Reklama

O kawałku placu Wolności i...

Były takie dni, kiedy w stanie wojennym jak i tuż po jego zniesieniu, świeciło słońce. Wprawdzie  kolory nieco przymglone, ale w Fotooptyku przy pl. Wolności (kto o tym pamięta?) oferowano tylko enerdowskie slajdy ORWO. Tego lipcowego dnia 1984 roku u wylotu ul. 9 Maja, a dzisiaj Bartoszewskiego, jak zwykle panował ożywiony ruch. 

Niezależnie od pory roku, a także pogody, trzeba było zdobyć coś do jedzenia, nie zapominając o przyodziewku. Łatwo nie było. Na pierwszym planie uwieczniłem różane krzewy, a za nimi w tle widać, należący w tym czasie do WSS Społem- sklep spożywczy „Dziunia”, którego nazwa wywodziła się od imienia żony pierwotnego właściciela  sklepu. Ulokowany w nieistniejącej już dzisiaj kamienicy spożywczak cieszył się niezwykłą popularnością. Może dlatego, że znajdowało się tam również stoisko z wyrobami mięsnymi?  Wprawdzie te ostatnie sprzedawano w tym czasie tylko na kartki zwane talonami, ale i tak trzeba było odstać w sążnistej kolejce. Aby załapać się na coś lepszego niż kaszanka lub salceson (zwano go „cwaniakiem” bo jako jedyny produkt nie był eksportowany), trzeba było w kolejce stanąć jeszcze przed otwarciem sklepu. 

W tamtych czasach wyprawiano się po wyroby mięsne do Czarnego, a nawet do Chojnic. W wojewódzkim Koszalinie za to można było dostać u nas niespotykane cienkie parówki. Tak samo było z odzieżą, butami, czekoladą, a nawet meblami. Nie jest wykluczone, że mieszkańcy z tych miast nie przyjeżdżali do nas po jakiś inny, u nich deficytowy towar. 

Przez ścianę ze sklepem sąsiadował najbardziej znany w mieście fryzjer. Podczas zabijania pali pod budowę bloku – wschodniej pierzei pl. Wolności, na ścianach wiekowej kamienicy pojawiły mocne pęknięcia grożące budowlaną katastrofą i dlatego zdecydowano się na jej rozbiórkę. Jakiś czas potem w tym miejscu stanął nowy budynek z wcześniej nieistniejącym arkadowym przejściem wzdłuż Niezdobnej. 

Ukwiecony w tym czasie, zarówno plac Wolności oraz ciągnący się aż do Niezdobnej skwer, dożywał swoich ostatnich dni. Budowa potwornie się ślimaczyła przez ładnych kilka lat. To był już ostatni moment, aby przycupnąć na parkowej ławeczce, pośród rozkwitających róż. 

Uwagę zwraca stojący tuż przy mostku na Niezdobnej kiosk „Ruchu”. Dziesiątki lat obecne one były niemalże na każdej większej ulicy. Dzisiaj pozostały po nich jedynie wspomnienia. To właśnie w kiosku można było kupić - oprócz papierosów - rzecz jasna na kartki, tanie perfumy, jakieś biurowe i kosmetyczne drobiazgi, a przede wszystkim gazety. Oprócz nielicznych, chodliwych tytułów praktycznie dostępnych tylko spod lady, przede wszystkim oferowano partyjne dzienniki. Bardzo często kupowano je wyłącznie dla zamieszczanych w nich programu telewizyjnego n.p. „Żołnierz Wolności”, którego praktycznie nikt nie kupował, „Sztandar Młodych”, zeteselowski (dz. PSL) „Dziennik Ludowy” czy też lokalny „Głos Pomorza”. Ten ostatni, w wydaniu magazynowym w soboty rozchodził się w Szczecinku w kilkutysięcznym(!) nakładzie. To były czasy, kiedy ludzie jeszcze czytali gazety, choć były bardziej załgane niż dzisiaj. O tej porze, czyli w lipcu, zwyczajowo na pierwszej stronie zamieszczano raporty z akcji żniwnej, alarmowano o braku sznurka do snopowiązałek, a także przedstawiano kolejne „gospodarskie wizyty” pierwszego sekretarza. 

Pośród różanego zapachu można było, po dłuższym czekaniu, skorzystać z taksówki. To właśnie w tym miejscu znajdował się postój taxi. Upolować taką łatwo nie było. Zdarzały się na postojach kolejki, a wtedy dzwonić (zielona budka) nie było sensu, bo nikt telefonu i tak nie odbierał. Ponieważ tak, jak inne towary benzyna była na kartki, większość mieszkańców korzystała z autobusów. Nieprzypadkowo właśnie w tym miejscu umieszczono tablicę z rozkładem jazdy miejskiej komunikacji. 

Trudno to dzisiaj sobie wyobrazić, ale w tym miejscu aż do zdobycia miasta przez Armię Czerwoną 27 lutego 1945 r. zachowała się nienaruszona podczas działań wojennych zabudowa. Uliczny kwartał pomiędzy Rynkiem, ul. Bartoszewskiego, Niezdobną i Sadową został spalony przez zdobywców już po zajęciu miasta. Ludzie mówili, że stało się to za przyczyną nieporozumień związanych z konsumpcją zapasów aptecznego spirytusu. To właśnie w kamienicy stojącej szczytem do Rynku znajdowała się apteka. 

Zdjęcie pochodzi z 1910 roku, kiedy z okazji obchodzonego jubileuszu związanego z 600-leciem miasta domy zostały przystrojone świerkowymi girlandami. Na szczycie kamienicy ze „Starą apteką” wywieszono nawet flagę miasta.  

Po spalonej zabudowie, przez pierwsze powojenne lata była tu jedynie sterta gruzów. Dowodem jest  zdjęcie wykonane w 1949 roku pochodzące z rodzinnego archiwum Zbigniewa Gryni. Za pierwszomajową kolumną ZMP widać stojący na gruzach niezliczony tłum. 

Odgruzowaniem ulicznego kwartału zajęło się wojsko 

 oraz Związek Młodzieży Polskiej. 

W latach pięćdziesiątych miejsce to zostało już uprzątnięte. Na zdjęciu pochodzącym z zasobów J. Rapeckiego fotografowi pozuje dwóch panów przyglądających się… pustej gablocie.

Tylko najstarsi mieszkańcy już pamiętają, że na przełomie lat 50 i 60 po wschodniej stronie pl. Wolności ulokowany był „dworzec” PKS. W istocie był to jeden duży przystanek, w skład którego wchodziła kasa w postaci drewnianej budki ustawionej na środku, a także miejsca postojowe. Zdjęcie z zasobów Archiwum Państwowego w Szczecinku powstało na początku lat 60.

Niedługo potem PKS z pl. Wolności przeniesiono na przydworcowy plac PKP. To właśnie w tym czasie rozpoczęła się budowa ronda i przebudowa po południowo-wschodniej stronie placu terenów zielonych. 

Jerzy Gasiul

 

 

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 04/08/2025 06:52
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Pamięć... trochę wstecz - niezalogowany 2025-08-04 08:32:33

    Zdjęcie nr 6: widać na nim tablicę ogłoszeniową. Nie wiem, czy to jest ta tablica czy inna - w obrębie Placu Wolności, może bliżej Niezdobnej, ale w latach około 1960 roku, na tablicy takiej wieszali informacje, że obywatel "taki i taki" nadużywa alkoholu, awanturuje się i bije żonę. Takie to były socjalistyczne obyczaje.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • sąsiad z Boh. Warszawy - niezalogowany 2025-08-11 18:58:27

    Teraz taka znieczulica, że mozna zostac zabitym przez emigrantów na ulicy, a nikt nie zareaguje, a oficer śledzący monitoring miejski odwróci wzrok.

    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do