Reklama

Dwa lata za pistolet z jednym nabojem

25/07/2020 11:28

W naszym historycznym cyklu opartym wyłącznie o dokumenty pochodzące z zasobów Archiwum Państwowego oraz Instytutu Pamięci Narodowej kontynuujemy historię dotyczącą pierwszych powojennych miesięcy w Szczecinku i jego najbliższych okolicach. W tej edycji zajmiemy się rokiem 1948.

 

  Już od początku, choć nigdy nie istniał oficjalny konflikt, lokalna PPS stanowiła przeciwwagę do PPR. Po wyborczej i referendalnej kampanii oraz represji ze strony UB, najpotężniejsza do niedawna w Szczecinku partia przestała właściwie istnieć. Jedyną przeciwwagę dla PPR stanowiła jeszcze coraz bardziej słabnąca PPS. Na długo przed zjednoczeniem w grudniu 1948 r. komuniści niechętnie odnosili się do członków PPS o czym świadczą zachowane do dzisiaj w IPN sprawozdania z zebrań PPR. W pierwszych powojennych miesiącach komuniści wiedząc o ich nikłej popularności pośród polskich osadników, socjalistów co najwyżej tolerowali. Lokalna PPS, przy dotkliwym braku w PPR ludzi choćby z wykształceniem średnim, stanowiła dla nich tymczasowy rezerwuar kadr. W ostatnich miesiącach przed zjednoczeniem w obu ugrupowaniach, zgodnie z wytycznymi płynącymi z centrali, przeprowadzono bezwzględne czystki.

Samokrytyka czyli pokajanie 

  Tak, jak w całym kraju rozpoczął się ostateczny etap przeobrażań ustrojowych na sowiecką modłę. Partyjne czystki objęły ludzi nawet niezwykle zasłużonych i piastujących poważne stanowiska w lokalnym życiu społecznym. Takim przykładem była dobrze rozpoczęta kariera Konstantego Milewskiego ze szczecineckiego Starostwa Powiatowego. Sięgnijmy zatem do dokumentów. Jednym z nich jest sporządzone przez samego zainteresowanego pismo odwoławcze z 10 października 1948 r. do Wojewódzkiego Komitetu PPS w Szczecinie. Pismo dotyczy odwołania go z członkostwa w PPS. Jest to powszechnie przyjęty w systemie komunistycznym rodzaj samokrytyki. U góry zamieszczona została odręczna notka "Załatwiono odmownie" z nieczytelnym podpisem i datą 23 XI 1948 r.

W zawiązku z usunięciem mnie z kandydatury na członka PPS niniejszym proszę wnoszę o odwołanie z prośbą o powtórne rozpatrzenie mojej sprawy, gdyż uważam, że zaszła pomyłka albo niedostatecznie byłem poznany przez komisję, która zdecydowała o skreśleniu. (...) Jestem synem wiejskiego  ślusarza – rolnika. Z braku środków materialnych naukę zdobywałem jednocześnie pracując fizycznie lub w starszych klasach udzielając korepetycji. (...) Z braku środków na dalsze studia wstąpiłem do Seminarium Duchownego gdzie było bezpłatne całkowite utrzymanie następnie po przekonaniu się, że wybrałem fałszywy kierunek po pięciu latach stadiów wystąpiłem i udałem się do Warszawy próbując dostać się na uniwersytet. Po półrocznej głodówce i ubieganiu się o jakikolwiek zarobek musiałem zrezygnować z nauki. W tym czasie zapoznałem się z  pracą Kościoła Narodowego wstąpiwszy w szeregi duchowieństwa w/w Kościoła rozpocząłem walkę z wyzyskiem kleru rzymskiego. (...) W powiecie Krasnystaw przy organizowaniu nowej parafii w Krasnymstawie zostałem pobity do utraty przytomności przez bojówkę klerykalno-endecką w biały dzień na rynku przed magistratem w obecności policji, która nie reagowała. (...)

  Zaznaczam, że łączność z dawniejszymi wyznawcami nadal istnieje (...) w 1946 r. gdy dawni parafianie z powiatu Krasnystaw  dowiedzieli się, że jestem kierownikiem w sprawach osadniczych a będąc wówczas narażeni w swoich wioskach na niebezpieczeństwo ze strony reakcyjnego podziemia (byli to przeważnie czynni ludowcy lub pepeerowcy) zgłaszali się do mnie na osiedlenie tak, że obecnie blisko 60 rodzin z w/w osiedliło się w tut. powiecie.

