
Ten fragment ul. Armii Krajowej (od 1989 r.) wcześniej gen. Świerczewskiego, a jeszcze wcześniej (do ok. 1948 r.) - Leśnej już w niczym nie przypomina dawnej ulicy. Archiwalne zdjęcie zrobiłem w 1966 r. jedynym powszechnie wtedy dostępnym aparatem, którym była ruska Zorka.
Aparat, jak na możliwości początkującego był doskonały, ale jego poważną wadą było zrywanie filmu lub porysowanie emulsji. Pomiar natężenia światła trzeba było mierzyć mało doskonałym światłomierzem, więc o dobrej jakości nie było mowy.
Zdjęcie jest nie byle jakim dokumentem, ponieważ poza ulicą widać także zaplecze ruskich koszar. Ich fotografowanie nikomu, no może oprócz małolata, nie przyszłoby do głowy.
[news1337168]
W tym czasie ulica Świerczewskiego składała się z trzech odcinków. Różniły się między sobą… rodzajem nawierzchni. Jezdnia tego pierwszego od skrzyżowania ul. Żukowa (dz. Wyszyńskiego) aż do SP-3 (dz. siedziba różnych organizacji i stowarzyszeń) wykonana była z granitowej kostki. Za szkołą aż do skrzyżowania z ul. Słowiańską z kostki (cegły) bitumicznej, którą w okresie międzywojennym produkowano w miejscowej fabryce, a ostatni odcinek poprzez przejazd kolejowy i dalej aż do Żółtnicy, wykonany był z drobnego kamienia polnego. Ponieważ tego typu jezdnia była bardzo nietrwała, dlatego niemalże co roku posypywano ją piaskiem i wałowano.
Należy dodać, że od tego miejsca droga była wąska i kręta. Po obu stronach, zamiast chodników ciągnęły się lipowe szpalery, a za nimi rowy melioracyjne odprowadzające deszczówkę. Piesi musieli korzystać z jezdni, co raczej nikogo nie dziwiło. A jeśli coś nadjeżdżało, to trzeba było uskoczyć za drzewo. W porównaniu z dzisiejszymi czasami ruch był żaden, a jeśli już coś jechało to najczęściej chłopskie furmanki. Poważną przeszkodą było pokonanie przejazdu kolejowego. Tuż obok znajdowała się górka rozrządowa, gdzie całymi dniami i nocami przetaczano wagony towarowe. Na podniesienie szlabanów trzeba było nieraz bardzo długo czekać.
Na końcu ulicy przed przejazdem kolejowym mieścił kompleks magazynów Powiatowego Związku Gminnych Spółdzielni „Samopomoc Chłopska”, hurtowni chemicznej a także potężny, pachnący chlebem spichlerz zbożowy. PZGS zajmował się dostarczaniem do sklepów m.in. tkanin, obuwia, mebli, motocykli, rowerów, narzędzi, naczyń, odzieży itp.
Nie licząc chłopskich furmanek mieszkańców Wybudowania i pobliskiej Żółtnicy oraz Drawienia, to właśnie w tym miejscu znajdował się punkt docelowy mizernego w tym czasie ruchu samochodowego. Dwa razy dziennie przed siódmą i po piętnastej „jedynka” zmieniała trasę i właśnie tędy dowoziła do PZGS pracowników. Któregoś zimowego dnia doszło do wypadku. Przepełniony pracownikami autobus wpadł w poślizg uderzając w drzewo. Poza jedną osobą chyba nikt nie odniósł żadnych obrażeń.
Do pierwszej połowy lat 60. na całej długości ulicy aż po przejazd kolejowy rozciągały się kolejarskie ogrody działkowe. Potem przeniesiono je za tory. Po latach okazało się, że ocieki z hałdy znajdujące się tuż obok na terenie Kronsopanu uniemożliwiły jakąkolwiek uprawę. Z biegiem lat ogrody zlikwidowano ,a okoliczny teren pochłonęła fabryka, urządzając w tym miejscu olbrzymie składowisko drewna.
Pierwszą jaskółką zmian na tym odcinku ulicy była budowa na początku lat 60. bazy transportowej „Transbud” z betoniarnią oraz wytwórnią prefabrykatów betonowych (płyty stropowe i ścienne w systemie MK-75) SzPB „Pojezierze”. To wtedy powstało część istniejących do dzisiaj obiektów, w tym warsztaty i biurowiec. Znaczna część bazy powstała na terenie leżącym poniżej jezdni, wzdłuż podmokłej dolinki ciągnącej się wzdłuż stacji towarowej i dlatego na zdjęciu widać ją od połowy wysokości parteru. Dzisiaj w tym miejscu znajduje się MEC, firma Dalbet a także market Kaufland.
Jeszcze wcześniej, a było to na początku lat 70. na terenie dawnych ogrodów od strony dz. ul. Sikorskiego wydzielono kilka działek pod zabudowę jednorodzinną z usługami rzemieślniczymi – stąd m.in. warsztat samochodowy i stolarnia. W tym też czasie ulicę „wyprostowano” i poszerzono zasypując przydrożne rowy. Tym sposobem znikły także wiekowe lipy. Kilka z nich jeszcze się zachowało, czego dowodem jest zdjęcie z 2014 roku.
Dzisiaj nawet i po nich nie ma już śladu.
Na zakończenie wypada wspomnieć o jeszcze jednym , jakże charakterystycznym dla tamtych czasów obiekcie – o ruskich koszarach. Otóż, teren koszar od strony ul. Świerczewskiego kończył się wysokim drewnianym (potem był już betonowy) płotem. W tym też miejscu ciągnął się aż do PZGS pas zrytego pola. To właśnie tutaj, już poza dozorowanym przez wartowników terenem koszarowym, rozciągał autodrom, na którym szkolono kierowców gąsienicowych ciągników artyleryjskich, a także miejsce rzutu ćwiczebnymi granatami. Drugie, znaczniej ważniejsze tego rodzaju miejsce w postaci toru przeszkód znajdowało się po zachodniej stronie koszar. Tor ciągnął się wzdłuż ul. Słowiańskiej od skrzyżowania z ul. Świerczewskiego, poprzez ul. Artyleryjską aż do ul. Pomorskiej.
Od ul. Świerczewskiego (dz. Armii Krajowej) do płotu przylegała koszarowa hala sportowa (dz. sala STO), kotłownia a przy niej drewniana makieta całego kompleksu koszarowego oraz garaże, w których w ostatnim okresie pobytu wojsk sowieckich trzymano pociski operacyjno-taktyczne.
W tym celu pomiędzy płotem a garażami usypano wysoki ziemny wał. Przed wałem, co było bardzo znamienne w latach 70. wybudowano dla wojskowych rodzin pięciokondygnacyjny blok mieszkalny. Najwyraźniej miała to być żywa tarcza.
Blok zachował się do dzisiaj, a w miejscu dawnego wału ochronnego znajduje się zieleniec i plac zabaw.
Jerzy Gasiul
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie