
Po mleczarni pozostał jedynie układ fasady od strony ul. Wyszyńskiego, a także… niezwykle cenna pamiątka w postaci dekoracyjnego frontonu od ul. hm. Kamińskiego. Nad drzwiami zachowała się wykonana w tynku płaskorzeźba z krową symbolizującą mleczarnię.
W ostatnim czasie, kiedy właśnie w tym miejscu zaadoptowano pomieszczenia na przedszkole, fronton odmalowano w czerni i bieli (powszechnie stosowana w obecnych czasach kolorystka elewacji), krowę w brązie (najpewniej rasa polska czerwona), zaś trawę w jasnej wiosennej zieleni. Tak więc najmłodszemu pokoleniu budynek ten będzie się tylko kojarzył wyłącznie z przedszkolem.
Na przełomie XIX i XX wieku Szczecinek przeżywał boom gospodarczy. Stało się to głównie dzięki budowie sieci dróg bitych, a przede wszystkim włączeniu miasta w 1879 roku do sieci kolejowej. Dzięki ulokowaniu dworca kolejowego na dalekich, wschodnich przedpolach, możliwy był jego intensywny rozwój urbanistyczny. Szlaki kolejowe stały się naturalną granicą miejskiego inwestowania. W tamtym czasie Szczecinek liczył ok. 5,5 tys. mieszkańców, a jego obszar sięgał dzisiejszej ul. Rzemieślniczej od wschodu, a od zachodu do ul. Jasnej. Mimo rozwoju przemysłu miasto nadal miało charakter rolniczy. Wystarczy wspomnieć, że w 1860 na terenie miasta hodowano 3460 owiec, 348 koni, 20 wołów, 597 krów, 250 jałówek, 621 świń i 179 kóz!
To właśnie w tym czasie powstawała dzisiejsza ul. kard. Wyszyńskiego (Bismarckstrasse) i jej przedłużenie w kierunku dworca - ul. Kolejowa (Bahnhofstrasse) – dz. ul. Warcisława IV. Prezentowane przez nas zdjęcie z perspektywą Bismarckstrasse pochodzi ze zbiorów Heimatmuseum Kreis Neuststtin (Muzeum Powiatu Szczecineckiego) w Eutin w Niemczech. W lewym dolnym rogu można dostrzec ledwie widoczną datę - 1900.
W tamtym czasie jeszcze nie istniała ul. Kamińskiego i Kamienna. Przy głównej ulicy miasta zabudowa mieszkalna przemieszana była z obiektami przemysłowymi (browar, tartak, mleczarnia), a także magazynowo-składowymi. Zdjęcie doskonale dokumentuje ówczesny burzliwy rozwój Szczecinka oraz czas jego przeobrażania się z ośrodka rolniczego na przemysłowo-rolniczy.
Jednym z zakładów przemysłowych ulokowanym na wschodnich rubieżach miasta, oprócz browaru, tartaku i składu drewna była mleczarnia. Na zdjęciu uwieczniono niewielki fragment fasady od strony ówczesnej Bismarckstrasse. Od ulicy mleczarnię oddziela płot z drewnianych sztachet. Przy wjeździe stoi wyprzęgnięty z koni, załadowany bańkami wóz. Środkiem jezdni, w miejscu dzisiejszego skrzyżowania z ul. Kamienną, nadjeżdża właśnie konny omnibus – protoplasta dzisiejszych „elektryków”.
Do czasu budowy mleczarni pozyskiwaniem z mleka śmietany i masła zajmowały się jedynie gospodarstwa rolne. Masło wyrabiano w drewnianych maselnicach tłuczkowych. Ubijanie śmietany odbywało się tłuczkiem w kształcie krzyżaka w zamkniętym drewnianym pojemniku. Tego rodzaju maselnice stosowano w gospodarstwach rolnych wyrabiając masło na własny użytek, bądź do sprzedaży na targowisku jeszcze w latach 60.
Inną odmianą maselnic były wirnikowe urządzenia poruszane ręczną korbą. Do odłuszczania mleka służyły ręczne, a potem elektryczne centryfugi. Przemysłowe przetwarzanie mleka nastąpiło dopiero pod koniec XIX wieku. To właśnie wtedy pojawiły się mniej lub bardziej udane maszyny i urządzenia. Jednak prawdziwą rewolucją w mleczarstwie spowodował skonstruowany przez szwedzkiego inżyniera Karla de Lavala w 1879 r. separator z pojemnikiem do mleka w kształcie bąka.
Mleczarnia powstała ok. 1890 roku. Na początku swego istnienia wszystkie urządzenia napędzane były parą wodną. Już od samego początku istnienia przemysłowej przeróbki mleka na tych terenach przeważały mleczarnie spółdzielcze oraz zarządzane przez osoby prywatne. Tak też było i w tym przypadku. Jej największy rozwój nastąpił dopiero po I wojnie światowej. Przez pewien czas podczas wojny śmietanę i mleko dostarczano nawet do Berlina.
Na początku XX wieku nie istniała jeszcze dz. ul. Kamińskiego. W tym miejscu (sądząc ze zdjęcia, a także pochodzącego z tego okresu szczegółowego planu miasta) w stronę jeziora biegła jedynie polna dróżka. Przed mleczarnią znajdował się skład drewna i być może tartak lub stolarnia.
