
Jak twierdzą fachowcy, asfaltowa nawierzchnia ma więcej zalet niż wad, którego gładka powierzchnia przyczynia się do lepszej przyczepności i zwiększonej odporności na poślizg. Jest niezwykle trwała i zmniejsza hałas. Poddaje się ją recyklingowi, co ma niebagatelny wpływ na zmniejszenie dziury ozonowej oraz ocieplenia klimatu.
Dzięki swoim parametrom (cały czas mowa o asfalcie) ma olbrzymi wpływ na bezpieczeństwo zarówno tych poruszających się chodnikami, jak i tych na jezdni.
W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę czytającej publiczności na słowo „komfort”. Otóż z biegiem czasu ów komfort może się pogorszyć, a to z powodu pojawiających się w nawierzchni dziur, pęknięć, wybojów, kraterów a nawet zapadlisk, bo takie zjawiska też można zaobserwować, czego przykładem jest stara i nowa obwodnica.
W tym miejscu sprawdza się powiedzenie , że „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”. Nic więc dziwnego, że jego pogorszenie ma dobroczynny wpływ na bezpieczeństwo. Właśnie z tego powodu kierowcy, jak również cykliści, zmuszeni są do zmniejszenia prędkości swoich pojazdów, bo jak wiadomo z policyjnych raportów, jest to główna przyczyna drogowych wypadków.
Znacznie poważniejszy problem jest tam. gdzie jest stosunkowo nowy albo całkiem nowy asfalt. Aby pojawiły się w nim dziury, a wraz z nim poprawiło się bezpieczeństwo - należy nieco poczekać. Jak ów proces przyśpieszyć? W tym celu wynaleziono niezwykle skuteczne narzędzie. Są to uliczne hopki zwane też spowalniaczami. Z wyglądu są niepozorne, a zimą pod śnieżną breją nawet ich nie widać.
Mimo, że ich istnieniu ostrzegają odpowiednie znaki drogowe, to przeoczenie grozi uderzeniem w samochodową podsufitkę, a kto wie, może i nawet uszkodzeniem dachu, o zawieszeniu nawet nie wypada wspominać. Należy przy tym zwrócić uwagę, że znaki drogowe o ograniczeniu prędkości do 20 km/h wprowadzają kierowców w błąd. Otóż prędkość jest mocno zawyżona i użytkownicy dróg powinni w takich przypadkach najpierw pojazd unieruchomić, a następnie powoli najeżdżać tak, jak to się robi na kanale w warsztacie naprawczym.
Należy też zwrócić uwagę na stan techniczny (nie chodzi ani o samochód, ani rower) spowalniaczy. Niezwykle często – używając terminu medycznego – ich stan jest agonalny. Dowodem na to są te dwa załączone zdjęcia, które zostały wykonane na jednej ulicy w tym samym czasie. Jest to tylko przykład i zarazem niezbity dowód, że faktami nie manipuluję. Jedna uliczka - dwa hopki. Tylko tyle. Wykonanie zdjęć wszystkich tej klasy „drogowych urządzeń” rozsianych niczym rodzynki w wielkanocnej babie, mocno przekracza możliwości fizyczne niżej podpisanego.
Nazwa uliczki też nie ma żadnego znaczenia, bo takich miejsc jest bez liku. Czynnikom decyzyjno-nadzorczym polecam wsiąść w służbowy samochód i się przejechać. Dodam, że akurat ta uliczka biegnie półkolem i nie można umieszczać progów spowalniających na łuku. Zdaję sobie sprawę, że nie stanowi to dla ich entuzjastów żadnego argumentu. Spowalniacze, a raczej potykacze, mają się dobrze i trwają już od wielu lat. Najwyraźniej ktoś zastawił na kierowców parol, aby było tak jak było.
Z reguły pod tego rodzaju hopkami tworzą się dziury i wtedy ich żółto-czarne fragmenty leżą na jezdni luzem. Aby udrożnić codzienny dojazd do domu, bardzo często są przenoszone na chodnik lub pobocze. Tak ulokowane części z czasem potrafią znikać lub zarosnąć zielskiem. I jak się wydaje, jest jedyny racjonalny sposób, aby pozbyć się tego, co nie powinno istnieć. Ze znikających fragmentów zadowoleni są wszyscy. No może poza tymi, którzy wymyślili ich instalację.
Jerzy Gasiul
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Wg mnie nic nie przebije naszej gminy z hopką zamontowaną na szutrowej drodze pomiędzy Marcelinem, a Godzimierzem.
A gdzie masz szutr miedzy tymi miejscowościami, bo ja jeżdżę po asfalcie. Jeżdżą pijaki to mieszkańcy wnioskowali o hopki. Masz chyba ciężką nogę kolego...
Altyleryjska, hopki pasują do nazwy ulicy.
A jak inaczej skończyć z nocnymi wyścigami na głównych ulicach?
Kiedy nie było spowalniaczy na Różanej, wielu kierowców pędziło na plażę jakieś 80-100 km/godz., bo świeży, ładny asfalt i długa prosta. Teraz jadą przynajmniej 60 km/godz.... Mimo znaków ograniczenia, mimo znaku "droga osiedlowa", mimo braku chodników i grupek dzieci i młodzieży, udającej się tą samą ulicą pieszo na plażę. Strach wyjeżdżać z posesji, by rozpędzony pirat nie wpadł na twoje auto. Ostatniej zimy pług zerwał dwa spowalniacze (celowo? bo są "rajdowcy" sąsiedzi, którzy też woleliby nie mieć spowalniaczy). Wystają ostre śruby. Do dziś nie naprawione. Jeśli ktoś nie myśli, nie stosuje się do przepisów drogowych i znaków, spowalniacze są koniecznością.
A jak się już coś ma (hopki) to się o to dba... wypadało by