  W 1937 r. będąc zagrożony wyrokami sądowymi za wystąpienia przeciwko ówczesnemu rządowi, papiestwu, policji itp. zmuszony byłem wyjechać do Lwowa gdzie dostałem pracę w prywatnej hurtowni księgarskiej. W 1939 roku po wkroczeniu Armii Radzickiej do Lwowa zostaję kierownikiem działu sprzedaży książek polskich jednocześnie powierzono mi wydawać decyzje, które książki polskie należy wycofać ze sprzedaży. Organizuję we Lwowie pierwszy związek zawodowy pracowników na zasadach ZSRR. Borę czynny udział w komisji wyborczej w czasie przeprowadzanych wyborów we Lwowie. Następnie (...) powołuje mnie do powyższego przedsiębiorstwa (Ukrgaz – dop. red.) przydzielając pracę naczelnika osobowego (naczalnik kadrow).(...) Biorąc pod uwagę charakter w/w pracy oznaczało to dla mnie jako specjalne zaufanie. (...)

  W Szczecinku pracuję od kwietnia 1945 r. (...) Nie starłem się o żadne materialne zyski. Poświęciłem się całkowicie pracy swojej z zaniedbywaniem życia rodzinnego, przez 2 lata nie miałem czasu na wynalezienie porządnego mieszkania (...) Uważam że usunięcie moje nastąpiło zbyt pochopnie bez bliższego zapoznania się z moją przeszłością, jak również z moimi osobistymi zapatrywaniami. Ponadto jeszcze raz proszę  o rozpatrzenie mojej sprawy i pozostawienie mnie jako kandydata na przeciąg jeszcze jednego roku, celem umożliwienia wykazaniem się, czy rzeczywiście  odpowiadam wymaganiom obecnej partii.

Jak widać ani przypomnienie o swoich zasługach przy współpracy z sowietami w 1939 r. ani pokajanie się, a nawet obietnica "wykazania się" autorowi petycji na nic się nie zdała.

 

Chciał przemocą obalić

"Akta śledztwa w sprawie rozpowszechniania fałszywych wiadomości na terenie parowozowni w Szczecinku a latach 1947-1948 godzących w ustrój państwa i sojusz ze Związkiem Radzieckim" - to tytuł teczki wytworzonej przez UB w Szczecinku. O rozpowszechnienie "wiadomości godzących" oskarżono... murarza Wacława Borowskiego, pracownika fizycznego w parowozowni szczecineckiej, ojca dwójki dzieci. Oskarżono go o "przestępstwo" w owym czasie oznaczonym klauzulą jako "szczególne niebezpieczne".

  Jak to określił Wojskowy Sąd Rejonowy w Szczecinie  od połowy 1947 do grudnia 1948 r. czynił przygotowania do "usiłowania zmienienia przemocą ustroju Państwa Polskiego". Jego przestępstwo polegało na "zohydzeniu rządu i ustroju Polski Ludowej i siał niepewność jutra". To w zupełności wystarczało, aby wysoki sąd wojskowy skazał go za to na 4 lata więzienia.

  W jaki sposób murarz mógł obalić przemocą ustrój? Oto zeznania jednego ze świadków: Pracuje od 1947 r. prawie w każdy dzień w pracy w obecności robotników (...) stale wyraża się o obecnym rządzie i ustroju w Polsce oraz ZSRR. Dnia dokładnie nie pamiętam będąc w budce obrotnicy w obecności pracowników ob. Borowski opowiadał, że Sowieci wymordowali polskich oficerów w Katyniu, (...) Borowski dodał, że Polska będzie aż za Katyń, bo tam są groby polskich oficerów wymordowanych przez sowietów. Mówił, że Ameryka Sowietom nigdy nie daruje  by to miejsce (Katyń) pozostało przy Sowietach, że należeć będzie do Polski. (...)

