
Oczyma wyobraźni na chwilę przenieśmy się w XVIII stulecie. Jesteśmy na Kołobrzeskim Przedmieściu (Colberger Vorstadt) – traktu, który w tym czasie, w miejscu już od dawna nieistniejącej kaplicy Krzyża Świętego, rozwidlał się w kierunku północnym (ul. Koszalińska) i zachodnim (ul. Kościuszki).
Przedmieście składało się głównie z parterowej zabudowy. Nadjeziornej drogi (dz. ul. Ordona) jeszcze nie było nawet w planach, a linia brzegowa sięgała niemalże zaplecza ulicznej zabudowy dz. ul. Boh. Warszawy, a wtedy Królewskiej (Königstrasse).
Dla pełnego obrazu tej części Szczecinka dodajmy, że od strony północnej, w miejscu ogrodów działkowych przy ul. Zielonej, Kaszubskiej i dalej Narutowicza, torami kolejowymi i S11, rozciągały się bagniska i łąki zalewane wodami Wielimia .
W miejscu gdzie dzisiaj znajduje się więzienie oraz sąd, rozpościerała się folwarczna zabudowa majątku… Bugno (Bügen). Nic dziwnego, wszakże od strony zachodniej miejskie wały z rowem sięgały jedynie do wysokości dzisiejszej ul. Podwale (stąd wywodzi się jej nazwa) i ul. Junackiej. W tym też miejscu znajdowała się Brama Białogardzka.
Posiadłość w połowie XIX wieku została wykupiona i przeniesiona 3 km na północ. Z biegiem czasu Bugno ponowienie stało się częścią miasta.
Z dawnej, folwarcznej zabudowy do lat 60. ubiegłego wieku zachowały się dwa parterowe domy o szachulcowej konstrukcji.
Na zapleczu jednego z nich ulokowane było gospodarstwo ogrodnicze, którego ostatnim już powojennym właścicielem (a może tylko dzierżawcą?) był Bronisław Kopacz, ogrodnik - działacz PSL, współorganizator 3 maja 1946 roku wielkiej, antykomunistycznej demonstracji. Dla orientacji dodajmy, że w tym miejscu przed dwoma laty wybudowano deweloperski budynek mieszkalny z usługami w parterze.
Wróćmy jednak do wcześniejszych czasów. Z całą pewnością aż do 1720 roku siedzibą sądu pierwszej instancji (wobec mieszczan i przyjezdnych) był ratusz, a na jego czele stał burmistrz (wójt) – sędzia z 6 ławnikami wybieranymi przez radę miasta.
Apelacje kierowane były do sądu zamkowego. Po 1720 r. apelacje rozpatrywał Sąd Nadworny w Koszalinie. W wyniku reformy sądownictwa przeprowadzonej w 1808 roku, dotychczasowy Sąd Miejski (Stadtgericht) II klasy przekształcono na Sąd Państwowy. Kolejna reforma sądownictwa miała miejsce w 1849 r. i wówczas powołano Sąd Powiatowy (Kreisgericht). W tym czasie najbardziej znaną postacią stał się Stellter - prezes sądu i zarazem założyciel miejskiego parku.
30 lat potem zmieniono nazwę na Sąd Obwodowy (Amtsgericht). Znamienne jest to, że zanim zabrano się do budowy nowej siedziby sądu, znacznie wcześniej pomyślano o budowie więzienia. Projekt więziennego kompleksu został zatwierdzony w czerwcu 1860 roku. Do budowy całego kompleksu w skład, którego oprócz głównego gmachu (z łukowo przesklepionymi oknami) otoczonego wysokimi murami oraz narożna, cylindryczną wieżyczkę strażniczą od strony jeziora, użyto czerwonej cegły licówki. Ulokowane w samym centrum miasta gmaszysko nawet z wyglądu było wyjątkowo ponure, a złowieszczy charakter podkreślały (jeszcze w latach 60.) zatopione w opasce betonowej, na wierzchu murów sterczące szkło oraz kolczaste druty. Jego wygląd zewnętrzny zmienił się diametralnie w wyniku przeprowadzonej w latach 90. ubiegłego wieku przebudowy. W tej chwili jest to zupełnie inny gmach i w niczym nie przypomina oryginału.
Warto pokreślić, że w okresie wojny w szczecineckim więzieniu przebywała niezliczona ilość polskich robotników przymusowych. Przetrzymywano ich w nieludzkich warunkach. Cele były nieogrzewane, a więźniom przydzielano jedynie po jednym kocu. Do pracy zaganiano ich w letnich drelichach i w drewniakach na nogach. Więźniów zatrudniano głównie przy całodziennym piłowaniu i rąbaniu drewna, a porąbane na drobne kawałki drewna, używano jako paliwa (tzw. holzgaz) do samochodów. Wiadomo, że przetrzymywano tam również Polaków z wyrokami kary śmierci. Świadkowie tamtych czasów twierdzą, w tym czasie kary śmierci w więzieniu nie wykonywano, a skazańców wywożono do Piły lub na miejsce popełnionej „zbrodni” - z reguły polegającej na zbliżeniu się do niemieckiej kobiety. W więziennych murach odbywały się również pierwsze przesłuchania członków - polskich jeńców – robotników przymusowych po wykryciu przez tutejsze Gestapo Polskiej Organizacji Wojskowej „Odra”. Zeznania wymuszano torturami i biciem.
Jak wynika z badań IPN, w sumie do grudnia aresztowano 116 członków organizacji. Większość z nich potem zagłodzono lub zabito w KL Mauthausen. Aż dziwne i zarazem niepojęte, że po tylu latach nie doczekaliśmy się monografii obejmującej okres wojenny w Szczecinku, ale nawet tablicy na więziennym murze w symboliczny sposób upamiętniającej polskie ofiary niemieckich zbrodni.
