Reklama

Siedziała pięć lat w więzieniu, bo „szeptała”. Maria Sosnowska, szczecinecka „wyklęta”

01/03/2023 09:24

Wiele z tych osób nie wiedziało, o co ich oskarżano. Ludzie, o których mowa, dopiero w trakcie śledztwa dowiadywali się, że są przestępcami i muszą zostać poddani karze. Ci, którzy przeżyli gehennę przesłuchań i więzienie, z niechęcią wracają wspomnieniami do tamtych czasów.

Śp. Maria Sosnowska (z domu Klisz) do Szczecinka przyjechała zaraz po wojnie. Była wówczas młodą, kilkunastoletnią dziewczyną.

Mieszkaliśmy z rodziną w Bieszczadach, w niewielkiej wsi Sianki

– wspomina pani Maria.

Po tym, jak przyszli Sowieci, okazało się, że wraz z całą ludnością mieszkającą po prawej stronie Sanu musimy być wysiedleni. Wywieźli nas. Nie dali nam czasu, żeby się spakować. Zabraliśmy tylko to, co potrzebne. Wyjechaliśmy tak, jak staliśmy. Rozdzielono nas. Każdy jechał w innym wagonie. Nie wiedziałam, kto gdzie był... I wieźli nas tak przez prawie 40 dni po Polsce. W wagonach bez dachu.

- Jakoś powoli zaczęliśmy urządzać sobie życie. Przyjechało jeszcze z nami takie samotne małżeństwo, więc było łatwiej. Tu, na Świątkach poznałam swojego przyszłego męża. Poznaliśmy się jako świadkowie na ślubie mojej koleżanki. Akurat wróciłam z więzienia. Byłam tam kilka lat. Gdzie? Koszalin, Szczecin, Grudziądz... Gdzie ja nie byłam. Grudziądz był najgorszy... - opowiada Maria Sosnowska.

Na pytanie, za co spędziła tyle czasu w więzieniu, pani Maria uśmiecha się. Po chwili przynosi jeden z zachowanych fragmentów ulotki, za którą przez władze Polski Ludowej została skazana na więzienie i uznana za dążącą do obalenia ówczesnego ustroju, "zdrajczynię i dywersantkę".

"Czy to we dnie, czy o zmroku,

Jak wypłoszonego dzika gonił Niemiec Bolszewika

Poprzez lasy i rzek fale, drwiąc mocno i wytrwale

A te armie te czerwone, sławne i niezwyciężone

I obejrzeć się nie śmieją, tylko wieją, wieją, wieją.

Chytry Stalin marszczy czoło - Oj to będzie niewesoło.

Myśli sobie: Trzeba działać wiem, co zrobię.

Dam odezwę do narodu, że nie będzie więcej głodu (...)

Wiara nasza, wiara sławna, wiara nasza prawosławna

Była trochę zabroniona, będzie w pełni przywrócona. (...)

Wnet plakaty, megafony, głoszą na wsze świata strony

Jest swoboda, jest i wiara znikła więzień, głodu mara.

Wolność" wolność, wolność wszędzie! Nawet w Rosji wolność będzie (...)

Pani Maria (ps. Helena), będąc młodą dziewczyną, zaangażowała się w działalność Europejskiej Armii Podziemnej, która powstała na terenie dawnego woj. szczecińskiego w 1948 roku z inicjatywy Janusza Michnikowskiego (ps. Czarny). Członkami tej organizacji byli w większości ludzie młodzi. Europejska Armia Podziemna zajmowała się głównie wysyłaniem ostrzeżeń do urzędników komunistycznych, a także kolportowaniem rozmaitych plakatów i ulotek. Treść tych rozpowszechnianych materiałów nie odbiegała często od przywołanych fragmentów, które zachowały się jeszcze w archiwum pani Marii.

Organizacja nie przetrwała długo. W ciągu roku aresztowano niemal wszystkich jej najważniejszych członków, łącznie z dowódcą. Sprawą działaczy "wrogiej" organizacji na początku postępowania zajął się Referat Śledczy PUBP w Szczecinku. Panią Marię aresztowano 7 maja 1949 roku.

Miesiąc później jej sprawa trafiła do WUBP w Szczecinie. Pani Marii zarzucono m.in. "szeptaną propagandę", a także kolportaż antykomunistycznych i antyradzieckich ulotek. Wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Szczecinie z 15 grudnia 1949 roku została skazana na 5 lat więzienia. Ponadto pani Maria została pozbawiona praw publicznych i obywatelskich na jeden rok; wyrok przewidywał również przepadek mienia. Obrońca p. Marii jeszcze w grudniu 1949 roku złożył skargę rewizyjną na wyrok WSR w Szczecinie. Jednak Najwyższy Sąd Wojskowy w dniu 28.03.1950 r. pozostawił wyrok WSR bez zmian. Dopiero w lipcu 1952 roku decyzją WPR w Szczecinie p. Marię zwolniono warunkowo z więzienia w Grudziądzu.

W Grudziądzu było najtrudniej

– wspomina nasza rozmówczyni, niechętnie wracając do tamtych czasów.

To było więzienie kobiece. Tam też mieścił się szpital męski. Nam, więźniarkom wyznaczano w tym szpitalu dyżury. Musiałyśmy opiekować się chorymi, pomagać w pralni, w kuchni. To była ciężka praca. Pamiętam, ważyłam wtedy może z 50 kg. Byłam wychudzona i słaba, a kazali mi przenieść dla chorych wielki kocioł z gorącą zupą. Wylałam tę zupę na siebie. Nie dałam rady tego udźwignąć. Była tam wtedy taka kierowniczka, bardzo partyjna. Pilnowała porządku. Przyczyniła się może do tego, że wyszłam z tego więzienia wcześniej.

Na pytanie, czy ktoś od tamtej pory, po latach przeprosił ją bądź też towarzyszących jej ludzi, za to, co spotkało działaczy antykomunistycznych, pani Maria odpowiada przecząco.

Nie. A tam będą nas przepraszać... Coś kiedyś powiedział jeden z tych "czerwonych", ale co, to sobie nie przypominam

– dodaje na koniec z uśmiechem. A co z przywróceniem dobrego imienia?

Wiele zawdzięczamy Instytutowi Pamięci Narodowej. Pomógł nam bardzo pan Krzysztof Bukowski, prokurator koszalińskiego IPN.

Maria Sosnowska w 2014 roku za swoją niezłomną postawę i działalność na rzecz niepodległej Polski została odznaczona Orderem Krzyża Niepodległości.

Zmarła w roku 2018.

 

Archiwum Tematu Szczecineckiego, 2016/2020

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    g-a - niezalogowany 2023-03-26 19:01:40

    Przepraszać powinny "resortowe dzieci" bo sprawcy już kwiatki od spodu wąchają. Jednak przeprosin nie doczekamy się...

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do