Podczas wojny w mleczarni pracowali także polscy robotnicy przymusowi. To właśnie w tych murach znajdował się punkt kontaktowy podziemnej organizacji konspiracyjnej „Odra”. Organizację powołała przebywająca w oflagu II D Gross Born grupa polskich oficerów na czele z płk. Witoldem Morawskim ps. „Dzierżykraj”. Poza oflagiem organizacja skupiała głównie pozbawianych statusu jeńców – robotników przymusowych i w mniejszym stopniu cywilnych robotników przymusowych. Rozkazy wychodzące poza oflag pisano na bibułkach umieszczanych w paczce papierosów. Takim punktem kontaktowym była szczecinecka mleczarnia, a łącznikiem pracujący w mleczarni bosman Jerzy Kąkol.
Właśnie w tym miejscu w lipcu 1944 roku doszło do wielkiej wsypy. Przesłane rozkazy jak zwykle miały trafić do rąk bosmana. Ponieważ w tym dniu bosmana nie było, paczkę pozostawiono u jego współpracownika Polaka noszącego na piersiach literę „P” z prośbą o przekazanie. Osoba ta przypadkowo (w innej wersji miał to być agent gestapo) natknęła się na zapisaną bibułkę i natychmiast zameldowała o tym miejscowej placówce Gestapo...
Po wojnie ciekawą rolę pełnił dzisiejszy plac hm. Kamińskiego. Otóż magazynowano tam lód, przykryty grubą warstwą trocin. Bryły lodu w postaci kloców wyrąbywano zimą z zamarzniętego jeziora specjalną maszyną. W takiej postaci lód używano w mleczarni do celów technologicznych.
Choć produkcja w szczecineckiej mleczarni odbywała się w niezwykle trudnych warunkach, z czasem jej wyroby zaczęły słynąć z doskonałej jakości. Jeszcze w późnych latach 60 mleko i śmietanę dostarczano do sklepów w ocynkowanych kaniach. Klienci po mleko przychodzili z bańkami – największe mieściły trzy litry. Nalewanie odbywało się przy pomocy litrowych lub półlitrowych czerpaków z długą rączką. Potem mleko rozprowadzono już wyłącznie w litrowych szklanych butelkach. Żółty kapsel na butelce oznaczał mleko pełnotłuste, a srebrny - chude. W ćwierćlitrowych, kapslowanych butelkach sprzedawano również dwa rodzaje śmietany.
Mleczarnia miała też swoje dwa sklepy firmowe. Jeden znajdował się narożnej kamienicy (teraz jest tam mieszkanie) przy ul. Kamiennej i Wyszyńskiego, zaś drugi przy bramie głównej targowiska na pl. Winnicznym.
Mieszkańców wczesnym rankiem codziennie budził dźwięk wyładowywanych z ciężarówki kratówek wypełnionych butelkami, ustawianych przed sklepami jeszcze przed otwarciem.
W znacznie późniejszych czasach, znaną z doskonałej jakości szczecinecką śmietanę sprzedawano m.in. nawet w Bydgoszczy. Dobrej jakości było również masło, twarogi i maślanka. Ubocznym produktem, z którego korzystali rolnicy, a także miejscowi hodowcy była serwatka. Kolejka po nią ustawiała się przy rampie. Tam też nalewano ją gumowym wężem bezpośrednio do kan. Mleczarnia kojarzyła się także z roznoszącym się wokół zapachem serwatki.
Mało kto już pamięta, ale w tych murach wytwarzano również lody śmietankowe. Sprzedawano je na ulicach z wózków, wewnątrz których były kany wypełnione lodami, obłożone pokruszonym lodem z jeziora, przykryte na wierzchu pokrywą. Lodowe gałki nakładano specjalną łyżką na podwójne wafle.
Mleczarnię z wiekowego budynku wyprowadzono ok. 1971 roku. To właśnie w tym czasie oddano do użytku nowoczesny obiekt z proszkownią mleka przy ul. Pilskiej. O jej dalszych losach nie będę wspominał, ponieważ epilogiem jej działalności powinny zająć się organy ścigania. To był jeden wielki skandal korupcyjny, który jak się wydaje, mógł się wydarzyć tylko w zdegenerowanych do cna w tym czasie warunkach polityczno-gospodarczych.
W 2014 rokiem zaprzestano produkcji, a wszystkie urządzenia (linie produkcyjne) i wyposażenie zostały dosłownie pocięte i wywiezione na złomowisko. Od tego czasu w opuszczonych murach hula wiatr, ponieważ pomysł, aby ulokować w tym miejscu magazyn na odpady, wywołał powszechne oburzenie.
Budynek starej mleczarni przetrwał praktycznie w niezmienionym kształcie do lat 90. Do wyeksploatowanych już obiektów wprowadziła się przetwórnia Rejonowej Spółdzielni Ogrodniczo-Pszczelarskiej. Po kilku latach nieruchomość trafiła w prywatne ręce.
Z dawnego budynku pozostała jedynie fasada od ul. Wyszyńskiego.
Po rozbudowie i przebudowie wnętrza w jego murach pojawił się sieciowy market Polo, sklep meblowy, apteka, kwiaciarnia oraz sklep z artykułami pochodzącymi z Kraju Środka. Od strony ulicy Wyszyńskiego, niestety tylko przez krótki czas, działał pierwszy w Szczecinku salon samochodowy.
Jerzy Gasiul
Fajnie się czytało? To możesz postawić kawkę autorowi. Cukru półtora :)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Zainteresowanych odsyłam na allegro - butelka z opisywanego obiektu.