
Poznański odział Biura Upamiętnienia Walki i Męczeństwa IPN odnowił od podstaw dwa kolejne już groby ofiar sowieckich zbrodni. Stało się to w zaniedbanej i opuszczonej części cmentarza w Okonku.
W tych dniach na Cmentarzu Komunalnym w Okonku zostały odnowione od podstaw nagrobki Marianny Brzezińskiej oraz Józefa Fałka – ofiar sowieckiej zbrodni z pierwszych powojennych miesięcy na terenie powiatu szczecineckiego w jego dawnych granicach.
Pomimo trudności możemy się już z tego cieszyć. Kropla drąży skałę. Pomalutku uda się dokonać tego na terenie całego powiatu
- twierdzi Dariusz Trawiński .
Trzeba przyznać, że było to możliwe przede wszystkim dzięki olbrzymiej pracy i starań Dariusza Trawińskiego, aby wydobyć z zapomnienia i przepaścistych i trudnodostępnych dokumentów nazwiska i okoliczności śmierci polskich ofiar obu totalitaryzmów – niemieckiego i sowieckiego z czasów wojny.
Okonek znajduje się obecnie poza granicami administracyjnymi powiatu. Dariusz Trawiński prośbę o upamiętnienie grobu jednej z ofiar - Marianny Brzezińskiej, wraz z ze zdjęciami dokumentów wystosował do poznańskiego oddziału Biura Upamiętnienia Walki i Męczeństwa IPN w lipcu 2020 r. Jak sam wspomina:
- Nagrobek drugiej ofiary - Józefa Fałka znalazłem bodaj po trzeciej wizycie na cmentarzu. Dopiero po sprawdzeniu w księdze aktów zgonu, parafialnej i urzędowej, w których nie ma innego aktu pod datą 03.04.1946 r. wiem na sto procent, że to grób Fałka. Prokurator Kałużny z IPN Szczecin nie dotarł do rodziny, ponieważ nie był zainteresowany faktycznym brzmieniem nazwiska, pomimo że mu pisałem, że chodzi o Fałka. W postanowieniu napisał - Falek.
Groby pierwszych polskich mieszkańców znajdują się na cmentarzu określanym tutaj jako „ewangelicki”. To część Cmentarza Komunalnego, tyle że mocno zaniedbanego, położonego już poza ogrodzeniem.
Oprócz zdewastowanych niemieckich grobów znajduje się też pokaźnej wielkości kwatera pierwszych polskich mieszkańców. Zarówno wygląd terenu – dostępnego bezpośrednio z ulicy, jak i fatalny stan większości mogił, nie wystawiają dobrego świadectwa tutejszemu samorządowi. Znamienne jest i to, że wszystkie mogiły w tej części nekropolii do tej pory nie zostały nawet wpisane do rejestru.
Na skraju cmentarza, przy polnej drodze dojazdowej, natykamy się najpierw na zbiorową polską mogiłę (być może jest to tylko pomnik) 21 osób. Jak głosi nagrobna inskrypcja „zostali skazani na tułaczkę” przez niewymienionego z nazwy „odwiecznego wroga”. Jako datę śmierci wypisano rok 1945 r. a także 1944. Poniżej wykazu nazwisk - napis „cześć poległym”. Kiedy i w jakich okolicznościach ponieśli śmierć – tego nie wiadomo.
Dzięki poznańskiemu IPN odnowiono od podstaw, zaliczone do mogił wojennych miejsca wiecznego spoczynku Marianny Brzezińskiej oraz Józefa Fałka. Pomniki zamontowane zostały przez tutejszy zakład, ale ich wykonanie- z uwagi na wygórowane ceny zaproponowane przez szczecineckich kamieniarzy- zlecono firmie z podpoznańskiej Murowanej Gośliny.
W piątek (5.07) do Okonka przyjechał dr Tomasz Ceglarz z poznańskiego oddziału Biura Upamiętnienia Walki i Męczeństwa, aby dokonać oceny stanu wykonania i montażu obu nagrobków.
Józef Fałek był ujęty w postępowaniu prokuratora Kałużnego ze Szczecina dotyczącego ofiar zbrodni na terenie powiatu szczecineckiego. W jego nazwisku doszło do błędu literowego. Interweniował w tej sprawie Dariusz Trawiński
– przyznał w rozmowie z nami dr Tomasz Ceglarz.
