
Ponad dwadzieścia lat temu w tym miejscu stała ukryta latem w winorośli smażalnia ryb. Trudno teraz po latach wspominać o serwowanych tutaj gatunkach, ale z pewnością ze względu na cenę, największym powodzeniem cieszyły się ryby morskie. Choć żyjemy na trzęsawiskach w otoczeniu kilkudziesięciu jezior, a nawet w herbie miasta mamy jesiotra, rybne dania nie są przekąską popularną u nas.
Po pierwsze, jest za droga na kieszeń tutejszego przeciętnego śmiertelnika, a po drugie, jak chcesz zjeść, najlepiej sam ją złap. Ponieważ nie jest to łatwe, więc nawet w lokalach świeżej ryby próżno szukać. Być może właśnie z tego powodu wędkarstwo cieszy się u nas wciąż niesłabnącą popularnością. Opowieści o tym, że nie chodzi o łowienie, co raczej kontemplowanie uroków przyrody, można włożyć między bajki. Zdarza się, że „kontemplujących” tylko w jednym miejscu jest tylu, że plączą im się żyłki, a liczne śmieci pozostawione na jeziornych brzegach ( w szczególności po stronie Lasu Klasztornego) świadczą o zupełnie innym podejściu do przyrody, niż próbuje się to niewędkującym wmówić.
Rodowód mocno przeszklonego z cienistym ogródkiem pawilonu sięga lat 70. W tamtych czasach był to jedyny lokal, w którym można było zjeść tanią i świeżą rybę. Nieważne, że sam lokalik obity pilśniowymi płytami był wyjątkowo obskurny (przynajmniej tak było w końcówce jego istnienia) ważne, że była smaczna ryba. W kwestii ilości rybnych lokali niewiele się zmieniło do dzisiaj. Ten sezonowy ulokowany na pomoście Centrum wiosny nie czyni. Ta to rodzaju dań egzotycznych włoskich (pizza), tureckich (kebab), czy z zupełnie niezrozumiałych powodów jakże popularnego jadła śmieciowego - mamy po berecik. Ale żeby zajadać się rybami, którymi żywiono się w Szczecinku od setek lat, to rzecz niespotykana. Archiwalne zdjęcie zostało zrobione w sierpniu 2000 roku.
[middle1]Po białej budce z wielkim napisem od frontu „Smażalnia ryb”, po jakimś czasie pozostał jedynie zapuszczony, pusty plac.
W 2019 roku rozpoczęła się budowa w tym miejscu czterokondygnacyjnego biurowca z podziemnym garażem .
Budynek o postmodernistycznej architekturze od strony ul. Ordona obficie został „obdzielony” balkonami co niewątpliwie dobroczynnie wpłynęło na jego elewację utrzymaną w jakże modnych obecnie odcieniach szarości.
Trzeba powiedzieć, że miejsce to ma równie tajemniczą historię, jak jej dawny właściciel oraz organizacja, która tutaj się mieściła. Najpewniej wszystko się zaczęło w XIX wieku. To był czas, kiedy jak grzyby po deszczu pojawiały się i to na masową skalę, różnego rodzaju organizacje, stowarzyszenia, fundacje, bractwa, konfraternie, kongregacje i niezwykle dla postronnych tajemnicze – wolnomularstwo.
...
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Pozdrawiam Lionsów szczecineckich