
tygodnik Temat, wydanie z 30.06.2016
Wczesnym latem zapach kwitnących lip miesza się ze smrodem fabrycznym dochodzącym zza torów kolejowych. To jedna z najbardziej ruchliwych ulic w Szczecinku. Podczas szkolnych wakacji ruch wzrasta co najmniej dwukrotnie. To tędy ciągną całe karawany Wielkopolan i Ślązaków spragnionych morza, zapachu przepalonego oleju i gofrów. Pusto i cicho robi się tutaj dopiero późną nocą. Niegdyś położona zupełnie na uboczu, dzisiaj wchodzi w skład krajowej "jedenastki" stanowiąc dla szczecinecczan połączenie ze światem. A jeszcze czterdzieści lat temu, to właśnie w tym miejscu, a dokładniej na wysokości skrzyżowania z ul. Szymanowskiego i Kopernika, kończył się świat zarówno w przenośni jak i dosłownie. Poniemiecka, gładka jak stół jezdnia wykonana z twardych cegieł bitumicznych (pochodziły z miejscowej fabryki), nagle się urywała. Przedłużeniem prowadzącym pośród stawów, bagien i śmieci wywożonych tutaj z całego miasta, była polna dróżka, a do "utwardzania" używano... śmieci. Współczesna ul. Cieślaka to już zupełnie inna epoka.
Ulica, a wraz z nią cała dzielnica obejmująca m.in. dz. ul. Armii Krajowej, Wiejską, Pomorską , Artyleryjską, Niecałą, Kwiatową, Sienkiewicza i Matusewicz powstała w latach trzydziestych ubiegłego wieku. W samym centrum w 1935 oddano do użytku kompleks koszarowy, w którym zakwaterowano pułk artyleryjski – stąd wywodzi się nazwa Artilleriestraße dz. ul. Artyleryjska. Wraz z koszarami powstały budynki wielorodzinne przeznczone dla wojskowych rodzin. Z pewnością tego rodzaju domów byłoby znacznie więcej, gdyby nie wybuch wojny. Ostatni projekt wykonany w berlińskim biurze projektów, dotyczący budowy kilku niewielkich budynków mieszkalnych dz. ul. Słowiańskiej a wtedy Deustchestrasse, nosi datę 6 marca 1939 r. Dodam, że nazwa ulicy odzwierciedlała jej prestiż a także wygląd. Była to na wskroś nowoczesna arteria, wysadzana rzędami lipowych drzewek. Docelowo zabudowa miała przebiegać po obu stronach. Jak wspomniałem wojna pokrzyżowała plany. Aż do lat 70. od strony zachodniej rozciągał się pas niezabudowanego terenu. Najpierw w tym miejscu pojawił się tor przeszkód dla stacjonujących w poniemieckich koszarach jednostek sowieckich. Kolejnym etapem była budowa szkoły budowalnej a także tzw. Domu Młodego Robotnika. Ten ostatni dzisiaj już nie istnieje, z powodu błędów związanych z posadowieniem został rozebrany w 2009 roku. To właśnie tutaj, przy skrzyżowaniu ul. Pomorskiej z ul. Słowiańską przez kilkanaście lat, do czasu wybudowania ul. Różanej (dz. Cieślaka) ulokowana była pętla autobusowa "dwójki". To jeszcze jeden dowód na to, że w tym miejscu kończył się świat.
Ostatnim, jeszcze niezabudowanym miejscem został jedynie, stale podtapiany wiosną plac zabaw (na zdjęciu z lutego 2001 r.) pomiędzy ul. Matusewicz i ul. Pomorską. Chętnych do inwestowania na działce nie było. Przyczyna? Zalegające na kilka metrów, silnie nawodnione, nienośne grunty. Historia potrafi być przewrotna i nieprzydatne nikomu miejsce stało się z czasem ważnym centrum tutejszej wspólnoty katolickiej. Stało się to dokładnie 29 sierpnia 2001 roku. To właśnie wtedy została erygowana parafia pw. św. Krzysztofa, której proboszczem został ks. Bolesław Czapor (2001 – 2005). Jeszcze w grudnia tego samego roku, decyzją radnych plac za symboliczną złotówkę został przekazany notarialnie parafii.
Początkowo niedzielne msze św. odprawiane były w kościele NNMP, a od grudnia 2001 w zastępczej kaplicy przy ul. Armii Krajowej na terenie dawnej bazy PZGS. Wydzierżawiono wówczas niewielki magazyn, który jak najtańszym sposobem przystosowany został do celów liturgicznych.
Na budowę kościoła i domu parafialnego trzeba było trochę poczekać. Na razie w jego miejscu 13 maja 2002 r. postawiony został drewniany krzyż. Prace budowlane rozpoczęły się 2004 roku od uzbrojenia terenu w sieć wodno-kanalizacyjną. Tymczasem niebywale ślimaczyły się prace przy projekcie kościoła. Ostatecznie zostały przerwane, ponieważ projektant i ówczesny proboszcz mieli zbyt śmiałe wizje tego co ma być, zupełnie nieprzystające do tutejszych warunków gruntowo-wodnych, ani do możliwości ekonomicznych. Wszytko ruszyło z kopyta, kiedy urząd proboszcza w marcu 2005 r. objął ks. Bogusław Matusik. Projekt kościoła w zupełnie innej konwencji powstał bardzo szybko. Już jesienią 2007 r. roku przystąpiono do zapuszczania w gruncie betonowych pali pod podwaliny – budowę rusztu na którym miały się wspierać mury przyszłego kościoła. W kwietniu 2009 na gotowych ścianach zakończono montować z drewna klejonego dźwigary i drewniany dach. Dla tutejszych parafian ważnym dniem był dzień 25 lipca 2015 r. To właśnie wówczas ordynariusz ks. bp Edward Dajczak, wobec zaproszonych na tę uroczystość burmistrza Jerzego Hardie-Douglasa i wicestarosty Marka Kotschego, świątynię poświęcił.
Przez cały czas - tak jest do dzisiaj- trwają prace związane z wykończeniem i wyposażeniem. Są niezwykle kosztowne. Zważywszy, że na swój kościół łoży z ok. 4 tys. parafian tylko ok. 20 proc. (bo tylko tylu stale uczęszcza na niedzielne msze św.) do całkowitego zakończenia jest jeszcze dość daleko. Z większych prac została do realizacji od strony ul. Pomorskiej dzwonnica wieżowa, posadzki, wykończenie zewnętrze i wewnętrzne ścian. Wnętrze, co jest marzeniem nie tylko proboszcza ale i wielu parafian, być może ozdobione będą oryginalną mozaiką o. Marko Rupnika – jezuity z Rzymu, który prowadzi tam Atelier w Centrum "Ezio Aletti". Dzieła tego artysty zdobią m.in. sanktuarium w Lourdes, Fatimie, w San Giovanni Rotondo, a także w Krakowskich Łagiewnikach. Na końcu świata, na byłym trzęsawisku świątynia, a w niej dzieło światowej sławy artysty. To nie jest sen.
Jerzy Gasiul
Zdjęcia z roku 2001 i 2016.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
I tak z artykułu o ulicy Słowiańskiej zjechaliśmy na temat budowy i stojącego tam kościoła.Pięćdziesiąt procent artykułu o kościele z resztą wątpliwej jakości architektonicznej i sporo nieprawdy.Czy tylko powodem opóźnienia były zbyt kosztowne wizje księdza Czapora,mówiło się i mówi,że były całkiem inne przyziemskie powody.Tenże ksiądz do skromnych i ubogich nie należał.Porsche Carrera Cupe 911,Toyota Land cruisrer,Peguot dostawczy chyba Partner.Ponadto ekstra ubiór ,włoskie buty,włoski pasek do spodni,garnitur z najdroższej cieniutkiej wełenki.Widząc,że się ludzie gapią na te jego luksusy opowiadał,że ma rodzinę w USA i ci go wspomagają dlaczego tylko w dobra doczesne tego nie tłumaczył.Mówił również ,że jest specjalistą od wznoszenia świątyń/chodzi o sprawy organizacyjne itp/ i z polecenia biskupa ma budować kościół.Nie nabudował się długo..Jeśli chodzi o ulicę Słowiańską to w latach pięćdziesiątych stały tam szlabany,a wstępu pilnowali żołnierze armii sowieckiej,a większość domów z okolicznych ulic było zasiedlone przez sowietów.Tam rzeczywiście kończył się świat.