W roku 1948 w miesiącu dziewiątym Borowski powiedział, że prezydent Bierut objął jakąś kulturę polsko-sowiecką (...) on wszystko obejmie i tak ich wystawi tyłkiem do wiatru jak wystawił ich Gomułka. Ale Gomułka wystawił ich polskim tyłkiem do wiatru a Bierut wystawi ich całym tyłkiem do słońca aż im się ciemno zrobi i pogłupieją jak barany.

Z chaotycznego zeznania wynika, że ani protokolant, ani przesłuchujący nie radzili sobie z przekazaniem poglądów murarza na ówczesną rzeczywistość zarówno polską jak i w skali światowej. Naganna postawa robotnika kolejowego miała wstrząsnąć posadami najdoskonalszego pod słońcem ustroju. Okazuje się, jak go sami określili "analfabeta", stał się człowiekiem niezwykle niebezpiecznym szczególnie dla przyjaźni jaką darzył Polaków niezwyciężony Związek Sowiecki i jego wódz Stalin.

Wysoki sąd w osobie kpt mgr(!) Tadeusza Nizielskiego w swoim prawniczym(?) bełkocie zauważył, że oskarżony "czynił przygotowania do usiłowania zmienienia przemocą ustroju" i "zohydzania rządu". Łaskawca w wojskowym mundurze wymierzył mu 4 lata więzienia uwzględniając na poczet kary dwumiesięczny pobyt w areszcie tymczasowym.

Oskarżony do wieści z całym przekonaniem rozpowszechniał wśród swoich towarzyszy pracy w warsztatach kolejowych PKP Szczecinek nie dając się przekonać o fałszywości swoich wypowiedzi budzących również niepewności jutra. (...) Tłumaczenie się oskarżonego pragnącego zmienić sens wypowiedzi, uznał Sąd za wykrętne wobec jasnych zeznań świadków, stwierdzających takie wypowiedzi oskarżonego, co do których nie może być nieporozumień przy ich interesowaniu(?!) oćby były słuszne przez osobników nieposiadjących żadnego wykształcenia, a które to wypowiedzi dowodnie wskazują na intencje oskarżonego. 

Rzecz jasna w procesie zeznawali również świadkowie. Na ile ich zeznania były dobrowolne, a na ile wymuszone przez funkcjonariuszy UB, dzisiaj trudno powiedzieć. Oto co powiedział jeden ze świadków podczas przesłuchania przez kpt. Aleksandra Sulkowskiego:

Antoni Roszkowski pracownik parowozowni w Szczecinku twierdził, że za cały czas jak poznałem Borowskiego Wacława jako wroga rządu polskiego o obecnej rzeczywistości politycznej oraz ustroju polskiego jak również sojuszu polsko-rosyjskiego. Zadokumentował on to w ten sposób, że publicznie w obecności wielu pracowników udowadniał, ze Sowieci pomordowali polskich oficerów w Katyniu, a nie Niemcy, że rząd okrada robotnika polskiego, który musi pracować o głodzie i chłodzie, prezydent Bierut to również złodziej, żyjący na krzywdzie robotnika polskiego. (...) Podkreślam, że Borowski Wacław owe kłamliwe wypowiedzi powtarzał prawie co dzień tak, że u nas w parowozowni miał on przezwisko "agitator" i wszyscy go omijali. (...) Zeznaję to dlatego, że uważam to za obowiązek obywatelski by o podobnych kłamliwych wypowiedziach meldować władzy.

 

Dwa lata za pistolet z jednym nabojem

O nielegalne posiadanie broni oskarżony został 19-letni gimnazjalista Leon Czarnecki zamieszkały przy ul. Leśnej (dz. A.K.) 67. Sporządzony 13 marca 1946 r przez oficera tutejszego UB (nie podano stopnia ani nazwiska) o niezwykle kuriozalne – z dzisiejszego punktu widzenia- oskarżenia. Ubek chce najpierw zohydzić swoją ofiarę: W czasie okupacji niemieckiej mieszkał w Brześciu na Bugiem gdzie był sympatykiem organizacji faszystowsko-reakcyjnych NSZ i AK. (...) Zamieszkał w Szczecinku, gdzie wobec osób cywilnych uprawiał propagandę antydemokratyczną przez rozpowszechnianie haseł organizacji NSZ o treści antydemokratycznej i antysowieckiej co jest szczególnie niebezpieczne dla obecnego ustroju Polski demokratycznej.

