
My tu sobie na łamach Tematu w naszym historycznym cyklu, niemalże w każdym numerze wspominamy o powojennych grabieżach, a tymczasem przeoczyliśmy to, co zdarzyło się zupełnie niedawno.
Otóż, zarekwirowano nam parowozik z wagonami. Ciuchcia stała przez kilkanaście lat przy dawnej parowozowni, w której teraz, pomiędzy zepsutymi wagonami ganiają szczury.
Tych, których w dawno minionych czasach ciuchcię uratowali przed złomiarzami (bo już nikomu nie była potrzebna) ba, nawet ją odnowili i ustawili na torach, teraz nikt o ich zdanie nawet nie zapytał.
Wszystko zgodnie z lansowaną od czasu zakończenia wojny zasadą, że silniejszemu przysługuje „trofiejne”. To rusycyzm, ale użyty został świadomie. Żadne słowo tak precyzyjnie nie oddaje istoty rzeczy. Oznacza, że cudza własność może być odebrana pod warunkiem, że odbierający uzna ją za sobie przydatną. Tego rodzaju postępowanie szczyt popularności zyskało w połowie lat 40. podczas tzw. „wyzwalania” i mamy teraz powtórkę na Ukrainie.
Protestów nie było. Zapytania i wątpliwości, jeśli się nawet pojawiały, przypominały raczej pisk myszy.
Kolej od zawsze była państwem w państwie, tym bardziej teraz, kiedy szczecinecki dworzec stałą się jedynie stacją rozładunkową. Zainstalowana gdzieś tam setki kilometrów stąd zwierzchność, robi co uważa za stosowne. Tym sposobem większość stacyjnych obiektów już dawno rozebrano, a co się dało spieniężyć - sprzedano.
Nawet nie sposób tego wyliczyć: dwie zabytkowe(!) wieże wodne, magazyny, warsztaty wagonowe, nastawnie ze trzy, bocznice, ekspedycja towarowa, czy choćby hale warsztatowe. Pozostała jedynie rozdzielnica. Może dlatego, że trudno do niej dojechać, bo jest między torami i za wiecznie zamkniętymi szlabanami.
Wzorem dworca autobusowego, z powodzeniem można byłoby w jego miejscu postawić przeszkloną wiatę. Wyglądałby i lepiej i nowocześniej (przykład - przystanek Szczecinek Chyże) niż ta poniemiecka ruina z początków XX w. Tak przy okazji, bardzo wymowna jest bezczynność państwowej służby konserwatorskiej, ale akurat o tym może innym razem.
Poniekąd w epoce komputerów nie ma najmniejszego problemu z kupnem biletów, a do tego już tylko budynek służy. W ostateczności bilet można nabyć u konduktora. W przypadku pociągu Intercity byłoby pewne utrudnienie. Ale i na to jest sposób. Należałoby jedynie podjechać taksówką do najbliższej kasy biletowej w Pile, ewentualnie w Koszalinie.
Uparli się, by przejąć dworzec (znaczy budynek dworcowy) a nawet go odnowić na swój własny koszt, rzecz jasna z większościowym udziałem kasy państwowej. Ta ostatnia znajduje się w „obcych” rękach, a więc w myśl teorii upowszechnianej przez jedyną najbardziej demokratyczną z demokratycznych partii – może być rozkradziona, albo co na jedno wychodzi - zdefraudowana. Skądinąd teoria nie jest bezzasadna, ponieważ z reguły złodziej sądzi, że nie ma ludzi uczciwych.
Ci, którzy uważają, że matecznikiem takiego właśnie postrzegania świata są metropolie mocno się mylą. Dowodem na to jest nasza leśna polana. To właśnie tutaj, co prawda w ciemnościach, ale za to rozświetlonych teatralnymi reflektorami (wszystko odbyło się w kinie Wolność) z tutejszym elektoratem spotkał się najbardziej zasłużony lider - likwidator Polski powiatowej, wiejskich posterunków policji, placówek pocztowych, dworców, szkół, itd. Jednym słowem prawdziwy Europejczyk, któremu wprawdzie bliżej do Berlina niż Warszawy, ale w jego kręgu to naturalny odruch - służy temu, kto więcej płaci.
