
Michał Łuksza jako doświadczony i zasłużony frontowiec nigdy nie krył się ze swoimi politycznymi poglądami. W tamtym czasie za ich głoszenie skazywano na długoletnie kary więzienia lub do przymusowej pracy w śląskich kopalniach węgla. Łukszę cały czas tolerowano, ze względu na jego wojenne zasługi. A że był człowiekiem nad wyraz niepokornym, stanowił dla lokalnej władzy poważny problem.
Mimo zadekretowanej przyjaźni ze Związkiem Sowieckim osiedleńcy zza Buga nigdy nie ufali komunistycznej propagandzie. Może dlatego, że w przeciwieństwie do tych z Polski centralnej, doświadczyli na własnych plecach co znaczy „ruski mir” utożsamiany z katorżniczą pracą i głodem.
Ich ojczyste tereny przyłączone zostały do Związku Sowieckiego i Polska już tam nie wróciła. Wiedząc czego się można po Sowietach spodziewać, porzucali swoją ojcowiznę, wyruszając na obcą i zupełnie nieznaną ziemię.
[middle1]Z dwojga złego, wybierali nieznane. Porzucali cały swój życiowy dorobek, byle uciec jak najdalej. Nie wiedzieli, że czerwona zaraza w nieco innej formie, dopadnie ich i tutaj.
Zostali nieliczni, najczęściej ludzie wiekowi i samotni, czekając już tylko na śmierć, byle być pochowanym na swojej ziemi. A co znaczy być sowieckim poddanym, doświadczyli przez dwa lata najpierw sowieckiej, a potem niemieckiej okupacji. Nie licząc ta druga okupacja wydawała się im się nieporównanie znośniejsza, oczywiście nie dotyczyło to ludności żydowskiej.
Michał Łuksza urodził się w 1909 roku w oszmiańskim zaścianku Dukojnie. Swoją szkolną edukację skończył na czterech klasach szkoły powszechnej. Od najmłodszych lat musiał już ciężko pracować. Utrzymywał się na zaledwie trzy ha gospodarstwie.
W 1929 roku na dwa lata został powołany do zasadniczej służby wojskowej. Służąc w 19 pułku artylerii polowej w Nowej Wilejce wyszedł z wojska w stopniu starszego bombardiera. Wkrótce poślubił Benedyktę i na świat przyszło pierwsze dziecko, a potem kolejne.
Wybuchła wojna i cały dotychczasowy świat runął
- Zostałem wcielony do 19 pułku artylerii lekkiej. Braliśmy udział w pierwszej linii frontu pod Piotrkowem Tryb. Potem, przez następne dni cały czas się cofaliśmy. Tak doszliśmy do granicy z Rumunią.
To tam właśnie zgarnęły ich wojska sowieckie. Zgodnie z niemiecko - sowieckim porozumieniem Polacy mieli do wyboru, po której stronie linii demarkacyjnej chcą przebywać.
Łuksza wybrał stronę sowiecką, wszak jego rodzina została na terenach wcielonych teraz do Związku Sowieckiego.
Po kilku dniach wtłoczono ich do podstawionych wagonów towarowych. Pociąg ruszył. W Baranowiczach ku ich zaskoczeniu, transport skierowano na wschód.
W ten sposób Polscy jeńcy wojenni, miast do domów jak im obiecywano, trafili do obozu rozdzielczego Juchnowo.
Był to jeden z ośmiu prowadzonych przez NKWD tego typu łagrów przeznaczonych dla żołnierzy i oficerów WP, KOP oraz policji. Już w październiku przebywało w nim ok. 10 tys. polskich żołnierzy i oficerów.
Jeńców rejestrowano i przesłuchiwano. W obozie panował głód. Była jesień, zimno i z tego powodu nękały ich różnego rodzaju choroby.
Najbardziej dokuczały wszy i pchły. Poranek zaczynał się od zdjęcia koszuli i iskania robactwa ze wszelkich zakamarków ubrania.
Sowieckim zwyczajem przesłuchania odbywały się najczęściej nocą. Byli budzani ze snu komendą „padjom” i pytaniami o imiona rodziców oraz pochodzenie.
Oprawcy wszelkimi sposobami starali się wyłuskać spośród żołnierzy oficerów i podoficerów. Jeńcy musieli odpowiadać na pytania dotyczące służby wojskowej, pochodzenia, miejsca zamieszkania, stanu majątkowego itp.
Policjanci i żołnierze KOP trafiali stamtąd do Ostaszkowa gdzie zabijano ich strzałem w potylicę, a oficerowie swoje życie kończyli w nieodległych dołach katyńskiego lasu.
Trzykrotnie ranny
Łuksza w Juchnowskim łagrze przebywał w sumie dziesięć miesięcy. Znalazł się w grupie, którą wbrew zapowiedziom o zwolnieniu do domów, poprzez Moskwę przetransportowano do Kujbyszewa. Tam ich porozdzielano do pracy w okolicznych kołchozach.
O organizacji Wojska Polskiego przez gen. Władysława Andersa nie wspominał. Najprawdopodobniej nie został wypuszczony, ponieważ Sowieci wszelkimi sposobami utrudniali tworzenie się niezależnych polskich oddziałów.
- Pracowałem tam do chwili organizacji wojsk armii Wandy Wasilewskiej. Po zorganizowaniu armii kościuszkowskiej (jej dowódcą został polski renegat, agent NKWD Zygmunt Berling) zostałem wcielony i skierowany na przeszkolenie.
- Potem skierowano mnie na front pod Leningrad. W pierwszych dniach zostałem przysypany ziemią. Trafiłem do szpitala. Byłem tam krótko i wkrótce znowu trafiłem na front
Koledzy odgrzebali go z ziemi tylko dlatego, ponieważ zauważyli wystający kawałek płaszcza. Michał Łuksza o tym nie wspomina, a może ubek tego nie uwzględnił?
...
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
TRZMIELEWSKA**