Dopiero w dalszej treści oskarżenia ubek przechodzi do meritum : (...) Oskarżony nabył pistolet (...) zdatny do użytku. Broń tę posiadł w okresie kiedy państwo Polskie powstawało w okresie stanie walki z Niemcami o niepodległość, co szczególnie niebezpieczne czyny oskarżonego były niebezpieczne względem państwa i nardu polskiego.   

W początkach lutego oskarżony Czarnecki Leon w mieszkaniu własnym w zamiarze dokonania morderstwa wyjął pistolet (...) zarepetował go usiłować dokonać morderstwa na ob. Grabowskim Ryszardzie, lecz dzięki przytomności Grabowskiego Ryszarda który zdążył uciec, oskarżony zamierzonego morderstwa nie dokonał.

Na dowody rzeczowe składał się pistolet marki MAB w dobrym stanie zdatnym do użytku, jedna(!) sztuka amunicji (...) w wymienionym pistolecie

Wojskowy Sąd Rejonowy w Szczecinie w osobie kpt. Stefana Bogdanowicza skazał gimnazjalistę na dwa lata więzienia. Interesujące jest to, że w uzasadnieniu nie brano pod uwagę spreparowanych wynurzeń ubowca o poglądach politycznych i o sympatyzowaniu ofiary podczas wojny z "organizacjami faszystowsko-reakcyjnymi NSZ i AK". Sąd stwierdził, że podstawą wymierzenia kary było "przechowywanie bez zezwolenia pistoletu z jednym nabojem".

Jak się okazało, pistolet marki NAB Czarnecki znalazł na strychu swojego domu pośród zalegających tam rupieci. Dodajmy, że mieszkał w bloku, który zajmowany był do 1945 r. przez niemieckie rodziny wojskowe. Mieszkający w blokach przy ul. Leśnej oficerowie i podoficerowi służyli w tutejszych koszarach przy ul. Słowiańskiej.

Oskarżony przechowywał tę broń bądź na strychu bądź w mieszkaniu. O posiadanej broni nie meldował (...) Pierwsza rewizja dokonana dn. 14 lutego 1946 w domu dała wynik negatywny. Podczas powtórnej rewizji 16 lutego 1946 r. na strychu, który sąsiaduje za mieszkaniem oskarżonego znaleziona została broń.

Po pijaku bił... pracownika UB

4 października 1948 r. Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego telefonicznie powiadomiono, że w restauracji "Polonia" przy ul. Stalina "jakiś osobnik" publicznie ubliża partii PPS i się awanturuje. Owym "osobnikiem" okazał się Stanisław Kaczyński.

Tak w czasie drogi do urzędu, jak i na miejscu oskarżony Kaczyński ubliżał pracownikom UB, a także Urzędowi wulgarnymi słowami K.S. ... Następnie w czasie przeprowadzonej rewizji osobistej (...) momentalnie zerwał się z krzesła, doskoczył do funkcjonariusza PUBP Czerskiego Zygmunta (...) uderzając go z całej siły kilkakrotnie w twarz, co widząc inni pracownicy, obezwładnili go, nie dając mu możności dalszego bicia funkcjonariusza. Ponieważ Kaczyński nadal zachowywał się niestosownie postanowiono go odprowadzić do aresztu. (...) 

Kaczyńskiemu z zawodu fotografowi wymierzono karę 5 lat więzienia. Oskarżony zawinił wprowadzając się w stan opilstwa, co wyklucza możliwość zastosowania wobec niego nadzwyczajnego złagodzenia kary. (...) Działając z pobudek wrogich w odniesieniu do organów bezpieczeństwa państwowego.

A oto fragment zeznań świadka Bronisława Borysa. Przesłuchującym był Zdzisław Malinowski z PUBP w Szczecinku:   

Około 22 godz. byłem w obecności ob. Dworczyka w lokalu "Polonia" na piwku. Siedząc w restauracji w towarzystwie w/w prowadziłem wolną rozmowę. Opodal przy drugim stoliku siedział ob. Kaczyński Stanisław. Po jakimś czasie ob. Kaczyński kiwał na mnie ręką, ja na to nie zwracałem uwagi. (...)Następnie ob. Kaczyński zbliżył się do naszego stolika, siadł i zaczął mi wymyślać bez zdania racji pod adresem PPS słowami "Leski już przyjechał i wam wszystkim taka nie taka mać się skończy" (...) Później powiedział, że może chcesz, aby wszystkich was oddać pod UB i bluźnił różnymi wulgarnymi  słowami.

