
Na naszych łamach, niemalże od początku istnienia tytułu, bardzo często wracamy do pierwszych dni polskiego Szczecinka. Zwyczajowo najwięcej tego rodzaju artykułów pojawia się z okazji rocznicy zdobycia miasta przez Armię Czerwoną 27 lutego 1945 roku. Tego dnia wolność odzyskało jedynie kilkudziesięciu polskich przymusowych robotników zatrudnionych do niewolniczej pracy w tutejszych fabrykach, zakładach i gospodarstwach rolnych. Zdecydowana większość współczesnych mieszkańców niewiele wie o pierwszych, niezwykle trudnych dla Polaków miesiącach w obcym dla nich mieście. Armia Czerwona zdobyte tereny traktowała jako łup wojenny. To wtedy upowszechniło się powiedzonko, które często stosowali, że „eto wsio nasze”. Pomorze Zachodnie dla zdobywców był niewyczerpanym rezerwuarem wszelkiego rodzaju dóbr materialnych. W tej kwestii konkurowali jedynie z „detalistami” – polskimi szabrownikami z Polski centralnej. Wojenne zdobycze gromadzono na stacjach kolejowych, a potem wywożono na wschód.
Powszechne zdziwienie, przybyłych dopiero co polskich osadników, budziły zgromadzone na szczecineckiej bocznicy kolejowej na wolnym powietrzu i tu czekających na załadunek, stosy różnego rodzaju sprzętu domowego, maszyn, urządzeń, środków lokomocji (rowery, motocykle). Polscy osadnicy najczęściej trafiali na ogołocone już ze sprzętu i mebli mieszkania, a także na zdemontowane albo zdewastowane urządzenia w zakładach przemysłowych oraz obiektach komunalnych. Mało tego. Część miasta z najważniejszymi i najbardziej okazałymi obiektami została wygrodzona i niedostępna dla polskich osadników. W pierwszych miesiącach sowiecka "zona" obejmowała aż 60 proc. powierzchni miasta.
Pismo z 15 września 1945 Urzędu Pełnomocnika Rządu R.P. na Okręg Pomorze Zachodnie – wyciąg ze sprawozdań sytuacyjnych za sierpień 1945 r. W punkcie dziewiątym – „Szczecinek” czytamy:
W dalszym ciągu trwają rabunki, dokonywane przez żołnierzy sowieckich. Społeczeństwo na ogół rozumie potrzebę sojuszu ze Związkiem Radzieckim, lecz nie rozumie, dlaczego poszczególni żołnierze, podoficerowie, a nawet oficerowie dokonują kradzieży, gwałtów na kobietach, napadów. Dlaczego w czasie akcji żniwnej żołnierze odbierali polskim osadnikom żniwiarki, konie, często zabierali zżęte już zboże, młócili je, chociaż jednocześnie nie zbierali zboża z zastrzeżonych przez nich terenów itp.
Ten stan rzeczy wywołuje w społeczeństwie fałszywe, ale jakby usprawiedliwione wrażenie, jak gdyby zwierzchnie władze radzieckie nie chciały rzetelnej i uczciwej współpracy. Społeczeństwo opiera swoje wnioski na bezpośrednich spostrzeżeniach, nie wiedząc, że interwencje władz polskich u Obwodowych Radzieckich Komendantów Wojennych odnoszą w większości wypadków pozytywny skutek. Bo słusznie, czy niesłusznie dla społeczeństwa jedynym miarodajnym bezpośrednim czynnikiem, na którym opiera swój stosunek do Armii Czerwonej są fakty kradzieży, gwałtów i napadów.
6 lutego ok. godz. 20.30 patrol sowiecki składający się z 5 osób dokonał napadu rabunkowego na sklep spożywczy przy ul. Koszalińskiej 12 (...) Sprawcy zrabowali 800 szt. papierosów, kilka butelek wina, kiełbasy i inne artykuły spożywcze. Sprawcy dostali się do wnętrza od szczytu domu za pomocą zbicia szyb w oknach i połamaniu okiennic. W tym czasie nadszedł ob. polski Wierzbowski Edward lat 18 syn Andrzeja i Janiny, kawaler wyznania rzym.-katol. zam. w Szczecinku przy ul. Podwale 11 w towarzystwie dziewczynki Grabas Marii lat 10. Wymienieni powracali z kina. Wierzbowski zaintrygowany dwoma stojącymi sowietami przy oknie, począł pytać co tu robią. W tym momencie wydostał się jeden z sowietów przez okno w krótkiej kurtce, dobył rewolwer i strzelił do Wierzbowskiego, który upadł na ziemię.
Kula trafiła go w plecy i wyszła gardłem.
Dziewczynka widząc niebezpieczeństwo poczęła uciekać i wpadła w podwórze ukrywając się w żelaznym pługu służącym do usuwania śniegu. Sowieci strzelając pobiegli za nią.(...) Po bezskutecznym poszukiwaniach Sowieci oddalili się nie udzielając pomocy rannemu. Przechodząc obok rannego jeden z żołnierzy kopnął go. Ciężko ranny został dostarczony do szpitala (dokonali tego dwaj milicjanci – dop. red.) Ciężko ranny zmarł w dniu dzisiejszym."
Historia bez znieczulenia. Tekst polecamy w dzisiejszym (21.02.19) wydaniu
Tematu Szczecineckiego, jedynego tygodnika ze Szczecinka.
Mamy już 30 lat!
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Tyle zła, tyle przemocy... i nikt nie wpadł żeby zrobic One Billion Racing?
W 45 zmienił się tylko okupant
Na jakiż to ciężarówkach przyjechali Sowieci? Któż to pomógł im wprowadzać komunistyczny raj?
do gościa niezalogowanego 2019-02-21 13:28:15..... i do tej pory rządzi... baaa nawet usiłują wydusić miliony...
auta takie ładne jakby amerykanckie.
A jaka piękna kwaterę mają dziś ci wyzwoliciele w Szczecinku na cmentarzu. ....