
Ta ulica zatraciła swój rolno-przemysłowy i podmiejski charakter dopiero pod koniec XIX wieku. To właśnie wtedy pojawiły się pierwsze czynszowe kamienice, których kilka przetrwało do dzisiaj. Pierwotna nazwa to Forstrasse. Tuż po wojnie, zanim patronem uczyniono gen. K. Świerczewskiego, nazwano ją Leśną. Nic dziwnego, wszakże tędy wiodła najkrótsza droga poprzez przejazd kolejowy do Lasu Miejskiego. W 1989 roku na wniosek kombatantów patronem została Armia Krajowa.
Jeszcze na początku lat 60. ubiegłego wieku, to tędy w dni targowe przejeżdżały chłopskie furmanki z pobliskiej Żółtnicy i Drawienia, a także przedmieścia Szczecinka – Wybudowania. W takie dni mieszkańców budził odgłos podkutych końskich kopyt i turkot i chrzęst stalowych obręczy.
[middle1]Ulica wyłożona była kostką, ale tylko do skrzyżowania z ul. Kamienną. Dalej aż do skrzyżowania z ul. Słowiańską jechało się po gładkiej kostce asfaltowej (gładkiej kostki bitumicznej – produktem z lat trzydziestych miejscowej wytwórni tzw. twardych cegieł, znajdującej się za parowozownią). Ostatni odcinek ulicy aż do przejazdu kolejowego i dalej przez las do Żółtnicy wyłożony był drobnym polnym kamieniem. Ubytki w nawierzchni niemalże co roku uzupełniano wałowanym żwirem.
W tamtym odległym dla współczesnych czasie targowisko ulokowane było na pl. Winnicznym w cieniu dymiącego i pachnącego słodzinami browaru. Dzisiaj na dawnym placu stoją bloki. Pozostała po nim jedynie nazwa i trzy stare kamieniczki od strony Rynkowej Górki.
Na ul. Leśnej można było zobaczyć także konne furmanki wyładowane wielkimi pniami ściętych drzew w pobliskim lesie. Na tym odcinku konie nie musiały się już tak męczyć – bo było już z górki. Dopiero w tym miejscu furman mógł wsiąść na wóz. Całą drogę od lasu, a następnie przez przejazd kolejowy, szedł obok. Zdarzało się, że na podjeździe już za przejazdem na nic zdawało się okładanie koni batem i zwierzęta po prostu się zatrzymywały, nie mając już siły. Z ich nozdrzy i pysków biły obłoki gęstej pary. Aby ulżyć strudzonym koniom, zimą koła zamieniano na płozy. To się sprawdzało, ale tylko poza miastem. Im bliżej centrum, tym na jezdniach śniegu było mniej, często więc płozy szorowały po zabłoconym bruku. Ponieważ tartak był na drugim końcu miasta (przy ul. Mierosławskiego), przed nimi była jeszcze daleka i ciężka droga.
Na archiwalnym zdjęciu pochodzącym najprawdopodobniej z przełomu lat 50. i 60. na pierwszym planie nieznany fotograf uwiecznił wóz konny.
Woźnica w wojskowej rogatywce (taki rodzaj nakrycia głowy był wówczas powszedni) odwraca głowę w kierunku biegnącego luzem za furą źrebaka. Zwróćmy uwagę nie tyle na konstrukcję furmanki, co na rodzaj uprzęży. Zaprzęgnięty do wozu koń ma podwójny dyszel (hołoble) z chomątem, a u nasady drewnianą wygiętą w łuk dugę. Taki rodzaj konnego zaprzęgu stosowali jedynie rolnicy pochodzący z Wileńszczyzny. Jakiś czas potem ten rodzaj zaprzęgu, znacznie bardziej wygodny dla konia, poszedł w zapomnienie.
Najstarszą część ulicznej zabudowy stanowiła zachowana do dzisiaj pierzeja po prawej stronie. Niegdyś, oprócz dwóch piętrowych kamieniczek, były jeszcze cztery domy parterowe, wszystkie ryglowej konstrukcji ukrytej pod warstwą tynku.
...
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
pomieszkiwałem na pokazywanej tu na zdjęciach ulicy w latach 90tych. Nie było to wówczas najlepsze miejsce do życia. Czy teraz jest lepiej? Na pewno. Stare czasy natomiast przypomina nieutwardzany parking (pokazywany na tych zdjęciach) na który strach wjechać gdy ma się jakiś samochód na którym zależy, gdyż ilość dziur która tam jest jest po prostu zatrważająca. Mam nadzieje, że burmistrz w przyszłej kadencji zobowiąże się do zagospodarowania jakoś tego terenu, który jest wstydliwym miejscu nieopodal jednej z ważniejszych arterii Szczecinka.
Pamiętam ten niski budynek w tle, w centrum zdjęcia. Stał jeszcze na przełomie lat 60. i 70., trochę cofnięty. Była tam jakaś mini-księgarnia lub papierniczy i chyba zakład fryzjerski. Rozebrany pod budowę nowego bloku, w którym znalazły się m. in. "nowe Delikatesy".