Pięć lat za granat

Aż pięć lat więzienia Rejonowy Sąd Wojskowy w Szczecinie, za nielegalne posiadanie broni, wymierzył Józefowi Gradowi mieszkańcowi Storkowa, ojca 2 i 4-letnich dzieci. Podczas rewizji znaleziono u niego karabin mauser, amunicję i granat obronny. Jak tłumaczył przed sądem, w Storkowie osiedlił się już w 1945 r. Ponieważ w tym czasie zdarzały się grabieże i rabunki – od siebie dodajmy, że głównie z udziałem sowieckich żołnierzy, zwrócił się do komendanta posterunku MO o zaopatrzenie mieszkańców wsi w broń palną. W ten sposób Józef Grad "wszedł w posiadanie" granatu obronnego. Karabin znalazł na strychu swojego domu.

Wymierzając karę sąd wziął pod uwagę wszedł w posiadanie broni w okresie kiedy zachodziła konieczność obrony przed napadami rabunkowymi, że granat został mu wydany przez organa bezpieczeństwa (...) że przez okres jego posiadania tej broni nie używał, że nie był karany oraz pod względem moralnym i politycznym cieszył się dobrą opinią. 

 

Aczkolwiek nie godziło, ale godziło

Julian Kamela był jeńcem wojennym, a następnie żołnierzem II Armii WP. Został ranny pod Dreznem. Otrzymał odznaczenie "Za Nisę i Drezno". Zdemobilizowany w 1946 r. (jako plutonowego rezerwy), objął  gospodarstwo rolne w Klimbek gm. Barwice. Na jego utrzymaniu była żona i 4-letnie dziecko. Za nielegalne posiadanie broni szczeciński sąd wojskowy wymierzył mu aż 5 lat więzienia.

Szukając motoru na strychu i przewracając słomę znalazłem pistolet Parabellum oraz magazynek i 8 naboi. Z których jeden wystrzeliłem chcą wypróbować pistolet. (...) Na wiosce były częste kradzieże i pistoletu nie zdałem i gdy ode mnie zażądali funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa, którzy byli u mnie dwukrotnie, ja broni nie zdałem również, dopiero moja żona Władysława wyjęła pistolet, który był schowany w szopie i oddała go w ręce funkcjonariuszy. 

Z uzasadnienia wyroku: Gdy 2 września 1946 powtórnie przyszli owi funkcjonariusze UB, to oskarżony również ociągał się z wydaniem pistoletu – wtedy funkcjonariusze przystąpili do rewizji domowej i wówczas żona oskarżonego przyniosła pistolet, który był ukryty w szopie w klatce dla króli i wręczyła go funkcjonariuszom (...) Tłumaczenie się oskarżonego, że pistolet ten zatrzymał dla obrony gospodarstwa przed ewentualną kradzieżą nie zmniejsza niczym winy oskarżonego, gdyż zdawał sobie sprawę, że bez zezwolenia broni palnej posiadać nie wolno. (...) W okresie kiedy oskarżony rozpoczął gospodarzyć na przydzielonym gospodarstwie kradzieże wcale nie były nagminną plagą i oskarżony nie mógł podać wypadku kiedy i komu ukradziono w najbliższym sąsiedztwie – stąd ów motyw nie jest dla sądu dostatecznie wiarygodny.

Na zakończenie uzasadnienia wyroku znalazła się kuriozalna uwaga.Sąd w osobie mjr Tadeusza Juśkiewicza ...wziął pod uwagę jako okoliczności obciążające dokonanie przestępstwa, które mogło przynieść szkodę interesom Państwa Polskiego, aczkolwiek bezpośrednio nie godziło w te interesy.

