dostępu do wielkich centrów gospodarczych, kulturalnych, a nawet stolicy. Uważamy to za okno na wielki świat i jedyny sposób na poszerzenie horyzontów. Robimy tak, aby pozbyć się etykiety „zaścianka”. Określenie „zaścianek” pojmujemy zupełnie opacznie, utożsamiając to z odległością do najbliższego teatru, filharmonii, a najczęściej firmowych sklepów lub wielkich galerii, ale (bądźmy szczerzy) tylko tych handlowych. Niestety, chyba najmniej pożądamy duchowych wpływających na kształtowane naszej wiedzy o świecie i tożsamości.
Problem w tym, że to nie tylko połączenia drogowe i kolejowe decydują o poziomie naszego rozwoju gospodarczego i cywilizacyjno-kulturowego, a raczej nasz stopień przywiązania do niewolniczego sposobu myślenia. Jedną z ważniejszych powinności niewolnika jest dbałość o bezwzględne podporządkowanie się swemu władcy. Robi to na przekór sobie, bo wie że ten nim pomiata, uważając go za wyjątkowego durnia. Co ważne, władca wcale swoich zapatrywań nie musi ukrywać. Niewolnik zna swoją rolę i co ważne, nawet nie chce zmiany swojej pozycji. Wychodzi z założenia, że lepszy swój wróg niż obcy. On pragnie, niczym roślina wody, utrzymania wszelkimi sposobami swego status quo. Innymi słowy - niechaj będzie tak, jak do tej pory.
Z takim właśnie sposobem myślenia mieliśmy do czynienia przy wyborach samorządowych. I żeby była jasność. Nie miało znaczenia, ilu mieszkańców zajmuje wykreślony granicami administracyjnymi obszar. Tak było w stolicy, gdzie wybrano na prezydenta zblazowanego lowelasa. Tak było i u nas, w naszym zaścianku, bo kandydat ładnie się prezentował na bilbordach. To w zupełności wystarczyło.
Różnica między stolicą a naszą leśną polaną jest tylko taka, że nasz samorząd – chodzi o jego edycję powiatowo-miejską, jest jakby bardziej rodzinny. Tu wujek, tam ojciec, a może już dziadek, ówdzie syn, a tam mąż, a nawet żona. Sami swoi, no jak to w rodzinie. Mylny jest pogląd, że przy 40. tysiącach mieszkańców wszyscy są ze sobą spokrewnieni, a nawet „tworzą jedno ciało”.
Można się dziwić ignorancji wyborców i choćby elementarnej wiedzy o świecie, który nas otacza. Ale do niewolniczej mentalności w niezwykle sugestywny sposób przemawia, ładnie zawiązany krawat, kolor koszuli, czy bateria wodotrysków zresztą non stop obsługiwana przez PWiK bo się stale zapycha. Brak programu oraz wprowadzenie zmian tam, gdzie być muszą – podnoszony jest jedynie przez malkontentów.
Choćbyśmy zostali obdarowani nawet dwiema dwupasmowymi obwodnicami, a także szlakami kolejowymi obsługiwanymi przez Pendolino, rozumowania, postrzegania, rozwagi, refleksji czy wielu innych przymiotów brakujących niewolnikom, nikt w paczce nie dostarczy. Trzeba o to samemu się postarać. Czasem wystarczy przyswojenie prostej informacji. Choćby takiej, że w przeliczeniu na głowę mieszkańca nasze miasto w wykorzystanie środków UE w rankingu znalazło się 171 pozycji na ogólną liczbę 262 miejsc. Albo z innej beczki. Zamożność per capita w zestawieniu GUS za ubiegły rok – 1545 pozycja.
Jak brzmiało wyborcze hasło zwycięzców? „Tempa nie zwolnimy”. Uwzględniając cały ten sytuacyjny kontekst, dla dobra całej wspólnoty, a nie rządzącej elity i jej klientów, wskazane byłoby, aby słowa jednak nie dotrzymali.
W lokalnej polityce, zupełnie jak przy pokerze, naczelną zasadą jest brak zasad. Nawet jak złapią cię za rękę, udawaj że to nie twoja. Takie są po prostu reguły gry i trzeba mieć tego świadomość. Dlatego też niepomierne zdziwienie może budzić publicznie wyrażony przez tutejszego posła żal za niedotrzymanie przedwyborczej umowy koalicyjnej.
A przecież żadna to nowość, że ten kto ma najlepsze karty bierze wszystko. To nie skarbówka, która może zabrać tylko tyle, aby delikwent mógł przeżyć do następnej raty. Skąd zatem te dąsy i grymasy, że w grze poszczęściło się komuś innemu? No taki był układ talii.
W tym przypadku grano na stanowiska i wpływy. Ponieważ większość za takim właśnie sposobem urządzania naszego mikroświata głosowała, to większość powinna być z takiego obrotu rzeczy zadowolona. Zgodnie z regułą o braku zasad, to większość może zadecydować, że jedna noga jest lepsza niż dwie, albo smród lepszy od czystego powietrza.
Bardziej przejrzyste reguły panują jedynie w świecie zwierząt. Tam liczy się wyłącznie fizyczna tężyzna i długość kłów. I tylko to uprawnia do zastania samcem alfa.