Ostatnie tournée odbywa głównie po przysiółkach, wsiach, zaściankach i małych miasteczkach. Nie dziwota, trafił więc i tutaj. Tym razem repertuar swoich występów mocno ograniczył i o pisowskich nieudacznikach i braku praworządności praktycznie było tyle, co kot napłakał. Szkoda, była okazja, aby umocnić w wierze i zmobilizować wątpiących. Owszem, motywował i apelował, aby się nie poddawać. Ale czy to wystarczy?
Ostatni okres do udanych raczej nie należał. Jego słowa adresowane do zwierzchności o tym, że „sztuka rządzenia była błogosławieństwem” – dodam, wypowiedzi sformułowanej w zrozumiałym dla niej języku – okazała się jedną, wielką klapą. W takich okolicznościach przyrody pozostało jedynie apelować i zachęcać tych z Polski powiatowej, głównie tych mających kłopoty z zapamiętywaniem tego, co było wczoraj.
Ostatnią deską ratunku mają teraz być kamienie milowe. To taki eufemizm dotyczący sztucznie piętrzonych przeszkód, aby wstrzymać wypłatę funduszy, z których większość rzecz jasna ma być przeznaczona na rozwój Polski powiatowej. Ale co tam. W tej kwestii już nam się poszczęściło.
Otóż, jeden z takich milowych kamieni odnaleziono na rogu ul. 3 Maja i Limanowskiego. Do tej pory skrywała go potężna lipa, która nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności runęła podczas ostatniej wichury. To właśnie wtedy światło dzienne ujrzała kamienna pamiątka sprzed półtora wieku. A ponieważ jej rodowód jest jak najbardziej właściwy, natychmiast trafiła do miejscowego muzeum. Ważne, że to autentyk, a nie jakaś polityczna przenośnia.
Jerzy Gasiul
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Przepraszam, czyja własnością była " zarekwirowana" lokomotywa plus wagony ? Odebrali swoje po prostu. I wielkie zdziwienie że protesty jakieś anemiczne były.
Lokomotywa była własnością Lokomotywowni w Szczecinku, legalnie przejętą protokólarnie, dokumenty zapewne się znajdują w archiwach lokomotywowni?
„....Jednym słowem prawdziwy Europejczyk, któremu wprawdzie bliżej do Berlina niż Warszawy, ale w jego kręgu to naturalny odruch - służy temu, kto więcej płaci...” Z nieukrywanym osobistym szacunkiem dla Pana Jerzego zauważam, że prawdą od czasów, kiedy Fenicjanie wynaleźli pieniądz, zwyczajne plugawe przekupstwo jest obecne na świecie i jest doskonale praktykowane przez obecny Rząd RP i partię prześmiewczo nazwaną się „Prawo i Sprawiedliwość”. Dowodem jest przykład ostatniego awansu obywatelki Ścigaj Agnieszki. Wypominanie natomiast pieniędzy unijnych zarobionych legalnie przez osobę niekoniecznie przez wszystkich lubianą z powodu poglądów głęboko demokratycznych jest głębokim nietaktem jak się do tego przymierzy rozmiar majątku wydojonego ze Skarbu Państwa przez politycznych parobków władzy obecnej działającej w myśl modlitwy Kierownika Państwa „Ojczyznę dojną zwróć nam Panie”. Pozdrawiam.
Brawo Pani Redaktorze, świetny tekst, napisany lekko i z poczuciem humoru. Szkoda tylko, że elektorat tej świetlanej, europejskiej partii nic z tego nie zrozumie i dalej będzie głosować wbrew interesom Polski wspierając Niemcy w ich drodze do dominacji nad Polska i całą Europą.
Polityk = Propaganda, którą ciemny lud łyka.
Czy ktoś mógłby łopatologicznie wytłumaczyć o co chodzi i kto jest kto?