Rok za przerdzewiałą broń

31 listopada 1948 r. w lesie podczas zbierania świerczyny na wieniec, Kazimierz Marciszewski rolnik na 12-hektarowym gospodarstwie, ojciec dwójki nieletnich dzieci, znalazł oparty o drzewo karabin. Aby o znalezisku w domu nikt się nie dowiedział, broń schował na łące.

8 listopada 1948 r. grupa operacyjna KBW przeprowadziła rewizję u mieszkańca wsi Nowe Wierzchowo Marciszewskiego Kazimierza podczas, której zakwestionowano  karabin Mauser (...)

Z wyroku sądowego: (...) Przechowywał bez zezwolenia broń palną karabin Mauser, czym ze względu na przypadek mniejszej wagi dopuścił się przestępstwa (...) dekretu z dnia 13  czerwca 1946 r. o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy Państwa i za to go skazał na (..) karę 1 roku więzienia.

(...) Z protokołu oględzin broni stwierdzono, że karabin miał lufę przerdzewiałą i że był w stanie zdatnym do użytku. Z okoliczności sprawy wynika, że broń znajdowała się w posiadaniu przez krótki okres 31 X do 9 XI 1948, że nie była w użyciu (...) broń ta znalazła się w posiadaniu oskarżonego  tylko wskutek przypadku. (...) Zachodzi przypadek zmniejszenia wagi i dlatego gdy czyn oskarżonego kwalifikuje się jako przestępstwo (....) sąd uznał oskarżonego winnym popełnienia tego czynu.(...)

 

Z zemsty podrzucił broń i zawiadomił MO

Oskarżony Nowak skupiwszy w swym ręku w krótkim czasie po osiedleniu się w 1945 r. na terenie Grzmiącej najwyższe godności i funkcję w administracji gminnej, bo był jednocześnie wójtem, sekretarzem gminnym PPR, komendantem gminnym ORMO stał się człowiekiem, któremu nadmiar władzy uderzyła do głowy – czytamy w uzasadnieniu wyroku wydanym przez Rejonowy Sąd Wojskowy w Szczecinie.

  Zeznali tego niejednokrotnie mieszkańcy gminy, dla których miast stać się opiekunem, stał się tyranem i postrachem wymuszającym w sposób bezwzględny przez przebierania w środkach posłuch dla siebie. (...) Doświadczyli tego na sobie dwaj mieszkańcy wioski Nowe Łozice g m. Grzmiąca Daciuk i Solod, którzy z racji tego, że byli przesiedleńcami z Rzeszowskiego stali się przedmiotem szykan ze strony Nowaka.

Gdy Daciuk i Solod poczęli się skarżyć do władz wyższych na szykany ze strony osk. Nowaka (...) powstała w umyśle osk. Nowaka chęć zemsty. Z racji zajmowanych stanowisk zdawano osk. Nowakowi znalezioną broń. W połowie 1947 r, jeden karabin zdał Nowakowi jego kuzyn a drugi karabin Zemrys Andrzej.

Karabiny te wójt Jakub Nowak zatrzymał dla siebie. Teraz postanowił zemścić się na swoich oskarżycielach. Pod pozorem pomiarów wywabiono obu z domów, a następnie drugi oskarżony w tym samym procesie Malicki, wrzucił karabiny do stogu siana.

Po powrocie z pola osk. Nowak pod pozorem, że Solon i Daciuk pędzą samogon spowodował u nich rewizję i pomagając przybyłym milicjantom naprowadził ich na ukryte w sianie karabiny. Solon i Daciuk zostali aresztowani (...) odbyła się przeciwko nim rozprawa przed Woskowym Sądem Rejonowym w Szczecinie i tutaj osk. Nowak jako świadek (...) stwierdził, że karabiny mogą być  jedynie własnością Daciuka i Solona. Którzy też zostali skazani na karę wwiezienia przez 6 lat. Wyrok został uchylony, bo wyszły wkrótce na jaw przestępstwa oskarżonych. (...) Przy wymiarze kary Sąd wziął pod uwagę jeśli chodzi o osk. Nowaka dopuszczenie się przestępstw z niskich pobudek przy wykorzystaniu posiadanej władzy(...).

Były wójt Grzmiącej Jakub Nowak skazany został na 6 lat więzienia. 

Jerzy Gasiul

Za udostępnienie dokumentów dziękuję p. Dariuszowi Trawińskiemu.

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do