
Dziś Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Tak utarło się nazywać żołnierzy państwa podziemnego, którzy jeszcze podczas wojny i w pierwszych latach powojennych stawiali opór sowietyzacji Polski. Walczyli z władzą komunistyczną, która instalowała w Polsce na sowieckich bagnetach. Na naszych terenach również napisali historię.
Już w marcu 1945 roku na tereny Pomorza Zachodniego zaczynają napływać uchodźcy z polskich kresów wschodnich. Pośród kresowiaków byli także partyzanci AK, którzy już kilka miesięcy potem przystąpią do działań, mających na celu osłabienie władzy komunistycznej. Najsłynniejszą organizacją podziemną była oczywiście 5. Wileńska Brygada Armii Krajowej powstała w 1943 roku.. Jej dowódcą był mjr Zygmunt Szendzielarz ps. „Łupaszka”. Wtedy najpierw walczyła z Niemcami i partyzantką sowiecką, a po wyparciu Niemców z Wileńszczyzny, z wojskami sowieckimi - głównie NKWD i polskim UB.
Łupaszka” podzielił swoją brygadę na kilku — kilkunastoosobowe szwadrony i patrole bojowe. Na wiosnę 1946 roku patrole rozpoczynają działalność. Są to bardzo mobilne, posługujące się samochodami oddziały. Bardzo szybko przemieszczają się po terenie, rozbijając posterunki milicji i placówki UB, napadając na banki, po to aby rekwirować pieniądze na cele organizacyjne. Dzięki tym szybkim patrolom „Łupaszka” jest w stanie kontrolować teren od Białegostoku przez Warmię i Mazury, Pomorze Gdańskie aż po Pomorze Środkowe.
BOA powstało w 1945 roku na terenie Wołkowysk. W tej chwili miasto leży na terenie Białorusi, blisko obecnej granicy. BOA otrzymało rozkaz przedarcia się na Białostocczyznę. W koszalińskim urzędzie repatriacyjnym zatrudniła się łączniczka „Łupaszki” - Regina Żelińska ps. „Reginka”. Cały oddział zamieszkał w Bobolicach. W listopadzie 1945 roku zasiedlili tam mieszkanie i warsztaty, pracują przy odbudowie miasta. Członkowie BOA pamiętają, że są zaprzysiężonymi żołnierzami AK, dlatego też rozwijają sieć współpracowników i informatorów. Robili to na tyle skutecznie, że ich współpracownikami został nawet komendant milicji w Bobolicach oraz pracownik koszalińskiego UB!
W marcu 1946 schodzą się drogi „Żelaznego” (ppor. Zdzisława Badochy, zastępcy „Łupaszki” – dop. red.) i BOA. „Żelazny” przybył do Bobolic w marcu, traktując je jako bezpieczną przystań i miejsce wypadowe do akcji. Pierwszą wspólną akcją BOA i „Żelaznego” był napad na Bank Rolny w Koszalinie, w którym zarekwirowali na potrzeby organizacji ponad 800 tys. zł. Miesiąc wcześniej w lutym, „Żelazny” przeprowadza podobną akcję. Zatrzymuje pomiędzy Białogardem a Koszalinem pociąg pocztowy i rekwiruje na organizację ponad 100 tys. zł. Dwa dni przed napadem na bank, Żelazny w Białogardzie wykonuje wyrok śmierci na Janie Patrycym, członku PPR. Kilka dni potem do sekretariatu PPR w Białogardzie nadeszła przesyłka pocztowa. Był w niej list z wyrokiem sądu polowego AK.
Został zabity za to, że jako ławnik sądu doraźnego lekką ręką podpisywał wyroki karne na osoby, będące negatywnie nastawione do komunistów. Celem było zastraszenie koszalińskich działaczy komunistycznych. „Żelazny” będąc na przełomie kwietnia i maja w Bobolicach, wykonał jeszcze jedną akcję. Zatrzymał i zarekwirował pomiędzy Bobolicami a Wierzchowem sowiecką ciężarówkę. W czerwcu został ranny w starciu z UB. Wtedy koledzy przewożą go do pałacyku w okolicach Sztumu, tam dochodził do zdrowia. Jednak 26 czerwca do majątku zbliżyła się obława UB. Żelazny ostrzeliwując się, próbował wydrzeć się z obławy. Poniósł śmierć.
- Zdradziła koleżanka pracująca w urzędzie repatriacyjnym w Koszalinie. Wydała wszystkich kolegów. Znała całą siatkę konspiracyjną. Znała miejsca koncentracji. Istnieje hipoteza, że zakochała się w jakimś ubeku. A że zdrada nie popłaca, niech świadczy jej życiorys. Zmarła w latach 70. opuszczona nawet przez własną rodzinę.
„Łupaszka” w grudniu 1946 musi zwiesić działalność. Władza komunistyczna okrzepła na tyle, że nie ma dalszej możliwości działania. Udaje się do Warszawy i Krakowa. Spotyka się tam ze swoimi przełożonymi i otrzymuje rozkaz zawieszenia działalności partyzanckiej. Osiedla się na Śląsku.
Tam też został pochwycony przez UB, a następnie poprzez więzienie krakowskie przewieziono go samolotem do więzienia warszawskiego MBP. W lutym 1951 strzałem katyńskim pozbawiono go życia. Do dzisiaj nie wiadomo gdzie został pochowany.
- 13 maja 1946 w Bobolicach UB przeprowadziło obławę na członków BOA. Ostrzeżone przez swego agenta BOA, unika obławy. (...) 19 maja w niedzielę o 8.00, „Żelazny” rekwiruje ciężarówkę wojskową. Zawozi nią „Łupaszkę” i towarzyszących mu żołnierzy do kościoła w okolicach Starogardu Gd. Po mszy, po pokonaniu ponad 100. km rajdu po powiecie kościerzyńskim i starogardzkim, rozbija 7 posterunków MO i 2 placówki UB. W kolejnym dniu 21 maja, „Żelazny” podejmuje podobną akcję - rajd w stronę Koszalina. Rozbija dwa posterunki jeden w okolicy Koszalina, drugi koło Człuchowa. Do Bobolic wjeżdżają w mundurach żołnierzy przedwojennych. Rozbija posterunek milicji w Bobolicach i placówkę UB. Następnie i oddala się w stronę Borów Tucholskich, rozbijając pod drodze posterunek MO w Poroście.
BOA podzielił się na dwie grupy. Część pod dowództwem (por. Stefana - dop. red.) Pabisa przeniosła się w okolice Malborka, a część pod dowództwem (Edwarda) Kokotki i (Wacława) Borodziuka do Szczecinka.
W grudniu 1947 szczecinecka BOA podejmuje na nowo działalność. W tym okresie m. in. zarekwirowano na poczet działalności oddziału pieniądze ze sklepu rybnego w Szczecinku. Członkowie BOA po tej akcji pozostawili kartkę: Zabrano kasę na poczet urządzenia gwiazdki dla tych, którzy poświęcają życie w naszej sprawie... Miesiąc potem podejmują podobną akcję rekwizycyjną tym razem na sklep w Gwdzie Wielkiej.
- Członkowie BOA wykonali oprócz tego dwa albo trzy wyroki śmierci na funkcjonariuszach komunistycznych. Na wiosnę 1948 roku UB rozbija szczecinecką BOA. Rozpoczęły się śledztwa, tortury. Posypały się wyroki.
- Jeden z tych wyroków z 21 sierpnia 1948 r., dotyczy kilku osób. Na kilka lat więzienia dostał skazany mieszkaniec Szczecinka, Kazimierz Pieńkowski. Dostał kilka lat za to, że wiedział o istnieniu BOA i nie doniósł o tym na UB. Tak naprawdę panu Kazimierzowi trochę się upiekło, bo należał do BOA jeszcze w Wołkowysku, ale śledczy o tym się nie dowiedzieli.
