
W ostatnich odcinkach cyklu rozpisałem się nieco o południowo-zachodniej pierzei rynkowej – dzisiejszego pl. Wolności. Tym razem zamieszczam widok na Rynek z wysokości pierwszego piętra na południowo-zachodnią pierzeję.
Zdjęcie poniżej pochodzi z ok. 1910 roku.
Szczególną uwagę przykuwa nie tyle nieistniejąca już od dawna zabudowa, co raczej wielkie targowisko. Nic dziwnego, wszakże od średniowiecza był to centralny plac targowy, gdzie zbiegały się wszystkie wiodące do miasta drogi. Swoją pierwotną funkcję prawdopodobnie pełnił aż do lat trzydziestych XX wieku, a dzisiejszy niezwykle uporządkowany i „sterylny” sposób zagospodarowania zagospodarowanie nie ma nic wspólnego z nie tak znowu odległą przeszłością.
Pocztówka jest swoistym fotoreportażem. Możemy się domyślać, że handel na rynku odbywał się w sposób ściśle zorganizowany. Na północnej części handlowano z kramów produktami rolnymi. Jak widać, najczęściej taką rolę pełniły niezwykle popularne w tym czasie wózki na drewnianych kołach i stalowych obręczach.
Przeciskający się pomiędzy stoiskami tłum świadczy o olbrzymim powodzeniu takiego handlu. Co intersujące, pośród kupujących przeważają kobiety ówczesną modą poubierane w długie, sięgające kostek suknie i płaszcze. Najpewniej tak jak i dzisiaj, to głównie kobiety zajmowały się zakupami.
Rynek oszałamia wielkim rozgardiaszem. Ludzka fala rzednie dopiero w miejscu dzisiejszego deptaka – ul. Boh. Warszawy, a i tak więcej przechodniów widać na jezdni niż na chodnikach.
Ponad głowami można dostrzec coś na kształt wysokiej kolumny z kulą na szczycie. To jedna z dwóch rynkowych publicznych pomp. W późniejszych czasach zdobiła ją drewniana rzeźba.
Pompa w znacznie uboższej formie (skrzynia z desek wypełniona słomą) przetrwała bodajże do pierwszej przebudowy w latach 60. Rynku, kiedy to na jego środku pojawiło się rondo.
Na wprost, w całej okazałości widać Dom Rektorów. Tutaj na rycinie z końca XIX w. został przedstawiony w swojej całej swojej okazałości.
To właśnie w jego murach znajdowały się przez długie lata służbowe mieszkania rektora Gimnazjum Księżnej Jadwigi oraz jego zastępcy. Budynek był co najmniej dwukrotnie przebudowywany. Ówczesnym zwyczajem w Szczecinku zabudowę mieszkalną tworzyły domy o konstrukcji szkieletowej (tzw. pruski mur), w którym wypełnienie ścian stanowiła glina. Dom Rektorów był na tyle podle wykonany, że już 1684 roku musiano go rozebrać i odbudować od podstaw. Powstał nowy, dwukondygnacyjny, o szachulcowej konstrukcji i stromym dachu, przykrytym dachówką tzw. holenderką. Szybko się okazało, iż jego odbudowę wykonano na tyle niechlujnie, że już po roku ponownie popękały ściany. Wtedy zniechęcony rektor przeniósł się na ul. ks. Skargi, pozostawiając na miejscu swego zastępcę.
W 1772 roku do miasta zawitał Najjaśniejszy Pan - Fryderyk II, król Prus, zwany też Wielkim. Chcąc przypodobać się poddanym, sypnął nieco grosiwem na gruntowną przebudowę gimnazjum. Suma okazała się nie tak znowu wielka jak jego przydomek i być może wtedy z królewskiej hojności skorzystał również i Dom Rektorów.
Ten z ryciny powstał w 1792 roku. W celach porównawczych zamieszczam również zdjęcie z okresu wojennego.
Na początku XX wieku nieruchomość należała już do kupca Carl’a Schenk’a. To tutaj mieścił się jego sklep z konfekcją i wyrobami pasmanteryjnymi. Budynek przetrwał wojnę. W ostatnich latach istnienia od strony ul. Boh. Warszawy ulokowana była miniaturowa cukierenka „Danusia”.
Jedna z najstarszych kamienic nie przetrwała rewolucyjnej czystki z lat 60., kiedy miasto postanowiono wyczyścić ze wszystkich starych budynków. Dom został rozebrany na przełomie lutego i marca 1960 roku.
W tym miejscu wybudowano parterowy pawilon Rejonowej Spółdzielni Ogrodniczo-Pszczelarskiej handlującej owocami, warzywami i kwiatami.
Potem tu ulokowała się kwiaciarnia Macieja Gacy. Na początku lat 90. pawilon wyburzono.
Kilka lat wcześniej rozebrano także widoczną na archiwalnym zdjęciu dwupiętrową kamienicę pod „dziesiątką”. Na początku XX wieku mieszkał tutaj m.in. Kurt Klippstein handlujący artykułami kolonialnymi. Dzisiaj jest tu biurowiec ze sklepami, a jego nijaka, pseudonowoczesna architektura właśnie w takim historycznym miejscu pasuje niczym wół do karety.
Na chwilę wróćmy jeszcze do pierwszego archiwalnego zdjęcia. Mocno wyróżnia się od pozostałej zabudowy usytuowany szczytem dom pod „jedenastką”. W witrynie sklepowej można dostrzec trumnę – to zakład stolarski i zarazem istniejący od 1871 r. sklep z meblami. To właśnie w tym domu urodził się bliski współpracownik Bismarcka – Lothar Bücher, współtwórca pierwszej niemieckiej konstytucji, którego ojciec August był zastępcą rektora Gimnazjum Księżnej Jadwigi.
Dom został rozebrany kilka lat po wykonaniu tego zdjęcia. W jego miejscu powstała okazała - i co ważne - do dzisiaj istniejąca kamienica. W okresie międzywojennym na dwóch piętrach mieścił się tu sklep meblowy Lockhoff’a. Po wojnie przez jakiś czas była tu Powiatowa Komenda Milicji Obywatelskiej, a póżniej długie lata na parterze, w miejscu dzisiejszego banku był sklep- zakład zajmujący się naprawą sprzętu radiowo- telewizyjnego. Dzisiaj znaczną część budynku zajmuje telewizja kablowa Gawex.
W skład północnej pierzei rynkowej, oprócz ratusza wchodziła tylko jedna kamienica z naczółkowym dachem, gdzie mieściła się księgarnia prowadzona od 1819 r. przez kilka pokoleń należąca do rodziny Sommer, przy której znajdowała się także introligatornia i warsztat ramiarski. Dodam, że zarówno budynek jak i księgarnia przetrwały wojnę. Przeniesiono ją dopiero na przełomie lat 50. i 60. do nowego budynku przy ul. 9 Maja 13-19 (dzisiaj już nie istnieje). Do czasu rozbiórki wiekowej i o charakterystycznej architekturze kamienicy ok. 1970 r. na parterze znajdował się sklep AGD.
Może i dobrze, że od tamtego czasu w jej miejscu niczego nie wybudowano.
Gdyby historia miała się powtórzyć tak jak to, co się stało na wylocie ul. Boh. Warszawy, to znacznie lepszy w tym miejscu zieleniec z murkiem i z okazałą wierzbą, niż kolejna szkarada i to w bezpośrednim sąsiedztwie wiekowego ratusza.
Jerzy Gasiul
Zdjęcia ze zbiorów Muzeum Regionalnego w Szczecinku, Zbigniewa Gabalisa oraz autora.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie