Reklama

Stary Szczecinek: Wieża Bismarcka

30/04/2015 13:15

artykuł ukazał się 23 kwietnia w tygodniku Temat

Wieża Bismarcka to jeden z najbardziej posępnych obiektów w mieście. Jej „złowrogi” charakter, wynikający choćby z wyjątkowo niezdarnej, stale zacienionej wysokimi drzewami sylwetki, potęguje również patron, którego upamiętnia. Budowla powstała nie po to, aby z niewielkiego tarasu podziwiać widoki, ale wyłącznie po to, aby w kolejne rocznice związane z uroczystymi obchodami urodzin „żelaznego” kanclerza Niemiec, rozpalać na jej szczycie wielki ogień. 

Nie przyjęła się z uporem maniaka lansowana w latach PRL-u, „etykieta zastępcza” w postaci nazwy „wieży Przemysława”. Skąd i komu do głowy wpadło, aby Bismarcka zamienić na enigmatycznego Przemysława, tego nie sposób zrozumieć. Nawet teraz po latach wątpliwe, czy ktokolwiek do tego pomysłu się przyzna. Czy chodziło o księcia wielkopolskiego Przemysła I (nie Przemysława!), czy też może o Przemysła II, któremu zdarzyło się, być przez rok królem Polski – do dzisiaj nie wiadomo. W każdym razie budowla już chyba na zawsze, przynajmniej przez tutejszych, zostanie jako wieża Bismarcka, choć niekoniecznie może kojarzyć się ze śledziami. 

Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że ta część parku jeszcze nigdy w swojej tej bliższej, jak i dalszej historii nie prezentowała się tak dobrze jak dzisiaj. Pierwsze prace związane z ucywilizowaniem tej części dzikiego parku, rozpoczęły się w 2007 roku. Zaczęto od wycinki ok. 100 drzew, które niemalże idealnie przesłaniały wieżę od strony jeziora. Kolejnym etapem była (w 2011 r.) renowacja i budowa nowych parkowych alejek oraz drewnianego pomostu. Tym sposobem, u podnóża kamienistej budowli powstała półkoliście biegnąca w jezioro platforma, nocną porą iluminowana ukrytymi od spodu reflektorami. 

Pomost posiada dwie solidne dalby, umożliwiające przybijanie do niego wodnego tramwaju, choć przyznać trzeba, że ten ostatni z uwagi na niską frekwencję, raczej rzadko tutaj zawija. Można też powiedzieć, że od tego czasu, w tym rejonie parku stało się znacznie bezpieczniej niż było do tej pory. Do bezpieczeństwa walnie się także przyczynia zainstalowana u podnóża wzgórza kamera miejskiego monitoringu. 

Historia tego miejsca sięga bardzo odległych czasów. To właśnie tutaj znajdowała się bardzo tajemnicza osada Burgwall. Wiadomo o niej jedynie tyle, że kiedy w 1356 roku zakładano klasztor na Marientronie, w miejscu tym było już tylko pole, które trafiło w skład klasztornego majątku. Potem rolę odkupił młynarz Bartosz, płacąc zań 4 floreny. Na początku XX wieku okoliczne pola i łąki należały do Heinrich`a von Dennig`a właściciela dóbr w Juchowie. 

W tym też czasie władze miasta, wzorem 238(!) innych miejscowości rozsianiach na terenie Niemiec, postanowiły upamiętnić „żelaznego” kanclerza budową wieży-pomnika. Po śmierci Bismarcka w 1898 r. począł się rozwijać jego pseudoreliginy kult. Oznaką owej świeckiej liturgii, podbudowanej nastrojami nacjonalistycznymi, oprócz pomników, był zamysł budowy aż 400 wież. Ostatecznie powstało ich „zaledwie” 238. W pobliżu Szczecinka tego typu monumenty powstały m.in. w Okonku, Białym Borze i Złotowie. 

Dennig w 1907 roku złożył miastu ofertę – odda swój grunt pod budowę za darmo. Parcela liczyła ok. 900 mkw. Znajdowała się na nadjeziornym wzgórzu, kryjącym wczesnośredniowieczne grodzisko. Szkopuł polegał na tym, że działka nie miała dojazdu do drogi publicznej. Ponieważ decyzja o budowie już zapadła, dlatego władze miasta zmuszone zostały do wykupienia przyległego terenu, który rzecz jasna należał również do Denniga`a. 

W sumie koszt budowy zamknął się kwotą 8 tys. marek, zaś „sponsor” zarobił na tym 5 tys. Prace przy budowie wieży trwały bardzo krótko. Kamień węgielny wmurowano 1 kwietnia (dzień urodzin kanclerza) 1910 roku i dokładnie 1 kwietnia następnego roku wieża została uroczyście otwarta. 

Jak twierdzą kronikarze, stało się to przy licznym udziale mieszkańców miasta. Kulminacją uroczystości było rozpalenie w zapadającym już zmroku, na jej szczycie wielkiego ognia. Wieża jest dość topornym dziełem wykonanym z łamanego granitu. Osiemnastometrowej wysokości trzon o rzucie kwadratu wieńczy cylindryczna nadbudówka nakryta czaszą (misą) ogniową. Aby nie było wątpliwości, komu budowla została poświęcona, nad wejściem umieszczono wykonaną w kamieniu inskrypcję – „Bismarck”. Napis został po wojnie skuty i dzisiaj w tym miejscu jest tylko kamienna płycina. 

W zależności od lokalnego zwyczaju, widoczne na wiele kilometrów ogniowe kolumny, były rozpalane w dniu urodzin kanclerza lub pomiędzy 21, a 24 czerwca w dniach letniego przesilenia. Do podtrzymania płomienia używano różnych materiałów, takich jak m.in. drewno, tłuszcz, olej, torf, a nawet odpady z przędzy lnianej i smołę. Do dzisiaj na kamiennych ścianach widoczne są liczne zacieki po smole, która była wciągana na misę ogniową za pomocą liny na wysięgniku - na archiwalnym zdjęciu pochodzącym z lat dwudziestych widać go po lewej stronie wieży.     (jg)

 

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do