Reklama

Za „zanieczyszczenie krwi niemieckiej” tylko kara powieszenia

80 lat po wojennej tragedii, w miejscu publicznej egzekucji polskiego jeńca w Starym Chwalimiu stanął krzyż i tablica pamięci. Upamiętniono anonimową ofiarę niemieckiego terroru, skazaną na śmierć za "zanieczyszczenie krwi niemieckiej". Dziś historia odżywa dzięki pasjonatom historii tych terenów, którzy nie boją się niewygodnej prawdy.

Przed kilku tygodniami w Starym Chwalimiu, naprzeciwko  cmentarza, przy drodze wylotowej w kierunku Grzmiącej pojawił drewniany krzyż oraz ufundowana przez Nadleśnictwo Połczyn tablica informacyjna o zamordowanym w tym miejscu podczas wojny nieznanego z imienia i nazwiska polskiego jeńca – robotnika przymusowego. Tego rodzaju upamiętnienie było możliwe dzięki życzliwej postawie nadleśniczego dr. Andrzejowi Brusiło a także Dariuszowi Trawińskiemu, zajmującego się badaniem, wyszukiwaniem i upamiętnianiem ofiar niemieckich i sowieckich zbrodni na terenie naszego powiatu.

Obok tablicy Dariusz Trawiński tak jak w kilku innych przypadkach własnym sumptem wykonał drewniany krzyż z krótką wzmianką o NN. Tablicę ustawiono w miejscu dostępnym dzisiaj – tuż przy leśnej drodze. Sosnowy krzyż stanął w miejscu zbrodni, a więc przy nieistniejącym już dzisiaj niemieckiej części cmentarzu oraz skrzyżowania,  już dzisiaj z polną drogą w kierunku Knyków – osadą będącą w okresie niemieckim kolonią przynależną do wsi Alt Valm (Stary Chwalim).

Postępowanie prokuratorskie prowadzone było od listopada 1970 roku przez Okręgową Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich w Koszalinie, zakończone w grudniu 2010 przez Instytut Pamięci Narodowej Delegatura w Koszalinie. W sumie przesłuchano 15 świadków. Praktycznie wszystkie wytworzone dokumenty pochodzą jeszcze z lat 70. 

Kim był NN i za co wymierzano mu karę śmierci?

Jak zgodnie twierdzi większość świadków, wyrok wykonano „za zanieczyszczenie krwi niemieckiej”. Tak właśnie określano zakazane przez niemieckie prawo kontakty seksualne pomiędzy Niemkami (Niemcami) a Polakami (Polkami). Zgodnie z tą zasadą obowiązkiem totalitarnego państwa było odseparowanie rasowo obcych elementów. Świadkowie twierdzą, że był polskim jeńcem - przymusowym robotnikiem, który na jednym z gospodarstw położonych na kolonii w Starym Chwalimiu nawiązał relację z Niemką.

Śledztwo w tej sprawie prowadziła placówka Gestapo w Pile. Kara śmierci poprzez powieszenie w miejscu publicznym z reguły wykonywano w najbliższym sąsiedztwie domu, w którym doszło do popełnienia zabronionego czynu.

NN był polskim jeńcem. Świadkowie – polscy niewolnicy nie zapamiętali jego nazwiska. Pracował najpierw w grupie roboczej  Kregsgefangenenaarbaitens a potem jako cywilny robotnik w gospodarstwie rolnym w Starym Chwalimiu.

Na miejsce publicznej egzekucji, która odbyła się jesienią 1942 r. wybrano sosnę rosnącą przy ścianie lasu naprzeciwko ówczesnego cmentarza. Egzekucja odbyła się w obecności spędzonych ok. 150 Polaków  - robotników przymusowych z okolicy Starego Chwalimia.

Polakom kazano ustawić się w czworobok wokół drzewa.

Na miejscu kaźni obecnych było kilkunastu funkcjonariuszy SS w tym m.in. miejscowi członkowie SA Sturmbannfuhrer Karl Bülow i sołtys Herbert Maretzke. Ofiarę z zawiązanymi z tyłu rękoma, ubraną jedynie w samą bieliznę i bez butów, przywieziono ciężarówką.

 

Józef Kuśpit, murarz z zawodu, jako polski niewolnik wojenny pracował w pobliskim Sulikowie. Twierdził egzekucję wykonano jak to określił - raczej wiosną.

Dowiedziałem się, że powiesili go na sośnie rosnącej naprzeciwko cmentarza Starym Chwalimiu. Skazańca przywieziono samochodem od strony Szczecinka. - Polak został powieszony, bo miał coś wspólnego z Niemką. Słyszałem, że Niemkę wywieźli do obozu

– mówił.

 

Nieco więcej z tamtego czasu zapamiętał rolnik Stefan Wołoszyn, pracujący u Niemców m.in. w pobliskiej Lubogoszczy.

- Kiedyś jechałem z gospodarzem z Barwic do Grzmiącej. Padał śnieg. Przy cmentarzu było zbiegowisko. Byli tam Niemcy w czarnych mundurach z zielonymi lub z żółtymi patkami SA. Zatrzyma no nas i kazano wysiąść. Polak stał już pod sosną.

Momentu egzekucji świadek nie widział, ponieważ jego gospodarz „zwrócił się z pretensjami, że jego Niemca zatrzymano”. - Dlatego pojechaliśmy dalej.

Później od Polaków dowiedział się, że skazaniec pochodził z Bydgoszczy, był żonaty i miał czworo dzieci. 

- Utrzymywał kontakt z Niemką, o której mówili, że jest głupia i została wykastrowana.

Pochwaliła się drugiej, że ma narzeczonego i tak się to wydało. Początkowo Niemcy oddali go pod sąd. Został skazany na 6 miesięcy. Nie powiesili go od razu, ponieważ pochodził Bydgoszczy włączonej do Reichu. Po odsiedzeniu kary wrócił do Chwalimia,  do tej Niemki i wtedy go złapali, i na trzeci dzień powiesili.  

- Nie wiem co się stało z tą kobietą. Wiadomo mi, że w Przeradzi był obóz polityczny dla nauczycieli. Pomiędzy Świętnem a Osiedlem, które należy albo do Lubogoszczy, albo do Iwina znajdują się ich masowe groby. Potrafię to miejsce wskazać.

Niewiele dowiadujemy się z zeznań rencisty Jana Wocha, który jesienią 1941 trafił do gospodarstwa w Knykach. Świadek nie znał ofiary. Wie jedynie, w którym miejscu odbyła się egzekucja. Podobnie tamten okres zapamiętał rolnik Michał Ottenbreit, przymusowy robotnik w Starym Chwalimiu od maja 1942:

 - Gdy przyjechałem dowiedziałem się od Polaków, że został powieszony Polak za kontakty z Niemką. Polak ten mieszkał w Knykach. Niemka była córką gospodarza u którego pracował. Powiesili go przy cmentarzu, przy skrzyżowaniu drogi z Grzmiącej do Chwalimia z polną drogą na Knyki. Słyszałem, że proponowali mu podpisanie volkslisty. Kiedy się nie zgodził wywieźli go do lagru i dopiero stamtąd na egzekucję.

 

Piotr Stolarek pracownik umysłowy w Barwicach przyjechał tutaj już po wojnie. Dowiedział się od Niemca, że w Starym Chwalimiu powieszono dwóch Polaków jak to ujął „za niemieckie kobiety”. W Krosinie był Polak, na którego wołali Adam. Był to spokojny młody mężczyzna pracował u gospodarza nazwiskiem Kopyske. Bardzo mu dokuczała gospodyni. Goniła do pracy, nie miał wolnego, chodził obdarty.

Bili go, gdy się spóźnił do pracy.  

Kiedyś dokuczała mu Niemka, jak szedł po wodę dla konia. Wtedy rzucił wiadrem w jej kierunku. Ona doniosła wachmanowi i go zabrali.  Słyszałem że wywieziono go do Piły i tam powieszono.  Po wojnie udałem się do Kopyskie i powiedziałem, że wydał Polaka. Zapytaliśmy o Adama, ale on udawał, że nic nie wie. Wtedy powiedziałem, że mu przypomnę. Po kilku dniach Kopyskie wyjechał do Niemiec.

 

Jan Ludwiak z zawodu monter, pracował jako przymusowy robotnik w Starym Chwalimiu. To właśnie tutaj znajdował się duży majątek zatrudniający ok. 100 polskich niewolników – jeńców wojennych. Jednym z nich był jakoby NN.  