Podczas tego zdarzenia ranna została także jego córka. Poprzez akta miejscowej szkoły udało się prokuratorowi dotrzeć do rodziny i potwierdzić dramatyczne okoliczności zdarzenia. Prokurator uznał, że czyn dokonany na Józefie Fałku, to była zbrodnia komunistyczna. W tej kwestii trwał pewien spór czy mogiłę jej można uznać za grób wojenny, ponieważ sprawcy nie zostali wykryci. Wprawdzie sprawę przekazano ówczesnej prokuraturze Armii Czerwonej, ale wiadomo było, że nic z tego nie będzie, a możliwości polskiej prokuratury były znikome. Dobrze, że zajął się tym prokurator BUWiM w Szczecinie. Czyn w postaci zbrodni komunistycznej został potwierdzony i tym samym wojewoda wielkopolski mógł wpisać mogiłę do ewidencji grobów wojennych i zabezpieczyć ją na przyszłość.
Jak się okazało zupełnie inaczej sprawa się miała w przypadku Marianny Brzezińskiej. Wojewoda początkowo nie chciał uznać mogiły za grób wojenny. Zmienił swoje stanowisko po interwencji oddziałowego BUWiM w Poznaniu i w Warszawie.
Warszawskie biuro naszą ocenę potwierdziło. Została postrzelona w wyniku napaści czerwonoarmistów na gospodarstwo – mówi dr Ceglarz. - Powstał spór, czy był to napad rabunkowy, czy też czyn nakierowany zbrodnią. W mojej ocenie, jeśli przychodzą żołnierze i strzelają w okna, to mają świadomość, że kogoś zabiją. Zrobili to nie po to, aby kogoś nastraszyć, ale byli gotowi, aby odebrać komuś życie.
Zdaniem naszego rozmówcy - był to czyn odrażający. Ofiara zbrodni komunistycznej nie była ujęta w dochodzeniu prokuratorskim. Ale co do tego czynu nie ma wątpliwości, dlatego po wysłuchaniu naszych argumentów, pan wojewoda wpisał do ewidencji grobów wojennych także mogiłę Marianny Brzezińskiej.
- OBWiM w zakresie swojej działalności statutowej nie ma remontów grobów wojennych – twierdzi dr Ceglarz.
Jedynie możemy oceniać stan opieki nad grobami wojennymi, a także apelować do władz samorządowych.
Wojewoda może przyznać pieniądze na remont pomników na wniosek zarówno miejscowego samorządu jak i stowarzyszenia. Ponieważ w tym przypadku o przyznanie środków samorząd tutejszy nie wystąpił, dlatego tego zadania podjął się poznański IPN. Nie jest to pierwszy tego rodzaju przypadek. Kilka miesięcy temu na cmentarzu w Lotyniu (również gm. Okonek) właśnie dzięki wsparciu tej instytucji, odsłonięta została tablica poświęcona trzem Polakom zamordowanym przez sowieckich żołnierzy.
Projekt wojennej mogiły jest dziełem prof. Konstancji Pleskaczyńskiej z poznańskiej ASP. Zgodnie z decyzją wojewody poznańskiego stanowi wzór, na podstawie którego mogą powstać kolejne wojenne mogiły. Nagrobek do okazałych raczej nie należy i niczym szczególnym się nie wyróżnia. W treści inskrypcji widnieje imię i nazwisko ofiary, data urodzeni i śmierci, a także przyczyna śmierci. Ponad inskrypcją umieszczone zostało godło Polski, a w dolnej partii - krzyż.
W prokuratorskim postanowieniu o umorzeniu śledztwa w sprawie zabójstwa Józefa Fałka znajdują się dwa błędy. Pierwszy dotyczący nazwiska, które zostało przeinaczone na Falke. Drugie, to miejsce zbrodni. Prokurator najpewniej powołał się na zestawienie napadów sporządzonego przez komendanta powiatowego MO dla KGMO. Tamże, jako miejsce napadu wpisano szosa Lotyń – Szczecinek.
W sprawozdaniu starosty szczecineckiego Stanisława Górskiego z nagłówkiem „Tajne bardzo pilne” adresowane do Głównej Inspekcji Ministerstwa Ziem Odzyskanych, czytamy: Napad w drodze na osadnika Falke Józefa z Lotynia gm. Racibórz pow. Szczecinek jadącego bryczką w jednego konia wraz z żoną i córką Anną.
Do tragicznego zdarzenia doszło 3 kwietnia 1946 r. na polnej drodze ok. 11.30 w lesie pomiędzy Barkenbruge (dzisiaj nieistniejąca już wieś Barkniewo) a wsią Honorow / Hasenfier – dz. leżący nieopodal Sypniewa i Kłomina – Ciosaniec.
