
Pozostały po nich jedynie nic niemówiące współczesnym nazwy, choćby ul. Podgórna. Dlaczego akurat taka nazwa, skoro jest równa niczym stół pingpongowy? Znaczna część nazewnictwa, a tak właśnie jest w centrum, pochodzi z odległej historii sięgającej nawet czasów założenia miasta. Z tamtego okresu przetrwała jedynie wieża św. Mikołaja i południowe skrzydło Zamku Książąt Pomorskich, ale w znacznej części zachowała średniowieczna siatka uliczna.
Należy jedynie ubolewać, że ten zastany przez polskich mieszkańców układ przestrzenny starego miasta został w latach 60 i następnych dziesięcioleciach mocno zmieniony a nawet zatarty.
Tak się stało z nieistniejącą już ul. Garbary. Dlaczego akurat taka nazwa, skoro tłumacząc to z niem. Lohmühlengarben powinna nazywać się Młynówką? Podobnie z ul. Szewską - niem. Lohmühlenstrasse, przy której ulokowany był młyn lub młyny mielące korę dębową. Wprawdzie uliczki się zaczynały tak jak dzisiaj przy ul. Bartoszewskiego (wówczas Pruskiej) ale dalej przebiegały półkolem, aby następnie połączyć się w rejonie dz. ul. Jana Pawła II z ul. Podgórną.
Dlaczego Podgórna? Ponieważ od rejonie dz. ul. JP II prowadziła pod górkę – dokładniej na Wzgórze Stodół, wcześniej zwane też Wzgórzem św. Jerzego. To tędy, do chwili uruchomienia nowego cmentarza przy ul. Lipowej, jeszcze w XIX wieku przechodziły kondukty pogrzebowe. Po wschodniej stronie wzgórza rozpościerał się cmentarz ewangelicki, a jego skrawek północny zajmował żydowski kirkut. Tuż obok w zbiorowej mogile wciśniętej pomiędzy dwoma rzędami stodół, pogrzebano 119 żołnierzy wracających spod Moskwy Wielkiej Armii Małego Cesarza.
W polskim już Szczecinku Lohmühlenstrasse, a więc ulicę, przy której znajdował młyn lub młyny do kory dębowej bądź brzozowej (korę używano do garbowania skór), z bliżej nieznanych powodów nazwano ul. Szewską.
Jedno jest pewne. Być może był tu nawet niejeden warsztat szewski skoro jeszcze w 1782 roku w Szczecinku zarejestrowano aż 49 szewców.
Nazwa ul. Garbary – leżącej niegdyś po wewnętrznej stronie miejskiego obwałowania i kanału (fosy) odpowiada bliżej tej nazwie historycznej. Tutejsi rzemieślnicy trudniący się przerobem skór zwierzęcych posiadali więc bezpośredni dostęp do wody. Dzisiaj w miejscu dawnej uliczki pozostało jedynie wąskie dojście na parking pomiędzy ul. Szewską a rondem przy ul. Lipowej i Szafera.
Szewska wprawdzie istnieje, ale w postaci szczątkowej. Liczący zaledwie kilkadziesiąt metrów długości, stanowiąc praktycznie dojazd do zaplecza sklepów oraz usytuowanego w poprzek ulicy bloku mieszkalnego. Właśnie w tym miejscu uliczka się kończy.
Trzeba dodać, że ten rejon miasta w latach siedemdziesiątych zupełnie zatracił swój pierwotny, historyczny układ przestrzenny. Doskonale dokumentuje to zdjęcie (slajd). Wykonałem je pod koniec września 1977 roku.
Jego jakość techniczna ma wiele do życzenia, ale jest to doskonały dokument obrazujący przemiany jakie w tym miejscu nastąpiły. W dalekim planie wydać blok przy ul. 9 Maja, a po prawej zaplecze z salą kinową Szczecineckiego Ośrodka Kultury z kinem „Kadr”. Sala kinowa wraz zapleczem została wyburzona w styczniu 1989 roku.
W tamtym czasie po dawnej – głównie XVIII i XIX-wiecznej zabudowie pozostały co najwyżej do uprzątnięcia ruiny. Ulica została uwieczniona przeze mnie na czarno-białym zdjęciu w 1975.
W tym czasie, zarówno dyrekcja SzOK jak i ratusz rozważały budowę w tym miejscu dużego kinoteatru. W miejscowej pracowni projektowej Budoprojekt powstała nawet wstępna koncepcja. Zakładano powstanie sali ze schodkowym układem widowni, a także pełnowymiarową scenę z bogatym zapleczem. Nie czekając na zakończenie prac projektowych w miejscu kina powstał niezwykle okazały wykop. Najwyraźniej w ten sposób chciano wymusić na ówczesnych władzach wojewódzkich w Koszalinie sfinansowanie rozpoczętej już inwestycji. Ale zamiast fundamentów i ścian prestiżowej dla miasta budowli, z czasem pojawił się głęboki w kształcie prostokąta staw z porastającą go bogatą, wodną roślinnością.
Nadeszły niezwykle chude lata. Krater po paru latach zasypano tworząc - zamiast przybytku kultury - całkiem spory i niezwykle w tej części miasta potrzebny parking.
Bardzo znamienne, że z tego rozbiórkowego pogromu cało uszło jedynie dorodne drzewo (dzisiaj już nie istnieje) rosnące mniej więcej w miejscu współczesnych boków. Wkrótce przy skrzyżowaniu ul. Podgórnej z ul. Bartoszewskiego (wtedy 9 Maja) wybudowano wyjątkowo szkaradny piętrowy pawilon usługowy. Na dwóch kondygnacjach ulokowano zakład naprawczy sprzętu radiowo-telewizyjnego tzw. ZURiT. Kilka lat temu „betoniak” został nieco przebudowany i teraz mieści się tam drogeria i sklep odzieżowy.
Po przeciwnej stronie ul. Podgórnej z czasem pojawił się szczytem do niej ustawiony blok mieszkalny, a wzdłuż uliczki długie, parterowe skrzydło z dużą apteką zamienioną później na trzy małe sklepiki. Po tym dawnym, najbardziej tajemniczym rejonie miasta zamieszkałym przez najuboższą część ludności pozostało zaledwie kilka zdjęć.
Jerzy Gasiul
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Pamiętne kino PDK (później dopiero Kadr). Gościło spektakle teatralne aktorów z koszalińskiego BTD jeszcze w latach 70. Na końcu sali słynna "loża". Może red. Gasiul poświęci temu obiektowi osobny artykuł?