- Miał ok. 30 lat. Nie wiem, czy utrzymywał kontakty z kobietą niemiecką pracującą u tego samego gospodarza. Wydało się to wtedy, kiedy zauważono, że jest w ciąży. Wtedy go aresztowano. Gdzieś po tygodniu wypuszczono, proponując podpisanie volkslisty. Jak mi wiadomo, był to człowiek wykształcony, znał chyba ze 3 lub 4 języki. Nie wiem, czy był w wojsku oficerem, czy szeregowcem.

Jesienią 1942 kazano stawić się wszystkim Polakom koło cmentarza, gdzie miała być przeprowadzona egzekucja. Robotników ustawiono w czworoboku wokół dużego drzewa. Przyprowadzono Polaka, kazano mu wejść na samochód. Założono mu na szyję sznur podczepiony do gałęzi. Ręce miał związane do tyłu.

- Egzekucję przeprowadziła Gestapo z Piły. Po powieszeniu przemawiał oficer. Prawdopodobnie był to Ślązak, bo mówił z akcentem. Pół godziny po egzekucji powieszonego zbadał lekarz i zwłoki zabrano.

Moment egzekucji dokładnie opisał pracownik umysłowy Eugeniusz Zieliński.

 - Zostaliśmy zawiadomieni, że mamy się stawić w południe koło domu sołtysa. Miejscowi policjanci Bulow i Schaive poprowadzili koło lasu. Byli już tam żołnierze SS w sile ok. 1 plutonu. Ustawili nas 100 -150 Polaków wokół drzewa z którego wisiał sznur z pętlą. Wkrótce podjechał samochód ciężarowy i stanął pod sznurem. Otworzono tylną burtę i dwóch żołnierzy wyprowadziło spod brezentu bosego mężczyznę. To był to niewysoki, młody brunet widać, że od szeregu dni niegolony. Był jedynie w kalesonach. Kazano mu stanąć na otwartej burcie. Podszedł do niego cywil i założył pętlę. Samochód ruszył i mężczyzna zwisł na sznurze.

- Kazano nam podjeść bliżej skazańca. Jeden z oficerów powiedział po polsku ze  śląskim akcentem, że Polak został powieszony za utrzymywanie stosunków cielesnych z Niemką gospodynią, u której pracował. Jakiś czas potem usłyszeliśmy od Niemców, że zabrano jej gospodarstwo i zesłano ją do obozu.

- Jak słyszałem, powieszony Polak pochodził z bydgoskiego lub ze Śląska, bo dobrze mówił po niemiecku. Wyroku podczas egzekucji nie odczytano. 

Relacje świadków przywołują obraz brutalnych represji wobec polskich robotników przymusowych - jeńców wojennych. To historia jedna z wielu. Bezimienna ofiara po 80 latach od tamtych wydarzeń wreszcie została upamiętniona. 

 

Jerzy Gasiul

Na niemieckiej mapie sztabowej zaznaczone zostało miejsce zbrodni.

 

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 09/12/2024 12:11
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    dżony - niezalogowany 2024-12-09 07:46:59

    Czemu niewygodna ta prawda?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Reakcjonista - niezalogowany 2024-12-09 13:38:03

    A nie słyszałeś o tym, że to robili naziści, że Niemcy byli poerwszą ofiarą nazistów? Tak, ci Niemcy, którzy prawie w 70% głosowali na NSDAP w Neustettin.

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gośka z PiC - niezalogowany 2024-12-09 17:33:18

    Gdzie są ci lokalni "PATRIOCI" co przez tyle lat gęby mieli patriotycznego zadęcia? a palcem nie kiwnęli by pomóc Dariuszowi Trawińskiemu. Dla zdobycia władzy lokalnej gotowi byli chodzić po kilka razy dziennie do kościoła i z werwą obchodzili wg. instrukcji rocznice zamachu smoleńskiego, który wymyślił po tragicznej katastrofie pewien krótki z Żoliborza. Każdego 10 miesiąca męczennica (rozum, przegrywa z głupotą). Były milicjant z Silnowa z członkiem ORMO z Barwic składali wieńce pod pomnikiem marszałka, Piłsudski w grobie się przewracał ze śmiechu patrząc na "patriotyczny" cyrk w Szczecinku.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Polin - niezalogowany 2024-12-10 13:53:00

    Gdyby podpisał volklistę to by żył, ale był patriotą i wolał umrzeć??? Obecnie w TEN kraju większość raczej podpisze każdą folklistę, aby się tylko nachapać przy korycie, nie mówiąc o przeżyciu.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do