W miarę dokładny opis morderstwa dokonanego przez czerwonoarmistów znajduje się w meldunku MO: Trzech w umundurowaniu sowieckim, którzy jechali w tym samym kierunku mijając bryczkę Falki, po wyminięciu siedzący z tyłu pojazdu sowieckiego począł osadnika ostrzeliwać.
Zabity został Falka Józef. Córka Anna została ranna, żona zaś zeskoczyła z bryczki i schowała się do przydrożnego rowu. W ten sposób uniknęła trafienia kulą mimo ostrzeliwania jej również. Ponadto został zabity koń osadnika.
Jak to zwykle bywało i w tym przypadku mordercy nie zostali ujęci. Meldunek o napadzie do starostwa dotarł dopiero 11 kwietnia.
Zgodnie z zapisem w księdze zgonów parafii w Okonku wynika, że 56 letni Józef Fałek umarł w Ciosańcu – pierwotna Honorowo o godz. 10. Pochowany został na cmentarzu w Okonku.
Tylko w ciągu trzech miesięcy w 1945 r. w niewielkiej gminie Racibórz (Okonek) odnotowano aż cztery tego rodzaju przypadki.
Z księgi zmarłych rzymskokatolickiej parafii Najświętszej Marii Panny w Okonku (d. Racibórz) wynika że: Marianna Brzezińska ur. w 1903 r. zamieszkała w Flederborn (dz. Podgaje – dop. red,), dzień zgonu – 13.12.1945 r. Flederborn. Pogrzeb 15.12.1945 r. miejsce pogrzebu – Racibórz. Zabita.
13 stycznia 1946 w Glinkach Mokrych, przez wybuch granatu zabity został ur. w 1925 r. Tadeusz Fiut. 29 stycznia o godz. 15 w Hohenholtz przejechany przez auto ur. w 1928 Stanisław Baran. 7 lutego o godz. 21 zabity został w Lotyniu (osada) ur. w 1924 Jan Rosiński, a tego samego dnia o godz. 23 w pobliskich Herbach Małych ur. w 1904 r. Jan Śniadecki. Sprawców, ani przebiegu tragicznych zdarzeń nie znamy.
Z raportu kierownika PUBP z 27 grudnia 1945 r.: (…) z przeprowadzonych dochodzeń w sprawie morderstwa rabunkowego i napadu rabunkowego z bronią z dnia 13 XII 45 r. na 14 XII 45 r. około godz. 20.00 nieznani osobnicy w mundurach wojskowych sowieckich w ilości 7-miu. Wpadli do mieszkania Polaka Brzezińskiego Antoniego zam. wieś Flederborn (dz. Podgaje – dop. red.) gm. Racibórz postrzelili żonę Antoniego Brzezińską Marję, zrabowali co było w mieszkaniu i odjechali swoimi sankami w kierunku Jastrowia.
Pomimo trudności możemy się już cieszyć z postawienia pierwszych nagrobków wojennych ofiar zbrodni sowieckich, popełnionych w powojennym powiecie szczecineckim. Teraz czekam na decyzję Nadleśnictwa Okonek w sprawie umieszczenia tablicy upamiętniającej zamordowanego przez Niemców Bolesława Stachowiaka – żołnierza września 39, przymusowego robotnika w Wilczych Laskach. W tej sprawie jest już pozytywna decyzja IPN w Poznaniu. Cały czas czekam na zgodę nadleśniczego. Poczekam jeszcze miesiąc, dwa i chyba bez interwencji w jednostce nadrzędnej – RDLP w Pile się nie obejdzie – tłumaczy nam Dariusz Trawiński.
Inne zdanie w tej kwestii ma dr Tomasz Ceglarz. - Z Nadleśnictwem Okonek dobrze się nam współpracuje, czego przykładem było upamiętnienie miejsca, gdzie znajdował się obóz jeniecki Barkenbrücke (Barkniewo). Przeprowadziłem kwerendę w aktach komisji w Szczecinie. Uzyskałem zgodę prokuratora IPN w Szczecinie na to, aby upamiętnić. Uzyskałem od niego zdjęcia B. Stachowiaka i miejsca egzekucji. Przesłałem taką notę do nadleśnictwa. Chciałbym, aby była to prosta tablica ze zdjęciem i krótką notką. Mam nadzieję, że jak uporają się z uporządkowaniem drzewostanu, to przystąpimy do upamiętnienia tego miejsca. Bądźmy dobrej myśli. (jg)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie