
Każdorazowo szczecinecka „Noc muzeów” gromadzi może nie wielkie tłumy, ale z pewnością całkiem pokaźną ilość uczestników. Tak też było i tym razem. Tegoroczna noc upłynęła pod znakiem czasów dwudziestolecia międzywojennego, ze szczególnym uwzględnieniem mody, tańców oraz filmu.
Na tę właśnie okoliczność, oprócz dyrektora, wszyscy pracownicy muzeum przyodziali ubiory noszone w latach międzywojennych. Od tej konwencji wyłamał się jedynie dyrektor Irek Markanicz. Jego białe lico, krew na obfitej brodzie i wąsach, a także czarna peleryna jednoznacznie wskazywała, że dopiero co opuścił tajemniczy zamek w Siedmiogrodzie.
- Niespecjalnie mi dzisiaj słońce służy, nawet cieszę się, że mamy całkiem znaczne zachmurzenie. Jako wampir alergicznie słonecznych promieni nie znoszę. Mam sporo dystansu do tego, co tu się dzieje i będzie działo – zauważył dyrektor.
Słowa niezupełnie okazały się prawdą, jako że właśnie on był głównym „wodzirejem” tego wieczoru, a i nocy również.
Chodzi o to, aby zapomnieć o codzienności, bo właśnie do tego służy kino. Będzie o kinie niemym, a największą postacią ówczesnego światowego kina niemego była Pola Negri, urodzona w Polsce jako Apolonia Chalupiec, której ojcem był słowacki Cygan. Z tej też okazji urządzona została wystawa jej poświęcona wypożyczona z łódzkiego Muzeum Kinematografii. W piwnicznym skarbcu muzealnym można było zapoznać się z tegorocznymi nabytkami, z których z pewnością najcenniejszym - ze względu na jego wartość wycenioną w złotówkach - jest złoty talar.
Zabawa, pośród licznych konkursów głównie dla dzieci, upłynęła w klimatach filmowo-muzycznych. Jeden z nich dotyczący muzyki filmowej poprowadził osobiście, wygrywając na keyboardzie melodie z ekranu, dyrektor Markanicz. Z pewnością jedną z głównych atrakcji wieczoru był występ girlsów – tak w okresie międzywojennym mówiło się o dziewczęcych grupach tanecznych. Na scenie wystąpiły dziewczyny z zespołu tanecznego Jarmili Góry „Rebelia”. Grupa w tym roku obchodzi już 35-lecie swego istnienia. Rekonstrukcyjna Grupa Historyczna „Bluszcz” w dwóch odsłonach zaprezentowała pokaz mody obowiązującej w okresie międzywojennym. Moda zupełnie się zmieniła po zakończeniu I wojny światowej: To wtedy kobiety odrzuciły krępujące gorsety, a ubiory stały się bardziej swobodne i luźne. Z biegiem lat zaczęły też skracać długość spódnicy, co uznano za niemalże rewolucję obyczajową.
Na muzealnym placu uczniowie z Zespołu Szkół im. Warcisława IV częstowali gości grochówką. Zebrane dobrowolne datki przeznaczone zostały na sfinansowanie renowacji sztandaru miejskiego, pochodzącego z XIX wieku.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie