
To dość specyficzny fragment szczecineckiego parku. Jak żaden inny w ostatnim stuleciu przeszedł dwa razy poważną metamorfozę. Teraz, po niegdyś pięknie zadbanym i prestiżowym dla miasta zakątku, pozostały jedynie zdjęcia i wspomnienia. Jesienna pora dopełnia obraz spustoszenia poczynionego przez człowieka i upływający czas.
Po niegdysiejszej świetności pozostał jedynie wyasfaltowany plac kortu tenisowego
oraz nędzne resztki szpaleru karłowatych drzew.
Cofnijmy się zatem do lat trzydziestych. To właśnie z tego okresu pochodzi ta kartka pocztowa. Została wysłana we wrześniu 1935 roku, której wydawcą był Georg Naussed – właściciel drukarni książek oraz sklepu przy Königstrasse (dz. Boh. Warszawy) 25. To narożna kamienica przy skrzyżowaniu ul. Boh. Warszawy z ul. Podwale.
Jak głosi podpis pod zdjęciem, to nowa część parku, a za patrona obrano cesarza Wilhelma.
Co ciekawe, w początkowym okresie nie sprecyzowano, o którego Hohenzollern’a chodzi, bowiem było ich dwóch.
Przypomnę zatem, że na początku XX wieku władze miasta, aby polepszyć koniunkturę gospodarczą, usilnie zaczęły się starać o to, aby w Szczecinku powstał garnizon. Za wstawiennictwem gen. von Mackensen’a (stąd późniejsza nazwa dz. ul. Kościuszki) cesarz Wilhelm II łaskawie na to zezwolił. Postawił jeden warunek: Koszty budowy całej wojskowej infrastruktury miało ponieść miasto. Tak też się stało. Cały kompleks oddano do użytku 1 października 1914 roku. W tym czasie na świecie szalała już, przy walnym współsprawstwie Niemców, I Wojna Światowa.
Wszystko więc na to wskazuje, że pierwotny patron tej części parku znajdującej się naprzeciwko kompleksu koszarowego musiał być nie kto inny - jak właśnie Wilhelm II.
W tym czasie Jego Cesarska Wysokość Wilhelm I miał swój spiżowy pomnik na Rynku (pl. Wolności) – dokładniej na wysokości wejścia do ratusza. Zamówienie na wykonanie pomnika otrzymał berliński rzeźbiarz Wilhelm Wandschneider a cokół (jego resztki można zobaczyć na muzealnym dziedzińcu) wykonała tutejsza pracownia kamieniarza Karla Fühlbrügge. Uroczyste odsłonięcie monumentu nastąpiło dokładnie 13 października 1898 r. Na cokole umieszczono napis: Dem Begründer des Deutsche Reiches – Założyciel Rzeszy Niemieckiej. Niestety, spiżowego cesarza zwolennicy NSDAP zdegradowali przenosząc go na mniej eksponowane miejsce: na skraj ówczesnego parku.
Stało się to w 1937 roku. Najwyraźniej oczy ówczesnych rządzących zachwyconych wizją tysiącletniej III Rzeszy z jej fürerem raził napis o założycielu I Rzeszy Niemieckiej. Z tego okresu, bezpośrednio po przenosinach pomnika, w muzealnych zbiorach zachowały się zaledwie dwa – trzy zdjęcia.
Nieporównanie więcej pocztówek z tym fragmentem parku pochodzi sprzed 1937 roku, kiedy w miejscu pomnika była jedynie kolisty klomb kwietny.
Dzisiaj widok na koszary z tego miejsca przesłania powstała w latach 80 nowa ul. Głowackiego z domami jednorodzinnymi w bliźniaczej zabudowie. Przedtem, od czasów międzywojennych w tym miejscu rozciągły się nieużytki i ogrody.
W 1943 roku spiżowy Wilhelm I został zdjęty z cokołu i przetopiony na armaty, jakże w tym czasie potrzebne III Rzeszy. Cokół wysadzono już po wojnie. Do jego zniszczenia prawdopodobnie użyto całkiem sporego ładunku, skoro znaczny fragment znaleziono co najmniej sto metrów dalej. Tam też przeleżał na piaszczystym brzegu niemalże półwiecze, obmywany jeziornymi wodami. Był mało widoczny, ponieważ wokół rosły jedynie krzewy i niezwykle dorodne pokrzywy. Nikt tu nie zaglądał, no może wędkarze albo spacerowicze przynagleni naturalną potrzebą. W końcu 2003 r. trafił na muzealne podwórko przy wieży św. Mikołaja na ul. ks. Elżbiety, a po przeprowadzce muzeum - na ul. Szkolną.
W miejscu dawnego parkowego założenia ok. 1960 roku usytuowano ośrodek kampingowy prowadzony przez Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej „Fala” (potem PTTK). Ośrodek obliczony był na ok. 100 miejsc noclegowych. Była to pierwsza tego typu placówka na terenie powiatu szczecineckiego.
Oprócz miejsca na rozbijanie namiotów, powstało kilkanaście domków kampingowych. Zbudowano je z płyt pilśniowych, a więc materiału nietrwałego i podatnego na wilgoć. Nic też dziwnego, że trzeba było je wciąż naprawiać, wymieniając poszycie domków. Dzisiaj nikomu do głowy by nie przyszło, aby użyć takiego materiału. Od strony jeziora wybudowano toalety, po których dzisiaj zostały fundamenty.
Środek rozległego terenu, w miejscu niegdysiejszego klasycznego założenia parkowego zajęły… boiska oraz… wyasfaltowany plac do gry w tenisa.
Z pewnością najbardziej okazałym obiektem była usytuowana od strony południowo-zachodniej szeroka plaża, z największymi w tym czasie drewnianymi pomostami. Od strony parkowej alejki przy plaży wybudowano parterowy, murowany budynek, w którym oprócz 20 kabin do przebierania się, była również całkiem spora stołówka z zapleczem kuchennym i małą kotłownią.
Plażę utrwalono na kolorowej pocztówce wydanej ok. 1965 r. Na rewersie zamieszczono napis po polsku, angielsku, francusku i rosyjsku „Ośrodek wypoczynkowy TKKF nad jez. Trzesiecko”.
Należy dodać, że plaża rzeczywiście prezentowała się jak na ówczesne czasy wspaniale.
Z biegiem lat stopniowo zaczęły znikać domki kampingowe. Potem przyszedł czas na plażę. Rozebrano dziurawe i nigdy nie naprawiane pomosty zniszczone przez krę lodową, potem zaprzestano nawozić piasek na plażę i jeziorny brzeg wrócił do swego pierwotnego wyglądu. Dzisiaj, w miejscu rozległej plaży, jeziorny brzeg porasta dorodna trzcina.
W latach 80. w murowanym budynku uruchomiono oddział produkcyjny CSI „Słowianka”, a przy głównej parkowej alejce pojawił się zasiek na węgiel i kopcąca kotłownia. Spacerowicze czuli się jak na fabrycznym dziedzińcu. Czyż można było jeszcze bardziej zdegradować tak niegdyś urokliwe miejsce?
„Parkowa” linia produkcyjna zanikła po wybudowaniu nowego zakładu CSI przy ul. Harcerskiej. Opuszczony budynek, tak zresztą jak cały niegdysiejszy ośrodek Fala, pod koniec swego istnienia był już tylko jedną wielką ruiną. Na przełomie lutego i marca 2008 roku wyburzono murowany budynek dawanej stołówki i plażowego zaplecza.
Wcześniej przestał istnieć budynek z zapleczem administracyjnym, a wraz z nim ostatni już domek kampingowy.
Dzisiaj w tym miejscu, mimo że tuż za miedzą jest nowoczesna stanica wodna wybudowana specjalnie dla wędkarzy, a jeziorny brzeg okupowany jest przez łodzie wędkarzy - na środku obszernego placu jedynie wiatr roznosi sterty opadłych już liści.
Jerzy Gasiul
Zdjęcia z okresu międzywojennego pochodzą ze zbiorów Muzeum Regionalnego w Szczecinku, pozostałe z archiwum autora.
Hej, spodobało się? Postaw kawkę autorowi (za ile chcesz)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Była nawet kręgielnia pod dachem...Takie urokliwe miejsce i zostało zdewastowane
Ależ nie zostało zdewastowane, wszystko jest w artykule napisane, było w swoim czasie, później przyszedł nowy czas i już nie było, po prostu czas mija tak dla ludzi jak i takich miejsc. Dewastacja to co innego, to gdyby ktoś przyszedł w latach jego świetności i go zniszczył tak nie było.