
Gdyby nie miejscowi chuligani, być może drewniany wiatrak miałby jakieś szanse na przetrwanie, ale dni jego były i tak policzone. Od kilku lat był już nieczynny. Po wojnie nowy właściciel do napędzania maszynerii używał tylko silnika elektrycznego, a reszty zniszczenia dokonali komuniści domiarami i wysokimi podatkami.
Któregoś letniego wieczoru 1954 roku niebo nad placem Młyńskim oraz przyległą ul. Niecałą zajaśniało niczym za dnia. Na wiatracznej górce ukazał się potężny słup ognia. Strażacy mogli się tylko przyglądać, jak wiekowa, drewniana konstrukcja obraca się w popiół.
[middle1]Wiatrak w tym miejscu stał od niepamiętnych czasów. Jego sylwetka po raz pierwszy została uwieczniona w 1844 roku na weducie z widokiem na miasto od strony Lasu Klasztornego.
Prześledźmy na podstawie map i planów, jak z biegiem czasu zmieniało się bezpośrednie otoczenie wiatrakowej górki. Z tego samego roku – 1844 r. pochodzi plan miasta, na którym dokładnie zaznaczono jego lokalizacja. W tym czasie zwarta zabudowa miejska na Gdańskim Przedmieściu (Danziger Vortadt) – taką nazwę nosił trakt w miejscu dz. ul. kard. Wyszyńskiego a kończyła się przy siedzibie nadleśnictwa w miejscu dzisiejszego skrzyżowaniu z ul. Pileckiego i ul. Armii Krajowej, przy której w tym czasie stały jedynie dwa domy. Prawdopodobnie jeden z nich przetrwał do dzisiaj – to ten parterowy szachulcowy ze stromym dachem pod jedenastką. Na przedłużeniu traktu widać polną dróżkę prowadzącą wprost do wiatraka. Jest nawet nazwa Mülen Weg czyli droga do młyna.
A oto mapa z ok. 1880 roku. W tym czasie Szczecinek miał już połączenia kolejowe w pięciu kierunkach. Szlak w kierunku Białogardu biegł półkoliście po dalekich przedpolach miasta. Wiatrak zaznaczono przy drodze w kierunku przejazdu kolejowego i dalej Żółtnicy.
Dość szczegółowo o lokalizacji wiatraka wiemy na podstawie planu miasta z lat 1891 – 1903. W tym czasie wzdłuż dz. ul. AK (wtedy Forststrasse – ul. Leśna) pojawiły się kolejne domy, a na wysokości wiatracznej górki powstał okazały Dom Pomocy Społecznej – dzisiejsza siedziba organizacji pozarządowych, a do niedawna Gimnazjum nr 1.
Na mapie pochodzącej z lat dwudziestych XX w. wiatrak sąsiaduje już z nową zabudową domków jednorodzinnych przy ul. Pomorskiej i Młyńskiej. Na północ od dz. ul. Niecałej i Artyleryjskiej biegnie dolinka z rowem melioracyjnym.
Młyny napędzane wiatrem znane były już w starożytnym Egipcie. Na naszym terenie istniały dwa typy wiatraków. Jeden to taki z obrotową głowicą i nieruchomą wieżą budowaną bardzo często z kamienia i cegły (taki istniał w pobliskim Parsęcku), a drugi to wiatrak kozłowy o drewnianej konstrukcji. Jego cały korpus zamocowany był na czopie, dzięki któremu można go było obracać przy pomocy długiej belki (dyszla) przymocowanej poziomo do korpusu w zależności od kierunku wiejącego wiatru. Cała konstrukcja wspierała się na czterech kozłach – zastrzałach na drewnianej podwalinie. Podwalina zazwyczaj wspierała się na ceglanym fundamencie. Właśnie tego typu wiatrak znajdował się na placu Młyńskim.
W zasobach naszego Archiwum Państwowego znalazłem niezwykle ciekawy dokument dotyczący wiatraka. Jest to inwentaryzacja budowlana z 18 maja 1936 roku sporządzona przez miejscowy urząd nadzoru budowlanego.
...
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Miałem 7 lat, z Drahimskiej nie wiedziałem gdzie jest wiatrak... mówili "Młyn".. że się spalił... tyle pamiętam.
Hmm szkoda, że nawet tutaj dotarły apki mobilne, że bez tego ani rusz. Mam coraz realniejsze i poważniejsze obawy, że niedługo spłuczki wody w domu nie uruchomię bez aplikacji mobilnej... Rozumiem założenie - np. reklamy wrzucane pushem przez mobilną apkę. Tylko nikt nie przewidział/nie chce przewidzieć tego, że wprowadzając taką aplikację znacznie ogranicza sobie pole działania, bo jeżeli ludzie mają do wszystkiego instalować aplikację, to będą to mieli w tyłu. Chociaż odpowiednia aplikacja przydałaby się mi dzisiaj rano, niestety takowa, nie wiem czemu, nie istnieje. Konia z rzędem temu, kto wymyśli aplikację do... odśnieżania :-)