
Wystarczy chwila, żeby ulewny deszcz zamienił ulice w potoki, a kałuże w małe jeziora. Właśnie taka sytuacja miała miejsce 19 lipca na ulicy Waryńskiego w Szczecinku. Ulewa dosłownie podtopiła jezdnię i przyległy do niej obszar. Kierowcy, którzy w tym czasie próbowali przejechać wspomnianą ulicą, wpadali w wodną pułapkę. Jedną z osób, która nie spodziewała się poważnych skutków ulewy, była nasza Czytelniczka. Kobieta liczyła na to, że za wyrządzone szkody odpowie zarządca drogi, czyli miasto. Sprawa przybrała jednak zupełnie inny obrót i najprawdopodobniej swój finał będzie miała w sądzie.
Wszystko wydarzyło się rankiem. O całej sytuacji opowiada nam nasza Czytelniczka, która nie spodziewając się zagrożenia wjechała w gigantyczną kałużę.
– Kiedy już się wytoczyłam, widziałam następne auta, które tam wjeżdżały – relacjonuje nasza Czytelniczka. – Zadzwoniłam do Urzędu Miasta i opowiedziałam, jaka jest sytuacja. Ale nikt nie przyjechał. Około godz. 11.00 byłam w ratuszu, żeby zgłosić szkodę. Zapytałam, dlaczego mimo mojego zgłoszenia, nikt nie zainterweniował, nie przyjechał na miejsce i nie ogrodził tego wszystkiego taśmą. Nikt nie potrafił mi na to pytanie odpowiedzieć.
Auto naszej Czytelniczki w wyniku przejazdu przez tymczasowe bajorko, które utworzyło się na ul. Waryńskiego, zostało zalane. Kobieta złożyła więc wniosek o odszkodowanie.
- W trakcie uzupełniania dokumentacji, zapytałam, czy mogę dostać zastępcze auto. Powiedziano mi, że będzie to możliwe dopiero wtedy, kiedy Urząd Miasta zajmie w tej sprawie stanowisko, czy w ogóle poczują się do winy i uwzględnią taką szkodę. Kiedy próbowałam dowiedzieć się w ratuszu, jak to wygląda, usłyszałam, że za wszystko odpowiada PWiK. I temat jest przepychany pomiędzy wodociągami a miastem…
- Jestem zmuszona pójść z tą sprawą do sądu z powództwa cywilnego – mówi dalej nasza Czytelniczka. – PWiK mówi, że nie jest zarządcą drogi, a ratusz, że nie odpowiada za deszczówkę. I nie ma winnego. Wszyscy chyba liczą na to, że ludzie nie będą zakładać sprawy cywilnej i że to jakoś rozejdzie się po kościach. Dowiedziałam się już, że nie jest to pierwsze takie zdarzenie i że z reguły to jakoś uchodzi.
W ratuszu dowiadujemy się, że sprawa nie jest jednoznaczna i nie wiadomo, jaki będzie miała finał.
– Miasto Szczecinek jest właścicielem drogi. I nikt tego nie podważa – słyszymy w Urzędzie Miasta. - Sieć kanalizacji deszczowej zlokalizowanej na terenie Szczecinka także jest własnością miasta. Tyle że ta sieć w latach 90-tych została powierzona w administrowanie PWiK. I z naszego ramienia administruje ją PWiK.
Takie stanowisko ratusz przekazał ubezpieczycielowi. Jak się dowiadujemy, do tej pory w podobnych sprawach miasto przyjmowało wnioski o wypłatę odszkodowania i ewentualnie przekazywało sprawę dalej, do spółek podległych. Teraz urząd miał odpisać wyłącznie ubezpieczycielowi. Poszkodowani do PWiK mają już zgłosić się sami.
A co na to wszystko Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji?
- Instalacja była czysta i drożna – słyszymy w spółce. Czym innym jest natomiast to, czy była w tamtym momencie wydolna. Ta kanalizacja była policzona na odprowadzenie wód opadowych z drogi, ale w tej sytuacji wody było za dużo. Możliwe też, że dostaje się tam z sąsiednich działek Nie poczuwamy się tutaj do odpowiedzialności.
......................................................................................................................................................
Dołącz do największej, najbardziej liczącej się grupy Czytelników w mieście! Wrzuć Temat! Twoja informacja ma wartość, więc wykorzystując ją gramy fair: Prześlij nam informację ze zdjęciem lub filmem na wyłączność, a wykorzystane przez nas materiały nagrodzimy bonami zakupowymi! Szczegóły tutaj.
Jak to zrobić? Najszybciej przez Facebooka @temat.szczecinek :
https://www.facebook.com/temat.szczecinek/
lub mailem: [email protected]
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Moim zdaniem wina kierującej. Po co wjeżdżała jak widziała, że jest dużo wody. Teraz chce wymusić odszkodowanie.
Po co dbać o rury. Rury są pod ziemią. Lepiej kolejna bujda nad jeziorem. Jest efektownie. A że zaraz raz po raz rury będą pękać. 500 osób ma sądowe wyroki na mieszkania socjalne. Niech kolejny burmistrz się martwi. Bylebyśmy zdążyli z wyciągiem przed wyborami. Może do tego czasu rury nie pękną. 13 lat u władzy i nie pękamy, nawet przed sądem!
Też jechałam tamtędy w ten poranek, ale mimo wysokiego podwozia wycofałam się przed kałużą, zawróciłam i pojechałam inną drogą. Czytelniczka natomiast nie włączyła myślenia i teraz szuka winnych i odszkodowania. Pani wybaczy, ale jako podatnik zwyczajnie się na to nie zgadzam.
Zgadzam się z przedmówcami. Skoro widziała co się dzieje na drodze to po co tamtędy wjeżdżała? To co? Jak idzie piechotą i napotyka na wielką kałużę to również idzie przez jej środek czy raczej szuka obejścia?
Tylko jedno pytanie: czy to pierwszy raz w tym miejscu?
Może ja wjadę do jeziora, jezioro jest przecież Miasta....... A nowe auto zawsze się przyda :D
Jestem tą podatniczką która wjechała w kałużę o godz. 6.50. Tego ranka padał deszcz. Jechały przede mną auta i za mną i nie miałam możliwości ani się wycofać ani jechać dalej. Auto stanęło. Nie byłam w stanie ocenić głębokości kałuży. Powiadomiłam Urząd Miasta o stanie drogi i do godziny 11.00 nie działo się tam nic. Nikt się nie pokusił o zamkniecie tej drogi do czasu usunięcia przeszkody. Jest to w sumie nowo oddana droga do użytku a z takimi problemami. Droga pomocnicza również była zalana. (koło stacji paliw). Jednak ta droga była już przejezdna o godz. 11.00. To zarządca odpowiada za stan utrzymania drogi zarówno zimą jak i latem. Zachęcam poszkodowanych aby pociągnąć do odpowiedzialności zarządce dróg.
A co zrobiły te auta jadące przed i za Panią, przez które nie mogła się Pani ani wycofać, ani jechać dalej? Pojechały dalej? Zawróciły? Wycofały? Tylko Pani jedna stanęła w środku kałuży? Inni wiedzieli, jak się w tej sytuacji zachować, tylko Pani nie? Jakieś pokrętne to Pani tłumaczenie IMHO
Zarządca odpowiada, ale użytkownik drogi powinien myśleć, to naprawdę nie boli. Tłumaczenie, że nie mogła Pani zawrócić jest śmieszne, bo nie usprawiedliwia wjazdu do kałuży w sytuacji, gdy tak jak sama Pani pisze - nie była Pani w stanie ocenic głębokości kałuży. Nie była w stanie, a jednak wjechała, wysoki sądzie... Masakra jakaś.
Co na to towarzysz Jebiewdenko z Czeresieki ?
Rano wszystko jest,szare. Tylko ćwoki mówią, że po co wjechałaś itd.. Nowa droga winna być bez wad i z odpowiednim odwodnieniem. Kto by przypuszczał, że jest tak głęboka kałuża. Pytanie kto podpisał protokół odbioru drogi Kto drogę projektował? Na tej drodze to studzienek prawie nie ma. przy procesie, prawdopodobnie te wątki wypłyną. obowiązkiem "zarządcy" jest dbać o przejezdność drogi. a jak droga jest nieprzejezdna to ja zabezpieczyć ją i uprzedzić kierujących. a tym co uszkodzili auta wypłacić sowite odszkodowanie. Samorządy winny o tym wiedzieć . Obywatel płaci podatki to wymaga. Płaci na ich pensje. .
powiednim odwodnieniem. Kto by przypuszczał, że jest tak głęboka kałuża. Pytanie kto podpisał protokół odbioru drogi Kto drogę projektował? Na tej drodze to studzienek prawie nie ma. przy procesie, prawdopodobnie te wątki wypłyną. obowiązkiem "zarządcy" jest dbać o przejezdność drogi. a jak droga jest nieprzejezdna to ja zabezpieczyć ją i uprzedzić kierujących. a tym co uszkodzili auta wypłacić sowite odszkodowanie. Samorządy winny o tym wiedzieć . Obywatel płaci podatki to wymaga. Płaci na ich pensje.
Miałem tę wątpliwa przyjemność podróżowania w tym dniu ulicą Waryńskiego. Jak 99 procent innych kierowców stwierdziłem, że ulica jest nieprzejezdna i zrezygnowałem z forsowania przeszkody. Ale było kilku mistrzów kierownicy, którzy myśleli, że to hungaroring a mechanicy założyli im opony na oberwanie chmury. Efekt był do przewidzenia. Brawo ty!
Z tego co wiem to nie tylko jedno auto wyjechało w ta kałuże I wcale kierowcami nie były kobiety...A studzienek to tam trzeba szukać.... Osobiście uważam że to kpina że nowa droga jest nieprzejezdne I brak reakcji urzędu na zgłoszenie problemu. Moze ktoś z urzędu ma w tym interes...jakiś warsztaty samochodowe. Po prostu nie rozumiem podejścia Burmistrza Miasta do problemu. Kończymy kadencję...Po co starać się o dobro podatnika.
Jechałam tego dnia tą ulicą i nie miałam.problemu z przejachaniem. Wystarczyło pomyśleć nogę z gazu ściągnąć i po woli do przodu. Udało się. Byli też tacy co nogę na gaz dawali i zaskoczenie, bo auto się zalało i nie chciało jechać.
Wystarczy włączyć myślenie i jeździć amfibią