W tym wyroku były też kary śmierci. Między innymi karę śmierci wymierzono dowódcy oddziału Wacławowi Kacprzyńskiemu. Wyrok śmierci otrzymał też Wacław Borodziuk ps. „Orzeł”, którego zabito w 1948 gdy miał 25 lat. Karę śmierci dostał Edward Kokotko ps. „Wrzos”, zastrzelony w 1948 - miał lat 29. Karę śmierci dostał Zenon Łozicki, zastrzelony w 1948 r. - miał lat 20. Zenon Łozicki to bratanek Adama Giedrysa, legendarnego szczecineckiego astronoma. Giedrys też był sądzony w tym samym procesie. Dostał 5 lat więzienia za przechowywanie broni i nie doniósł o istnieniu BOA. Karę śmierci otrzymał Waldemar Klimczewski, miał 20 lat, Edward Kosierdzki - 20 lat. Pochowano ich w anonimowych grobach, tak żeby nikt nie wiedział. IPN odnalazł miejsca ich pochówku. Dokonano ekshumacji i leżą teraz w kwaterze wojskowej na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie.
- Na naszych terenach powstawały też inne organizacje. Jedną z ich była ok. 100-osobowa Krajowa Policja Bezpieczeństwa. Działała na terenie Piły, Bobolic i okolicznych wsi. Dowódcą był Ryszard Matysiak ps. „Błyskawica”. Grupa ta nie podejmowała walki zbrojnej na taką skalę jak BOA. Działała metodami sabotażu, zajmowała się kolportażem ulotek antykomunistycznych. Historycy podejrzewają, że organizacja ta była w jakiś sposób inspirowana przez UB. UB chciało zebrać do jednej organizacji jak najwięcej ludzi niepewnych - zagrażających władzy ludowej. Po jakimś czasie rozpoczęły się aresztowania i śledztwa. Ryszarda Matysiaka skazano na dożywocie. Stanisław Marciniuk też dostał dożywocie i wyszedł dopiero w 1961r.
- W organizacji tej byli chłopi z okolic Bobolic. W 1945 przybywały do Szczecinka transporty uchodźców z Grodna. Ich ojczyzną było Grodno i kresy wschodnie, byli zatem uchodźcami. Pośród nich byli także partyzanci AK i to oni utworzyli inspektorat WiN w Szczecinku. Po kilku miesiącach organizację UB robiło. Niesłusznie został posądzony o kierowanie inspektoratem młody człowiek - Leon Suchocki ps. „Lwiątko”. Był jedynie członkiem WiN. W rezultacie niesłusznego oskarżenia został skazany na karę śmierci. Wykonano ją w 1948 r. w Szczecinie. Nie wiadomo gdzie spoczywa.
Ostatnią organizacją działającą na terenie Szczecinka była Armia Leśna. Działała w latach 1947-48, głównie wysyłając do urzędników komunistycznych ostrzeżenia.
Na terenie Szczecinka w 1949-1950 działała także Europejska Armia Podziemna. Była to organizacja wojskowa działająca na terenie całego Pomorza. Zajmowała się głównie wysyłaniem ostrzeżeń do urzędników komunistycznych, kolportowaniem plakatów i ulotek. Należała do niej Maria Sosnowska, która została potem skazana w procesie na kilka lat więzienia.
Władza komunistyczna ludzi bardzo pokrzywdziła. Nie dość, że skazała ich na cierpienia, szykany, więzienia i kary śmierci, to jeszcze przypięła im łatkę bandytów - zwykłych kryminalistów i zbrodniarzy. Pozbawiono ich nawet takiej cechy człowieczeństwa, jaką jest prawo do godnego pochówku. A do tego ma prawo przecież nawet największy zbrodniarz i morderca… Po “katyńskim” strzale w głowę zakopywano gdzieś pod cmentarnym płotem w anonimowej dziurze.
Historia przyznała rację Żołnierzom Wyklętym. Marionetkowe państwo, jakim było PRL, oparte na kłamstwie katyńskim, zostało zmiecione przez historię jak domek z kart.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
W 2017 r. udało się ustalić, że grób Leona Suchockiego ps. Lwiątko znajduje się na cmentarzu farnym w Białymstoku i opiekuje się nim rodzina kolegi z kon- spiracji, Zdzisława Jarosza „Czarnego”. Zwłoki zostały ekshumowane i przewiezione do Białegostoku staraniem przyjaciółki Leona Suchockiego.
Warto posłuchać: https://youtu.be/4Y_SKIteyr4?si=aB5579SNQqhMZ4bx