W naszym w świecie niewolników wykreowanie samca alfa należy do grupy najbardziej zainteresowanej takim a nie innym stanem rzeczy. Nie ma większego znaczenia sposób przeprowadzenia wyboru, czy drogą tajnego głosowania, losowania białych lub czarnych kulek a nawet poprzez aklamację. Tacy jesteśmy.
Jerzy Gasiul
tekst ukazał się w 921 numerze Tematu Szczecineckiego
jedynego tygodnika ze Szczecinka
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Tu wujek, tam ojciec, a może już dziadek, ówdzie syn, a tam mąż, a nawet żona. Sami swoi, no jak to w rodzinie. Pewnie na mysli mial Pan dzisieszy rzad.Jezelichodzi Panu o tego lowelasa z W-wy,to pewnie by byl lepszy wg.Pana ten co odroznia Pragi w W-wie od Pragi w Czechach,ten co chce cos zrobic,co juz jest zrobione,albo jest juz w realizacji itd.
Do gościa 17:00:05 Chyba mieszkasz w Czeresiece albo w kosmosie, skoro nie widzisz nepotyzmu w szczecineckim wydaniu.
Bardzo dobry felieton. Gratulacje panie Jerzy.
takie statsy najlepiej pokazują skalę nieudolności tego miasta, bidę popolerowaną jedynie paroma inwestycjami z czego połowa bez sensu. Tu po prostu ŚMIERDZI. Ale jak 1/2 placówek w mieście to budżetówka, to co się dziwić "wyborom".
Do goscia gość 2018-11-30 18:10:08 Ty chyba mieszkasz w kosmosie,jezeli widzisz nepotyzm w Sz-ku,a nie widzisz nepotyzmu rzadzacej partii.Przyklad idzie z gory.
Tak ma pan rację rodzinka na swoim.
Gratulacje za felieton dla pana Jerzego!
Do 1/2 placówek budżetówki w mieście należy dodać też pracowników krono z ich rodzinami i znajomymi. Reszta nie ma wpływu na to co się dzieje w tym mieście, stanowimy jak na razie mniejszość.
Świetny artykuł!!! Zostało tylko rozgoryczenie!!! Żal i poniekąd wściekłość..a propos jestem z budżetówki wraz z rodziną
felieton wyraźnie narzucający punkt widzenia, o narracji nauczycielskiej, jakim prawem, wyraźnie Pisowski, od kiedy to temat chce być nauczycielem jedynie słusznych poglądów, felieton beznadziejny!
Cały Szczecinek to wielka rodzina. Przez cement w spółkach i interesikach wygrywa sie wybory. I tak będzie do końca świata, chyba że wejdą słuzby i przyjdzie oprzytomnienie. Dobry tekst i jak zawsze trochę daje do myslenia
Poglądy poglądami ale ten tekst jest obrazoburczy dla głosujących inaczej
a jak mialo wygladac to lepsze
Niestety, ekipa Raka potrafiła się lepiej "sprzedać" niż ich konkurenci i trzeba im przyznać, że w ogłupianiu ludzi i przedstawianiu własnych porażek jako sukcesów doszli do perfekcji. Jak widać po wynikach wyborów "prawda nie obroni się sama". Społeczeństwo jest tak ogłupione przez Programy Samorządowe i dostarczaną każdemu pod drzwi gazetkę, że nie wie już komu wierzyć. Ludzie cieszą się z każdej nowej drogi lub chodnika jakby rządzący robili im prezent lub wielką łaskę, że naprawią dziurawą drogę, a przecież jest to ich obowiązek. Właśnie na to płacimy podatki, a nie na kolorowe kruki, tramwaje, gondole, obserwatoria, wyciągi i Bóg wie jeszcze co.
Redaktor diagnozuje bierność, zniewolenie tych "co chcą, żeby było tak jak do tej pory". Tacy jesteśmy. OK. Co będzie za - powiedzmy - 95 lat, kiedy wszyscy obecni niby skłóceni tzw. "pisowcy i peowcy'' po prostu przestaną żyć? Nic! Moim zdaniem tu nic nie ma znaczenia dla wielkiego przyszłego świata. Żadna kłótnia, ani tzw. zwycięstwo wyborcze. To tylko słowa, słowa, słowa :) Żal na to patrzeć. Polityka lokalna nie powinna istnieć. Tu trzeba specjalistów w każdej dziedzinie, i żadnych polityków lokalnych. Nie powinno być kreacji życia lokalnego przez żadne lokalne partie, stowarzyszenia, lokalne lobby, niby dobrodziejów i dobroczyńców, niby patriotów, niby koneserów, niby inżynierów, niby autorytetów, niby sportowców i niby rewolucjonistów etc. To oczywiście utopia, przynajmniej w tym momencie. Jeśli wybrałem jak niewolnik, to nie masz Pan racji. Na tą chwilę wybrałem przyszłość, nie przeszłość. Cóż z tego, że w dziwacznym ustroju? Lepszego ustroju niestety jeszcze nie ma... Miasta i gminy powinny rozwijać niezależne korporacje specjalistów, moim zdaniem.