Po wojnie. zanim więzienie zostało przejęte przez służbę więzienną 14 maja 1945 r. zostało „zagospodarowane” przez Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego.
Projekt gmachu sądowego został zatwierdzony przez władze budowlane dokładnie we wrześniu 1899 roku.
Na wysokości II piętra widnieje napis Koenigliches Amtsgericht (Królewski Sąd Obwodowy) a w szczycie ryzalitu godło Prus.
Budynek zaprojektowano w niezwykle modnym w tamtym czasie neogotyku. którego strzelista sylwetka i potężna bryła na tle ówczesnej, co najwyżej dwukondygnacyjnej zabudowy, miała przede wszystkim podkreślać prestiż i powagę władzy sądowniczej. Wertykalną formę podkreśla umieszczony na osi elewacji ryzalit ze schodkową ścianą szczytową. Podobną formę zastosowano od strony więzienia, jak również na ścianach szczytowych.
Tę pompatyczność niweluje jednak wnętrze budynku. Pomieszczenia są bardzo małe, niemalże kameralne. Największa sala rozpraw znajduje się na II piętrze. Elewację uwydatniono szeregiem pięciu okien przesklepionych ostrołukowymi blendami. Z ciekawszych pomieszczeń na uwagę zasługuje także ładnie zakomponowana klatka schodowa.
Pierwsza pocztówka przedstawia rysunek litograficzny sądowego gmachu oraz ul. Królewską widzianą od wschodniej strony pochodzi z 1900 roku.
Na kolejnej pocztówce, tym razem podkolorowanej, jest ul. Królewska od strony wschodniej. Na pierwszym planie uwieczniono pocztę a w tle gmach sądu. Jak wynika ze stempla, pocztówka została wysłana w 1907 roku. Dodatkowo datę tę można odczytać przy korespondencji umieszczonej na… jej awersie.
W polskich już czasach do 1950 r. w tych murach znajdowała się siedziba Sądu Grodzkiego a jakiś czas potem Sądu Powiatowego. W 1975 r. po nowym podziale administracyjnym przekształcono go na Sąd Rejonowy i tak zostało do dzisiaj. W ostatnich dniach gmach został wpisany do rejestru zabytków, co tym bardziej podkreśla jego wartość architektoniczną.
Przez 120 lat, oprócz oczywiście godła i napisu, budynek zachował swój oryginalny wygląd, o czym świadczy podkolorowana pocztówka z początku Xx wieku.
Na pocztówce z 1912 roku na pierwszym planie ujęty został parterowy dom, który przetrwał do lat 70.
Mimo swojego małego gabarytu miał dość bogaty wystrój, o czym świadczą obramowania okien, sterczyny na szczycie i boniowanie. Elewacja od ulicy miała symetryczny układ podkreślony przez piętrową bogato zdobioną facjatę. Główne wejście znajdowało się poza osią budynku – znak, że po lewej stronie było dość obszerne mieszkanie, a po prawej bardzo małe. Dom został rozebrany, ponieważ po pierwsze - był parterowy, a pod drugie — wiekowy. W tamtym czasie tego rodzaju domy – jakże liczne jeszcze w latach 60. - nie miały żadnych szans na przetrwanie. Najprawdopodobniej w okresie międzywojennym znajdowało się tu służbowe mieszkanie prezesa tutejszego sądu.
Po rozbiórce domu plac utwardzony żużlem służył jako parking. Wszystko się zmieniło zimą z 2012 r. na 2013 r. 21 stycznia 2013 roku został wmurowany kamień węgielny. Wewnątrz metalowej kapsuły znalazł się także egzemplarz Tematu Szczecineckiego.
Rozpoczęcie budowy zimą, a więc w okresie, kiedy nie powinno się prac fundamentowych prowadzić, wpłynęło być może na cały przebieg inwestycji. Zgodnie z projektem nowy pięciokondygnacyjny gmach sądowy miał, poprzez przeszklony łącznik na poziomie pierwszego piętra, stanowić wspólną funkcję z częścią istniejącą. Budowa już w czerwcu 2013 roku została wstrzymana. Przyczyną był głęboki wykop stale zalewany wodami gruntowymi, a także osiadanie fundamentów powodujące pęknięcia ścian przyległej do wykopu kamienicy. Budynek pochodzi z lat 20. W ostatnim okresie był tu Zespół Doskonalenia Zawodowego.
Pęknięcia ścian powiększały się niemal z miesiąca na miesiąc. Aby uratować kamienicę, na wszystkich kondygnacjach wykonano metalowe ściągi. Dopiero wówczas przystąpiono do prac budowlanych. W sierpniu 2014 r. budynek gotowy był w stanie surowym.
Jego uroczyste oddanie do użytku miało miejsce dokładnie 30 maja 2016 roku. Koszty budowy wyceniono na ok. 10 mln zł.
W taki oto sposób w ulicznej eklektycznej pierzei pojawiła się ponura oraz zwalista modernistyczna bryła. Elewacja wyłożona została czerwonymi płytkami ceramicznymi. Czyżby tego rodzaju użyty materiał miał nawiązywać do neogotyckiego gmachu? Gabaryty być może godne są powagi mieszczącej się w murach instytucji, ale czy godne architektonicznego i urbanistycznego kontekstu – to już kwestia mocno dyskusyjna.
Jerzy Gasiul
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Trudno ciągle budować w stylu dawnych budynków. Mnie bardziej rażą kolory elewacji sąsiedniej zabytkowej kamienicy i plastikowe okna.